Anda di halaman 1dari 232

ISAAC ASIMOV

Druga Fundacja
(Przeoy: Andrzej Jankowski)

Prolog
Pierwsze Imperium Galaktyczne przetrwao dziesitki tysicy lat. Objo ono systemem scentralizowanej wadzy wszystkie planety Galaktyki. Wadza ta bya niekiedy surowa, niekiedy agodna, lecz zawsze panowa porzdek. Ludzie zapomnieli, e mog istnie jeszcze inne formy egzystencji. Zapomnieli o tym wszyscy, z wyjtkiem Hariego Seldona. Hari Seldon by ostatnim wielkim uczonym Pierwszego Imperium. To on wanie doprowadzi psychohistori do najwyszego stadium rozwoju. Psychohistoria bya kwintesencj socjologii, nauk o ludzkim zachowaniu sprowadzonym do rwna matematycznych. Jednostka ludzka jest nieobliczalna, ale - jak odkry Seldon - reakcje wielkich zbiorowisk Im ludzkich s przewidywalne, tym gdy mona je uj takich statystycznie. wiksze zbiorowisko, wiksza dokadno

wylicze. A zbiorowisko, ktrym zajmowa si Seldon, rwnao si ludnoci caej Galaktyki, ktra za jego czasw liczona bya w trylionach. Seldon by tym, ktry - wbrew powszechnym mniemaniom i opinii potocznej - odkry, i owo wietne Imperium, ktre wydawao si tak potne, znajdowao si w istocie w stanie rozkadu i chylio si ku upadkowi, ktremu nie mona byo zapobiec. Przewidzia rwnie (czy te wyliczy za pomoc swoich rwna, co na jedno wychodzi), e pozostawiona samej sobie, Galaktyka musi przetrwa liczcy trzydzieci tysicy lato okres nieszcz i anarchii, nim ponownie dojdzie do jej zjednoczenia. Postawi sobie za cel nie dopuci do takiej sytuacji i stworzy taki stan rzeczy, by moliwe stao si przywrcenie ldu i spokoju oraz odrodzenie cywilizacji w cigu tysica lat. Zaoy dwie kolonie naukowcw, ktre nazwa Fundacjami. Zgodnie ze starannie obmylonym planem, umieci je na przeciwnych kocach Galaktyki. Utworzeniu jednej z nich towarzyszy wielki rozgos i zainteresowanie rodkw masowego przekazu. Istnienie innej, Drugiej Fundacji, spowite byo milczeniem. Fundacja oraz Fundacja i Imperium opowiadaj o pierwszych trzech wiekach istnienia Pierwszej Fundacji. Zaczynaa ona jako niewielka spoeczno Encyklopedystw, rzucona w pustk najodleglejszych peryferii Galaktyki. Co

pewien

czas

stawaa

obliczu

kryzysu,

spowodowanego

czynnikami

spoecznymi i gospodarczymi, ktry grozi jej unicestwieniem. Podczas kadego z tych kryzysw jej swoboda dziaania bya tak ograniczona, e moliwa bya tylko jedna droga wyjcia. Kiedy wkraczaa na t drog, otwieray si przed ni nowe horyzonty i perspektywy dalszego rozwoju. Wszystko to zostao zaplanowane przez od dawna ju nieyjcego Hariego Seldona. Pierwsza Fundacja, dysponujc nieporwnanie bardziej rozwinit nauk, zapanowaa nad otaczajcymi j barbarzyskimi planetami. Stawia czoa wojowniczym wadcom, ktrzy oderwali si od dogorywajcego Imperium i pokonaa ich. Za czasw ostatniego silnego imperatora stawia czoa resztkom samego Imperium i pokonaa je. A potem stana wobec czego, czego Seldon nie mg przewidzie wobec nadludzkiej mocy. jednego czowieka, mutanta. Czowiek ten, znany pod przydomkiem Mua, posiada wrodzon zdolno ksztatowania uczu innych ludzi wedug swojej woli i kierowania ich umysami. Swych najzagorzalszych wrogw przemienia on w cakowicie oddane mu sugi. Nie moga mu nic zrobi adna armia. Ugia si przed nim i pada Pierwsza Fundacja, a wraz z tym cz Planu Seldona lega w gruzach. Pozostaa owa tajemnicza Druga Fundacja, ce wszystkich poszukiwa. Mu musi j znale, aby zakoczy podbj Galaktyki. Ludzie wierni temu, co pozostao z Pierwszej Fundacji, musz j znale z zupenie innego powodu. Ale gdzie si ona znajduje? Tego nie wie nikt. A zatem, oto historia poszukiwa Drugiej Fundacji.

CZ I Mu prowadzi poszukiwania.

1. Dwoje ludzi i Mu
MU - konstruktywne aspekty reimu Mua stay si. widoczne po upadku Pierwszej Fundacji. To wanie Muowi udao si, po raz pierwszy od ostatecznego rozpadnicia si Imperium Galaktycznego, zjednoczy tak duy obszar przestrzeni, e, w odniesieniu do jego pastwa mona byo bez przesady uy okrelenia imperium. Bowiem, mimo wsparcia psychohistorii, wczeniejsze imperium handlowe podbitej przez Mua Fundacji skadao si z rnorodnych i luno ze sob powizanych wiatw. Imperium Fundacji nie mona w ogle porwnywa z trzymanym przez Mua tward rk Zwizkiem wiatw, ktry w tak zwanym Okresie Poszukiwa obejmowa jedn dziesit przestrzeni Galaktyki, zamieszka przez jedn pitnast jej populacji... Encyklopedia Galaktyczna Encyklopedia podaje o wiele wicej informacji na temat Mua i jego Imperium ni zawarte jest w cytowanym fragmencie, ale prawie nic z tego nie wie si z problemem, ktrym si teraz zajmiemy. W kadym razie znajdujce si tam dane s zbyt suche i nie nadaj si do naszej relacji. W miejscu, w ktrym urywa si cytowany wyej fragment hasa Mu, zaczynaj si rozwaania dotyczce warunkw gospodarczych, ktre doprowadziy do utworzenia stanowiska Pierwszego Obywatela Zwizku, jak brzmia oficjalny tytu Mua, i ekonomicznych konsekwencji tego stanu rzeczy. Jeli podczas pisania tego hasa zaskoczya w ktrym momencie jego autora niezwyka szybko, z ktr Mu w cigu zaledwie piciu lat doszed od niczego do potnego dominium, to starannie i skutecznie ukry on ten fakt. I podobnie - jeli zdziwio go nage zaprzestanie ekspansji na rzecz cilejszego zespolenia i umocnienia zdobytych ju terytoriw, co zajo Muowi dalszych pi lat, to w treci hasa nie znajdziemy nawet najmniejszego ladu tego wraenia. Zostawmy zatem Encyklopedi i kroczmy dalej nasz wasn drog. Zajmiemy si okresem wielkiego interregnum midzy epokami Pierwszego i Drugiego Imperium Galaktycznego, a cilej kocem wspomnianego wyej picioletniego okresu konsolidacji pastwa Mua. W Zwizku wiatw panuje spokj. Gospodarka rozwija si pomylnie.

Niewiele znalazoby si osb, ktre by zamieniy silne rzdy Mua na poprzedzajcy je okres chaosu i rozprzenia. wiaty, ktre przed piciu laty znajdoway si w orbicie wpyww Fundacji, mog czu nostalgi za dawnymi czasy, ale nic poza tym. Tych spord przywdcw Fundacji, ktrzy okazali si nieuyteczni, nie ma ju wrd ywych, ci, ktrzy mogli si przyda, zostali odmienieni. Najbardziej uytecznym z odmienionych by Han Pritcher, obecnie genera-porucznik. W czasach Fundacji Han Pritcher by kapitanem, a jednoczenie czonkiem podziemnej Opozycji Demokratycznej. Kiedy Fundacja poddaa si bez walki, Pritcher toczy z Muem sw prywatn wojn. To znaczy walczy do czasu, dopki nie zosta odmieniony. Odmiana ta nie dokonaa si za spraw perswazji, nie bya skutkiem uznania jakiej wyszej racji czy siy argumentw. Han Pritcher doskonale o tym wiedzia. Odmieni si, a raczej zosta odmieniony, dlatego i Mu by mutantem obdarzonym niezwykymi zdolnociami psychicznymi, pozwalajcymi mu na swobodne manipulowanie uczuciami normalnych ludzi. Mimo to, Han Pritcher czu si zupenie zadowolony. Byo tak, jak by powinno. Wanie to zadowolenie z odmiany byo jej gwnym symptomem, ale Han Pritcher nie zaprzta sobie tym gowy. Teraz, powracajc ze swej pitej, wanej wyprawy w bezmiar Galaktyki rozcigajcy si za granicami Zwizku, w dowiadczony kosmonauta i pracownik wywiadu doznawa uczucia niemal naturalnej radoci na myl o czekajcym go rychym spotkaniu z Pierwszym Obywatelem. Jego surowa, jak wyciosana z kawaka ciemnego drewna twarz, ktra - wydawao si - musiaaby pkn, gdyby Han Pritcher sprbowa si umiechn, nie pokazywaa tego, ale zewntrzne oznaki byy zbyteczne. Mu dostrzega uczucia tam, gdzie si rodziy, we wntrzu czowieka, w taki rzec mona sposb, w jaki zwyczajny czowiek dostrzega cignicie brwi u innej osoby. Pritcher zostawi swj wz w starych hangarach wicekrlewskich i zgodnie z wymogami regulaminu wszed na teren paacu pieszo. Przeszed mil

pust i cich alej. Wiedzia, e na caym obszarze liczcej wiele mil kwadratowych posiadoci nie ma ani jednego stranika, ani jednego onierza, ani jednego uzbrojonego czowieka. Mu nie potrzebowa adnej ochrony. Mu sam by swoim najlepszym stranikiem i obroc. Cisz przerywa tylko mikki odgos krokw Pritchera. Po chwili oczom jego ukazay si lnice, niewiarygodnie lekkie, a przy tym niewiarygodnie mocne metalowe ciany paacu o miaych, pomienistych, rozedrganych zdao si - gorczkowo ukach, charakterystycznych dla architektury Pnego Imperium. Budowla growaa majestatycznie nad otaczajcym j pustkowiem i nad miastem stoczonym na horyzoncie. Wewntrz mieszka w zupenym odosobnieniu czowiek, od ktrego ponadludzkich cech psychicznych zaleaa nowa elita i caa struktura Zwizku. Przed generaem rozsuny si bezgonie potne, gadkie drzwi. Przekroczy prg i wszed na szerokie, ruchome schody, ktre szybko i cicho poniosy go w gr. Stan przed niewielkimi, odbijajcymi sw prostot od reszty penego przepychu wntrza drzwiami, ktre prowadziy do gabinetu Mua. Drzwi otworzyy si... Bail Channis by mody. Bail Channis nie nalea do odmienionych. To znaczy, mwic prociej, jego struktura emocjonalna nie zostaa zmieniona przez Mua. Pozostaa dokadnie taka, jak j uformoway geny, a nastpnie zmodyfikowa wpyw rodowiska. On rwnie czu si zupenie zadowolony. Nie mia jeszcze trzydziestki, a ju cieszy si sporym rozgosem w stolicy. Poniewa by przystojny i dowcipny, wietnie radzi sobie w towarzystwie. Poniewa by inteligentny i opanowany, wietnie radzi sobie z Muem. I jedno, i. drugie byo bardzo przyjemne. Teraz, po raz pierwszy, Mu wezwa go na prywatn audiencj. Nogi same go niosy po dugiej, lnicej alei, prowadzcej prosto jak strzeli do wyniosej, zwieczonej wieyczkami i iglicami budowli, ktry bya niegdy rezydencj wicekrlw Kalgana rzdzcych w imieniu imperatora, pniej siedzib udzielnych ksit na Kalganie, wadajcych planet w swym

wasnym imieniu, a teraz staa si domem Pierwszego Obywatela Zwizku, ktry sprawowa std rzdy nad swym imperium. Channis nuci pod nosem. Nie mia wtpliwoci, e chodzi tu o Drug Fundacj. O to tak przejmujce wszystkich lkiem widmo, e wystarczya sama wzmianka o nim, by Mu raptownie skoczy ze sw polityk nieprzerwanej ekspansji i zacz mie si na bacznoci. Oficjalnie konsolidacj. Teraz pojawiy si plotki - nic nie jest w stanie powstrzyma plotek. Mu ma na nowo podj ofensyw. Mu odkry pooenie Drugiej Fundacji i wkrtce na ni uderzy. Mu doszed do porozumienia z Drug Fundacj w sprawie podziau Galaktyki. Mu doszed do wniosku, e Druga Fundacja nie istnieje i chce zaj ca Galaktyk. Nie ma sensu wylicza wszystkich wersji, ktre mona usysze w poczekalniach i przedpokojach gabinetw. Zreszt, nie pojawiy si po raz pierwszy. Teraz jednak wydaway si opiera na solidniejszych podstawach, i wszystkie wolne, niespokojne duchy, ktre rozkwitay w czasach wojny, niebezpiecznych kampanii i chaosu politycznego, a widy i usychay w okresie stabilizacji i pokoju, radoway si. Bail Channis. by jednym z nich. Nie ba si tajemniczej Drugiej Fundacji. Jeli ju o tym mowa, to nie ba si rwnie Mua i szczyci si tym. By moe ci, ktrzy zazdrocili mu, e jest tak mody, a jednoczenie ma takie szczcie i powodzenie, czekali z cich nadziej na to, e Mu rozprawi si z bawidamkiem, ktry ot warcie stroi sobie arty z niedostatkw jego urody i ascetycznego trybu ycia. Nikt nie mia przyczy si do tych artw i tylko nieliczni nie bali si mia z nich, ale kiedy nic si nie stao, reputacja Channisa znacznie wzrosa. Channis dobiera na poczekaniu sowa do melodii, ktr nuci. Bya to improwizacja bez sensu z refrenem Druga Fundacja zagraa narodowi i wszelkiemu rodzajowi. Stan przed paacem. Rozsuny si przed nim potne, gadkie drzwi. Przekroczy prg i wszed na szerokie ruchome schody, ktre szybko i cicho poniosy go w gr. Stan przed niewielkimi, odbijajcymi sw prostot od reszty penego przepychu wntrza drzwiami, ktre prowadziy do pokoju Mua. nazywao si to

Drzwi otworzyy si... Czowiek, ktry nie mia innego imienia ni Mu i innego tytuu ni Pierwszy Obywatel, patrzy przez jednostronnie przejrzyst cian na rzsicie owietlone, dumne miasto na horyzoncie. W gstniejcym mroku pojawiy si gwiazdy na niebie. Wszystkie byy posuszne jego woli. Umiechn si gorzko. Byy posuszne osobie, ktr niewielu ogldao. On, Mu, nie by osob, na ktr mona byo patrze, nie by osob, na ktr mona byo patrze bez ironicznego czy szyderczego umiechu. Przy swoich piciu stopach i omiu calach way zaledwie sto dwadziecia funtw. Z tyczkowatego ciaa sterczay niczym uschnite badyle dugie, kociste koczyny o spiczastych okciach i kolanach. Chuda twarz niemal gina w cieniu potnego, misistego nosa, wystajcego z niej na dobre trzy cale. Tylko oczy nie pasoway do tej karykatury czowieka, jak by Mu. W ich agodnym spojrzeniu, dziwnie nie pasujcym do obrazu najpotniejszego zdobywcy w Galaktyce, kry si ustawiczny smutek. W miecie mona byo znale wszystkie rozrywki i uciechy, jakich moga dostarczy luksusowa stolica luksusowego wiata. Mg ustanowi stolic na Fundacji, najpotniejszym z podbitych ostatnio wiatw, ale leaa ona zbyt daleko, na samym skraju Galaktyki. Kalgan, pooony bliej jej centrum, tradycyjne miejsce wypoczynku i zabawy dla arystokracji caej Galaktyki, odpowiada mu bardziej pod wzgldem strategicznym. On sam, przebywajc na tym wesoym, prosperujcym jak nigdy dotd wiecie, nie mg zazna spokoju. Bano si go i suchano, by moe nawet szanowano - ale z daleka. Kt mg patrze na niego bez odrazy? Tylko ci, ktrych odmieni A jak warto miaa ich sztuczna lojalno? Brak jej byo smaku, jak kadej namiastce. Mg sobie nadawa godnoci i przyjmowa tytuy, mg stworzy osobliwy rytua i wymyla wyszukane ceremonie, ale to niczego by nie zmienio. Lepiej, a przynajmniej nie gorzej, byo zosta po prostu Pierwszym Obywatelem i ukry si. Opanowao go nagle silne uczucie buntu. Nawet jedna czstka Galaktyki nie moe pozosta poza sfer jego wadzy. Ju pi lat mino od czasu, jak

zaprzesta podbojw i zagrzeba si tu. na Kalganie, a wszystko z powodu odwiecznej, niejasnej groby ataku ze strony Drugiej Fundacji, ktrej nikt nigdy nie widzia, o ktrej nikt nigdy nie sysza nic pewnego i o ktrej w ogle nic nie byo wiadomo. Mia trzydzieci dwa lata. Nie by wic stary, ale czu si staro. Aczkolwiek dysponowa niezwyk si psychiczn, ciao mia wte. Wszystkie gwiazdy, wszystkie gwiazdy, ktre moe dostrzec i wszystkie, ktrych std nie wida - wszystkie musz by jego! Musi si zemci na wszystkich. Na ludzkoci, do ktrej nie naley. Na Galaktyce, do ktrej nie pasuje. Zapalio si umieszczone u gry wiateko ostrzegawcze. Do paacu kto wszed. Widzia jak zblia si do jego pokoju, a jednoczenie, jak gdyby zapadajcy zmierzch jeszcze bardziej wyostrzy jego zmutowane zmysy, wyczuwa dokadnie stan emocjonalny przybysza. Rozpozna go bez trudu. By to Pritcher. Kapitan Pritcher z nieistniejcej ju Fundacji. Ten sam kapitan Pritcher, ktrego nie potrafi doceni zbiurokratyzowany rzd murszejcej Fundacji. Ten sam kapitan Pritcher, ktrego on, Mu, wycign z bota i wynis do godnoci pukownika, a nastpnie generaa, czynic obiektem dziaalnoci dawnego podrzdnego pracownika wywiadu ca Galaktyk. Pritcher, ktry zaczyna jako jego zdeklarowany wrg, teraz by wzorem wiernoci i posuszestwa. Wierno ta nie wypywaa jednak ani z wdzicznoci, ani z chci odwzajemnienia si za uznanie i awans, ani z nadziei uzyskania korzyci materialnych. Bya to sztuczna wierno Odmienionego. Mu doskonale rozpoznawa t solidn i niezmienn zewntrzn warstw osobowoci Hana Pritchera, ktr tworzyy wierno i posuszestwo panujce niepodzielnie nad pozostaymi uczuciami, warstw, ktr sam tam zaszczepi pi lat temu. Jednak gboko pod t warstw znajdoway si pokady, w ktrych tkwiy w niezmienionym stanie dawne, naturalne cechy osobowoci jego generaa - upr, indywidualizm, niesubordynacja i idealizm - do ktrych nawet on, Mu, nie by w stanie przenikn. Otworzyy si drzwi znajdujce si za jego plecami. Odwrci si. Przezroczysta dotd ciana zmtniaa i powoli stracia przejrzysto, a szkaratne wiato zmierzchu ustpio miejsca biaemu, ostremu blaskowi

arwki jdrowej. Han Pritcher usiad na wskazanym miejsca. Podczas prywatnych audiencji u Mua nie trzeba byo gi si w ukonach, przyklka ani uywa napuszonych tytuw. Mu by po prostu Pierwszym Obywatelem. Zwracano si do niego przez pan. Mona byo siedzie w jego obecnoci, a nawet - jeli zasza potrzeba - odwrci si tyem. W oczach Hana Pritchera wszystko to wiadczyo o spokojnej pewnoci siebie i poczuciu wasnej siy. Czu z tego powodu wyrane zadowolenie. - Wczoraj otrzymaem twj ostatni meldunek, Pritcher. Nie bd ukrywa, e wyda mi si nieco przygnbiajcy. Genera cign brwi. - Tak, tak przypuszczam - ale nie sdz, ebym mg doj do innych wnioskw, ni doszedem. Po prostu nie ma adnej Drugiej Fundacji. Mu zastanowi si chwil, a potem wolno pokrci gow, jak tyle ju razy przedtem. - Mamy wiadectwo Eblinga Misa. Zawsze jeszcze pozostaje wiadectwo Eblinga Misa. To bya stara historia. - Mis mg by najwikszym psychologiem na Fundacji, ale w porwnaniu z Harim Seldonem by dzieckiem - rzek stanowczym tonem Pritcher. - W czasie kiedy wertowa dziea Seldona, by pod pana presj psychiczn. Moe naciska pan zbyt mocno. Mg si pomyli. Musia si pomyli. Mu westchn, pochylajc gow na swej podobnej do badyla szyi. - Gdyby y minut duej... Ju - ju mia mi powiedzie, gdzie znajduje si Druga Fundacja. Wiedzia to, mwi ci. Nie powinienem by wycofywa si. Nie powinienem by czeka tyle czasu. Pi lat poszo na marne. Pritchera nie mogo irytowa ani niecierpliwi dugie dumanie jego pana nie pozwalaa na to jego kontrolowana przez Mua struktura psychiczna. Zamiast tego ogarn go nieokrelony niepokj - czu si nieswojo. - Ale czy moliwe jest jakie inne wyjanienie? Pi razy wylatywaem na zwiady. Pan sam wyznacza trasy tych podry. Przeszukaem wszystko - nie pominem ani jednego asteroidu. Mija ju trzysta lat od czasu, jak Hari Seldon ze starego Imperium zaoy rzekomo dwie Fundacje, eby stay si zalkami

nowego imperium, ktre miao zastpi tamto, dogorywajce, ju. Sto lat po Seldonie Pierwsza Fundacja bya znana na caych Peryferiach. Sto pidziesit lat po Seldonie - wtedy, kiedy stoczya ostatni bitw ze starym Imperium bya znana ju w caej Galaktyce. Mino trzysta lat - no i gdzie jest ta tajemnicza Druga Fundacja? Nie syszano niej w adnym. zaktku Galaktyki. - Ebling Mis powiedzia, e utrzymuje swoje istnienie w tajemnicy. Tylko pozostawanie w ukryciu moe sprawi, e jej sabo stanie si si. - Niemoliwe, eby to, co naprawd istnieje, mona byo utrzyma w tak gbokiej tajemnicy. Mu podnis gow i zmierzy go ostrym przenikliwym spojrzeniem. - Nie - rzek. - Druga Fundacja istnieje naprawd. - Wznis w gr chudy, kocisty palec. - Nastpi lekka zmiana w taktyce. Pritcher zmarszczy brwi. - Chce pan sam wyruszy? Nie radzibym tego robi. - Ale skd, oczywicie, e nie. Bdziesz musia polecie jeszcze raz ostatni raz. Ale z kim, z kim podzielisz si dowdztwem. Po chwili ciszy Pritcher spyta twardym gosem: - Z kim, panie? - Jest tu, na Kalganie, pewien mody czowiek. Nazywa si Bail Channis. - Nic o nim nie syszaem. - Tak myl. Jest bystry, ambitny i nie jest Odmienionym. Pritcher drgn lekko. - Nie rozumiem jaki z tego poytek. - Jest pewien poytek, Pritcher. Jeste bystry i masz dowiadczenie. Oddae mi due usugi. Ale jeste odmieniony. Twoim dziaaniem kieruje sztuczna, wymuszona przeze mnie wierno. Tracc swoje naturalne pobudki, stracie jednoczenie co, czego w aden sposb nie mog zastpi - co trudno uchwytnego, co mona by nazwa przedsibiorczoci. - Nie czuj tego - odpar ponuro Pritcher. - Pamitam siebie cakiem dobrze z czasw, kiedy byem pana wrogiem. Absolutnie nic czuj si teraz gorszy. - Naturalnie - Mu wykrzywi usta w umiechu. - Trudno oczekiwa, eby twj sd w tej sprawie by obiektywny. Ot ten Channis jest ambitny, ale nie

chodzi mu o to, eby si wykaza - on dba tylko o siebie. Jest cakowicie godny zaufania, ale nie dlatego, e jest lojalny wobec mnie, lecz dlatego, e obchodzi go tylko jego wasny interes. On dobrze wie, e jego pomylno zaley od moich sukcesw i zrobi wszystko, eby umocni moj wadz, bo dziki temu sam zyska. Jeli poleci z tob, to bdzie go zachcaa do wytrwaych poszukiwa ta wanie dbao o wasny interes. - Wobec tego - powiedzia Pritcher, nie dajc za wygran - dlaczego nie cofnie pan mojej odmiany, jeli myli pan, e dziki temu stan si lepszym wywiadowc? Teraz chyba moe mi pan ufa. - Nigdy w yciu, Pritcher. Dopki bdziesz w zasigu mojej wadzy, pozostaniesz Odmienionym. Gdybym w tej chwili cofn swj wpyw, to w nastpnej bybym ju martwy. Genera poczerwienia. - Rani mnie pan, mylc o mnie w ten sposb. - Nie chc ci zrani, ale jest po prostu niemoliwe, eby mg przewidzie, jakie bdziesz ywi uczucia, kiedy cofn swj wpyw i bdziesz si mg kierowa swoimi naturalnymi pobudkami. Umys ludzki nie cierpi kontroli i manipulacji. Z tego wanie powodu zwyky hipnotyzer nie potrafi wprawi w trans adnej osoby bez jej dobrowolnej zgody. Ja potrafi, gdy nie jestem hipnotyzerem, ale, wierz mi. Pritcher, odraza, ktrej teraz nie jeste w stanie okaza, a nawet nie wiesz o tym, e j w gbi czujesz, jest czym, czemu naprawd nie chciabym stawi czoa. Pritcher z rezygnacj opuci gow. Czu si, jakby mu przybyo kilkadziesit lat. - Ale czy moe pan ufa temu czowiekowi? - rzek z wysikiem. - To znaczy, czy moe mu pan cakowicie ufa - tak jak mnie teraz, kiedy jestem Odmieniony? - Ha, myl, e nie mog mu ufa bez zastrzee. Wanie dlatego musisz z nim polecie. Widzisz, Pritcher - Mu zagbi si w wielkim fotelu, w ktrego mikkim wntrzu wyglda jak ywa wykaaczka - gdyby natkn si na Drug Fundacj i gdyby przyszo mu do gowy, e bardziej opaca si trzyma z nimi ni ze mn... Rozumiesz? W oczach Pritchera pojawi si bysk zadowolenia.

To brzmi lepiej. - Wanie. Ale pamitaj, e o ile to tylko bdzie moliwe, on musi mie swobod ruchw. - Oczywicie. - I... e... Pritcher. Ten modzieniec ma mi powierzchowno, jest uprzejmy i w ogle czarujcy. Nie daj si na to nabra. To niebezpieczny typ, pozbawiony jakichkolwiek skrupuw. Nie wchod mu w drog, jeli nie bdziesz do tego odpowiednio przygotowany. To wszystko. Mu znowu zosta sam. wiato zgaso, a ciana ponownie staa si przezroczysta. Niebo miao purpurowy kolor, a smuga wiata na horyzoncie wskazywaa, gdzie jest miasto. Po co to wszystko? Powiedzmy, e zostanie panem caej Galaktyki... Co dalej? Czy to spowoduje, e ludzie tacy jak Pritcher strac pewno siebie, prostolinijno, si i opanowanie i stan si zgarbionymi sabeuszami? Czy Bail Channis straci sw urod? Czy on sam stanie si inny? achn si. Skd te wtpliwoci? O co mu waciwie chodzi? Zapalio si umieszczone u gry wiateko. Do paacu wszed czowiek. Mu widzia, jak zblia si do jego pokoju i, niemal wbrew swej woli, odkrywa stan emocjonalny przybysza. Rozpozna go bez trudu. By to Channis. W jego strukturze psychicznej Mu nie dostrzega tej jednolitoci uczu, ktra charakteryzowaa Pritchera. Mia przed sob surowe, bogate i rnorodne spectrum uczu wytworzone przez silny, nietknity obcym oddziaywaniem umys, na ktry wywary wpyw jedynie sprzecznoci targajce wszechwiatem. Caa struktura falowaa i pulsowaa. Jej powierzchni tworzya ostrono pokrywajca cao cienk, gadk warstwa,, w ukrytych zakskach tworzyy si wiry cynizmu i grubiastwa. Pod powierzchnia, pyn silny prd egoizmu i interesownoci, z ktrym tu i wdzie czyy si strumyki okruciestwa. Na samym spodzie, w gbi, zalegaa nieruchomo niczym nie zaspokojona ambicja. Mu wiedzia, e w kadej chwili moe wtargn w ten przestwr, zburzy powierzchni i zamiesza w gbi, zmieni kierunek prdu albo zniszczy go i stworzy inny. Ale co z tego? Czy gdyby Channis chyli przed nim gow i

wpatrywa si w niego z uwielbieniem, zniknaby groteskowo jego wasnej postaci, groteskowo, ktra sprawia, e unika wiata dziennego i kocha noc, e y samotnie, jak odludek, w rodku imperium, ktre cakowicie naleao do niego? Otworzyy si drzwi znajdujce si za jego plecami. Odwrci si. Przezroczysta dotd ciana zmtniaa i powoli stracia przejrzysto, a ciemno ustpia biaemu, ostremu wiatu arwki jdrowej. Bail Channis usiad swobodnie i rzek: - Nie jest to dla mnie zupenie niespodziewany zaszczyt. Mu potar czterema palcami swj wydatny organ powonienia i spyta z lekk irytacj w glosie: - A dlaczeg to, modziecze? Myl, e to przeczucie. Jeli nie bra pod uwag tego, e doszy do moich uszu pewne plotki. - Plotki? A ktre konkretnie? Jest ich cae mnstwo. - Te, wedug ktrych przygotowuje si ofensyw galaktyczn. Mam nadziej, e tak jest istotnie i e bd w niej mg odegra odpowiedni rol. - A wic mylisz, e Druga Fundacja istnieje? - A dlaczego nie? To by czynio Galaktyk ciekawsz. - Uwaasz, e to interesujce? - Oczywicie. Wanie ta tajemnica, ktra j otacza. Czy mona znale lepszy temat dla snucia domysw? Ostatnio dodatki do gazet nie zajmuj si niczym innym, prawdopodobnie wiadczy to o znaczeniu tej sprawy. Jeden z gwnych autorw piszcych do Kosmosu wymyli histori o wiecie, gdzie yj istoty bdce czyst inteligencj - chodzi o Drug Fundacj - ktre dysponuj tak potn energi psychiczn, e mona j porwnywa tylko z energi, jaka zajmuj si nasze nauki fizyczne. Jest ona w stanie niszczy statki kosmiczne odlege o cae lata wietlne, zmienia orbity planet... - Owszem, ciekawe. A co ty o tym mylisz? Masz jak wasn koncepcj czy zgadzasz si z t hipotez o energii psychicznej? - Na Galaktyk, nie! Myli pan, e takie istoty ograniczyyby swe posiadanie do swojej ojczystej planety? Nie, prosz pana. Uwaam, e Druga Fundacja pozostaje w ukryciu, poniewa jest sabsza, ni sdzimy.

- Wobec tego nie musz dugo tumaczy o co mi chodzi. Co by powiedzia na objcie dowdztwa wyprawy, ktrej celem jest zlokalizowanie Drugiej Fundacji? Przez chwil wydawao si, e Channis zapomnia jzyka w gbie. Najwyraniej nie by przygotowany na tak szybki bieg wydarze. Milczenie przeduao si. - No wic? - spyta sucho Mu. Channis zmarszczy czoo. - Oczywicie, zgadzam si. Ale gdzie mam lecie? Czy uzyska pan jakie informacje? - Bdzie z tob genera Pritcher... - A wiec nie bd dowodzi? - Osdzisz sam, kiedy skocz. Suchaj, nie pochodzisz z Fundacji. Jeste Kalgaczykiem, prawda? Tak. No wic pewnie niewiele wiesz o Planie Seldona. Kiedy pierwsze Imperium Galaktyczne chylio si ku upadkowi, Hari Seldon z grup psychohistorykw, analizujc przy pomocy narzdzi matematycznych, jakich w naszej zdegenerowanej epoce prno szuka, przyszy bieg historii, zaoy na dwch przeciwlegych kracach Galaktyki dwie Fundacje, tak dobierajc warunki, eby wolno zmieniajce si czynniki spoeczne i gospodarcze doprowadziy do ich przeksztacenia si w zalki Drugiego Imperium. Zgodnie z Planem Seldona miao to trwa tysic lat - bez Fundacji okres ten wyduyby si do trzydziestu tysicy. Ale Seldon nie mg liczy na to, e pojawi si ja. Jestem mutantem, i psychohistoria, ktra zajmuje si, zgodnie z prawem wielkich liczb, jedynie reakcjami wielkich populacji, nie moga przewidzie takiej sytuacji. Rozumiesz? - Doskonale. Ale gdzie tu jest miejsce dla mnie? - Zaraz si dowiesz. Mam zamiar zjednoczy Galaktyk ju teraz i osign cel, ktry przywieca Seldonowi, nie w cigu tysica, lecz w czasie trzystu lat. Jedna Fundacja - wiat specjalistw od fizyki i techniki - wci rozwija si i kwitnie pod moimi rzdami. Rozwj gospodarczy oraz ad i spokj panujcy w Zwizku pozwoliy im stworzy bro jdrow, ktrej nie oprze si nic, z wyjtkiem moe Drugiej Fundacji. Musz wic zdoby o niej wicej informacji. Genera Pritcher jest wicie przekonany, e Druga Fundacja nie istnieje. Ja wiem, e to nieprawda.

- Skd pan to wie? - spyta ostronie Channis. - Std, e kto ingeruje w umysy ludzi, ktrzy do tej pory znajdowali si pod moj wyczn kontrol! - wybuchn nagle Mu. - Delikatnie, subtelnie, ale nie a tak subtelnie, ebym nie by w stanie tego zauway. Co wicej, ta ingerencja si wzmaga, a ofiarami jej padaj wartociowi ludzie i to w wanych momentach. Dziwi ci teraz, e przez tyle lat wolaem siedzie spokojnie? Dlatego jeste mi potrzebny. Genera Pritcher jest najlepszy z tych, ktrzy mi zostali, a wic jest w niebezpieczestwie. Oczywicie, on o tym nic nie wie. Ale ty nie jeste Odmienionym i dlatego trudno by byo od razu stwierdzi, e jeste moim czowiekiem. Moesz zwodzi Drug Fundacj duej ni ktrykolwiek z. moich ludzi - moe nawet tak dugo, jak bdzie potrzeba. Rozumiesz? - Hmm. Tak. Ale prosz mi wybaczy jeszcze jedno pytanie. Musz wiedzie, w jaki sposb objawia si ta ingerencja, ebym potrafi wyledzi zmian w zachowaniu generaa Pritchera, gdyby do tego doszo. Czy to likwiduje ich odmian? Czy staj si zdrajcami? - Nie. Mwiem ju, e ta zmiana jest delikatna. Dlatego trudno j wykry i nieraz musz wstrzymywa si z dziaaniem, bo nie mam pewnoci czy czowiek, ktry jest na kluczowym stanowisku, zachowuje si dziwnie z jakich naturalnych powodw, czy jest manipulowany. Ich wierno pozostaje nienaruszona, ale trac pomysowo i inicjatyw. Pozostawia mi si osob na pozr normaln, ale zupenie bezuyteczny. W ostatnich latach spotkao to szeciu ludzi. Szeciu spord najzdolniejszych - unis w gr kcik ust. Teraz dowodz bazami szkoleniowymi i pragn tylko jednego - eby nie znaleli si w krytycznej sytuacji, ktra wymagaaby od nich podjcia natychmiastowej decyzji. - Przypumy... przypumy, e to nie jest sprawa Drugiej Fundacji. A gdyby to by kto taki jak pan - inny mutant? - To ostrona i dokadna robota, obliczona na wiele lat. Jeden czowiek bardziej by si spieszy. O nie, w tym bierze udzia wielu ludzi, cay wiat, i ty bdziesz broni, ktrej przeciw nim uyj. - Czuj si zaszczycony, e to mnie pan wybra. Mu zauway nag zmian w jego strukturze emocjonalnej.

- Tak, najwyraniej mylisz sobie, e skoro masz wykona dla mnie specjalne zadanie, to naley ci si rwnie specjalna zapata - moe nawet mianowanie ci - moim nastpc. Masz racj. Ale musisz wiedzie, e s te specjalne kary. Moja gimnastyka psychiczna nie ogranicza si do wytwarzania uczu wiernoci i posuszestwa. Na jego wskich wargach pokaza si lekki umiech, a Channis podskoczy z trwog na krzele. Na uamek sekundy, uamek krtszy ni mgnienie oka. Channis poczu osaczajce go, przenikliwe, trudne do opisania przygnbienie. Mia wraenie, e zamyka si nad nim, miadc mu niemal mzg, hermetyczna czasza. Ogarna go znienacka zupena ciemno, a cae ciao przeszy potworny, niemoliwy do zniesienia bl. Wszystko to zniko rwnie szybko, jak si pojawio, pozostawiajc tylko wcieky gniew. - Zo nic tu nie pomoe... - rzek Mu. - No tak, teraz starasz siej ukry, co? Nie przede mn. A wic pamitaj - to wraenie moe by jeszcze bardziej intensywne i trwae. Zabijaem ju w ten sposb i - zapewniam - nie ma Straszniejszej mierci. - Przerwa, a po chwili doda: - To wszystko! Mu znowu zosta sam. wiato zgaso, a ciana ponownie staa si przezroczysta. Niebo byo ciemne, a wyaniajcy si zza horyzontu roziskrzony gwiazdami soczewkowaty ksztat Galaktyki rysowa si coraz wyraniej na jego aksamitnym tle. Caa ta mgawica skadaa si z takiej masy gwiazd, e ich lnienie stapiao si w jeden wielki wietlny obok. Wszystko to miao nalee do niego... Jeszcze tylko jedno, Ostatnie ju posunicie i bdzie mg spokojnie zasn. Pierwsze interludium Trwao posiedzenie Zarzdu Drugiej Fundacji. Dla nas s to tylko gosy. Nie jest tu istotna ani dokadna znajomo miejsca spotkania, ani jego uczestnikw. Zreszt, cile biorc, nie moemy nawet dokadnie odtworzy adnej

czci obrad. Chyba e zdecydowalibymy si powici w tym celu to minimum zastosowanych w naszej relacji, a oglnie uywanych rodkw przekazu informacji - ktrych przecie mamy prawo oczekiwa - i narazi si na zupene niezrozumienie. Zajmujemy si tu psychologami, a waciwie niezupenie psychologami. Powiedzmy raczej - naukowcami o psychologicznej orientacji. To znaczy ludmi, ktrzy swoj koncepcj filozofii nauki oparli na podstawach zupenie rnych od wszystkich znanych nam orientacji. Psychologia stworzona przez uczonych bazujcych na aksjomatach i twierdzeniach obserwacyjnych przyjmowanych w naukach fizycznych ma niewiele wsplnego z PSYCHOLOGI. To mniej wicej tak, jakbym prbowa wyjani lepemu, co to kolor, bdc przy tym rwnie lepy jak on. Chodzi o to, e mzgi uczestnikw zebrania doskonale znay si i rozumiay nawzajem nie tylko dziki tumaczcej ich prac jakiej oglnej teorii, ale rwnie dziki dugotrwaemu stosowaniu konkretnych teorii w codziennej praktyce. Mowa - taka, jak znamy - bya zbyteczna. Nawet fragment zdania wyraony przy pomocy sw by w porwnaniu z ich metod porozumiewania dawk informacji. Pozwalamy tu sobie zatem na przytoczenie czci owej konferencji w swobodnym przekadzie na specyficzne kombinacje sw, niezbdne dla przekazu informacji midzy mzgami nastawionymi od dziecistwa na filozofi opart na naukach fizycznych, zdajc sobie jednak spraw, e naraamy si w ten sposb na ryzyko niedostrzeenia i pominicia bardziej subtelnych niuansw. Jeden gos growa nad innymi. Nalea on do czowieka zwanego po prostu Pierwszym Mwc. Wanie mwi: - Teraz wiemy ju dostatecznie jasno, co powstrzymao Mua. Nie mog powiedzie, eby wiadczyo to dobrze o... hmm... o naszej zrcznoci w rozegraniu tamtej sytuacji. Jasne jest, e by o wos od odkrycia naszej siedziby, wykorzystawszy sztucznie spotgowany potencja mzgu osoby okrelanej w Pierwszej Fundacji mianem psychologa. Psycholog ten zosta si peen zbytecznego gadulstwa. Gest, chrzknicie, nieznaczny grymas, a nawet odpowiednio wywaona pauza niosy potn,

zabity w momencie, kiedy mia poinformowa Mua o swoim odkryciu. W wietle wylicze poniej Trzeciej Fazy, do zabjstwa tego prowadzi zupenie przypadkowy acuch wydarze. Moe przejmiesz gos. Ton, ktrym zostay wypowiedziane ostatnie sowa, wskazywa na Pitego Mwc. Podj on ponuro: - Pewnym jest, e w tamtej sytuacji nie popisalimy si. Jestemy, oczywicie, prawie zupenie bezbronni wobec zmasowanego ataku, szczeglnie prowadzonego przez armi pod wodz takiego fenomenu psychicznego jak Mu. Krtko po podboju Pierwszej Fundacji, dziki czemu zacz si liczy w Galaktyce, mwic dokadnie - w p roku potem, by ju na Trantorze. Jeszcze p roku i byby tutaj, a nasze szans byyby przeraajco nike, mwic dokadnie - 3,7% z dokadnoci do 0,05%. Powicilimy wiele czasu na analiz si, ktre go powstrzymay. Wiemy, oczywicie, co nim kierowao. Wewntrzny zwizek midzy jego fizycznym upoledzeniem a wyjtkowymi zdolnociami psychicznymi jest oczywisty dla nas wszystkich. Jednak dopiero przeszedszy do Trzeciej Fazy moglimy stwierdzi - i to dopiero po fakcie - e w obecnoci osoby, ktra ywi w stosunku do niego szczere, przyjazne uczucia moe si on zachowa w sposb dla siebie nietypowy. A zatem cae to zdarzenie byo przypadkowe w tym sensie, e byo uwarunkowane obecnoci takiej wanie osoby w odpowiednim momencie. Wedug informacji uzyskanych przez naszych agentw psycholog pracujcy dla Mua zosta zabity przez dziewczyn, przez dziewczyn, ktrej ze wzgldu na jej uczucia - Mu cakowicie ufa i ktrej dlatego nie obj sw kontrol psychiczn. Od czasu tego wydarzenia, ktre byo dla nas ostrzeeniem - ci, ktrzy chcieliby zapozna si ze szczegami caej sprawy, znajd ich matematyczn analiz w Bibliotece Gwnej - powstrzymujemy Mua stosujc nietypowe dla nas metody, przez co codziennie ryzykujemy, e cay dokadnie opracowany przez Seldona plan historii skoczy si fiaskiem. To wszystko. Pierwszy Mwca czeka chwil, by zebrani zdali sobie spraw z wszystkich konsekwencji przedstawionej sytuacji. Potem ponownie zabra gos: - A wic sytuacja jest w wysokim stopniu niepewna. Wydarzenia odbiegy tak daleko od linii nakrelonej przez Seldona - tu musz jeszcze raz podkreli,

e popenilimy karygodny bd nie przewidujc w por ich biegu i dajc si zaskoczy - e jeli nie podejmiemy odpowiednich krokw, cay Plan nieuchronnie si zaamie. Czas biegnie nieubaganie i zostajemy w tyle. Myl, e pozostao nam tylko jedno wyjcie, a i to niepewne... Musimy pozwoli, eby Mu nas znalaz... w pewnym sensie. Przerwa na chwil, aby zapozna si ze stanowiskiem pozostaych i doda: - Powtarzani - w pewnym sensie.

2. Dwoje ludzi bez Mua.


Statek by gotowy do drogi. Nie brakowao niczego oprcz celu podry. Mu sugerowa powrt na Trantora, na lec w ruinach metropoli najwikszego imperium w dziejach ludzkoci, na martwy wiat bdcy ongi stolic caej Galaktyki. Pritcher by temu przeciwny. Jego zdaniem by to lad wiodcy donikd stara, dokadnie spenetrowana cieka. W kabinie nawigacyjnej zasta Baila Channisa. Kdzierzawa czupryna modzieca bya zwichrzona, ale nie zanadto. Akurat na tyle, by opad mu na czoo wijcy si kosmyk wosw. Nawet najbardziej staranne zabiegi nie dayby lepszego efektu. Do tej fryzury znakomicie pasowa szeroki umiech ukazujcy lnice biae zby. Sztywny genera poczu nieokrelon niech do towarzysza wyprawy. Channis by wyranie podniecony. - Pritcher, to nie moe by zbieg okolicznoci! - Nie rozumiem, o czym mwisz - odpar zimno genera. - Och... dobra, bierz krzeso i siadaj, stary. Przegldaem twoje notatki. Uwaam, e s wietne. - To bardzo mie z twojej strony. - Ale zastanawiam si, czy doszede do takich samych wnioskw jak ja. Prbowae kiedy zabra si za ten problem dedukcyjnie? To znaczy, owszem, przeczesywanie wybranych losowo partii przestrzeni to cakiem nieza metoda i podczas tych piciu wypraw odwalie niezy kawaek roboty, to jasne. Ale czy zastanowie si kiedy, ile trzeba by czasu, eby przy takim tempie oblecie wszystkie znane wiaty? - Owszem, par razy - Pritcher nie mia najmniejszej ochoty uatwia Channisowi rozmowy, ale musia zorientowa si, co myli jego kompan. Jego mzg znajdowa si przecie poza kontrol Mua, a wic nie mona byo przewidzie, co mu przyjdzie do gowy. - W porzdku. Wobec tego moe teraz postaralibymy si wsplnie przeanalizowa t spraw i odpowiedzie na pytanie, czego waciwie szukamy?

- Drugiej Fundacji - odpar szorstko Pritcher. - Fundacji zamieszkaej przez psychologw - poprawi go Channis - ktrzy s tak samo sabi w fizyce jak Pierwsza Fundacja w psychologii. Myl, e konsekwencje tego stanu rzeczy s dla ciebie zupenie oczywiste. W kocu to ty, nie jji, pochodzisz z Pierwszej Fundacji. Musimy znale wiat, ktry sprawuje rzdy nad przestrzeni za pomoc si psychicznych, a jednoczenie jest zacofany w dziedzinie techniki. - Czy aby na pewno? - spyta spokojnie Pritcher. - Nasz Zwizek wiatw nie jest bynajmniej zacofany pod wzgldem techniki, minio e nasz wadca zawdzicza sw potg wasnym siom psychicznym. - Bo moe korzysta z osigni Pierwszej Fundacji - odpar z lekka ju zniecierpliwiony Channis - ktra jest jedyn oaz wiedzy w Galaktyce. Druga Fundacja znajduje si gdzie wrd szcztkw Imperium Galaktycznego. Tam nie ma skd czerpa wiedzy. - A wic zakadasz, e dysponuj si psychiczn wystarczajc do tego, eby obj rzdy nad grup wiatw, a jednoczenie e fizycznie s bezbronni? - Wzgldnie bezbronni. Potrafi si obroni przed zacofanymi technicznie ssiadami. Ale siom Mua, z ich zapleczem technicznym oferowanym przez rozwinity przemys jdrowy, nie s w stanie si oprze. Jeli jest inaczej, to dlaczego miejsce ich zamieszkania byo trzymane w takim sekrecie przez Hariego Seldona i teraz przez nich samych? Wasza Fundacja nigdy nie czynia tajemnicy ze swego istnienia i nikt nie ukrywa tego faktu trzysta lat temu, kiedy ograniczaa si do jednego bezbronnego miasta na samotnej planecie. Gadk, ogorzay twarz Pritchera wykrzywi ironiczny umiech. - Skoro przeprowadzie tak dogbn analiz, to moe chciaby teraz otrzyma list wszystkich tych krlestw, republik, pastw planetarnych i dyktatur wszystkich moliwych odmian i odcieni, ktre pasuj do twojego opisu, z uwzgldnieniem jeszcze paru czynnikw, ktrych nie zdye wymieni? - A zatem to wszystko zostao ju uwzgldnione? - Channis nie straci nic ze swej pewnoci siebie. - Naturalnie tutaj nie znajdziesz adnych materiaw, ale dysponujemy dokadnym i kompletnym przewodnikiem po organizmach politycznych

przeciwlegych kresw Galaktyki. Naprawd mylae, e Mu dziaa bez przygotowania, cakowicie zdajc si na los szczcia? - No tak. Wobec tego - rzek Channis podnoszc gos w nagym przypywie energii - co powiesz o Oligarchii Tazendy? Pritcher potar w zamyleniu ucho. - Tazenda? A tak, zdaje si, e wiem o co chodzi. To nie jest pastwo kresowe, prawda? Zdaje si, e ley o jedn trzeci drogi od rodka Galaktyki. - Tak. Co o niej wiesz? - Zapiski, ktrymi dysponujemy, umiejscowiaj Drug Fundacj na przeciwnym kracu Galaktyki. Przestrze jedna wie, e to jedyna informacja, na ktrej moemy si oprze. Tak czy owak, szkoda gada o Tazendzie. Jej odchylenie ktowe od radiana Pierwszej Fundacji waha si od okoo stu dziesiciu do stu dwudziestu stopni. W kadym razie nigdy nawet si nie zblia do stu osiemdziesiciu. - Jest jeszcze inna wzmianka w zapiskach. Druga Fundacja zostaa zaoona na Kracu Gwiazdy. - Nie znaleziono dotd w Galaktyce regionu o tej nazwie. - Bo bya to nazwa lokalna, ktrej przestano pniej uywa, eby zachowa gbsz tajemnic. Moe zreszt Seldon i jego zesp wymylili t nazw specjalnie na t okazj. Jest jednak pewien zwizek midzy Tazend a Kracem Gwiazdy, nie sdzisz? - Zblione brzmienie kocwek obu nazw? To ma by zwizek? Bzdura! - Bye tam kiedy? - Nie. - Ale jest o niej wzmianka w twoich notatkach. - Gdzie? Ach tak, ale zatrzymalimy si tam tylko po to, eby uzupeni zapasy wody i ywnoci. Ten wiat z ca pewnoci nie wyrnia si niczym szczeglnym. - Wyldowalicie na planecie rzdzcej? Na tej, gdzie znajduje si orodek wadzy? - Tego nie wiem. Channis zamyli si. Pritcher patrzy na niego zimno. Nagle Channis ockn si i spyta:

- Moesz przez chwil popatrze ze mn na obraz z Projektora? - Oczywicie. Projektor by najnowszym osigniciem myli technicznej i nalea do wyposaenia krownikw midzygwiezdnych. W rzeczywistoci, wbrew nazwie, bya to skomplikowana maszyna liczca poczona z rzutnikiem pokazujcym na ekranie dan cz nieba widzianego noc z dowolnie wybranego miejsca w Galaktyce. Channis wybra odpowiednie wsprzdne i zgasi wiata w kabinie pilota. W przymionym czerwonym wietle padajcym znad pulpitu sterowniczego Projektora jego twarz poyskiwaa rowo. Pritcher usiad w fotelu pilota, zakadajc nog na nog. Jego twarz bya niewidoczna w ciemnoci. Powoli, w miar jak mija okres indukcji, na ekranie pojawiay si wietlne punkciki. Po pewnym czasie byo ich ju tak wiele, e od ich lnienia rozjarzy si cay ekran. Przedstawiay gszcz gsto zaludnionych zbiorw gwiazd w centrum Galaktyki. - Oto - rzek Channis - obraz nieba widziany zimow noc z Trantora. To jest wanie ten wany szczeg, ktrego - o ile mi wiadomo - nie brae do tej pory pod uwag w swoich poszukiwaniach. Kada prba okrelenia pooenia Drugiej Fundacji powinna przyjmowa Trantor za punkt wyjcia. Przecie by on centrum Imperium Galaktycznego. Zreszt bardziej nawet centrum naukowym i kulturalnym ni politycznym. I dlatego w dziewiciu przypadkach na dziesi znaczenie kadej uywanej wwczas nazwy opisowej powinno odzwierciedla jaki zwizek pomidzy okrelanym przez ni miejscem a Trantorem. Trzeba te pamita, e chocia sam Seldon pochodzi z Helikona, lecego bliej Peryferii ni centrum, to jego zesp pracowa na Trantorze. - Co chcesz mi pokaza? - lodowaty gos Pritchera ostudzi nieco zapa Channisa. - Wyjani to mapa. Widzisz t ciemn mgawic? - cie jego ramienia pad na ekran, na ktrym wida byo roziskrzone niebo. Palec wskazujcy prawie dotyka niewielkiego pasemka czerni, ktre wygldao jak dziura w lnicej tkaninie. - W rejestrze gwiazdowym figuruje pod nazw Mgawicy Pellota. Przyjrzyj si jej. Zaraz powiksz obraz.

Pritcher mia ju nieraz okazj przyglda si zabiegowi powikszania obrazu przez Projektor, ale mimo to za kadym razem na nowo zapierao mu dech. Zawsze mia przy tym wraenie, e patrzy na ekran monitora statku mkncego przez straszliwie zatoczon Galaktyk bez wchodzenia w nadprzestrze. Z jakiego punktu w gbi ekranu wystrzeliway cae masy gwiazd i pdziy w ich kierunku. Po drodze rozdzielay si, tworzc jakby ogromny lej, a kiedy statek we wpada, przepaday za krawdziami ekranu. Pojedyncze punkty podwajay si, a potem przybieray kuliste ksztaty. Ukazujce si tu i wdzie mgliste plamy zmieniay si w miliony wietlistych punkcikw. I cay czas trwao to zudzenie ruchu. Dotar do niego gos Channisa: - Zwr uwag, e poruszamy si wzdu linii prowadzcej z Trantora wprost do Mgawicy Pellota, w wyniku czego uzyskujemy obraz przestrzeni rwnowany obrazowi widzianemu z Trantora. Prawdopodobnie jest midzy nimi niewielka rnica spowodowana odchyleniem wiata w polu grawitacji, ale nie znam na tyle matematyki, ebym mg skorygowa ten bd. W kadym razie jestem pewien, e ta rnica nie jest istotna. Ciemna plama wypeniaa coraz wiksz cz ekranu. Kiedy Channis zwolni tempo powikszania, wydawao si, e gwiazdy, niczym ywe istoty, ocigaj si z odejciem i niechtnie nikn w rogach ekranu. Na brzegach rosncej mgawicy rozbyskiway na krtko, nim skryy si za ni, roje gwiazd, jakby dajc wiadectwo temu, e za morzem wirujcych, nie emitujcych promieni wietlnych atomw sodu i wapnia, ktre wypeniay cae parseki szecienne przestrzeni, te istnieje wiato. Obraz zatrzyma si i Channis znowu zbliy palec do ekranu. To miejsce mieszkacy regionu nazwali Ustami. Jest to o tyle wane, e ten fragment przestrzeni przypomina usta tylko wtedy, kiedy oglda si go z Trantora - mwi wskazujc na szczelin w mgawicy wypenion wiatem i wygldajc na ciemnym tle jak nieregularne, wyszczerzone w umiechu usta. - Patrz uwanie na Usta - cign. - Patrz tam, gdzie gardziel zwa si i przechodzi w wsk, rozszczepion smug wiata. Obraz znowu ruszy. Mgawica znikna z pola widzenia i cay ekran wypeniy Usta. Podczas zblienia Channis w milczeniu wodzi palcem po

ekranie, a kiedy obraz znieruchomia, zatrzyma go w miejscu, gdzie wida byo samotn gwiazd - za ni rozcigaa si nieprzenikniona ciemno. - Kraniec Gwiazdy - powiedzia po prostu. - W tym miejscu materia mgawicy jest rzadka i wiato tej gwiazdy przenika akurat w tym jednym kierunku - w kierunku Trantora. - Prbujesz mi powiedzie, e... - zacz podejrzliwie Pritcher i urwa. - Nie prbuj. To jest Tazenda - Kraniec Gwiazdy. Zapony wiata. Ekran zgas. Pritcher trzema dugimi susami znalaz si przy Channisie. - Jak na to wpade? Channis odchyli gow na oparcie krzesa. Na jego twarzy wida byo dziwne zakopotanie. - Przez przypadek. Wolabym to przypisa swojej bystroci, ale to by czysty przypadek. Zreszt niewane jak do tego doszedem, wane, e to pasuje. Wedug posiadanych przez nas informacji, Tazenda jest oligarchi. Wada dwudziestoma szecioma planetami. Nie ma wysoko rozwinitej nauki. I, co najwaniejsze, jest wiatem mao znanym, ktremu obce s denia ekspansjonistyczne i ktry zachowuje cis neutralno i nie miesza si do polityki nawet w swoim regionie. Myl, e powinnimy pozna ten wiat. - Czy poinformowae o tym Mua? Nie. I nie poinformujemy go. Jestemy ju w przestrzeni i przygotowujemy si wanie do pierwszego skoku. Pritcher rzuci si przeraony do ekranu monitora. Kiedy nastawi ostro, jego oczom ukazaa si zimna otcha otwartej przestrzeni. Patrzy jak skamieniay w ciemno. Wreszcie oderwa si od monitora. Jego rka machinalnie powdrowaa w stron miotacza. Uspokoi si, czujc pod palcami tward, zakrzywion kolb. - Z czyjego rozkazu? - spyta. - Z mojego, generale... - Channis po raz pierwszy uy jego tytuu. Wystartowalimy akurat wtedy, kiedy zajmowaem ci tu tym pokazem. Prawdopodobnie wcale nie zdae sobie sprawy ze wzrostu przyspieszenia, bo akurat w tym momencie robiem zblienie mgawicy i na pewno uwaae, e jest to zudzenie wywoane pozornym ruchem gwiazd na ekranie.

- Dlaczego to zrobie? Co ty wyprawiasz? I wobec tego w jakim celu wygadywae te bzdury o Tazendzie? - To nie bzdury. Mwiem zupenie powanie. Wanie tam lecimy. Wystartowalimy dzisiaj dlatego, e odlot by zaplanowany dopiero za trzy dni. Ty, generale, nie wierzysz w istnienie Drugiej Fundacji, ale ja wierz. Ty wypeniasz po prostu rozkazy Mua i robisz to bez przekonania, natomiast ja dostrzegam realne niebezpieczestwo. Druga Fundacja miaa pi lat na przygotowanie si. Nie wiem jak to wykorzystali, ale moe maj agentw na Kalganie? Przy swoich zdolnociach mogliby si zorientowa, e znam. poi oeni ich siedziby. Moje ycie znalazoby si w niebezpieczestwie, a ja bardzo dbam o swoj skr. Jest to, co prawda, bardzo mao prawdopodobne, ale mimo to wolaem si ubezpieczy. Dziki temu moich domysach nie wie nikt prcz ciebie, a i ty dowiedziae si dopiero wtedy, kiedy znalelimy si w przestrzeni. Zreszt i tak pozostaje kwestia zaogi. Na twarzy Channisa znowu pojawi si umiech, tym razem ironiczny, bo cakowicie panowa nad sytuacj. Do Pritchera zsuna si z kolby miotacza. Do gowy cisny mu si przykre myli. Co powstrzymao go przed dziaaniem? Co odebrao mu energi? Nie tak odlege byy przecie czasy, kiedy by krnbrnym, odrzucajcym utarte schematy i z tego powodu pozbawiony moliwoci awansu kapitanem w subie imperium handlowego Pierwszej Fundacji, kiedy to raczej on ni Channis podjby tak mia i szybk decyzj. Czyby Mu mia racj? Czyby jego umys, znajdujcy si we wadzy Mua, by tak pochonity myl o posuszestwie, e straci inicjatyw? Opanowao go przygnbienie, pod wpywem ktrego poczu si dziwnie znuony. - Dobra robota - powiedzia. - Jednak w przyszoci masz si konsultowa ze mn przed podjciem decyzji tego rodzaju. W tym momencie jego uwag zwrcio mrugajce wiateko kontrolne. - To maszynownia - rzek niedbaym tonem Channis. - Rozgrzali si w cigu piciu minut prosiem ich, eby dali zna, gdyby mieli jakie kopoty. Chcesz przej dowdztwo? Pritcher kiwn gow bez sowa i zostawszy sam zamyli si nad smutnymi konsekwencjami zbliania si do pidziesitki. W ekranie monitora

migotay z rzadka rozsiane gwiazdy. Z jednej strony widok zakrywa mglisty ksztat jdra Galaktyki Co by byo, gdyby nie znajdowa si pod wpywem Mua... Na sam myl o tym otrzsn si z przeraeniem. Gwny inynier Huxlani przyglda si bacznie modemu mczynie w cywilnym ubraniu, ktry zachowywa si z tak pewnoci siebie, jak gdyby by oficerem floty i ktry rzeczywicie zdawa si mie tu wadz. Huxlani, ktry by zawodowym onierzem od czasu, kiedy przestao mu kapa mleko z brody, zawsze kojarzy wadz z odpowiednimi insygniami Ale tego czowieka wyznaczy sam Mu, a do Mua naleao, oczywicie, ostatnie sowo. Waciwie jedyne sowo. Huxlani nawet podwiadomie nie kwestionowa tego. Wadza nad uczuciami sigaa gboko. Bez sowa wrczy Channisowi may, owalny przedmiot. Channis zway go w rku i umiechn si zachcajco. - Jeste z Fundacji, szefie, co? - Tak, prosz pana. Kiedy Pierwszy Obywatel przej wadz, miaem ju za sob osiemnacie lat suby we flocie Fundacji. - I szko inyniersk w Fundacji? - Dyplom wykwalifikowanego technologa pierwszej klasy zrobiony w Szkole Gwnej na Anakreonie. - Niele. I znalaze to tam, gdzie ci poleciem szuka - w segmencie cznoci? - Tak, prosz pana. - Czy to naley do normalnego wyposaenia? - Nie, prosz pana. - No to co to jest? - Hiperindykator. - To mi nic nie mwi. Nie jestem z Fundacji. Co to jest? To urzdzenie pozwala ledzi ruch statku w nadprzestrzeni. - Inaczej mwic, mona nas mie cay czas na oku. - Tak, prosz pana. - W porzdku. To nowy wynalazek, co? Dzieo ktrego z instytutw

badawczych zaoonych przez Mua, tak? - Tak sdz. - A jego dziaanie objte jest tajemnic pastwow. Zgadza si? - Tak sdz. - A jednak znalazo si to tutaj. Zastanawiajce. Channis obraca hiperindykator w rku. Nagle zwrci go inynierowi. - Wobec tego zabierz to i umie z powrotem tam, gdzie znalaze i dokadnie w takim pooeniu jak przedtem. Rozumiesz? A potem zapomnij o tym. Zupenie! Huxlani automatycznie podnis rk, aby zasalutowa, ale cofn j w p ruchu, obrci si szybko i odszed. Statek posuwa si skokami przez Galaktyk. Jego szlak znaczy na mapie acuch do znacznie oddalonych od siebie kropek. Kropki oznaczay krtkie, mierzce od dziesiciu do szedziesiciu sekund wietlnych odcinki drogi w normalnej przestrzeni; przerwy midzy nimi - etapy o dugoci stu i wicej lat wietlnych, pokonywane podczas skokw przez nadprzestrze. Bail Channis siedzia przy pulpicie sterowniczym Projektora i jak zwykle w tej sytuacji czu przepeniajcy go, niezaleny od jego woli i graniczcy niemal z bawochwalczym uwielbieniem podziw dla tego cudu techniki. Nie pochodzi z Fundacji i uruchamianie, poprzez przekrcenie gaiki czy wcinicie guzika lub klawisza, rnych, oddziaujcych na siebie wzajemnie si nie byo jego drug natur. Nie znaczy to bynajmniej, e Projektor by urzdzeniem, przy obsudze ktrego wynudziby si miertelnie czowiek z Fundacji. Bowiem nawet stary wyjadacz nie mgby skwitowa obojtnym wzruszeniem ramion tej wprost niewiarygodnie zminiaturyzowanej maszyny cybernetycznej, w ktrej wntrzu miecio si dosy obwodw elektronicznych, by okreli maksymaln dokadnoci wzajemne pooenie miliona gwiazd. Co wicej, jakby tego byo jeszcze mao, urzdzenie to mogo przesun obraz dowolnego fragmentu Pola Galaktycznego wzdu kadej z trzech osi przestrzeni kosmicznej lub obrci obraz dowolnego fragmentu pola w stosunku do jego centrum. Wanie z tego powodu wynalezienie Projektora spowodowao niemal

przewrt w podrach midzygwiezdnych. Wczeniej obliczenie parametrw kadego skoku przez nadprzestrze zajmowao co najmniej dzie, a bywao, e i cay tydzie, przy czym wiksz cz tego czasu pochaniao mniej lub bardziej precyzyjne obliczenie pozycji statku wzgldem pewnych punktw odniesienia w Galaktyce. W praktyce oznaczao to dokadn obserwacj przynajmniej trzech, pooonych w duej odlegoci od siebie, gwiazd, ktrych pozycje w odniesieniu do arbitralnie ustalonego galaktycznego potrjnego punktu zero byy znane. Wanie to ostatnie sowo zawiera haczyk. Dla kadego, kto dobrze zna pole gwiezdne widziane z pewnego konkretnego miejsca w przestrzeni, poszczeglne gwiazdy, zupenie jak ludzie, maj cechy indywidualne. Wystarczy jednak przeskoczy dziesi parsekw, eby nie - potrafi rozpozna nawet soca ojczystego systemu. Zreszt moe by ono nawet z tamtego miejsca niewidzialne. Rozwizaniem problemu bya oczywicie analiza spektroskopowa. Przez wiele wiekw gwnym zadaniem techniki midzygwiezdnej bya moliwie najbardziej wietlnych szczegowa jak analiza widma wiata i ustalenie postpu sygnatur bada i najwikszej liczby gwiazd. W miar

doskonalenia metod samego skoku, ktry mona byo planowa i wykonywa z coraz wiksz precyzj, wytyczano stae szlaki podry przez Galaktyk, dziki czemu pilotowanie statku midzygwiezdnego stawao si w coraz mniejszym stopniu sztuk, a w coraz wikszym nauk. Jednak mimo to nawet w czasach Fundacji, ktra wprowadzia do uytku udoskonalone maszyny liczce i opracowaa now metod mechanicznego penetrowania pola gwiezdnego w poszukiwaniu znanej sygnatury wietlnej, zdarzao si nieraz, e znalezienie trzech gwiazd o znanych pozycjach i obliczenie pooenia statku w rejonie, w ktrym pilot znalaz si po raz pierwszy, zajmowao wiele dni. To wszystko zmienio si wraz z wynalezieniem Projektora. Po pierwsze, wystarczya teraz tylko jedna gwiazda o znanej pozycji. Po drugie, z Projektora mg korzysta nawet tak zupeny amator jak Channis. Zgodnie z wyliczeniem parametrw skoku, najblisz gwiazd duej wielkoci miaa by w tej chwili Vincetori. Faktycznie, porodku ekranu

monitora wida teraz byo jasn gwiazd. Channis mia nadziej, e to jest Vincetori. Skierowa obiektyw Projektora na ekran znajdujcy si obok pyty monitora i ostronie wciskajc klawisze poda wsprzdne Vincetori. Uruchomi przekanik obrazu i na ekranie pojawia si jasna gwiazda. Ona rwnie znajdowaa si porodku ekranu, ale poza tym wydawao si, e oba obrazy nie maj ze sob nic wsplnego. Ustawi obraz z Projektora wzdu osi Z i dopty powiksza, a fotometr wykaza, e obie gwiazdy s jednakowej jasnoci! Nastpnie poszuka drugiej, odpowiednio jasnej gwiazdy na ekranie monitora i stwierdzi, e odpowiada jej jedna z gwiazd na obrazie przekazywanym przez Projektor. Wolno obrci obraz o kilkanacie stopni, aby uzyska takie same odchylenie ktowe. Skrzywi si z niezadowoleniem, patrzc na wynik tych zabiegw. Obrci obraz jeszcze o kilka stopni i druga gwiazda znalaza si na waciwym miejscu, a chwil potem trzecia. Umiechn si. To byo to. Moe fachowiec, wywiczony w rozpoznawaniu zwizkw midzy gwiazdami z przekazywanego przez monitor obrazu rzeczywistej przestrzeni i ich przedstawieniami tworzonymi przez Projektor, zrobiby to za pierwsz prb, ale trzy podejcia to - jak na niego - te niezy wynik. Obraz wytworzony przez Projektor by teraz zestrojony z tym, ktry przekazywa monitor. Przenis go na ekran monitora. Odwzorowanie nie byo jednak precyzyjne, gdy obrazy nie zaszy dokadnie na siebie i na ekranie wida byo podwjne kontury gwiazd. Wprowadzi ostatnie poprawki. Podwjne gwiazdy zlay si w jedno, obraz nabra ostroci i mona byo wreszcie odczyta na tarczach przyrzdw pozycj statku. Caa operacja nie zaja nawet p godziny. Channis znalaz Hanna Pritchera w jego kabinie. Genera szykowa si wanie do snu. Spojrza pytajco na Channisa. - Jakie nowiny? - Niezupenie. Jeszcze jeden skok i znajdziemy si na Tazendzie. - Wiem o tym. - Skoro chcesz si pooy, nie bd ci zawraca gowy. Chciabym tylko spyta, czy obejrzae ten film, na ktry udao si nam natrafi w Cii?

Ha Pritcher obrzuci lekcewacym spojrzeniem tam w czarnej kasecie lec na niskiej pce. - Tak - odpar. - I co o tym mylisz? - Myl, e jeli w ogle kiedy istniaa naukowa historia, to w tym rejonie Galaktyki nie zostao po niej ladu. Channis wyszczerzy zby w szerokim umiechu. - Rozumiem co masz na myli. Raczej jaowe zajcie, tak? - Moe nie dla kogo, kto lubi kronikarskie opowieci o yciu wadcw. Prawdopodobnie relacje o swoich i o wrogach maj tak samo mao wsplnego z prawd. Kiedy historia zajmuje si gwnie osobami wadcw i przywdcw, obraz jest czarno-biay, a co jest narysowane jakim kolorem zaley tylko od tego, jaki w tym ma interes ten, co to pisze. Wedug mnie cay ten film jest zupenie bezuyteczny. - Ale mwi si tam o Tazendzie. Dlatego ci go daem. Nie udao mi si znale adnego innego filmu, w ktrym byaby chocia drobna wzmianka o jej istnieniu. - No, dobra. Maj zarwno dobrych, jak i zych wadcw. Podbili par planet, wygrali v kilka bitew, a kilka przegrali. Nie wyrniaj si niczym szczeglnym. Nie przemawia do mnie twoja teoria, Channis. - Par spraw uszo twojej uwagi. Nie zastanowio ci, e nigdy nie tworzyli adnych koalicji? Zawsze trzymali si na uboczu, z dala od polityki tego kta Galaktyki. Mwisz, e podbili par planet... faktycznie, ale na tym poprzestali, mimo e nie spotkaa ich adna straszliwa klska. Zupenie jakby chcieli poszerzy swoje posiadanie na tyle, by si skutecznie osoni przed ewentualnym atakiem, ale nie na tyle, eby zwrci na siebie uwag. - No dobrze - odpar beznamitnie Pritcher. - Nie mam nic przeciwko temu, eby tam wyldowa. W najgorszym razie stracimy troch czasu. - O nie! W najgorszym razie przegramy z kretesem. Jeli to jest Druga Fundacja. Nie zapominaj, e to wiat zamieszkay przez przestrze wie ilu Muw. - Jaki masz plan dziaania? - Wyldowa na ktrej z mniejszych planet. Najpierw dowiedzie si ile

si da o Tazendzie, a potem improwizowa. W porzdku. Zgadzam si. A teraz, jeli nie masz nic przeciw temu, chciabym zgasi wiato. Channis wyszed machnwszy rk. Genera Han Pritcher zosta sam. Lea w ciemnoci, ale nie mg zasn. W gowie kbiy mu si dziwne myli. Jeli wszystkie wnioski, do ktrych doszed z takim trudem, byy prawdziwe - a wszystkie fakty zaczynay pasowa do tej teorii - to Tazenda bya siedzib Drugiej Fundacji. Nie byo innego wyjanienia. Ale jak to moliwe? Jak? Czyby naprawd bya to Tazenda? Taki zwyky, niczym si nie wyrniajcy wiat? wiat zagubiony niczym ndzna buda pord ruin wspaniaego Imperium? Przypomina sobie, jak z oddali, cignit twarz Mua i piskliwy gos, ktrym zwyk opowiada o starym psychologu z Fundacji, Eblingu Misie - jedynym czowieku, ktry by moe odkry tajemnic Drugiej Fundacji. Przypomina sobie napicie obecne w jego gosie, gdy mwi po raz kolejny: - Wydawao si, e Mis oniemia ze zdumienia. Wydawao si, jakby co dotyczcego Drugiej Fundacji przekroczyo jego wszelkie oczekiwania, jakby skierowao jego wzrok w zupenie innym kierunku, ni si spodziewa. Gdybym mg czyta w jego mylach zamiast w uczuciach! Ale te uczucia byy oczywiste, a dominujcym byo wielkie zaskoczenie. Zaskoczenie byo tym uczuciem, ktre zabarwio pozostae. Musiao w tym by co w najwyszym stopniu zdumiewajcego! I oto teraz pojawi si ten chopak, ten ustawicznie szczerzcy zby, pewny siebie mokos z tym swoim gadaniem o Tazendzie i o jej nierzucajcej si w oczy niezwykoci. I co wicej, musia mie racj. Musia. W przeciwnym razie wszystko byo bez sensu. Zasypiajc pomyla jeszcze o jednym. Ten hiperindykator w segmencie cznoci by nadal na swoim miejscu. Sprawdzi to godzin wczeniej, upewniwszy si przedtem, e nie ma nigdzie w pobliu Channisa. Drugie interludium Byo to przypadkowe spotkanie w przedpokoju Sali Posiedze - na kilka

chwil przed wejciem obu osb do sali, gdzie miay si zaj sprawami biecymi - ale wystarczyo to do wymiany kilku myli. - A wic Mu jest ju na tropie. - Syszaem to samo. Ryzykowne! Bardzo ryzykowne! - Nie takie ryzykowne, jeli sprawy uo si zgodnie z naszym wyliczeniem. - Mu nie jest zwykym czowiekiem i trudno jest manipulowa tymi, ktrzy s narzdziami w jego rku tak, eby tego nie spostrzeg. Trudno jest dziaa na mzgi, ktre s pod kontrol. Mwi, e zorientowa si w paru przypadkach. - Tak, nie widz sposobu, eby tego unikn. - Mzgi nie bdce pod kontrol s podatniejsze. Ale niewielu takich znajduje si na kluczowych stanowiskach w jego pastwie... Weszli do sali. Za nimi inni mieszkacy Drugiej Fundacji.

3. DWOJE LUDZI I WIENIAK


Rossem jest jednym z tych niepozornych wiatw, ktre zazwyczaj trzymaj si na uboczu wielkich wydarze w historii Galaktyki i ktre raczej nie narzucaj si ludziom z milionw szczliwszych planet. W schykowym okresie Imperium Galaktycznego zamieszkiwao jego pustkowia kilku winiw politycznych, a obserwatorium i niewielki garnizon obsadzony oddziaem floty wojennej nie pozwalay mu popa w zupene zapomnienie. Pniej, w cikich czasach walk o wadz w Imperium, jeszcze przed epok Hariego Seldona, sabsi ludzie, majcy do powtarzajcych si okresw zamieszek i terroru, upienia planet oraz upiornego szeregu imperatorw, ktrzy krwawo wydzierali cesarsk purpur z rk swych poprzednikw po to jedynie, by po kilku latach niegodziwych rzdw straci j na rzecz nowych uzurpatorw, opuszczali gsto zaludnione wiaty i szukali schronienia w zapadych ktach Galaktyki. Na zimnych pustkowiach Rossema pojawiy si rozrzucone bezadnie wioski. Jego mae, czerwone soce trzymao, niczym skpiec, swj skromny zapas ciepa dla siebie i na Rossemie przez dziewi miesicy w roku sypa nieg. Miejscowe odporne na chd zboe spoczywao przez cay ten czas upione w ziemi, a kiedy soce podnioso, jakby z ociganiem, temperatur powietrza do blisko pitnastu stopni i niegi stopniay, gwatownie budzio si do ycia, roso i dojrzewao. Mae, podobne do kz, zwierzta skubay traw na pastwiskach, wygrzebujc j spod niegu trjdzielnymi kopytkami. Mieszkacy Rossema mieli wic chleb i mleko, a nawet - kiedy mogli na to powici bez zbytniego uszczerbku jedno zwierz - miso. Ciemne, grone lasy, ktre pokryway poow obszaru strefy rwnikowej, dostarczay twardego, drobnoziarnistego drewna na budow domw. Drewno to, jak rwnie niektre futra i kopaliny, nadawao si nawet na eksport, wic co jaki czas przybyway po nie statki Imperium, zostawiajc w zamian maszyny rolnicze, piece atomowe, a nawet telewizory. Te ostatnie nie byy wcale tak nieodpowiednim sprztem jak mogoby si wydawa, gdy duga zima zmuszaa miejscowych wieniakw do rwnie dugiej bezczynnoci. Wielkie wydarzenia omijay mieszkacw Rossema. Statki handlowe

zawijajce na planet przywoziy nowiny i popiesznie odlatyway z powrotem, niekiedy przyby nowy uciekinier - raz nawet przyleciaa i zostaa tu wzgldnie liczna, zorganizowana grupa - a z ni najwiesze wieci o tym, co dzieje si w szerokiej przestrzeni. Wtedy Rossemici suchali opowieci o krwawych walkach i zdziesitkowanej ludnoci wielu planet lub o okrutnych imperatorach i zbuntowanych wicekrlach. Wzdychali i krcili gowami, a potem, gbiej wtuliwszy brodate twarze w futrzane konierze swych okry, zbierali si na wiejskim placyku i grzejc si w anemicznym blasku soca toczyli filozoficzne dysputy o zu kryjcym si w czowieku. Potem statki w ogle przestay si pokazywa i ycie stao si cisze. Skoczyy si dostawy zagranicznych, delikatesowych artykuw ywnociowych, tytoniu, maszyn. Z niejasnych wzmianek w telewizji, ze strzpw nadawanych przez ni programw wyania si coraz bardziej niepokojcy obraz wydarze, a w kocu rozesza si wiadomo, e Trantor zosta zdobyty i spldrowany. Wielki Trantor, stolica caej Galaktyki wspaniaa, opiewana przez pisarzy, niedostpna i nieporwnywalna z niczym siedziba imperatorw zostaa zupiona i cakowicie zniszczona. Byo to zdarzenie tak nieprawdopodobne i niepojte, e wielu wieniakom z Rossema, pracowicie grzebicym w swojej ziemi, wydawao si, e zblia si koniec Galaktyki. Mino wiele czasu i oto ktrego dnia, nie rnicego si niczym od innych dni, znowu przylecia statek. Starcy we wszystkich wioskach kiwali gowami, robili mdre miny i powiadali, e tak wanie bywao w dniach ich ojcw, ale nie bya to prawda. Nie by to statek Imperium. Na jego burcie nie byo Kosmolotu i Soca znaku Imperium. By to niezgrabny pojazd sklecony ze szcztkw starszych statkw, a ludzie, ktrzy nim przybyli, podawali si za onierzy Tazendy. Wieniacy byli zmieszani. Nigdy nie syszeli o Tazendzie, ale zgodnie ze starymi zwyczajami przyjli onierzy gocinnie. Przybysze wypytywali dokadnie o charakter planety, liczb mieszkacw i liczb miast - to ostatnie sowo Rossemici poczytali, ku oglnej konfuzji, za synonim wsi - o rodzaj

gospodarki i tak dalej. Potem pojawiy si inne statki i mieszkacy Rossema dowiedzieli si, e Tazenda obejmuje wadz nad planet i e w strefie rwnikowej - jedynym zamieszkaym rejonie - zostan zaoone placwki pobierajce podatki, do ktrych co roku maj obowizek dostarcza taki a taki procent zboa i futer, obliczony wedug odpowiednich norm. Rossemici z zakopotaniem spogldali po sobie, nie bdc pewni znaczenia sowa podatki. Kiedy nadszed czas ich zbierania, wielu z nich pacio lub patrzyo bezradnie, jak umundurowani przybysze z obcego wiata aduj na szerokie platformy zebrane przez nich w pocie czoa zboe i skry wyhodowanych w cikim trudzie zwierzt. Tu i wdzie oburzeni chopi wydobywali z zakamarkw swych chat staroytn bro myliwsk i zbierali si w kupy, ale na tym si koczyo, bo gdy pojawiali si onierze z Tazendy, niedoszli powstacy wycofywali si do domw, zorzeczc pod nosem. Cikie i przedtem ycie rolnikw z Rossema stao si jeszcze cisze. Jednak po pewnym czasie wszystko wrcio do rwnowagi. Gubernator tazendzki rezydowa w wiosce Gentri, do ktrej Rossemici mieli wzbroniony wstp. Natomiast on sam, a take podlegli mu urzdnicy nader rzadko opuszczali sw siedzib. Rossemici widywali tylko odwiedzajcych ich w staych odstpach czasu poborcw podatkw - zreszt swoich krajan, tyle e w subie Tazendy - ale zdoali ju przywykn do tych wizyt i nauczyli si zawczasu chowa zboe i wypdza bydo do lasu. Dbali te o to, by ich chaty nie wyglday zbyt okazale. Potem przyjmowali poborcw z tpym wyrazem twarzy i niewinnym spojrzeniem, a na ich natarczywe pytania odpowiadali wskazujc rk swj ndzny dobytek. Wreszcie nawet wizyty poborcw stay si rzadkie i podatki prawie przestay wpywa, jak gdyby Tazendzie sprzykrzyo si wydzieranie marnych groszy z takiego wiata. Rozwin si handel i by moe Tazenda uznaa, e jest on bardziej zyskowny ni ciganie podatkw. Co prawda mieszkacy Rossema nie otrzymywali ju w zamian za produkty rolne lnicych wytworw przemysu Imperium, ale nawet tazendzkie maszyny i konserwy byy lepsze ni produkty

miejscowe. A dostawali te odzie damsk uszyt z innych materiaw ni szary samodzia, co bardzo si liczyo. Tak wic raz jeszcze los okaza si dla - nich askawy, pozostawiajc ich na uboczu wielkich wydarze. Mogli, jak dawniej, wydziera z mozoem, lecz w spokoju ziemi jej plony. Wyszedszy z chaty, Narovi westchn i pogaska brod. Na zmarznit ziemi paday pierwsze patki niegu, a niebo zacignite byo bladorowymi chmurami. Zerkn w gr i stwierdzi, e na razie nie zanosi si na prawdziw nieyc. Mg bez specjalnych kopotw dojecha do Gentri i wymieni nadwyk zboa na tyle konserw, eby starczyo na ca zim. Odwrci si, uchyli nieco drzwi i rykn przez szpar: - Hej, chopcze! Bak jest peen? Z chaty odpowiedzia mu rwnie podniesiony gos, a potem w drzwiach pojawi si najstarszy syn Naroviego i stan obok ojca. Jego krtka, ruda brdka nie zdya jeszcze nabra mskiej gstoci. - Bak - rzek opryskliwie - jest peen, a wz cignie dobrze, tylko osie wysiadaj. Nic na to nie poradz. Mwiem ju, e to robota dla fachowca. Stary cofn si o krok, przyjrza si uwanie synowi spod zmruonych powiek, a potem wypi brod i spyta: - A moe to moja wina? Gdzie ja mam znale fachowca? I skd na to wezm? Moe przez ostatnie pi lat miaem dobre zbiory, co? Moe mojego byda nie ruszya zaraza, co? Moe skry same si... - Narovi! - Na dwik dobrze znanego gosu dobiegajcego z wntrza chaty umilk w p sowa. - Dobra, dobra - mrukn. - Twoja matka musi zawsze wtyka nos w nasze sprawy. Wyprowad wz i sprawd czy przyczepy dobrze si trzymaj. Zatar rce i ponownie spojrza w gr. Nad gow nada cigny bladorowe chmury. W przerwach midzy nimi przewitywao szare, chodne niebo. Soca nie byo wida. Mia ju opuci gow, kiedy jego wzrok nagle co pochwyci. Niemal automatycznie unis palec w gr i zupenie nie zwracajc uwagi na przenikliwy zib szeroko otwar usta.

- Stara! - krzykn gromkim gosem. - Kobito, chod no tu! W oknie pojawia si skrzywion niechtnie twarz ony. Jej spojrzenie powdrowao w kierunku, ktry wskazywa uniesiony palec ma. Rozdziawia usta z wraenia, krzykna i szybko zbiega po drewnianych schodach, chwytajc po drodze stary szal i lnian chust. Wypada z chaty zawizujc w biegu chust pod brod. Dyndajce koce szala zwisay jej z ramion. - To statek z gbi przestrzeni - wysapaa. - No a niby co by to mogo by? - odpar zirytowany Narovi. - Mamy goci, kobito, mamy goci. Statek schodzi wolno do ldowania na nagim, zamarznitym polu w pnocnej czci gruntw Naroviego. - Ale co my teraz zrobimy? - rzeka urywanym gosem. - Albo to moemy ich przyj? Moe mamy ich wprowadzi do tej naszej brudnej szopy i ugoci resztkami placka z zeszego tygodnia? - No to moe maj i do ssiadw? - Czerwona z zimna twarz Naroviego staa si zupenie purpurowa. Wycign gwatownie rce i chwyci on za krzepkie, szerokie ramiona. - Suchaj, kobito powiedzia uroczycie - zniesiesz na d obydwa krzesa z naszego pokoju, dopilnujesz, eby zabito tustego cielaka i upieczesz go z bulwami. I upieczesz wiey placek. Ja pjd teraz powita tych ludzi z gbi przestrzeni... i... - przerwa, zsun na bok czap i podrapa si z namysem w gow. - Tak, i przynios dzban piwa. Dobry trunek poprawia humor. Podczas tej przemowy usta kobiety lekko dray, ale nie wydoby si z nich aden dwik. Odezwaa si dopiero kiedy skoczy m, ale nie zdobya si na nic wicej ni nieskadny skrzek. Narovi podnis palec. - No, stara, co to tydzie nazad mwili nasi Starsi? Co? Nie pamitasz? Sami chodzili od zagrody do zagrody. Wyobraasz sobie, jaka to musi by wana sprawa? Fatygowali si osobicie, eby wszystkim powiedzie, e w razie jakby wyldowa jaki statek z gbi przestrzeni, trzeba im natychmiast donie, i e to polecenie gubernatora! I ja mam teraz przegapi tak okazj, eby si przypochlebi wadzy? Widziaa kiedy taki statek? Ludzie z dalekich wiatw s bogaci i duo mog.

Sam gubernator si nimi interesuje i wysya takie pilne polecenia, e Starsi chodz w taki zib po wszystkich zagrodach. Pewnie ju na caym Rossemie wiadomo, e z tymi ludmi pilno si spotka panom z Tazendy, a oni lduj na moim polu! - Prawie podskakiwa z emocji. - Ugoci si ich porzdnie... oni powiedz o tym gubernatorowi - to czego si wtedy nie da zaatwi? Kobieta poczua nagle, e mrz ksa j przez cienkie domowe ubranie. Skoczya do drzwi, krzyczc przez rami: - No to le szybko! Ale Naroviemu nie trzeba byo tego mwi. Pdzi ju w stron, gdzie za horyzontem znikn ldujcy statek. Genera Han Pritcher nie przejmowa si ani przenikliwym zimnem panujcym na tym wiecie, ani rozpocierajc si wok niegocinn, pust i ponur rwnin. Nie przejmowa si te ubogim otoczeniem ani nawet spoconym chopem. Trapio go tylko pytanie, czy obrali mdr taktyk. Byli tu tylko on i Channis. Statek, ktry zostawili w przestrzeni, nie potrzebowa w normalnych warunkach dowdcy na pokadzie, ale mimo to Pritcher by niespokojny. Oczywicie za to posunicie odpowiedzialny by Channis. Pritcher spojrza na siedzcego naprzeciw modzieca, mrugajcego akurat wesoo do kobiety, ktrej zaciekawiony wzrok i otwarte z przejcia usta migny na chwil w otworze w przepierzeniu ze skr. Przynajmniej Channis wydawa si zupenie spokojny. Pritcher skonstatowa ten fakt ze zoliw satysfakcj. Ta gra ju niedugo przestanie si toczy po jego myli. Na razie jednak ich rczne radiostacje ultrafalowe byy jedynym rodkiem cznoci ze statkiem. W tym momencie chop umiechn si szeroko, skoni kilka razy gow i powiedzia gosem penym szacunku i unionoci: - Szlachetni panowie, prosz pokornie o wybaczenie, e omielam si odzywa nieproszony, ale mj pierworodny - zacny chopak i mdry jak rzadko, ale nieksztacony, bo bieda u nas - wanie przylecia i mwi, e tylko patrze jak przyjd Starsi. Chyba, panowie, byo wam u mnie dobrze... czym chata bogata, tym rada... biedny ja, ale uczciwy... ciko pracuj... - Starsi? - spyta Channis od niechcenia. - Najwaniejsi ludzie u was?

- Tak jest, szlachetny panie, a jeden w drugiego zacni ludzie i uczciwi, bo na caym Rossemie wiedz, e u nas jest sprawiedliwie, chocia ycie cikie i nieduo si zbiera z pola i z lasu. Jakby panowie tak byli askawi wspomnie Starszym, z jakim szacunkiem si u mnie przyjmuje goci, to moe by poprosili dla mnie o nowy wz, bo stary ledwie cignie, a bez wozu nie ma ycia, bo tyle roboty w gospodarstwie i a strach pomyle, jak nawali... Patrzy na nich z pokor i nadziej, wic Pritcher skin gow z wynios askawoci, jakiej mona byo oczekiwa od szlachetnego pana, w roli ktrego niespodziewanie si znalaz. - Wie o waszej gocinnoci na pewno dotrze do uszu Starszych. Korzystajc z tego, e znaleli si sami, Pritcher rzek do Channisa, ktry zdawa si drzema: - Nie zachwyca mnie specjalnie perspektywa spotkania z tymi Starszymi. A co ty o tym sdzisz? Channis wyglda na zaskoczonego. - Co ci martwi? - Wydaje mi si, e mamy waniejsze sprawy do zaatwienia ni zwraca tu na siebie uwag. - Zwracanie na siebie uwagi moe si okaza konieczne przy naszych dalszych posuniciach, Pritcher - rzek cicho Channis. - Takich ludzi, jakich szukamy, nie znajdzie si wkadajc rk do worka i obmacujc jego zawarto. Ludzie, ktrzy rzdz, za pomoc sztuczek psychicznych, wcale nie musz si rzuca w oczy. Przede wszystkim psychologowie z Drugiej Fundacji stanowi prawdopodobnie tylko niewielk cz caej populacji, tak jak uczeni i inynierowie na twojej Fundacji. Pozostali mieszkacy s prawdopodobnie wanie zwykymi ludmi. Psychologowie mog si nawet trzyma w gbokim cieniu i ludzie, ktrzy pozornie znajduj si na kierowniczych stanowiskach, mog by szczerze przekonani, e naprawd sprawuj wadz. Rozwizanie naszego problemu moe si znajdowa tutaj, na tym zamarznitym okruchu planety. - Zupenie tego nie rozumiem. - Przecie to cakiem jasne. Tazenda to prawdopodobnie olbrzymi wiat, liczcy wiele milionw, a moe nawet wiele setek milionw mieszkacw. Jak

bylibymy w stanie znale wrd nich psychologw i uczciwie donie Muowi, e odkrylimy Drug Fundacj? Natomiast tutaj, na tej podrzdnej planecie, na tym chopskim wiecie, wszyscy tazendcy wadcy mieszkaj - jak nas zapewnia nasz gospodarz - w gwnej wiosce, w Gentri. Nie moe by tam ich wicej ni kilkuset, Pritcher, a midzy nimi musi by jeden albo kilku ludzi z Drugiej Fundacji. W kocu do nich dotrzemy, ale najpierw spotkajmy si ze Starszymi to krok, ktry logicznie prowadzi do celu. Odsunli si od siebie, kiedy ich czarnobrody gospodarz, wyranie podniecony, ponownie wpad do pokoju. - Szlachetni panowie, Starsi ju id. Bagam o wybaczenie, e razjeSzcze omielam si prosi, bycie raczyli rzec sowo w mojej sprawie... - tu niemal zgi si wp, bijc pokony i dosownie paszczc si przed nimi. - Na pewno bdziemy o tym pamita - rzek Channis. - To s wasi Starsi? Byo oczywiste, e tak. Byo ich trzech. Jeden z nich wystpi do przodu. Skoni si z penym godnoci szacunkiem i powiedzia: - Jestemy zaszczyceni. Pojazd ju czeka, czcigodni panowie, i mamy nadziej, e wyrzdzicie nam przyjemno i udacie si z nami do Budynku Zebra. Trzecie interludium Pierwszy Mwca spoglda z zadum na nocne niebo. Pynce po nim drobne chmurki przesaniay na chwil sabe lnienie tej czy innej gwiazdy. Przestrze wygldaa zdecydowanie wrogo. Zawsze bya zimna i odpychajca, ale teraz krya jeszcze tego niesamowitego stwora, Mua i jego obecno zdawaa si potgowa mrok i przeksztaca go w zowieszcz grob. Posiedzenie skoczyo si. Nie trwao dugo. Powicone byo rozpatrzeniu wtpliwoci i pyta, ktre nasuwa trudny matematyczny problem uporania si z mutantem psychicznym o niepewnej strukturze. Trzeba byo przeanalizowa wszystkie ekstremalne permutacje. Czy teraz byli bardziej pewni swego? Gdzie tam, w tamtym rejonie przestrzeni - w bliskim zasigu, jak na odlegoci galaktyczne - znajdowa si Mu. Co teraz zrobi?

Byo dosy atwo kierowa jego ludmi. Reagowali zgodnie z planem. Ale jak zachowa si on sam?

4. DWAJ LUDZIE I STARSI


Starsi, w tym przynajmniej rejonie Rossema, nie byli dokadnie tacy, jak mona ,byo si spodziewa. Nie byli zwyk ekstrapolacj chopstwa - ani starsi, ani bardziej oficjalni, ani mniej przyjani ni reszta. Nic z tych rzeczy. Wraenie cechujcej ich powagi, ktre Pritcher i Channis odnieli podczas pierwszego spotkania, stawao si w miar upywu czasu coraz silniejsze, a w kocu spotgowao si do tego stopnia, e powaga wydaa si ich dominujc cech. Siedzieli wok owalnego stou, skupieni i oszczdni w ruchach, jak przystao mdrcom. Wikszo z nich miaa ju najlepsze lata za sob, chocia tych kilku, ktrzy nosili brody, przystrzygao je krtko i starannie pielgnowao. Byo wrd nich jednak do takich, ktrzy wydawali si nie mie jeszcze czterdziestki, by stao si jasne, e tytu starsi by raczej wyrazem szacunku ze strony pozostaej ludnoci ni dosownym okreleniem ich wieku. Przybysze z gbi przestrzeni siedzieli u szczytu stou i w uroczystej ciszy towarzyszcej raczej skromnemu obiadowi, ktry wydawa si bardziej ceremonialny ni poywny, kontemplowali now, odmienn od panujcej w zagrodzie atmosfer. Po posiku i jednej czy dwu penych szacunku uwagach, ktre byy zbyt krtkie i zbyt proste, by mona je byo nazwa przemwieniami, wygoszonych przez tych spord Starszych, ktrzy najwyraniej cieszyli si najwikszym powaaniem, zebranie zupenie stracio oficjalny charakter i przerodzio si w towarzysk, nieskrpowan rozmow. Wygldao na to, e sympatyczne, typowe wiejskie cechy - ciekawo i yczliwo - wziy w kocu gr nad sztywn powag, ktra - w mniemaniu wieniakw - winna bya towarzyszy powitaniu zagranicznych goci. Wszyscy stoczyli si wok przybyszw i zasypywali ich gradem pyta. Czy trudno jest prowadzi statek kosmiczny? Ilu do tego trzeba ludzi? Czy mona zrobi lepsze silniki do samochodw? Czy to prawda, e na innych wiatach, tak jak podobno na Tazendzie, rzadko pada nieg? Ilu ludzi yje na ich wiecie? Czy jest tak duy jak Tazenda? Jak daleko std do. niego? W jaki

sposb utkano ich ubrania i co im nadaje taki metaliczny poysk? Dlaczego nie nosz futer? Czy gol si codziennie? Co to za kamie w piercieniu Pritchera? I wiele, wiele innych. Prawie wszystkie pytania kierowane byy do Pritchera, jak gdyby Rossemici przypisywali mu automatycznie, jako starszemu, wiksz wadz i autorytet. Musia udziela coraz to nowych i duszych odpowiedzi. Czu si tak, jakby znalaz si pord tumu dzieci. Ich ciekawo i zdumienie, z jakim przyjmowali jego wyjanienia, byy tak rozbrajajce, e nie mg odmwi ich probom. Wyjania wic cierpliwie, e statki kosmiczne nie s trudne w obsudze, e liczebno zaogi waha si, w zalenoci od wielkoci statku, od jednej osoby a do wielu dziesitek, e co prawda nie zna szczegw budowy silnikw ich samochodw, ale niewtpliwie mona je udoskonali, e rnorodno klimatyczna wiatw Galaktyki jest prawie nieskoczona, e na jego wiecie yje wieleset milionw ludzi, ale e nie moe si on rwna z wielkim imperium Tazendy, e ich ubrania zrobione s z tworzyw silikonowych, a metaliczny poysk zawdziczaj odpowiedniemu ustawieniu czsteczek wierzchniej warstwy tkaniny, i e s od wewntrz sztucznie ogrzewane, dziki czemu ci, ktrzy je nosz, nie potrzebuj futer, e gol si codziennie, e kamie w piercieniu to ametyst, i tak dalej. W kocu stwierdzi, e w rozmowie z tymi prostodusznymi kmiotkami pozby si, wbrew swej woli, zwykej, chodnej rezerwy. Po kadej odpowiedzi podnosi si wrd Starszych gwar, jakby ywo komentowali uzyskane informacje. Trudno byo zrozumie te ich wewntrzne dyskusje, gdy przechodzili w takich chwilach na miejscowy dialekt uniwersalnego jzyka galaktycznego, ktry rozwijajc si przez tak dugi czas w izolacji od centrw Galaktyki, brzmia dla przybyszw z zewntrz zupenie archaicznie. Mona by powiedzie, e krtkie uwagi, ktre wymieniali midzy sob, byy na granicy zrozumiaoci, ale wymykay si za kadym razem prbom zrozumienia. W kocu wtrci si Channis. - Teraz, drodzy panowie - powiedzia - wasza kolej. Bardzo chcielibymy

dowiedzie si od was czego o Tazendzie. Zapanowaa cisza, jak noem uci, a tak gadatliwi do tej pory Starsi nabrali wody w usta. Ich rce, ktre jeszcze przed chwil gestykuloway ywo, jakby nadajc sowom nowe, subtelniejsze odcienie znacze, nagle opady bezwadnie. Kady z nich rozglda si ukradkiem, najwyraniej pragnc, aby ktry z ssiadw zabra gos. Pritcher postanowi ratowa sytuacj. - Mj towarzysz pyta o to w przyjaznych zamiarach - rzeki szybko - bo Tazenda synie w Galaktyce. Nie omieszkamy, oczywicie, powiadomi gubernatora o wiernoci i mioci, jak ywi Rossemici do Tazendy. Nie byo co prawda sycha gonego westchnienia ulgi, ale oblicza Starszych rozpogodziy si. Jeden z nich pogadzi brod dwoma placami i rzek: - Jestemy wiernymi poddanymi Panw z Tazendy. Irytacja, ktr wzbudzio w Pritcherze obcesowe pytanie Channisa, ustpia miejsca uczuciu pewnego zadowolenia. Okazao si przynajmniej, e czas, ktrego szybkie mijanie tak wyranie ostatnio odczuwa, nie pozbawi go jeszcze umiejtnoci naprawiania gaf popenianych przez innych. - W naszym, odlegym rejonie wszechwiata - podj na nowo - niezbyt dobrze znamy histori Panw z Tazendy. Przypuszczam, e sprawuj tu swe askawe rzdy od wielu lat. Odpowiedzia mu ten sam czowiek, ktry przedtem zabra gos. Niejako automatycznie zosta przedstawicielem Starszych. - Nawet dziad najstarszego z nas nie pamita czasw, kiedy nie byo tu Panw z Tazendy - rzek. - To by czas pokoju? To by czas pokoju! - Zawaha si. - Gubernator to mony i potny pan i nie zwlekaby ani chwili z ukaraniem zdrajcy. Oczywicie, nikt z nas nie jest zdrajc. - Wyobraam sobie, e w przeszoci ci, ktrzy na to zasuyli, zostali przykadnie ukarani. Starszy znowu si zawaha. - Nigdy nie byo zdrajcw, ani wrd nas, ani wrd naszych ojcw, ani wrd ojcw naszych ojcw. Ale na innych wiatach zdarzali si i mier

dosiga ich szybko. Nie warto o tym myle, bo jestemy pokornymi ludmi biednymi rolnikami i nie zajmujemy si polityk. Lk, ktry wyczuwao si w jego gosie i zaniepokojone spojrzenia pozostaych mwiy same za siebie. - Czy moglibycie nam powiedzie, w jaki sposb zaatwi, posuchanie u gubernatora? - spyta agodnie Pritcher. To niewinne pytanie zupenie oszoomio Starszych. Po duszej przerwie rozmwca Pritchera rzek: - Jak to, nie wiecie nic? Gubernator bdzie tu jutro... Oczekiwa was. To by dla nas wielki zaszczyt. Mamy... mamy szczer nadziej, e zapewnicie go o naszej wiernoci i oddaniu. Usta Pritchera lekko drgny, ale nie zszed z nich umiech. - Oczekiwa nas? Starszy spoglda ze zdziwieniem to na Pritchera, to na Channisa. - No jak to... przecie ju tydzie, jak na was czeka. Jak na ten wiat, ich kwatera bya niewtpliwie luksusowa. Pritcher mieszka ju w gorszych. Channis nie zwraca uwagi na warunki zewntrzne. W stosunkach midzy nimi pojawi si element napicia innej natury ni dotychczas. Pritcher czu, e zblia si moment rozstrzygnicia, ale wstrzymywa si z powziciem ostatecznej decyzji, gdy pocigao go ryzyko czekania na dalszy rozwj wypadkw. Czekanie na spotkanie z gubernatorem oznaczao przeciganie gry do niebezpiecznych granic, ale jej wygranie rwnao si zagarniciu podwjnej stawki. Poczu nagy przypyw gniewu na widok lekkiej zmarszczki midzy brwiami Channisa i znamionujcego lekk niepewno odchylenia jego dolnej wargi. Czu wstrt do tej bezuytecznej gry pozorw i z utsknieniem wyglda chwili, kiedy pooy temu koniec. - Wyglda na to, e nas uprzedzono - powiedzia. - Tak - odpar po prostu Channis. - Tylko tyle? Nie masz nic wicej do powiedzenia? Przylatujemy tu i dowiadujemy si, e gubernator nas oczekuje. Prawdopodobnie od gubernatora dowiemy si, e czeka na nas sama Tazenda. Na co wobec tego zda si caa nasza misja?

Channis podnis gow i, nie starajc si nawet ukry tonu znuenia, rzek: - Oczekiwa nas, to jedna rzecz, a wiedzie, kim jestemy i po co przylatujemy, to rzecz inna. - Mylisz, e ukryjesz to przed ludmi z Drugiej Fundacji? - By moe. Dlaczego nie? Chcesz si podda? Przypumy, e wykryto nasz statek w przestrzeni. Czy to co niezwykego, e jakie krlestwo utrzymuje posterunki obserwacyjne na granicy? Stalibymy si obiektem zainteresowania, nawet gdybymy byli zwykymi przybyszami. - Na tyle interesujcym obiektem, eby przyby do nas gubernator, a nie odwrotnie? Channis wzruszy ramionami. - Z tym problemem bdziemy musieli si upora pniej. Zobaczymy wpierw, jaki jest ten gubernator. Pritcher wykrzywi usta. Sytuacja stawaa si absurdalna. Wiemy przynajmniej jedno - cign ze sztucznym oywieniem Channis albo Tazenda jest Drug Fundacj, albo miliony kruchych co prawda dowodw zmwiy si, eby zaprowadzi nas w zym kierunku. Czym wytumaczysz ten oczywisty strach, w ktrym Tazenda trzyma tubylcw? Nie widz adnych oznak dominacji politycznej. Zdaje si, e te ich Rady Starszych zbieraj si, kiedy chc, i nikt si w aden sposb do tego nie miesza. Podatki, o ktrych nam mwili, nie wydaj si ani wysokie, ani zbyt dokadnie cigane. Ci chopi narzekaj bez przerwy na swoje ubstwo, ale s krzepcy i dobrze odywieni. Wioski s nieadne, a domy niezgrabne, ale najwidoczniej znakomicie dostosowane do miejscowych warunkw. Prawd mwic, fascynuje mnie ten wiat. Nigdy nie widziaem bardziej ponurego, ale jestem przekonany, e nie ma tu cierpienia, a proste ycie, jakie tu wiod, daje im szczcie, ktrego brakuje wyrafinowanym spoecznociom wielkich, nowoczesnych orodkw. - Czyby wzdycha do poczciwego ycia na wsi? - Niech gwiazdy broni! - Channis a otrzsn si na myl o tym. - Po prostu podkrelani znaczenie tego wszystkiego. Wyglda na to, e Tazenda jest sprawnym administratorem - sprawnym w zupenie innym sensie ni Stare Imperium, Pierwsza Fundacja czy nawet nasz Zwizek. Zarwno Imperium,

Fundacja, jak i Zwizek zapewniy swym obywatelom dobrobyt i techniczne uatwienia za cen mniej uchwytnych praktycznie wartoci. Natomiast Tazenda zapewnia szczcie i zaspokojenie najwaniejszych potrzeb. Nie rozumiesz, e caa filozofia tego panowania jest zupenie odmienna od naszej? Nie jest zorientowana na potrzeby fizyczne, ale psychiczne. - Naprawd? - Pritcher pozwoli sobie na ironi. - A to przeraenie, z ktrym Starsi mwili o karach za zdrad wymierzanych przez tych dobrodusznych administratorw - psychologw? Czy to pasuje do twojej teorii? - A czy oni zostali kiedykolwiek ukarani? Mwi tylko o karach, ktre spotkay innych. Wyglda to tak, jak gdyby wiadomo kary za pewne czyny zostaa w nich tak silnie ugruntowana, e sama kara jest ju zbyteczna. Maj tak trwale wpojone odpowiednie nastawienie psychiczne, e jestem cakowicie pewien, e na caej tej planecie nie ma ani jednego onierza tazendzkiego. Nie rozumiesz tego? - By moe zrozumiem - rzek zimno Pritcher - kiedy zobacz si z gubernatorem. A tak nawiasem mwic, co powiesz na to, e nasza psychika te moe by pod ich wpywem? - Ty powiniene by ju do tego przyzwyczajony - odpar Channis z pogard. Pritcher wyranie poblad i z widocznym wysikiem odwrci si. Nie rozmawiali ju ze sob tego dnia. W lodowatej ciszy bezwietrznej nocy, wsuchujc si w rwny oddech picego towarzysza, Pritcher nastawi sw rczn radiostacj na pasmo ultrafalowe znajdujce si poza zasigiem odbiornika Channisa i operujc bezgonie paznokciem poczy si ze statkiem. Nadesza odpowied w formie krtkich okresw wibracji, ktre zaledwie wznosiy - si nad doln, granic syszalnoci. Pritcher dwukrotnie spyta: - S ju jakie wiadomoci? Dwukrotnie usysza: - Nie. Cay czas czekamy. Podnis si z ka. W pokoju panowa zib, wic siadajc na krzele owin si futrzan narzut. Patrzy na rj gwiazd o wietle i ukadzie tak

odmiennym od jednakowej mgieki soczewki galaktycznej, ktra widniaa na nocnym niebie jego Godzinnych Peryferii. Gdzie tam, wrd tych gwiazd, znajdowao si rozwizanie nurtujcych go wtpliwoci. Pragn, aby to rozwizanie pojawio si jak najszybciej i by wszystko ju si wreszcie skoczyo. I znowu powrcio natrtne pytanie - czy Mu mia racj, czy odmienienie pozbawio go niezalenoci i przenikliwoci w dostrzeganiu zagadnie i formuowaniu sdw, czy te by to po prostu nieuchronny wpyw wieku i zmian, ktre miay miejsce podczas tych ostatnich lat. Teraz niewiele go to obchodzio. By zmczony. Gubernator Rossema przyby bez wielkiej ostentacji. Towarzyszy mu tylko umundurowany mczyzna, ktry prowadzi samochd. Samochd mia fantazyjny ksztat, ale w ocenie Pritchera bya to nieudana maszyna. By mao zwrotny i kilkakrotnie szarpn, by moe wskutek zbyt szybkiej zmiany biegw. Od pierwszego rzutu oka wida byo, e silnik pracuje nie na jdrowym, lecz na chemicznym paliwie. Gubernator wysiad na ubity nieg i ruszy szpalerem uformowanym przez chylcych z szacunkiem gowy Starszych. Szed szybko nie patrzc na nich. Ci, ktrych mija, podali za nim. Przybysze ze Zwizku Mua ledzili go z okna przydzielonej im kwatery. Gubernator by przysadzisty, krpy, nie wyrnia si niczym szczeglnym. Ale co z tego? Pritcher zoci si w duchu, e nie zapanowa nad nerwami. Jego twarz oczywicie pozostaa nieporuszona. Nie mg pozwoli na to, by Channis spostrzeg jego zdenerwowanie, ale czu doskonale, e podnioso mu si cinienie i zascho w gardle. Nie by to bynajmniej lk o ycie. Pritcher nie nalea wprawdzie nigdy do tych tpych facetw pozbawionych zupenie wyobrani, a przez to i nerww, ktrzy byli zbyt gupi na to, by si czego obawia, ale potrafi przynajmniej wytumaczy sobie racjonalnie przyczyny strachu przed mierci i dziki temu zapanowa nad nim. To jednak, co teraz odczuwa, byo zupenie odmienne. To by lk innego

rodzaju. Zerkn szybko na Channisa. Modzian przyglda si ze znudzeniem swym paznokciom i niedbaymi ruchami pilnika wygadza jakie minimalne nierwnoci. Na ten widok Pritchera ogarno wzburzenie. Co taki Channis wie o manipulowaniu psychik? Czego ma si obawia? Z wraenia zaparo mu dech. Prbowa przypomnie sobie jaki by on sam, zanim Mu odmieni go i z przysigego demokraty przeistoczy w tego, kim by teraz. Na prno jednak przeszukiwa wszystkie zakamarki pamici. Nie potrafi odtworzy tamtego stanu psychicznego. Nie mg si wyswobodzi z niewidzialnych, lecz mocnych wizi, ktre czyy go uczuciowo z Muem. I owszem, pamita o tym, e kiedy prbowa zabi Mua, ale bya to wiedza rwnie obojtna jak wiedza o wypadkach, ktre go nie dotyczyy. Cho stara si, jak mg, za nic w wiecie nie potrafi sobie przypomnie uczu, ktre nim wtedy kieroway. Mg to by jednak odruch obronny jego umysu, gdy na sam, zupenie mglist myl o tym jakiego rodzaju mogy to by uczucia, ba nawet nie na myl o tym, lecz raczej na jakie niejasne, zupenie nieokrelone przeczucie - zrobio mu si niedobrze. A jeli gubernator zaj si ju jego umysem? A jeli niewidzialne macki Drugiej Fundacji oplatay ju jego psychik, wciskajc si w szczeliny, rozsadzajc j i skadajc w inn ju struktur... Za pierwszym razem te nic nie poczu. adnego blu, adnego psychicznego szarpnicia, nawet uczucia niecigoci. Po prostu zawsze wielbi Mua. Jeli kiedykolwiek by taki czas, odlegy niczym zamierzcha przeszo, cho dzielio go od tamtych dni zaledwie pi lat, kiedy myla, e nie kocha Mua, kiedy uwaa, e go nienawidzi, to nie byo to rzeczywistoci, lecz przeraajcym zudze. niem. Myl o tym zudzeniu zafrasowaa go. Nie czu jednak adnego blu. Czyby miao si to powtrzy teraz, podczas spotkania z gubernatorem? Czyby wszystko, co si zdarzyo - caa jego dziaalno w subie Mua, cae jego nastawienie yciowe - miao sta si majakiem, czci tego nierealnego wiata, w ktrym istniao sowo demokracja? Mu snem, a jego, Pritchera, uczucia zwrcone ku Tazendzie... Znowu zrobio mu si niedobrze. Otrzsn si gwatownie. W tej samej

chwili do jego uszu doszed gos Channisa. - Zdaje si, e si zaczyna, generale. Pritcher odwrci si. Jeden ze Starszych otworzy cicho drzwi i stan w penej szacunku pozie na progu. - Jego ekscelencja Gubernator Rossema ma przyjemno oznajmi, w imieniu Panw Tazendy, e udziela pozwolenia na audiencj i oczekuje waszego przybycia. - Jasne - Channis jednym szarpniciem zacisn bardziej pas i naoy na gow rossemicki kaptur. Pritcher zacisn szczki. To by pocztek naprawd hazardowej gry. Gubernator Rossema nie wyglda zbyt okazale. Przede wszystkim mia go gow i jego rzadkie, jasnokasztanowe wosy, ktre zaczynay ju siwie, nadaway mu agodny wygld. Mia potne uki brwiowe, a oczy, otoczone sieci zmarszczek, wydaway si patrze chodno i z wyrachowaniem. Za to wieo ogolona broda bya maa i miaa mikki zarys, co wedug powszechnej opinii zwolennikw pseudonauki, ktra na podstawie rysw twarzy wyrokowaa o charakterze danego osobnika, oznaczao sabo. Pritcher unika jego spojrzenia i stara si patrze na podbrdek. Nie wiedzia, czy to mu pomoe - czy w ogle cokolwiek mogo pomc. Gubernator rzek wysokim, obojtnym gosem: - Witamy w Tazendzie. Przyjmujemy was w pokoju. Jedlicie ju? Czyni przy tym niemal monarsze gesty yla stymi domi o dugich palcach. Skonili si i zajli miejsce przy stole w ksztacie litery U. Gubernator siedzia u szczytu stou, po jego zewntrznej stronie, oni naprzeciw niego, a z bokw, w podwjnych rzdach, Starsi. Gubernator mwi krtkimi, urywanymi zdaniami. Zachwala potrawy pochodzce z Tazendy - rzeczy wicie miay inny smak, cho niewiele lepszy od prostych potraw rossemickich - narzeka na klimat Rossema i rozprawia, starajc si, by wygldao to na obojtne uwagi, o zawiociach podry kosmicznych. Channis odpowiada mu od czasu do czasu. Pritcher w ogle nie otworzy ust. Biesiada skoczya si. Zniky ze stou drobne, duszone owoce i zuyte

serwetki i gubernator poprawi si w krzele. Zalniy jego mae oczka. - Dowiadywaem si o wasz statek. Naturalnie, chciabym, eby si nim dobrze zajto i przejrzano. Mwiono mi, e nie wiadomo, gdzie si znajduje. - To fakt - odpar swobodnie Channis. - Zostawilimy go w przestrzeni. To duy statek, taki, jaki potrzebny jest do podry w rejonach, ktrych mieszkacy s nieraz wrogo nastawieni, wic uwaalimy, e gdybymy przylecieli nim tutaj, to moglibycie mie wtpliwoci co do naszych pokojowych zamiarw. Dlatego wolelimy wyldowa sami, bez broni. - To akt przyjani - stwierdzi gubernator bez przekonania. - Duy statek, mwicie? - Ale nie wojenny, ekscelencjo. - Mhm... A skd jestecie? - Z maego wiata w sektorze Santanni, ekscelencjo. By moe nie wie pan nic o jego istnieniu, bo to wiat pozbawiony znaczenia. Interesuje nas nawizanie kontaktw handlowych. - Handlowych, tak? A co macie do sprzedania? - Maszyny rnego rodzaju, ekscelencjo. W zamian chcielibymy ywno, drewno, rud... - Hmm - gubernator zdawa si mie wtpliwoci. - Niezbyt si znam na tych sprawach. Moe daoby si to zaatwi z korzyci dla obu stron. By moe kiedy sprawdz wasze dokumenty - bo rozumiecie, zanim bdziemy mogli co zaatwi, mj rzd bdzie chcia uzyska odpowiednie informacje - i kiedy obejrz wasz statek, bdzie wskazane, ebycie udali si na Tazend. Nie otrzyma na to odpowiedzi i jego stosunek do przybyszw wyranie ochd. - Tak czy inaczej, musz zobaczy wasz statek. - Niestety, w tej chwili statek jest akurat w naprawie - rzek chodno Channis. - Jeli wasza ekscelencja zgodzi si da nam czterdzieci osiem godzin, to statek bdzie do jego usug. - Nie przywykem czeka na spenienie moich polece. Po raz pierwszy Pritcher podnis wzrok i spojrza gubernatorowi w oczy. Zaparo mu dech w piersiach. Przez chwil mia wraenie, e tonie, ale wtedy odwrci wzrok.

Channis nie przestraszy si. Rzek: - Przykro mi, ekscelencjo, ale to niemoliwe, eby statek wyldowa przed upywem czterdziestu omiu godzin. Jestemy tu przecie obaj i nie mamy broni. Czy wtpi pan w uczciwo naszych zamiarw? Zapada duga cisza, po czym gubernator rzek burkliwie: - Opowiedzcie mi o wiecie, z ktrego przylecielicie. To bya wszystko. Na tym si skoczyo. Nie byo ju adnych nieprzyjemnoci. Speniwszy swj obowizek, gubernator wyranie przesta si interesowa spraw i audiencja dobiega koca. A kiedy to wszystko wreszcie si skoczyo, Pritcher znalaz si z powrotem w kwaterze i przebada si, Ostronie, wstrzymujc oddech, stara si wysondowa swe uczucia. Z pewnoci nie czu adnej rnicy, ale czy mgby wyczu jakkolwiek rnic? A czy po odmianie, ktrej podda go Mu, czu si inny ni przedtem? Czy wszystko nie wydawao mu si naturalne? Takie, jak powinno by? Przeprowadzi eksperyment. Nie otwierajc ust krzykn bezgonie, a roznioso si po wszystkich zaktkach jego mzgu. - Trzeba wykry i zniszczy Drug Fundacj! Uczuciem, ktre towarzyszyo temu okrzykowi bya szczera nienawi. Nie byo tu ani ladu niepewnoci czy wahania. A potem przyszo mu do gowy, by w miejsce zwrotu Druga Fundacja podstawi sowo Mu. Na sam myl o tym zesztywnia mu jzyk. Na razie wszystko byo w porzdku. Ale czy nie wniknito w jego psychik inaczej, bardziej subtelnie? Czy nie dokonano tylko drobnych zmian? Zmian, ktrych nie mg odkry, gdy ju samo ich istnienie wypaczao jego sd? Na to nie mona byo w aden sposb odpowiedzie. Wci jednak by absolutnie wierny Muowi! Jeli to uczucie nie ulego zmianie, to inne sprawy zupenie si nie liczyy. Znowu zmusi swj umys do dziaania. Channis krzta si w przeciwnym rogu pokoju. Pritcher pooy do na przegubie drugiej rki i delikatnie

uruchomi radiostacj. Odebrawszy odpowied, poczu nagy przypyw ulgi, a potem ogarna go nagle fala zmczenia. Nie drgn ani jeden misie w jego twarzy, ale w gbi duszy krzycza z radoci, a kiedy Channis odwrci si do niego, wiedzia, e ta farsa niedugo ju si skoczy. Czwarte interludium Dwaj Mwcy mijali si na drodze. Jeden z nich zatrzyma drugiego. - Mam wiadomo od Pierwszego Mwcy. W oczach drugiego pojawi si bysk zrozumienia: - Punkt przecicia? - Tak! Obymy doyli witu!

5. JEDEN CZOWIEK I MU
Nic w zachowaniu Channisa nie wiadczyo o tym, e dostrzeg w Pritcherze i w ich wzajemnych stosunkach jak subteln zmian. Opar si wygodnie o porcz drewnianej awy i wycign nogi na rodek izby. - Jakie wraenie zrobi na tobie gubernator? Pritcher wzruszy ramionami. - Nijakie. Na pewno nie wyda mi si geniuszem psychicznym. Bardzo mizerny okaz przedstawiciela Drugiej Fundacji, jeli to masz na myli. - Nie sdz, eby nim by. Nie wiem, co o tym myle. Wyobra sobie; e jeste obywatelem Drugiej Fundacji - gono zastanawia si Channis. - Co by zrobi w takiej sytuacji? Zamy, e domylaby si, co nas tu sprowadza. Jak staraby si manipulowa nami? - Przez Odmian, rzecz jama. - Tak jak Mu? - Channis spojrza na niego bystro. - Zorientowalibymy si, gdyby nas odmienili? Zastanawiam si... No, a gdyby byli po prostu psychologami, tyle e bardzo zdolnymi? - W takim przypadku ja; na ich miejscu, postarabym si zgadzi nas jak najszybciej. - A co ze statkiem? Nie - Channis przeczco pomacha palcem. - W tej grze si blefuje. To moe, by tylko blef. Nawet jeli zajrzeli nam, za pomoc kontroli psychicznej, w karty, to my - ty i ja - jestemy tylko potkami. Oni musz walczy z Muem i s tak samo ostroni w stosunku do nas, jak my w stosunku do nich. Przypuszczam, e wiedz, kim jestemy. Pritcher spojrza na niego zimno. - Co zamierzasz zrobi? - Czeka - rzek krtko Channis. - Niech przyjd do nas. By moe martwi ich statek, ale prawdopodobnie nie chodzi o statek, lecz o Mua. Zablefowali tym gubernatorem. Nie zadziaao. Nie zmienilimy kart. Nastpn osob, ktr przyl, bdzie kto z Drugiej Fundacji. I zaproponuje nam pewien interes. - A wtedy? - A wtedy przyjmiemy t propozycj. - Nie sdz. - Bo boisz si; e w ten sposb wykiwam Mua? Nie ma obawy.

- Mu nie da si wykiwa, eby nie wiem co wymyli. Mimo to, nie sdz, e zgodzimy si na ten interes. - Bo boisz si, e nie damy rady wykiwa tych z Drugiej Fundacji? - By moe, Al to nie jest gwny powd. Channis popatrzy na to, co Pritcher trzyma w zacinitej doni, i powiedzia ponuro: - Chcesz powiedzie, e to jest gwny powd? Pritcher pokiwa miotaczem. - Zgadza si. Jeste aresztowany. - Dlaczego? - Za zdrad Pierwszego Obywatela Zwizku. Channis zacisn usta. - Co jest grane? - Zdrada! Ju powiedziaem. I rodek zaradczy na to. - Masz na to dowd? Albo chocia cie dowodu? Chyba jeste szalony. - Nie jestem. A moe to ty jeste szalony? Mylisz moe, e Mu bez powodu wysya takich nieopierzonych modzikw jak ty na jakie fantastyczne ekspedycje? Wtedy wydao mi si to dziwne. Ale traciem czas, nie wierzc w siebie. Dlaczego wysya akurat ciebie? Dlatego, e zawsze si umiechasz i jeste dobrze ubrany? Nie, dlatego, e masz dwadziecia osiem lat. Tak mylaem wtedy. - Moe dlatego, e mona mi ufa. A moe logiczne wyjanienia do ciebie nie trafiaj? - A moe dlatego, e nie mona ci ufa. Co, jak si okazuje, jest dosy logiczne. - Mamy si przeciga w tworzeniu paradoksw? Czy moe ta gra polega na tym, kto potrafi najmniej powiedzie w najwikszej liczbie sw? Miotacz przysun si bliej, a za nim Pritcher. Sta wyprostowany przed Channisem. - Wsta! Channis podnis si bez zbytniego popiechu i poczu, e lufa miotacza dotyka jego brzucha. - Mu chcia znale Drug Fundacj - rzek Pritcher. - Nie udao mu si.

Mnie si te nie udao, a tajemnica, ktrej adnemu z nas nie udao si odkry, musi by wyjtkowo dobrze strzeona. Tak wic pozostao tylko jedno jedyne wyjcie - znale poszukiwacza, ktry od pocztku zna miejsce ukrycia. To mam by ja? - Widocznie tak. Wtedy, oczywicie, nie wiedziaem tego, ale cho mj umys pracuje coraz wolniej, to wci zmierza we waciwym kierunku. Z jak atwoci odnalelimy Koniec Gwiazdy! W jaki cudowny sposb udao ci si wybra w Projektorze, spord nieskoczonej liczby moliwych obrazw, ten, ktry przedstawia waciwy rejon! I, jakby tego byo mao, od razu znalelimy ten jeden jedyny, waciwy punkt obserwacyjny! Ty zarozumiay gupku! Masz mnie za takiego skoczonego durnia, ebym nie zwrci uwagi na taki dziwny splot nieprawdopodobnych przypadkw? - Chcesz przez to powiedzie, e szo mi za dobrze? - O wiele za dobrze, jak na uczciwego czowieka. - Bo tak nisko ustawie dla mnie poprzeczk? Miotacz gniew. - Bo przekupia ci Druga Fundacja. - Przekupia? - odpar Channis z pogard. - Udowodnij! - Albo steruje twoj psychik. - I Mu o tym nie wie? To mieszne. - I Mu o tym wie. Wanie o to chodzi, tpaku. I Mu o tym wie. Mylisz, e inaczej daby ci statek do zabawy? Zaprowadzie nas do Drugiej Fundacji, tak jak przypuszczalimy. - No, wreszcie udao mi si wyuska jakie ziarnko w tej stercie somy. Czy mog spyta, na jakiej podstawie tak przypuszczalicie? Gdybym by zdrajc, to po co miabym prowadzi was. do Drugiej Fundacji? Dlaczego nie miabym raczej wodzi was po caej Galaktyce, nic w kocu nie znajdujc? - Ze wzgldu na statek. A take dlatego, e Druga Fundacja potrzebuje oczywicie broni jdrowej dla obrony swego istnienia. - Musisz znale lepsze wyjanienie. Jeden statek nic dla nich nie znaczy, a jeli spodziewaj si, e na podstawie analizy jego budowy poznaj fizyk dgn go w brzuch, chocia twarz Pritchera pozostaa nieruchoma i tylko zimny bysk w jego oczach wskazywa na wzrastajcy

jdrow i w przyszym roku wybuduj sobie zakady atomowe, to naprawd musz by bardzo, bardzo prostymi ludmi. Powiedziabym, e na twoim poziomie. - Bdziesz mia okazj wyjani to Muowi. - Wracamy na Kalgan? - Przeciwnie. Zostajemy tutaj. A mniej wicej za pitnacie minut doczy do nas Mu. Mylisz moe, mj ty przemdry wielbicielu wasnej wielkoci, e nie lecia za nami? Znakomicie zagrae rol przynty, chocia dla innej strony, ni mylae. Moe nie przywiode do nas naszych ofiar, ale za to przywiode nas do nich. - Czy mog usi - spyta Channis - i wyjani ci co za pomoc rysunkw? Bardzo prosz. - Bdziesz sta. - No c, rwnie dobrze mog to powiedzie na stojco. To z powodu tego hiperindykatora w segmencie cznoci mylisz, e Mu lecia za nami? By moe miotacz lekko drgn, ale Channis nie przysigby, e tak byo. - Nie wygldasz na zaskoczonego - rzek. - Ale nie bd traci czasu na zastanawianie si, czy czujesz si zaskoczony, czy nie. Owszem, wiedziaem o tym. A teraz, udowodniwszy ci, e wiedziaem o czym, o czym nie mylae, e wiem, powiem ci co, o czym ty nie wiesz. - Przydugi wstp, Channis. Mylaem, e masz wiksz inwencj. - Inwencja nie ma tu nic do rzeczy. Oczywicie, zdrajcy albo agenci wroga, jeli wolisz ten termin, istniej faktycznie. Ale Mu dowiedzia si o tym w do zaskakujcy sposb. Widzisz, wyglda na to, e niektrzy z jego Odmienionych zostali poddani obcym wpywom psychicznym. Tym razem miotacz wyranie zadra. - Podkrelam to, Pritcher. Wanie dlatego mnie potrzebowa. Ja nie byem Odmieniony. Czy nigdy nie mwi ci, e potrzebuje wanie nieodmienionego? Bez wzgldu na to, czy poda ci prawdziwe powody czy nie. - Wymyl co innego, Channis. Gdybym by przeciw Muowi, to wiedziabym o tym. - Pritcher szybko zbada swe uczucia. Byy takie, jak poprzednio. Takie, jak poprzednio. Jasne byo, e Channis kamie. - Chcesz przez to powiedzie, ze jeste wierny Muowi? By moe.

Wierno zostawili w spokoju. Mu powiedzia, e to daoby si zbyt atwo wykry. Ale jak si czujesz psychicznie? Nie jeste przypadkiem znuony? Czy od pocztku tej podry czujesz si normalnie? A moe czasami masz takie dziwne uczucie jakby by niezupenie sob? Co robisz, chcesz mi wywierci dziur w brzuchu bez pocigania za spust? Pritcher cofn miotacz o p cala. - Co chcesz przez to powiedzie? - spyta. To, e dobrali si do ciebie. Jeste manipulowany. Nie widziae, jak Mu zakada hiperindykator. W ogle nie widziae tego, kto to zrobi. Po prostu znalaze tam ten nadajnik i pomylae, e to dzieo Mua. Od tamtej pory cay czas mylisz, e nas ledzi i leci za nami. Oczywicie twj rczny nadajnik nastawiony jest na zakres, ktrego mj nie odbiera. Mylisz, e nie wiedziaem o tym? - Mwi teraz szybko i ze zoci. Znika jego pozorna beztroska. - Ale to nie Mu leci za nami. Nie Mu. - A kto, jeli nie on? - No, a jak mylisz? Odkryem ten hiperindykator w dniu startu. Ale nie przyszo mi do gowy, e to pomys Mua. W tym punkcie nie mia powodu, eby co ukrywa. Nie widzisz absurdalnoci swoich domysw? Gdybym by zdrajc i gdyby on wiedzia o tym, to mgby mnie odmieni rwnie atwo jak ciebie i poznaby tajemnic pooenia Drugiej Fundacji analizujc moje myli. Nie musiaby goni mnie przez p Galaktyki. Czy jeste w stanie utrzyma co w tajemnicy przed Muem? A gdybym nie wiedzia, gdzie znajduje si Druga Fundacja, to nie mgbym go do niej zaprowadzi. W jednym i w drugim przypadku nie byo potrzeby, eby wysya mnie w przestrze. To chyba jasne, co? Tak wic ten hiperindykator mg podoy tylko agent Drugiej Fundacji. I to on wanie leci teraz do nas. A czy wystrychnliby ci na dudka, gdyby nie przenicowali wczeniej twojej psychiki? Czy to normalne, e taki potworny idiotyzm bierzesz za objaw przewidujcej mdroci? Ja miabym odda statek w rce Drugiej Fundacji? I co oni by z nim zrobili? To na tobie im zaley, Pritcher. Nie ma nikogo poza Muem, kto wie o Zwizku wicej ni ty, a przy tym, w przeciwiestwie do niego, nie jeste dla nich niebezpieczny. Oczywicie, byo zupenie niemoliwe, ebym znalaz

Tazend przetrzsajc na chybi trafi zasoby informacji Projektora. Wiedziaem o tym. Ale wiedziaem te, e zaley na nas Drugiej Fundacji i e postaraj si, ebymy znaleli co trzeba. Dlaczego nie miabym podj tej gry? Chodzio o to, kto kogo przechytrzy. Oni chcieli mie nas, a ja chciaem zna ich pooenie, i niech przestrze pochonie tego, kto si da wykoowa. Ale dopki trzymasz mnie na muszce miotacza, stron przegrywajc jestemy my. I oczywicie nie jest to twj wasny zamiar. To ich robota. Oddaj mi miotacz, Pritcher. Wiem, e wydaje ci si, e nie powiniene tego robi, ale to nie jest twoje przekonanie. To Druga Fundacja dziaa przez ciebie. Oddaj miotacz, Pritcher, i razem stawimy czoa temu, co nadejdzie. Pritcher sucha z przeraeniem. Wszystko mu si mieszao. Czy to moliwe, eby si tak pomyli? To prawdopodobne. Skd to ustawiczne zwtpienie? Skd tu cigy brak pewnoci? Co sprawio, e wywody Channisa brzmiay tak przekonywajco? Wane jest prawdopodobiestwo! A moe to jego udrczony umys broni si przed wtargniciem obcych myli? Czyby cierpia na rozdwojenie jani? Jak przez mg zobaczy stojcego przed nim Channisa, z wycignit po miotacz rk, i wiedzia ju, e odda mu bro. I w chwili, gdy jego rka miaa ju wykona odpowiedni ruch, drzwi za nim otworzyy si powoli i odwrci si. S moe w Galaktyce ludzie tak podobni do siebie, e nawet kto, kto miaby czas spokojnie im si przyjrze, wziby jednego za drugiego. Moe si rwnie zdarzy, e kto znajdzie si w takim stanie ducha czy umysu, e pomyli nawet osoby zupenie do siebie niepodobne. Jednak adna z tych moliwoci nie stosuje si do osoby Mua, Nawet oszoomienie, w jakim znajdowa si Pritcher, nie przeszkodzio mu w rozpoznaniu osoby, ktra wesza do izby. Poczu si, jakby owia go przyjemny, orzewiajcy wietrzyk. Fizycznie, Mu nie by w stanie zapanowa nad adn sytuacj. Nie zapanowa te i nad t. Wyglda do cudacznie w kilku warstwach odziey, ktre co prawda

przyday mu tuszy, ale i tak nie mogy ukry jego nienaturalnych ksztatw. Twarz mia okutan potnym konierzem, a jego czerwonosiny nos skrywa reszt. Trudno byoby chyba wyobrazi sobie osob bardziej nienadajc si do wystpienia z odsiecz. - Zatrzymaj miotacz, Pritcher - powiedzia. Potem zwrci si w stron Channisa, ktry wzruszy ramionami i usiad. - Wydaje si, e sytuacja emocjonalna tutaj jest raczej chaotyczna i daje si odczu walk uczu. Co ma znaczy to gadanie p kim, kto nie jest mn i leci za wami? Pritcher spyta gwatownie: - Czy to pan poleci zainstalowa na statku hiperindykator? Mu obrci na niego swj zimny wzrok. - Oczywicie. Czy to moliwe, eby jaka organizacja poza Zwizkiem wiatw miaa dostp do statku? - On mwi... - On tu jest, generale. Cytowanie jest zbyteczne. Mwie co, Channis? - Tak, Ale widocznie myliem si. Mylaem, e nadajnik zosta umieszczony przez kogo pracujcego dla Drugiej Fundacji i e zwabiono nas tutaj zgodnie z pewnym planem, ktry chciaem udaremni. Co wicej, miaem wraenie, e w pewnym sensie maj generaa w rku. - Mwisz tak, jakby teraz myla ju inaczej. - Obawiam si, e nie miaem racji. W przeciwnym razie to nie pan staby teraz w wejciu. - No wic przejdmy do sedna. - Mu zrzuci wierzchnie warstwy watowanego i elektrycznie ogrzewanego ubrania. - Nie masz nic przeciw temu, e ja te usid? Teraz jestemy tu bezpieczni i nie grozi nam adna niespodziewana wizyta. , aden mieszkaniec tej bryy lodu nie bdzie mia ochoty zbliy si do tego miejsca. Zapewniam ci - rzek tonem wiadczcym penej wierze w swe siy. - Po co taka prywatno? - spyta Channis z odraz. - Moe kto zaraz poda nam herbat sprowadzi balet? - Wtpi. No wic jak to masz teori, modziecze? ledzi was kto z

Drugiej Fundacji, uywajc urzdzenia, ktrego nie ma nikt oprcz mnie i... w jaki sposb - powiadasz - odkrye to miejsce? - Wydaje si oczywiste, e znane nam ju fakty mona wyjani tylko wtedy, jeli si przyjmie, e kto woy mi do gowy pewne pomysy... - Ta sama Druga Fundacja? - Myl, e nikt inny. - No i nie przyszo ci na myli, e jeli kto z Drugiej Fundacji potrafi ci zmusi czy skoni do lotu na ich planet, czy zwabi ci tam dla swoich celw a zakadam, e wyobraae sobie i uywa metod podobnych do moich, chocia chciabym zauway, e ja potrafi zaszczepia tylko uczucia, nie pomysy - wic nie przyszo ci do gowy, e jeli potrafi t o zrobi, to raczej nie mia potrzeby umieszcza hiperindykatora na statku, ktrym leciae? Channis podnis szybko gow i z nagym przestrachem spojrza w due oczy Mua. Pritcher chrzkn i wyranie rozluni si. - Nie - odpar Channis - nie przyszo mi to do gowy. - Ani to, e gdyby musieli ci ledzi, to nic czuliby si zdolni do kierowania twoimi poczynaniami i e w takim przypadku miaby minimaln szans znalezienia drogi tutaj, co ci si jednak udao? To te nie przyszo ci do gowy? - To te nie. - A dlaczego? Czy twj poziom intelektualny obniy si w tak nieprawdopodobnym stopniu? - W odpowiedzi na to mog tylko sam zada pytanie. Czy przycza si pan do oskarenia Pritchera i uwaa mnie za zdrajc? - A masz co na swoj obron, jeli tak uwaam? - Tylko to, co przedstawiem generaowi. Gdybym by zdrajc i zna pooenie Drugiej Fundacji, to mgby mnie pan odmieni i od razu dowiedzie si wszystkiego. Jeli uzna pan za konieczne ledzenie mnie, to znaczy, e nie posiadaem wczeniej takich informacji i nie jestem zdrajc. - No i jaki z tego wniosek? - e nie jestem zdrajc. - Z czym musz si zgodzi, bo twj argument jest nie do odparcia.

- Czy mog wobec tego zapyta, dlaczego lecia pan za nami w tajemnicy? - Dlatego, e wszystkie te fakty mona wyjani w jeszcze inny sposb. Ty i Pritcher wyjanilicie pewne fakty, kady na swj sposb, ale nie wyjanilicie wszystkiego. Ja, jeli mi pozwolicie, wyjani wszystkie fakty. I zrobi to raczej szybko, tak e nie ma obawy, ebycie si zanudzili. Usid, Pritcher, i daj mi swj miotacz. Nie musimy ju obawia si napaci. Ani z zewntrz, ani z wewntrz. Ani nawet ze strony Drugiej Fundacji. Dziki tobie, Channis. Pokj owietlony by w normalny rossemicki sposb - za pomoc rozgrzanego elektrycznie drucika. Z sufitu zwisaa pojedyncza arwka i w jej mdym, tym wietle na cianach rysoway si cienie caej trjki. - Skoro uwaaem za konieczne ledzi Channisa - rzek Mu - widocznie spodziewaem si uzyska co w ten sposb. Poniewa lecia w kierunku Drugiej Fundacji z zadziwiajc szybkoci i nadzwyczaj pewnie, moemy zasadnie przyj, e spodziewaem si, i tak wanie bdzie. Poniewa nie uzyskaem potrzebnych mi informacji bezporednio od niego, co musiao mi w tym przeszkadza. Takie s fakty. Channis, oczywicie, zna odpowied. Ja te. Rozumiesz o co chodzi, Pritcher? - Nie, prosz pana - odpar Pritcher. - Wobec tego wyjani to. Jest tylko jeden rodzaj ludzi, ktrzy mog zna pooenie Drugiej Fundacji i ukry to przede mn. Channis, obawiam si, e ty sam jeste z Drugiej Fundacji. Channis pochyli si do przodu, opar okcie na kolanach i cigajc ze zoci usta rzek: - Ma pan na to jaki bezporedni dowd? Dzi ju dwukrotnie okazao si, e dedukcja to zawodna metoda. Mam te bezporedni dowd, Channis. To byo dosy atwe. Powiedziaem ci, e dobrano si do psychiki moich ludzi. Ten, ktry to zrobi, musia by (a) nieodmienionym, (b) blisko centrum wydarze. Obszar, w ktrym naleao go szuka, by duy, ale nie nieograniczony. Miae zbyt due powodzenie, Channis. Bye za bardzo lubiany. Za duo ci si udawao. To mnie zastanowio...

Wezwaem ci wic do siebie, eby zaproponowa ci objcie dowdztwa nad t wypraw. Przyszede bez oporw. ledziem twoje emocje. Przyje propozycj bez adnego zakopotania. I tu przedobrzye, Channis. , aden rozsdny czowiek nie podjby si takiego zadania, nie zawahawszy si choby przez chwil. Poniewa w twoim umyle nie dostrzegem nawet ladu niepewnoci, musia albo nalee do durnia, albo by pod obcym wpywem. Sprawdzenie tej alternatywy byo fraszk. Dopadem twj umys w chwili rozlunienia i napeniem go na uamek sekundy bezbrzenym smutkiem. Kiedy si wycofaem, udae wcieko, i zrobie to z takim mistrzostwem, e przysigbym, i to naturalna reakcja, gdyby nie to, co zdarzyo si wczeniej. Bo kiedy szarpnem twoje uczucia, tylko na uamek sekundy, zanim zdye si pozbiera, twj umys stawi mi opr. Tylko tyle chciaem wiedzie. Nikt nie mgby mi si oprze, nawet przez ten uamek sekundy, jeli nie znajdowaby si pod wpywem podobnym do tego, jaki ja wywieram. - No wic? Co teraz? - spyta Channis cicho. - Teraz umrzesz - jako czowiek z Drugiej Fundacji. To konieczne, i myl, e zdajesz sobie z tego spraw. Raz jeszcze Channis spojrza w wylot lufy miotacza. Tym razem jednak ruchami miotacza sterowa umys, ktrego nie mona byo skierowa na dowolne tory, tak jak umys Pritchera, lecz rwnie dojrzay i rwnie oporny jak jego wasny. A czas, ktry zosta mu na naprawienie sytuacji, by bardzo krtki. To, co nastpio pniej, trudno jest opisa komu, kto dysponuje normalnym zestawem zmysw i odznacza si normalnym brakiem zdolnoci do wpywania na emocje innych. Zasadniczo, tak mona by opisa doznania Channisa w owym krtkim odcinku czasu potrzebnym Muowi na nacinicie spustu miotacza. W owej chwili emocjonalna struktura Mua skadaa si z litej determinacji, nie zamglonej w najmniejszym stopniu wahaniem. Gdyby Channisa interesowao potem obliczenie tego czasu, ktry upyn midzy powziciem postanowienia o oddaniu strzau a tryniciem niszczcej energii z lufy miotacza, to uwiadomiby sobie, e na podjcie przeciwdziaania pozostao mu okoo jednej pitej sekundy. Trudno waciwie powiedzie, eby mia jeszcze na to czas.

Natomiast Mu w tym samym uamku sekundy uwiadomi sobie, e nagle podskoczy emocjonalny potencja mzgu Channisa, mimo e jego wasny nie odczu adnego nacisku, i e rwnie nagle runa na niego, z zupenie niespodziewanej strony, kaskada czystej, przeraajcej nienawici. Ten nowy element sytuacji spowodowa, e zdj palec ze spustu. Nie mogoby Go do tego skoni nic innego. Niemal w tej samej chwili poj co si stao. Na moment wszyscy zamarli bez ruchu. Ten ywy obraz trwa jednak o wiele krcej, ni wymagayby tego prawida dramaturgii. Mu, z palcem zdjtym ze spustu, wpatrywa si z napiciem w Channisa. Chatfnis, sprony, nie mia odetchn gbiej. A Pritcher tkwi na krzele konwulsyjnie skrcony, z miniami napitymi do granic wytrzymaoci, ze cignami skrcajcymi si z wysiku, by poderwa ciao do przodu. Jego twarz, zazwyczaj nieprzenikniona i bez wyrazu, jakby wyciosana z drewna, zastyga w grymasie miertelnej nienawici, a wzrok utkwiony mia w Mua. Channis i Mu zamienili tylko jedno czy dwa sowa, caa reszta zawieraa si w wyjaniajcym wszystko, przepywajcym midzy nimi strumieniu emocjonalnej wiadomoci, ktry na zawsze pozostanie rzeczywistym rodkiem przekazu midzy osobnikami takimi jak oni. Nasze ograniczone poznanie wymaga, by to, co zaszo midzy nimi, przeoy na sowa. Channis rzek w napiciu: - Zostae wzity w dwa ognie, Pierwszy Obywatelu. Nie jeste w stanie wpywa na dwa umysy jednoczenie, w kadym razie nie w sytuacji, kiedy jeden z nich jest taki, jak mj. Pritcher wolny ju jest od pt twojej Odmiany. Przeciem jego wizy. Jest znowu dawnym Pritcherem, tym, ktry ju raz prbowa ci zgadzi, tym, ktry uwaa ci za wroga wszystkiego, co wolne, suszne i wite. A poza tym wie doskonale, e pozbawie go godnoci i zmusie do paszczenia si przed tob przez pi dugich lat. Na razie trzymam go na uwizi, powcignwszy jego woln wol, ale jeli mnie zabijesz, nic nie bdzie go ju powstrzymywa i zanim zdysz zwrci miotacz w jego stron czy nawet skoncentrowa na nim swoj wol, bdzie po tobie. Mu doskonale zdawa sobie z tego spraw. Nie poruszy si. - Jeli zwrcisz si w jego stron, eby ponownie dosta go pod swj

wpyw albo eby go zabi czy zrobi cokolwiek innego - cign Channis - nie zdoasz powstrzyma mnie. Mu w dalszym cigu siedzia bez ruchu. Westchn tylko. - A wic - mwi Channis - odrzu miotacz, pozwl, ebymy znowu mieli rwne szanse, a odzyskasz Pritchera. - Popeniem bd - przemwi w kocu Mu. - Niedobrze si stao, e pozwoliem na obecno trzeciej strony podczas rozprawy z tob. Wprowadzio to o jedn zmienn za duo. To bd, za ktry, jak myl, przyjdzie mi zapaci. Odrzuci niedbaym ruchem miotacz i kopniciem przesun w odlegy rg izby. W tej samej chwili Pritcher zapad w gboki sen. - Kiedy si obudzi, bdzie znowu normalny - stwierdzi obojtnie Mu. Od czasu, kiedy kciuk Mua spocz na kontakcie miotacza wyzwalajcym reakcj acuchow, do momentu, kiedy odrzuci miotacz, upyno niecae ptorej sekundy. Ale tu pod progiem wiadomoci i w uamku czasu bliskim niewykrywalnoci Channis uchwyci przelotny bysk w umyle Mua. By to bysk pewnoci i niezomnej wiary w zwycistwo.

6. JEDEN CZOWIEK, MU... I INNY CZOWIEK


Dwch ludzi, pozornie odpronych i swobodnych, bdcych wzajemnym przeciwiestwem pod wzgldem fizycznym, ktrych kady nerw drga czujnie napity niczym czuy detektor. Mu, po raz pierwszy od wielu lat, nie by cakowicie pewny, jak ma postpi. Channis wiedzia, e chocia potrafi obroni si w tej chwili, to wymaga to od niego wielkiego wysiku, natomiast dla jego przeciwnika atak nie jest tak wyczerpujcym zadaniem. Channis wiedzia, e gdyby chcia przetrzyma Mua, musi przegra. Ale niebezpiecznie byo o tym myle. Zdradzi si przed Muem z emocjonalnej saboci, znaczyoby da mu do rki bro. I tak ju w umyle Mua pojawi si krtki bysk, ktrego Channis nie zdy dokadnie zidentyfikowa, ale ktry by charakterystyczny dla zwycizcy. Zyska na czasie. Dlaczego inni zwlekaj? Czyby to wanie byo rdem pewnoci Mua? Czyby jego przeciwnik wiedzia co, o czym on nie ma pojcia? Umys, ktry znajdowa si pod jego baczn obserwacj, niczego nie pokazywa. Ach, gdyby potrafi czyta w mylach. A jednak... Channis wysikiem woli powstrzyma to psychiczne krcenie si w kko. Liczyo si tylko jedno - zyska na czasie... - Skoro ju wiadomo, e jestem czowiekiem z Drugiej Fundacji, i skoro nie zaprzeczyem temu po zakoczeniu naszego pojedynku o Pritchera, moe powiesz mi dlaczego, twoim zdaniem, przyleciaem do Tazendy? - O, nie - Mu rozemia si z wielk pewnoci siebie. - Ja nie jestem Pritcherem. Nie musz ci skada adnych wyjanie. Usyszae ju tyle, e moesz sobie wyobrazi powody, ktre mn kieroway. Bez wzgldu na to, co naprawd mylaem, twoje dziaanie odpowiadao mi, wic nie pytam o nic wicej. - Jednak w twojej koncepcji musz by pewne luki. Czy Tazenda jest t Drug Fundacj, ktr spodziewae si odkry? Pritcher duo mwi o twoich staraniach znalezienia jej i o psychologu, ktry by twoim narzdziem - o Eblingu Misie. Czasem co tam plt, kiedy go... no... lekko do tego zachciem.

Przypomnij sobie , Eblinga Misa, Pierwszy Obywatelu. - A niby dlaczego miabym to zrobi? Nie traci pewnoci siebie! Channis czu, e Wiara Mua w siebie Wzrasta, jak gdyby z upywem czasu jakikolwiek niepokj, ktry Mu mg odczuwa, ulatnia si i rozpywa. Powstrzymujc nagy przypyw zwtpienia, powiedzia: - A wic nie jeste ciekaw? Pritcher opowiada mi, e co wprawio Misa w osupienie. Poza tym to jego usilne naleganie na popiech, na szybkie ostrzeenie Drugiej Fundacji... Dlaczego? Ebling Mis umar. Nie ostrzeono Drugiej Fundacji. A mimo to nadal istnieje. Mu umiechn si z prawdziw przyjemnoci i Channis poczu, e nagle uderza go i zaraz si cofa fala okruciestwa. - Ale, jak wida, Druga Fundacja zostaa jednak ostrzeona. W przeciwnym razie jak i po co niejaki Bail Channis pojawiby si na Kalganie, manipulowa moimi ludmi i podj si raczej niewdzicznego zadania przechytrzenia mnie? Tylko e ostrzeenie przyszo zbyt pno, to wszystko. - A zatem - Channis postara si, by do Mua dotaro od niego uczucie litoci - nie wiesz nawet, gdzie znajduje si Druga Fundacja i nie rozumiesz nic z gbszego znaczenia tego, co si tu teraz dzieje. Zyska na czasie! Mu poczu lito Channisa i nagle w jego zwonych oczach bysna wrogo. Potar nos swym zwykym gestem i warkn: - No to zabaw si! Co z t Drug Fundacj? Channis zacz z namysem, posugujc si raczej sowami ni symbolik emocjonaln. - Z tego, co syszaem, najbardziej intrygowaa Misa tajemnica otaczajca Drug Fundacj. Hari Seldon w tak bardzo odmienny sposb potraktowa obie placwki. Pierwsza Fundacja bya imponujcym, ostentacyjnym przedsiwziciem, ktre w cigu dwustu lat olnio i olepio p Galaktyki. Druga bya niczym mroczna otcha. Nie zrozumiesz, dlaczego tak si stao, jeli nie postarasz si wczu w klimat intelektualny czasw umierajcego Imperium. By to czas absolutu, ostatnich wielkich uoglnie, przynajmniej w dziedzinie myli. Oczywicie, fakt postawienia tamy dalszemu rozwojowi myli wiadczy o tym, e ta kultura

ginie. To wanie bunt przeciwko stawianiu tej tamy uczyni Seldona sawnym. To wanie ten ostatni bysk twrczego geniuszu zala Imperium promiennym blaskiem zachodu i mglicie zapowiedzia wschodzce soce Drugiego Imperium. - Bardzo wzruszajce. No i co dalej? - No wic zaoy swoje Fundacje zgodnie z prawami psychohistorii, ale kt lepiej od niego wiedzia, e nawet te prawa s wzgldne. On nigdy nie stworzy ostatecznego dziea. Ostateczne dziea s dobre dla dekadenckich umysw. Jego dzieo byo stale doskonalcym si mechanizmem, a Druga Fundacja bya narzdziem tego doskonalenia. My, Pierwszy Obywatelu twego Chwilowego Zwizku wiatw, my jestemy stranikami Planu Seldona. Tylko my! - Prbujesz doda sobie odwagi tym gadaniem - spyta pogardliwie Mu czy chcesz mi zaimponowa? Bo ani Druga Fundacja, ani Plan Seldona, ani Drugie Imperium razem wzite nie imponuj mi, ani nie budz we mnie najmniejszej litoci, sympatii czy poczucia odpowiedzialnoci, ani adnego innego uczucia, ktre mogoby ci pomc. W kadym razie, kiedy mwisz o Drugiej Fundacji, gupcze, uywaj czasu przeszego, bo ju jest po niej. Mu podnis si i podszed do niego. Channis czu, e potencja emocjonalny Mua wali si caym ciarem na jego umys. Odskoczy gwatownie do tyu, ale co pezo ku niemu nieubaganie, uginajc i rozbijajc coraz bardziej jego ja. Poczu za plecami cian. Naprzeciw niego, wsparszy si chudymi ramionami pod boki, sta Mu i rozchyla usta w okropnym umiechu. - Wasza gra skoczona, Channis. Gra tych wszystkich, ktrzy tworzyli Drug Fundacj. To, co byo Drug Fundacj! Co byo! Na co czekae, siedzc tu cay czas i plotc co Pritcherowi, kiedy moge obezwadni go i odebra mu miotacz nie kiwnwszy nawet palcem? Czekae na mnie, prawda? Czekae, eby powita mnie w sytuacji, ktra nie wzbudziaby moich podejrze. Tym gorzej dla ciebie, e nie potrzebowaem ju adnego dodatkowego dowodu na poparcie moich podejrze. Znaem ci, znaem ci dobrze, Bailu Channisie z Drugiej Fundacji.

Ale na co czekasz teraz? Cay czas rozpaczliwie zarzucasz mnie sowami, tak jakby sam dwik twego gosu mg mnie unieruchomi. A kiedy tak mwisz, co w twoim umyle czeka i czeka, cay czas czeka. Ale na prno. Nie przybdzie tu nikt z tych, ktrych oczekujesz - aden ze sprzymierzecw. Jeste tu sam, Channis, i pozostaniesz sam. A wiesz dlaczego? Dlatego, e Druga Fundacja cakowicie si pomylia co do mojej osoby. W por poznaem wasz plan. Mylelicie, e przylec tu za tob i sam wam wlez w sie. Ty miae by przynt - miae zwabi biednego, gupiutkiego mutanta, ktry jest tak zapatrzony w swoje rojenia o imperium, e nic nie zauway i wpadnie w zastawiony na niego potrzask. No i co, jestem waszym winiem? Zastanawiam si, czy przyszo komu z was do gowy, e nie zjawi si tu bez swojej floty, ktra skada si z takich jednostek, e wobec kadej z nich jestecie bezbronni i bezradni jak dzieci. Tazenda ley w gruzach, miasta s starte z powierzchni planety. Nie napotkalimy adnego oporu. Druga Fundacja ju nie istnieje, Channis, i ja - mieszny, brzydki cherlak - jestem teraz panem Galaktyki. Channis by ju tak saby, e mg tylko przeczco pokrci gow. - Nie... nie... - Tak... tak - szydzi Mu. - I jeli ty, jako ostatni, zostae jeszcze przy yciu, to nie potrwa to ju dugo. Potem nastpia krtka, cika pauza i Channis nieomal zawy pod wpywem nagego blu spowodowanego przenikaniem woli Mua do najskrytszych zakamarkw jego psychiki. Mu wycofa si i mrukn: - Jeszcze troch. Mimo wszystko nie wytrzymae tej prby. Twoja rozpacz jest udana. To nie jest kompletne zaamanie si, jakiego naley oczekiwa od czowieka, ktrego idea run w gruzy, ale maostkowy, liski strach przed utrat wasnego ycia. I wiotka rka Mua zacisna si na gardle Channisa w sabym ucisku, z ktrego jednak jako nie by stanie si wyswobodzi. - Jeste moim zabezpieczeniem, Channis. Jeste instrumentem, ktry w por przestrzee mnie i zabezpieczy przed ewentualnym niedocenieniem

jakiego elementu sytuacji. - Mu przewierca go na wskro wzrokiem. Nalega... Domaga si... - Dobrze obliczyem, Channis? Przechytrzyem waszych ludzi z Drugiej Fundacji; czy nie? Tazenda jest zniszczona, Channis, kompletnie zniszczona, skd wic to udawanie rozpaczy? Gdzie jest twoje prawdziwe uczucie? Musz zna prawd. Mw, Channis, mw. A wic nie przeniknem do gboko? Czy niebezpieczestwo nadal istnieje? Mw, Channis! Gdzie popeniem bd? Channis czu, e - wbrew jego woli - z ust powoli wydobywaj si sowa. Zaciska zby, eby je powstrzyma. Gryz jzyk. Napi wszystkie minie krtani. Ale wydobyway si nadal, wycigane z niego si, rozrywajc krta i jzyk i przeciskajc si przez zacinite zby. - Prawda - jcza - prawda... - Tak, prawda. Co jeszcze musz zrobi? - Seldon zaoy Drug Fundacj tutaj. Tutaj, ju mwiem. Nie kamaem. Przybyli psychologowie i objli wadz nad miejscow ludnoci. - Nad Tazenda? - Mu zanurzy si gboko w falujcy strumie emocji Channisa i grzeba tam brutalnie. - To, co zniszczyem, to Tazenda. Wiesz, czego chc. Daj mi to. - Nie nad Tazenda. Powiedziaem, e ludzie z Drugiej Fundacji to nie musz by ci, ktrzy pozornie s u wadzy. Tazenda jest parawanem... - sowa byy prawie niezrozumiae; powstaway jakby same, wbrew kadej czstce woli tego, kto je wypowiada - ... Rossem... Rossem... Rossem jest tym wiatem... Mu rozluni ucisk i Channis opad na podog, obolay i skatowany. I mylelicie, e mnie oszukacie? - rzek, tym razem agodnie, Mu. - Oszukalimy ci - by to ostatni szcztek oporu w Channisie. - Ale nie na dugo. Nie wystarczy wam czasu. Jestem w kontakcie ze swoja flot. I po Tazendzie moe przyj kolej na Rossem. Ale najpierw... Channis czu, e ogarnia go przenikliwa ciemno. Machinalnie osoni rk zbolae oczy, ale nic to nie pomogo. Ta ciemno dusia, i podczas kiedy czu, jak jego stamszona, sponiewierana wiadomo zapada si w wieczny mrok, widzia jeszcze ostatni obraz - tryumfujcego Mua, wygldajcego jak

miejca si wykaaczka... dugi, misisty nos trzscy si ze miechu. Dwik znik. Ogarna go kojca ciemno. Potem ciemno nagle pka, jak rozerwana na dwoje olepiajc byskawic, i Channis powoli wrci na ziemi. Z trudem i blem odzyskiwa wzrok. Przez wypenione zami oczy docieray do niego pocztkowo tylko zamazane kontury rzeczy. Nieznonie bolaa go gowa, a kiedy podnis do niej rk, przeszy j bl ostry jak sztylet. A wic y. Niczym pira porwane nagym podmuchem wiatru, ktry przepad rwnie niespodzianie jak si zerwa, jego myli agodnie wiroway i powoli opaday, by znieruchomie w spokoju. Czu wzbierajc w sercu, napywajc z zewntrz otuch. Powoli, przezwyciajc bl, wyprostowa kark i poczu wielk ulg. Bo oto drzwi byy otwarte, a w progu sta Pierwszy Mwca. Channis chcia przemwi, ale jzyk mia sztywny - zrozumia, e jaka cz potnego umysu Mua wci trzyma go w swej mocy i udaremnia odezwanie si. Raz jeszcze wyprostowa kark. Mu wci by w izbie. By wcieky, pony mu oczy. Nie mia si ju, ale zowieszczo szczerzy zby. Channis czu pyncy od Pierwszego Mwcy oywczy, masujcy agodnie jego zbolay mzg, strumie energii psychicznej, a potem, kiedy strumie ten zetkn si z obron Mua i przez chwil walczy z ni, ogarno go odrtwienie, ktre trwao, dopki Pierwszy Mwca nie wycofa si. Mu zazgrzyta zbami i rzek z furi, groteskow u tak mizernej osoby: - A wic zjawia si nastpny, eby mnie powita. Jego ruchliwy umys wysun swe macki z izby... - Jeste sam - stwierdzi. Pierwszy Mwca rzek bezgonie: - Jestem zupenie sam. Musz by sam, bo to ja le obliczyem twoj przyszo pi lat temu. Miabym przynajmniej pewn satysfakcj, gdybym naprawi ten bd bez niczyjej pomocy. Niestety, nie wziem pod uwag siy pola odpychania emocjonalnego, ktre otacza to miejsce. Zabrao mi duo czasu wnikniecie w t stref. Gratuluj zrcznoci, z jak je stworzye. - Nie wysilaj si! - nadesza wroga odpowied. - Nie bdziemy si licytowa komplementami. Przyszede dorzuci swj rozupany mzg do tego

tam strzaskanego filaru waszego krlestwa? Pierwszy Mwca umiechn si. - Ale ten czowiek, ktrego nazywasz Bailem Channisem, wywiza si dobrze ze swego zadania, tym bardziej, e nie moe si z tob rwna pod wzgldem siy psychicznej. Widz, oczywicie, e go zmaltretowae, ale moe by, e mimo to przywrcimy go do penej sprawnoci. To dzielny czowiek, szanowny panie. Zgosi si na ochotnika do tego zadania, chocia przewidzielimy matematycznie, e istnieje wielkie prawdopodobiestwo, i zniszczy to jego umys, co jest bardziej przeraajce ni groba unicestwienia fizycznego. Umys Channisa pulsowa daremnie, starajc si wyrazi ostrzeenie. Chcia je wykrzycze, lecz nie mg. By w stanie wysya tylko nieprzerwany strumie trwogi... Mu by spokojny. - Wiesz, oczywicie, o zniszczeniu Tazendy. - Wiem. Przewidzielimy nalot twojej floty. Tak przypuszczam odpar ponuro Mu. - Ale nie zapobieglicie temu, co? - Nie, nie zapobieglimy. - Symbolika emocjonalna Pierwszego Mwcy bya jasna. By to niemal wstrt do samego siebie, zupena samoodraza. - Ja ponosz za to wiksz win ni ty. Kt mg wyobrazi sobie pi lat temu, e posiadasz a takie zdolnoci! Podejrzewalimy od pocztku - od momentu, kiedy zaje Kalgan - e posiadasz zdolno wpywania na emocje. Nie byo to dla nas zbyt wielkim zaskoczeniem, Pierwszy Obywatelu. Zaraz to wyjani. Kontakt emocjonalny, taki jakim dysponujemy ty i ja, nie jest wcale nowym osigniciem. W istocie kady mzg ludzki jest do tego potencjalnie zdolny. Wikszo ludzi potrafi odczytywa emocje w prymitywny sposb, przez pragmatyczne kojarzenie ich z wyrazem twarzy, tomein gosu i tak dalej.. Wiele zwierzt posiada t zdolno w wikszym stopniu, posuguj si bowiem w znacznej mierze wchem, i emocje z tym zwizane s oczywicie bardziej zoone. Faktycznie, ludzkie moliwoci s o wiele wiksze, ale zdolno do nawizywania bezporedniego kontaktu emocjonalnego wida w miar rozwoju mowy, co miao miejsce milion lat temu. Wielkim osigniciem naszej

Drugiej Fundacji byo ponowne uaktywnienie tego zmysu, z wykorzystaniem przynajmniej czci jego potencjalnych moliwoci. Ale nie rodzimy si z nim gotowym do uycia. Trwajca milion lat atrofia to nie byle jaka przeszkoda. Musimy ksztaci ten zmys, wiczy, tak jak wiczy si minie. Ty si z nim urodzie. Tyle mona byo wyliczy. Moglimy take obliczy i przewidzie konsekwencje dysponowania takim zmysem wrd ludzi, ktrzy go nie posiadaj. Widzcy w krlestwie lepych... Obliczylimy, w jakim stopniu moe kierowa tob megalomania i mylelimy, e jestemy przygotowani. Ale nie bylimy przygotowani na dwie rzeczy. Po pierwsze, nie spodziewalimy si, e ten zmys masz wyksztacony w tak wielkim stopniu. My moemy nawiza kontakt emocjonalny tylko z osob, ktra znajduje si w polu naszego widzenia, przez co jestemy bardziej bezbronni wobec ataku z uyciem siy fizycznej, ni mogoby ci si to wydawa. Tak ogromn rol gra w. tym wzrok. Z tob jest inaczej. Wiadomo z ca pewnoci, e sprawowae kontrol nad ludmi, a co wicej - pozostawae w cisym kontakcie emocjonalnym z nimi nawet wtedy, kiedy byli poza zasigiem twojego wzroku i suchu. Odkrylimy to zbyt pno. Po drugie, nie wiedzielimy nic o twoich defektach fizycznych, szczeglnie o tym, ktry jest tak istotny dla ciebie, e przybrae pseudonim Mu. Nie przewidzielimy, e jeste nie tylko mutantem, ale w dodatku bezpodnym mutantem, skutkiem czego nie uwzgldnilimy dodatkowego czynnika powodujcego znieksztacenie psychiki, a mianowicie kompleksu niszoci. Dopuszczalimy tylko megalomani, tymczasem okazao si, e mamy do czynienia rwnie z ostr paranoj na tle psychopatycznym. Ja sam ponosz odpowiedzialno za przeoczenie tych czynnikw, bo byem przywdc Drugiej Fundacji, kiedy zaje Kagan. Zrozumielimy wszystko, kiedy zniszczye Pierwsz Fundacj, ale byo ju za pno i przez ten bd zginy miliony ludzi na Tazendzie. - A teraz wszystko naprawisz, tak? - Mu wykrzywi cienkie wargi w szyderczym grymasie. Jego umys pulsowa nienawici. - Co zrobisz? Przydasz mi ciaa? Napenisz mnie mskim wigorem? Usu z mojej przeszoci dugie lata dziecistwa spdzone w obcym otoczeniu. Przykro ci? Z powodu moich

cierpie? Z powodu mojego nieszczcia? Absolutnie nie auj tego, co zrobiem. Miaem tak potrzeb. Jeli Galaktyka nie zatroszczya si ani troch o mnie, kiedy tego potrzebowaem, to niech si teraz broni jak potrafi. Oczywicie, twoje uczucia - rzek Pierwszy Mwca - zrodziy si z tego, co przeszede w dziecistwie, i dlatego nie mona ich potpia. Trzeba je po prostu zmieni. Zniszczenie Tazendy byo nieuniknione. Moglimy tylko wybiera midzy ni a o wiele powaniejszym zniszczeniem, ktre dotknoby ca Galaktyk i ktrego skutki trwayby stulecia. Zrobilimy, co moglimy przy naszych ograniczonych moliwociach. Przesiedlilimy z Tazendy tyle osb, ile zdoalimy. Tych, ktrzy zostali, rozmiecilimy po caej planecie, nie dopuszczajc do tworzenia si wikszych skupisk ludnoci. Niestety, nasze przeciwdziaania byy z koniecznoci niewystarczajce. Wiele milionw musiao zosta i zgin... Nie aujesz tego? - Ani troch. Tak, jak nie al mi tych stu tysicy, ktre najpniej za sze godzin zgin tu, na Rossemie. - Na Rossemie? - spyta popiesznie Pierwszy Mwca. Obrci si w stron Channisa, ktry zmusi swe ciao do przyjcia psiedzcej pozycji. Naty sw wol. Channis czu toczc si gdzie nad nim walk dwu jani. W pewnym momencie wizy krpujce jego umys opady i z ust poczy dobywa si gorczkowe sowa: - Kompletnie zawiodem. Wydusi to ze mnie dziesi minut przed pana przyjciem. Nie mogem wytrzyma jego nacisku i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. On wie, e to nie Tazenda jest Drug Fundacj. Wie, e to Rossem. Znowu poczu krpujce go wizy. Pierwszy Mwca zmarszczy czoo. - Rozumiem. Co teraz chcesz zrobi? - Naprawd si o to pytasz? Tak trudno jest ci wycign oczywisty wniosek? Przez cay ten czas, kiedy prawie mi tu kazanie o naturze kontaktu emocjonalnego, przez cay ten czas, kiedy rzucae we mnie takimi sowami jak megalomania i paranoja, ja dziaaem. Skontaktowaem si z moj flot i wydaem rozkazy. Za sze godzin, jeli z jakiego powodu nie cofn rozkazw, zbombarduj cay Rossem, z wyjtkiem tej jednej wsi i stumilowego obszaru wok niej. Wykonaj dobr robot, a potem tu wylduj.

Masz sze godzin, a przez sze godzin nie zdoasz zapanowa nad moim umysem ani ocali reszty Rossema. Mu rozoy rce i znowu si rozemia. Wydawao si, e Pierwszy Mwca z trudem prbuje si odnale w tym nowym stanie rzeczy. - A jaka alternatywa? - spyta wreszcie. - A dlaczego zawsze musi by jaka alternatywa? Nic mi nie da adna alternatywa. Mam si martwi o ycie tych tutaj, na Rossemie? Moe gdybycie pozwolili wyldowa moim statkom i wszyscy - na caym Rossemie - poddali swe uczucia mojej kontroli i wadzy, to bybym skonny odwoa rozkaz zbombardowania planety. Moe opacioby si zyska wadz nad tyloma ludmi o tak wysokiej inteligencji. Ale z drugiej strony wymagaoby to ode mnie duego wysiku i by moe okazaoby si w sumie wcale niewarte zachodu, tak e nie mam specjalnej ochoty na taki ukad. No i co na to powiesz? Masz jak bro przeciw mojej woli, ktra jest co najmniej tak silna jak twoja? A moe macie jak bro przeciwko moim statkom ktre s potniejsze ni si wam kiedykolwiek nio? - Co mam? - powtrzy wolno Pierwszy Mwca. - Ha, nic - oprcz odrobiny wiedzy, wiedzy, ktrej ty nawet teraz nie posiadasz. - Mw szybko - zamia si Mu. - I wymyl co. Bo choby nie wiem jak si wywija, z tego si nie wywiniesz. - Biedny mutancie - rzek Pierwszy Mwca - nie mam si z czego wywija. Pomyl sam - dlaczego wysalimy na Kalgan w charakterze przynty Baila Channisa?? Baila Channisa, ktry cho mody i odwany, jest w porwnaniu z tob prawie tak samo saby jak ten twj picy tu oficer, Han Pritcher. Zastanw si, dlaczego nie poleciaem tam ja albo kto inny z przywdcw Drugiej Fundacji, kto, kto mgby si z tob. mierzy? - Pewnie dlatego - odpowiedzia nadzwyczaj pewny siebie Mu - e nie bylicie tak gupi, eby to zrobi, bo aden z was nie moe si ze mn rwna. - Prawdziwy powd jest bardziej logiczny. Wiedziae, e Channis jest z Drugiej Fundacji. , Nie potrafi tego ukry przed tob. Wiedziae te, e jeste od niego silniejszy, wic nie bae si podj z nim gry i poleciae za nim, po to, eby go pniej przechytrzy. Gdybym to ja zjawi si na Kalganie, kazaby mnie od razu zabi, bo ja bybym dla ciebie naprawd niebezpieczny, a gdybym ukry,

kim jestem, eby unikn mierci, nigdy by nie udao mi si nakoni ciebie do udania si ze mn w przestrze. Mg ci wywabi z Kalgana tylko kto sabszy od ciebie. A gdyby pozosta na Kalganie, chroniony sw armi, sprztem bojowym i wasn si psychiczn, to Druga Fundacja nie mogaby ci wyrzdzi najmniejszej szkody, nawet gdyby wytya wszystkie siy. - Sia psychiczna jest nadal ze mn, ndzny krtaczu, a armia i sprzt bojowy s niedaleko std - rzek Mu. - Istotnie, ale nie jestemy na Kalganie. Jestemy w Krlestwie Tazendy, ktr logicznie i przekonywajco... bardzo logicznie... przedstawiono ci jako Drug Fundacj. Trzeba byo to tak przedstawi; Pierwszy Obywatelu, bo jeste mdrym czowiekiem i tylko logiczne rozumowanie trafia ci do przekonania. - Zgadza si, i byo to wasze zwycistwo, ale tylko chwilowe, bo miaem jeszcze dosy czasu, eby wydusi prawd z waszego czowieka, Channisa, i dosy mdroci, eby przewidzie tak moliwo. - A my z kolei, cho nie jestemy wystarczajco przenikliwi, zaoylimy, e moesz posun si o krok dalej, i przygotowalimy Baila Channisa - na tak ewentualno. - Na pewno nie, bo obnayem zupenie jego mzg. Lea przede mn nagi i trzs si jak oskubany kurczak, kiedy Channis wykrztusi, e Druga Fundacja to Rossem. I bya to prawda, bo wypatroszyem go i wygadziem tak dokadnie, e nie byo najdrobniejszego zakamarka, gdzie mgby si chowa jaki podstp. - Faktycznie. Tym lepiej wiadczy to o naszej przezornoci. Mwiem ci ju, e Bail Channis zgosi si na ochotnika. Wiesz o co chodzio? Przed opuszczeniem Fundacji podda si drastycznemu zabiegowi usunicia pewnych emocji. Mylisz, e gdyby tego nie zrobi, to udaoby mu si wyprowadzi ci w pole? Wiesz dobrze, e nie. A wic Bail Channis, z koniecznoci i z wasnej woli, podda si zabiegowi, w czasie ktrego sam uwierzy w faszywe informacje. Bail Channis jest dogbnie i cakowicie przekonany, e Rossem to Druga Fundacja. Przez te trzy lata, ktre miny od tamtej chwili, zbudowalimy tu, w Krlestwie Tazendy, makiet Drugiej Fundacji i czekalimy na ciebie. I udao si nam, moe nie? Przemkne do Tazendy, i gbiej, do Rossema, ale dalej ju

nie moge si posun. Mu poderwa si na rwne nogi. - miesz mi mwi, e Rossem te nie jest Drug Fundacj? Channis, ktry do tej pory p lea, p siedzia na pododze, poczu, e krpujce go wizy pky pod naporem pyncej od Pierwszego Mwcy energii psychicznej i opady na dobre, i podnis si. Krzykn z niedowierzaniem: To znaczy, e Rossem nie jest Drug Fundacj? Dawne wspomnienia, zdobyta w cigu tylu at wiedza - wszystko to chaotycznie wirowao wok niego. Pierwszy Mwca umiechn si. - Widzisz, Pierwszy Obywatelu, e Channis jest tak samo wzburzony i zdezorientowany jak ty. Oczywicie, e Rossem nie jest Drug Fundacj. Musielibymy by szaleni, eby sprowadzi naszego najwikszego wroga na swj wiat. Niech twoja flota zbombarduje Rossema, jeli uwaasz, e tak musi by. Niech zniszcz ile mog. W najgorszym razie zabij tylko Channisa i mnie, a, to w najmniejszym stopniu nie poprawi twojej sytuacji. Bo musisz wiedzie, e uczestnicy wyprawy fundacyjnej na Rossema, ktrzy przez trzy lata grali rol Starszych w tej wsi, wczoraj wsiedli na statek i udali si prosto na Kalgan. Oczywicie umkn twojej flocie i zjawi si na Kalganie przynajmniej dzie przed tob. Jeli nie cofn wydanego wczeniej rozkazu, to po powrocie zastaniesz bunt w caym swoim imperium, twoje pastwo rozpadnie si i tylko ci ludzie, ktrzy s tu teraz z tob, pozostan ci wierni. Bd bezradni wobec przygniatajcej przewagi. I, co wicej, ludzie z Drugiej Fundacji znajd si przy flocie, ktr pozostawie w domu, i dopilnuj, eby znowu kogo nie odmieni. Koniec z twoim imperium, mutancie! Mu wolno pochyli gow. Jego umys ogarny zupenie gniew i rozpacz. - Tak - rzek cicho. - Jest ju za pno... Za pno... Teraz to widz. W tym momencie Pierwszy Mwca, ktry tylko czeka na t chwil i by pewien, e musi ona nastpi, szybko wnikn w ogarnity rozpacz i dlatego otwarty umys Mua. Trzeba byo zaledwie drobnego uamka sekundy, aby dokoczy dziea i przypiecztowa przemian. Mu podnis gow i spyta. - Wic wrc na Kalgan?

- Oczywicie. Jak si czujesz? - Znakomicie. - Unis w gr brwi - Kim jeste? - Czy to wane? - Oczywicie, e nie. - Przesta si tym interesowa i szturchn Pritchera w rami: - Obud si, Pritcher, wracamy do domu. Dwie godziny pniej Bail Channis na tyle odzyska siy, e mg i sam. - Czy nigdy sobie tego nie przypomni? - spyta. - Nigdy. Zachowa swoje zdolnoci i swoje imperium, ale jego motywacja jest teraz zupenie inna. Jest entuzjast pokoju. Nazwa Druga Fundacja nic mu nie mwi. Odtd bdzie te o wiele szczliwszy przez tych kilka lat ycia, jakie mu pozostay przy jego ndznej konstrukcji fizycznej. A po jego mierci Plan Seldona bdzie si jako urzeczywistnia. - A czy to prawda - spyta z naciskiem Channis - czy to prawda, e Rossem nie jest Drug Fundacj? Mgbym przysic... mwi panu - ja wiem, e jest. Nie zwariowaem. - Nie zwariowae, Channis. Po prostu, jak ju mwiem, zostae zmieniony. Rossem nie jest Drug Fundacj. Chod! My te wrcimy do domu. Ostatnie interludium Bail Channis siedzia w maym, wyoonym biaymi kafelkami pokoju i pozwala umysowi odpocz. By zadowolony z ycia. Byy ciany, i okno, i trawa za oknem. Nie miay nazw. Po prostu byy. Byo ko, i krzeso, i ksiki, ktre ukazyway si leniwie na ekranie u stp jego ka. Bya pielgniarka, ktra przynosia posiki. Pocztkowo stara si uoy w cao strzpki tego, co sysza. Na przykad, strzpki tej oto rozmowy midzy dwoma mczyznami. Jeden z nich mwi: - Cakowita afazja. Wszystko usunite i, myl, bez szkody. Trzeba tylko bdzie wprowadzi na powrt zapis jego pierwotnej struktury fal zmian potencjau elektrycznego mzgu. Zapamita dokadnie te dwiki. Z jakiego powodu byy to szczeglne dwiki - jak gdyby co znaczyy. Ale po co si martwi. Lepiej oglda pikne,

zmieniajce si kolory na ekranie u stp ka, na ktrym ley. A potem kto wszed i co z nim robi i ogarn go sen. Spa dugo. A kiedy sen min, ko stao si nagle kiem i zrozumia, e jest w szpitalu, a sowa, ktre zapamita, nabray sensu. Siad na ku. - Co tu si dzieje? Obok niego sta Pierwszy Mwca. - Jeste w Drugiej Fundacji i z powrotem masz swj umys - swj oryginalny umys. - Tak! Tak! - Channis uwiadomi sobie, e znowu jest sob i byo to tryumfalne i radosne uczucie. - A teraz powiedz mi - rzek Pierwszy Mwca - wiesz, gdzie jest Druga Fundacja? Olnio go. Z wraenia nie mg nic powiedzie. Channis, jak niegdy Ebling Mis, nie posiada si ze zdumienia. W kocu skin gow i przemwi: - Na Gwiazdy Galaktyki, teraz wiem!

CZ II FUNDACJA SZUKA

7. Arkadia
DARELL ARKADIA powieciopisarka, 05. 322 - 1. 07. 443 e f. Jej najbardziej znanym dzieem nie jest powie, lecz biografia jej babki, Bayty Darell. Oparta na informacjach z pierwszej rki, ksika ta przez wiele stuleci bya gwnym rdem wiadomoci o Mule i jego czasach. [... ]. Powie Raz, dwa i koniec, podobnie jak Nieuporzdkowane wspomnienia, jest porywajcym opisem ycia wyszych sfer kalgaskich w okresie wczesnego Bezkrlewia, opartym podobno na wasnych spostrzeeniach autorki z modzieczej podry na Kalgan... Encyklopedia Galaktyczna Arkadia Darell wyrecytowaa zdecydowanym gosem do mikrofonu zapisywarki A. Darell. Przyszo Planu Seldona i pomylaa, e kiedy ju zostanie wielk pisark, wszystkie swoje dziea bdzie ogasza pod pseudonimem Arkady. Po prostu Arkady. Bez adnego nazwiska. A. Darell... W ten sposb musiaa podpisywa wszystkie wypracowania z kompozycji i stylistyki - co okropnego! Musiay to robi wszystkie dzieci, z wyjtkiem Olynthusa Dama, bo kiedy zrobi to pierwszy raz, caa klasa pokadaa si ze miechu. Arkadia to byo imi dobre dla maej dziewczynki. Tak si nazywaa jej prababka. No i co z tego? Trzeba w ogle nie mie wyobrani, eby da dziecku takie imi. Teraz, kiedy skoczya ju czternacie lat, mogliby wreszcie przyj do wiadomoci prosty fakt, e jest ju dorosa i zacz j nazywa Arkady. Zacisna usta, bo przypomniao si jej jak ojciec oderwa si na chwil od swego czytnika, eby powiedzie: Ale, Arkadio, jeli chcesz teraz udawa, e masz dziewitnacie lat, to co zrobisz, kiedy bdziesz miaa dopiero dwadziecia pi, a wszyscy chopcy bd myle, e masz trzydziestk? Z gbi fotela, gdzie siedziaa wygodnie rozparta, z nogami przerzuconymi przez porcz, widziaa lustro na toaletce. Nie moga jednak dokadnie ujrze swego odbicia, gdy przesania je papu dyndajcy na prawej stopie. Podcigna nog i wyprostowaa si, wycigajc sztywno szyj, dziki czemu zyskaa dobre dwa cale i nabraa bardziej - jej zdaniem - dystyngowanego wygldu.

Przez chwil przygldaa si krytycznie swej twarzy. Za szeroka zdecydowaa. Nie otwierajc ust, rozsuna szczki o p cala i z lustra spojrzao na ni oblicze o zapadnitych policzkach. Szybkim municiem jzyka zwilya i oda usta. Potem na wp opucia powieki, niczym znuona, wiatowa dama. Ojej, gdyby tylko nie te idiotycznie rowe policzki! westchna w duchu. Przyoya palce do zewntrznych kcikw oczu i sprbowaa podcign je lekko do gry, aby nada im w egzotyczny wyraz tajemniczej tsknoty, tak charakterystyczny dla kobiet ze rodkowych systemw gwiezdnych, ale rce zasaniay jej obraz i nie moga dojrze efektu swych zabiegw. Potem wysuna brod do przodu, obrcia si pprofilem do lustra i zezujc z wysikiem i mnie znoszc bl karku, powiedziaa gosem o oktaw niszym od swego normalnego tonu: No wiesz, tato, jeli uwaasz, e obchodzi mnie cho troch to, co jacy durni chopcy bd o mnie myle, to po prostu... i w tej samej chwili uwiadomia sobie, e cay czas trzyma w rku wczony mikrofon, jkna Ojej! i wyczya zapisywark. Na jasnoliliowym papierze z szerokim brzoskwiniowym marginesem z lewej strony widniao: PRZYSZO PLANU SELDONA No wiesz, tato, jeli uwaasz, e obchodzi mnie cho troch to, co jacy durni chopcy bd o mnie myle, to po prostu Ojej! Wycigna ze zoci kartk z maszyny. Na jej miejscu pojawia si natychmiast druga. Arkadia rozchmurzya si jednak szybko, a na jej maych, szerokich ustach pojawi si umiech zadowolenia. Delikatnie podniosa papier do nosa i wcigna jego zapach. Akurat taki, jak powinien by. Wdzik i elegancja. To jest to. A charakter pisma - ostatni krzyk mody! Maszyn dostarczono dwa dni temu, w jej pierwsze dorose urodziny. W sklepie powiedziaa: Ale tato, kady - naprawd kady w klasie, kto ma cho odrobin ambicji i chce by kim, ma tak. Rcznych maszyn uywaj tylko skoczone ofermy... A sprzedawca powiedzia: To najlepszy model. Nie zajmuje duo miejsca, a z drugiej strony jest absolutnie uniwersalna. Pisze zgodnie zasadami ortografii i interpunkcji. Naturalnie, bardzo pomaga w nauce, gdy zmusza uytkownika do starannej wymowy, ktra jest warunkiem

poprawnej pisowni, nie mwic ju o tym, e aby interpunkcja bya waciwa, uytkownik musi odpowiednio akcentowa grupy wyrazw w zdaniu. Mimo to, ojciec prbowa kupi jak zapisywark z pismem maszynowym, jak gdyby Arkadia bya zasuszon star pann. W kocu dopia jednak swego i dostarczono model, ktry chciaa - cho wymagao to z jej strony chyba troch za duo, jak na doros czternastolatk, jkw i zawodze i kada kartka zapisana bya penym wdziku, kobiecym pismem rcznym o najpikniejszych inicjaach. Nawet tak nieodpowiedni wykrzyknik jak Ojej! wydawa si peen czaru, gdy zosta utrwalony przez zapisywark. Tak czy inaczej, musiaa to zrobi. Usiada prosto na fotelu, wcigna brzuch i wypia pier do przodu, uoya przed sob brudnopis i zacza od nowa. wyranie i dokadnie, starannie akcentujc sowa. Przyszo Planu Seldona Jestem pewna, e wszyscy, ktrzy maj szczcie zdobywa wiedz w znakomitych szkoach naszej planety, pod kierunkiem wietnych pedagogw, znaj dobrze minion histori Fundacji (To jest dobre! Na pewno spodoba si tej starej wiedmie, pannie Erkling. ) Ta miniona historia jest w duej mierze histori wielkiego Planu Hariego Seldona. Stapiaj sit? one ze sob w jedno. Ale dzi wikszo ludzi zadaje sobie pytanie, czy wszystko bdzie sit; nadal rozgrywa zgodnie z tym mdrym planem, czy te zostanie on podle zniszczony, a moe - |u zosta zniszczony. Aby to zrozumie, najlepiej jest chyba przeanalizowa w skrcie pewne zasadnicze punkty tego planu, w takiej kolejnoci, w jakiej zostay objawione ludzkoci. (Ta cz bya atwa, bo w poprzednim semestrze przerabiaa histori wspczesn. ) Prawie czterysta lat temu, w czasach kiedy Pierwsze Imperium Galaktyczne ogarnia parali poprzedzajcy mier, jeden czowiek - wielki Hari Seldon - przewidzia zbliajcy si koniec. Dziki psychohistorii, nauce, ktrej zawie ruwnania zostay ju dawno temu zupenie zapomniane. (Przerwaa na chwil, gdy ogarny j wtpliwoci. Nie bya pewna, czy ruwnanie pisze si przez u czy przez . No, ale przecie maszyna nie

moe si myli - zdecydowaa. ) Seldon i ludzie, ktrzy z nim pracowali, mogli przewidzie kierunek wielkich gospodarczych i spoecznych procesw zachodzcych wwczas w Galaktyce. Uwiadomili oni sobie, e imperium runie, a nim powstanie nowe imperium, minie przynajmniej trzydzieci tysicy lat, w czasie ktrych Galaktyka pogrona bdzie w anarchii i chaosie. Byo ju za pno, aby zapobiec Wielkiemu Upadkowi, ale jeszcze czas, aby przynajmniej skrci okres chaosu. Dlatego te obmylono Plan, zgodnie z ktrym Drugie Imperium oddzielaby od Pierwszego tylko tysic lat. Dobiega wanie koca czwarte stulecie tego millenium. Ludzie rodzili si, pracowali i umierali, ale Plan trwa i kierowa poczynaniami kolejnych pokole. Hari Seldon zaoy dwie Fundacje na przeciwnych kracach Galaktyki, dobierajc warunki, ktre miay zagwarantowa najlepsze matematyczne rozwizanie jego psychohistorycznego zadania. W jednej z nich, naszej Fundacji, zaoonej tu, na Terminusie, skoncentrowano ca techniczn nauk Imperium. Dziki tej nauce ktre Fundacja oderway potrafia si od oprze si i atakom zdobyy barbarzyskich niezaleno. Prawd mwic, Fundacja, pod przywdztwem szeregu mdrych i dzielnych ludzi, takich jak Salvor Hardin i Hober Mallow, ktrzy potrafili inteligentnie interpretowa Plan i prowadzi nasz kraj zwycisko przez wszystkie trudnoci, wynikajce z jego zawiych (tu take napisaa w brudnopisie ruwna, ale wolaa nie ryzykowa drugi raz) oblicze, zdoaa nawet podbi te krlestwa. Miny wieki, ale nasze planety wci czcz pami tych przywdcw. W kocu Fundacja powoaa do ycia system polityczno-gospodarczy, ktry obj znaczn cz sektorw siwenijskiego i anakreoskiego, i nawet pobia armi starego Imperium, ktr dowodzi jego ostatni genera, Bel Riose. Wydawao si, e teraz nic ju nie moe powstrzyma biegu wydarze zaplanowanego przez Seldona. Kady z kryzysw przewidzianych przez Seldona nadszed w odpowiednim momencie i zosta przezwyciony, a kady szczliwie zakoczony kryzys oznacza kolejny, olbrzymi krok w kierunku Drugiego Imperium i pokoju. I wtedy (w tym miejscu zabrako jej tchu i ostatnie sowa wysyczaa przez krlestw, Imperium

zby, ale maszyna zapisaa je ze zwykym wdzikiem), kiedy po Pierwszym Imperium pozostao ju tylko wspomnienie, a wojowniczy, lecz nieudolni, udzielni wadcy krlowali nad szcztkami zmurszaego kolosa (ten ostatni zwrot wzia z dreszczowca, ktry ogldaa na video w ubiegym tygodniu, ale panna Erkling nie suchaa niczego oprcz symfonii i wykadw, wic nigdy na to nie wpadnie), pojawi si Mu. Plan nie uwzgldnia moliwoci pojawienia si takiego dziwnego czowieka. Mu by mutantem, ktrego narodzin nie sposb byo przewidzie. Posiada on dziwn i tajemnicz moc odkrywania ludzkich emocji i manipulowania nimi w sposb, ktry nagina poczynania wszystkich ludzi do jego woli. Z zadziwiajc szybkoci sta si zdobywc i twrc imperium. W kocu podbi sam Fundacj. Nie zdoa jednak zapanowa nad ca Galaktyk, gdy w decydujcej fazie podboju zosta powstrzymany przez mdr i dzieln kobiet (Tu znowu pojawia si stary problem. Ojciec stale nalega na ni, aby nie chwalia si, e jest wnuczk synnej Bayty Darell. Wszyscy o tym wiedz, a Bayta bya chyba najwiksz kobiet wszystkich czasw i sama, bez adnej pomocy, powstrzymaa Mua), a sposb, w jaki tego naprawd dokonaa, znany jest w szczegach tylko nielicznym osobom. (To jest dobre! Jeli bdzie to musiaa przeczyta przed ca klas, ostatnie zdanie trzeba bdzie wymwi tajemniczym tonem i wtedy na pewno kto zapyta, jaki to by naprawd sposb, i wtedy, no i wtedy bdzie musiaa powiedzie ca prawd. Przecie j zapytano, tak czy nie? W wyobrani ukadaa ju sobie dugie wyjanienie, ktre zoy z uraon min surowemu i dociekliwemu rodzicowi. ) Po piciu latach panowania nad zajtym uprzednio obszarem nastpia kolejna zmiana i Mu z nieznanych powodw zarzuci plany dalszego podboju. Ostatnie pi lat jego wadania to okres absolutnych, lecz agodnych rzdw. Niektrzy utrzymuj, e zmiana w postpowaniu Mua bya skutkiem interwencji Drugiej Fundacji. Jednake nikt nigdy nie odkry pooenia tej Drugiej Fundacji. Nie wiadomo rwnie dokadnie, na czym polega jej rola, tak wic na poparcie tej teorii nie ma adnego dowodu. Od mierci Mua dzieli nas ju cae pokolenie. Jak wic teraz, po okresie jego panowania, przedstawia si przyszo? Mu wtargn w Plan Seldona i

wydawao si, e zniszczy go zupenie, jednak gdy tylko umar, Fundacja znowu powstaa niczym ,,nowav z popiow umierajcej gwiazdy. (Ten zwrot sama wymylia. ) l znowu planeta Terminus jest centrum federacji politycznohandlowej, prawie tak potnej i bogatej jak jej poprzedniczka z czasw przed podbojem, a przy tym nawet bardziej demokratycznej i spokojnej. Czy zostao to zaplanowane? Czy wspaniay projekt Seldona jest nadal realny? Czy za szeset lat zostanie jednak stworzone Drugie Imperium Galaktyczne? Osobicie wierz, e tak, gdy (To jest bardzo istotna cz. Panna Erkling zawsze gryzmoli swoim czerwonym owkiem uwagi w rodzaju: To jest tylko opis. Gdzie twoja wasna opinia? Pomyl! Wyra swoje zdanie! Przedstaw swoje uczucia! Przedstaw swoje uczucia. Akurat! Co ona z t swoj cierpk jak cytryna min i ustami, ktre chyba nigdy w yciu nie zoyy si do umiechu, moe wiedzie o uczuciach... ) sytuacja polityczna nigdy nie bya tak korzystna jak teraz. Stare imperium ju od dawna nieistnieje, a panowanie Mua pooyo kres poprzedzajcej je epoce wojowniczych krlestw. Wiksza cz otaczajcych nas obszarw Galaktyki to cywilizowane i nastawione pokojowo pastwa. Co wicej, sprawy wewntrz samej Fundacji maj si lepiej ni kiedykolwiek przedtem. Miny bezpowrotnie czasy dziedzicznej wadzy burmistrzw. Mamy teraz demokratyczne wybory. Nie istniej ju dysydenckie wiaty niepodlegych Handlarzy, nie ma ju niesprawiedliwoci i zaburze, ktre towarzyszyy akumulacji wielkiego kapitau w rkach nielicznej grupy osb. Nie ma zatem adnego powodu, eby obawia si niepowodzenia, chyba e prawd jest, i Druga Fundacja przedstawia swym istnieniem niebezpieczestwo. Ci, ktrzy tak myl, nie maj adnych dowodw na poparcie swej opinii i opieraj si tylko na przesdach i niejasnych obawach. Myl, e wiara w siebie, w swj nard i w wielki Plan Seldona powinna usun z naszych serc wszelkie wtpliwoci i (Hmm. Byo to strasznie napuszone, ale panna Erkling lubia takie zakoczenia) powiadam... Na tym zakoczyo si na razie wypracowanie na temat Przyszo Planu Seldona, gdy kto delikatnie zapuka do okna i kiedy Arkadia zapaa z trudem rwnowag na porczy fotela, ujrzaa za szyb umiechnit twarz, ktrej rwne, symetryczne rysy

interesujco podkrelaa krtka, pionowa linia palca pooonego na ustach. Po chwili, koniecznej dla przyjcia postawy zaskoczenia, Arkadia zesza z fotela, podesza do tapczanu stojcego pod szerokim oknem, w ktrym widniaa zjawa, uklka na nim i uwanie przyjrzaa si niezwykemu gociowi. Umiech szybko znik z twarzy mczyzny. Trzymajc si parapetu tak kurczowo, e a zbielay mu palce, drug rk zacz dawa jej znaki, e ma otworzy okno. Arkadia posuchaa go bez sowa i przekrcia klamk wpuszczajc doln cz okna w otwr w murze. Do klimatyzowanego pokoju napyno wiee, wiosenne powietrze. - Nie moe pan wej - powiedziaa swobodnym tonem. - Wszystkie okna s ekranowane i dostpne tylko dla osb, ktre tu mieszkaj. Jeli sprbuje pan wej, wczy si alarm - przerwaa na chwil, a potem dodaa - gupio pan wyglda, balansujc tak na tym wystpie pod oknem. Jeli bdzie pan nieostrony, spadnie pan i skrci kark oraz zniszczy duo cennych kwiatw. - W takim razie - rzek mczyzna za oknem, ktry pomyla to samo, inaczej wszake umieszczajc przymiotniki - moe by wyczya alarm i wpucia mnie do rodka? - Nic z tego - odpara Arkadia. Prawdopodobnie chodzi panu o inny dom, boja nie nale do tych dziewczt, ktre wpuszczaj obcych mczyzn do swoich... do swojej sypialni w rodku nocy. - Kiedy to mwia, jej oczy przybray wyraz z trudem hamowanego gniewu, a w kadym razie staraa si, eby tak to wypado. Z twarzy intruza znikny resztki wesooci. - To nie jest dom doktora Darella? - wyjka. - Niby dlaczego mam panu odpowiedzie? - Och, na Galaktyk... Do widzenia... - Jeli pan zeskoczy, mody czowieku, to sama wcz alarm. (Bya to zamierzona i, zdaniem Arkadii, wyrafinowana ironia, gdy jej bystre oczy ju dawno spostrzegy, e intruz by, dobrze po trzydziestce - cakiem stary, prawd mwic). Mody czowiek milcza. Potem rzek sztywno: - Suchaj no, dziewczyno, jeli nie chcesz mnie wpuci i nie pozwalasz odej, to co wobec tego mam zrobi?

Myl, e moe pan wej. To dom doktora Darella. Teraz wycz alarm. Modzieniec popatrzy badawczo na okno, przeoy ostronie rk przez parapet, podcign si i wskoczy do pokoju. Otrzepa ze zoci spodnie na kolanach i podnis gow. - Jeste pewna, e twj honor i reputacja nie ucierpi, jeli kto znajdzie mnie tutaj? - Na pewno mniej ni pana, bo jak tylko usysz kroki za drzwiami, podnios wrzask, e wdar si pan tutaj si. Tak? - spyta ironicznie. - A jak wyjanisz, e wyczya alarm? - Phi! Cakiem prosto. Nie ma tu adnego ekranu ani systemu alarmowego. Spojrza na ni ze smutkiem. - A wic to bya blaga? Ile masz lat, dziecko? - C za impertynenckie pytanie, mody czowieku! Nie przywykam do tego, eby nazywa mnie dzieckiem. - Nie dziwi mnie to. Prawdopodobnie jeste babk Mua w przebraniu. Nie masz nic przeciw temu, e oddal si z tego pachncego samosdem przyjcia, gdzie mam wystpowa jako gwny aktor? - Lepiej niech pan nie odchodzi, bo ojciec czeka na pana. Przybysz znowu spojrza na ni badawczo. Unis w gr jedn brew i spyta lekkim tonem: - Ach, tak? Jest kto u niego? - Nie. - A odwiedzi go kto ostatnio? Tylko dostawcy... no i pan. - A moe zdarzyo si co niezwykego? - Tylko pana wizyta. - Zapomnij o tym, dobrze? Nie, zaraz... Powiedz mi, skd wiesz, e twj ojciec czeka na mnie? - O, to cakiem proste. W zeszym tygodniu otrzyma kapsuk osobist, tak, ktr tylko on mg otworzy, no wie pan, z samoutleniajc si depesz w rodku. Wyrzuci kopert do dezintegratora, wczoraj da Poli - to nasza pokojwka, wie pan - miesic wolnego, eby moga odwiedzi siostr w stolicy, a dzi po poudniu przygotowa ko w nieuywanym pokoju. Domyliam si

wic, e spodziewa si kogo i nie chce, ebym o tym wiedziaa. Normalnie mwi mi o wszystkim. - Co takiego! Dziwi si, e musi to robi. Pomylabym raczej, e wiesz wszystko, zanim zdy ci powiedzie. - Zwykle tak jest - rozemiaa si,. Zaczynaa si czu bardzo swobodnie. Mczyzna by starszawy, ale ze swymi kasztanowymi wosami i niebieskimi oczami wyglda bardzo dystyngowanie; Moe kiedy, kiedy sama bdzie stara, spotka kogo takiego. - A w jaki sposb - spyta - dosza do tego, e to wanie na mnie czeka? - A na kogo innego miaby czeka? Czeka w takiej tajemnicy przed wszystkimi - jeli wie pan o co mi chodzi - a tu nagle zjawia si pan i zamiast wej normalnie, przez drzwi, co powinien pan by zrobi, gdyby mia pan cho troch rozsdku, prbuje si pan wlizn ukradkiem przez okno. Przypomniaa sobie ulubion sentencj i natychmiast j wyrecytowaa: Mczyni s tacy gupi! - Nie jeste troch przemdrzaa, dziecko? Chciaem powiedzie panno. Moe si jednak mylisz, co? Co powiesz, jeli ci wyznam, e to wszystko jest dla mnie zupenie niezrozumiae i o ile si orientuj, twj ojciec czeka nie na mnie, lecz na kogo innego. - Nie sdz, eby tak byo. Pozwoliam panu wej dopiero wtedy, kiedy upuci pan swj neseser. - Co upuciem? - Neseser, mody czowieku. Nie jestem lepa. Nie upuci pan go niechccy, bo najpierw spojrza pan w d, eby si upewni, czy spadnie w dobrym miejscu. Musia si pan zorientowa, e upadnie pod ywopotem, gdzie nie bdzie go wida, wic upuci pan go i wicej nie patrzy na d. A skro podszed pan pod okno, a nie pod drzwi frontowe, to znaczy, e obawia si pan wej do domu, nie zbadawszy najpierw dokadnie tego miejsca. A po tej drobnej utarczce ze mn zamiast o siebie zatroszczy si pan najpierw neseser, co znaczy, e to, co jest w tym neseserze, jest dla pana waniejsze ni wasne bezpieczestwo, a to z kolei znaczy, e dopki jest pan tutaj, a neseser na dworze, a dobrze wiemy, e tam jest, jest pan zupenie bezradny. Przerwaa, eby zaczerpn tchu po tej dugiej przemowie i mczyzna

mg wreszcie doj do gosu. Rzek, zgrzytajc zbami: - Owszem, z t drobn poprawk, e ci zaraz tak przydusz, e ani zipniesz i wyjd std, to z neseserem. - Owszem, z t drobn poprawk, mody czowieku, e mam akurat pod kiem dobry kij do baseballu, i wystarcz mi dwie sekundy, eby go stamtd wycign, a jestem wyjtkowo silna jak na dziewczyn. Sytuacja bya bez wyjcia. W kocu mody czowiek powiedzia ze sztuczn uprzejmoci: - Moe si przedstawi, skoro zdylimy si ju tak zaprzyjani. Jestem Pelleas Anthor. A ty? - Jestem Arkad... Arkady Darell. Mio mi pozna pana. - A wic, Arkady, bd mi dziewczynk i przyprowad tu tatusia, dobrze? Arkadia achna si. Nie jestem adn dziewczynk. Uwaani, e jest pan bardzo nieuprzejmy, tym bardziej, e prosi pan o przysug. Pelleas Anthor westchn. - Najmocniej przepraszam. Bd, o czcigodna pani, prawdziw star dam i racz sprowadzi tu swego ojca. - To mi si te nie podoba, ale go zawoam. Tylko niech pan nie myli, e spuszcz pana z oka, mody czowieku - i tupna nog w podog. W przedpokoju rozleg si odgos szybkich krokw i drzwi, pchnite z impetem, rozwary si na ocie. - Arkadio... - doktor Darell zakrztusi si z wraenia i przerwa na chwil, a doszedszy do siebie spyta: - Kim pan jest? Pelleas z wyran ulg poderwa si z fotela. - Doktor Toran Darell? Jestem Pelleas Anthor. Przypuszczam, e dosta pan wiadomo ode mnie. W kadym razie tak mwi pana crka. - Tak mwi moja crka? - doktor Darell zmarszczy si i spojrza gronie na Arkadi, ktra wygldaa niczym wcielenie niesusznie podejrzanej niewinnoci. W kocu powiedzia:

- Czekaem na pana. Moe zejdziemy na d? - zatrzyma si, gdy ktem oka dostrzeg ruch, ktry w tej samej chwili spostrzega rwnie Arkadia. Skoczya ku zapisywarce, ale nie zdao si to na nic, bo ojciec by ju przy maszynie. Powiedzia sodkim gosem: - Zostawia j wczon, Arkadio. - Tato - jkna z nieudawanym blem - gentelman nie czyta cudzej prywatnej korespondencji, szczeglnie jeli jest ona nagrana. - Ach, tak - odpar ojciec - korespondencja w formie rozmowy z obcym mczyzn w twojej sypialni. Arkadio, jako ojciec, musz dba o ciebie. - O rany... to nie to, co mylisz. Pelleas nagle wybuchn miechem. - Wanie, e tak, doktorze Darell. Ta moda dama miaa zamiar oskary mnie o niegodziwe zamiary, wic prosz, eby pan to przeczyta, choby dlatego, eby oczyci mnie z zarzutw. - Och... - Arkadia z trudem powstrzymywaa zy. Nie ufa jej wasny ojciec. I ta przeklta ni zapisywarka... e te ten idiota musia znale si wanie za jej oknem, eby zapomniaa wyczy maszyn. A teraz ojciec, swoim zwyczajem, wygosi dug, pouczajc mow na temat tego, co nie przystoi pannie w jej wieku. Wygldao na to, e po prostu nic nie przystoi pannie w jej wieku, chyba tylko umrze. - Arkadio - rzek agodnie ojciec - wydaje mi si, e panna w twoim wieku... Wiedziaa. Wiedziaa. - ... nie powinna odnosi si tak niegrzecznie do osb starszych od siebie. - No to czemu mnie podglda? Dziewczyna w moim wieku ma prawo do samotnoci... Teraz musz pisa to przeklte wypracowanie od nowa. - Nie twoja sprawa dochodzi tego, czy zachowa si waciwie przychodzc pod twoje okno, czy nie. Po prostu nie powinna go bya wpuci. Trzeba byo natychmiast mnie zawoa.. zwaszcza jeli mylaa, e czekam na niego. - Lepiej by byo, eby si z nim nie spotka. , tak si wygupia powiedziaa ze zoci. - Wyda wszystko, jeli bdzie dalej chodzi pod oknami zamiast podej pod drzwi.

- Arkadio, nikt ci nie prosi, eby zabieraa gos w sprawach, o ktrych nic nie wiesz. - Wanie, e wiem Chodzi o Drug Fundacj. Zapado milczenie. Nawet Arkadia poczua nerwowy skurcz w odku Gdzie to syszaa? - spyta agodnie doktor Darell. - Nigdzie, ale czy moe by inny powd, eby robi z tego tak tajemnic? Nie martw si - nikomu o tym nie powiem. - Panie Anthor - rzek doktor Darell przepraszam pana za to wszystko. - Nic si nie stao - odpar Anthor bez przekonania. - To nie pana wina, e crka ma konszachty z siami ciemnoci. Czy mgbym j o co spyta, zanim wyjdziemy? Arkadio... - Czego pan chce? - Dlaczego uwaasz, e wygupiam si chodzc pod oknami, zamiast zadzwoni do drzwi? - Dlatego, e w ten sposb oznajmia pan wszystkim, e chce co ukry. Kiedy mam jaki sekret, to nie zalepiam sobie ust plastrem, eby wszyscy wiedzieli, e co ukrywam. Mwi tyle samo, co normalnie, tylko e nie o tym sekrecie. Nigdy nie czyta pan powiedzonek Salvora Hardina? To by nasz pierwszy burmistrz, wie pan. - Akurat wiem. - Hardin zawsze powtarza, e ludzie uwierz tylko takiemu kamcy, ktry e nie mrugnwszy okiem i nie wstydzi si tego, co mwi. Oraz e nic z tego, co si mwi, nie musi by prawd, ale za to wszystko musi brzmie tak, jakby byo prawd. No a kiedy wazi pan przez okno, to zachowuje si pan jak kamca, ktry wstydzi si swoich sw, a to, co pan robi, z daleka ju wydaje si podejrzane. - A co ty by zrobia na moim miejscu? - Gdybym chciaa spotka si z ojcem w sprawie cile tajnej, to postaraabym si zawrze z nim znajomo w szerszym towarzystwie, a potem spotyka si z nim zupenie jawnie w najrniejszych sprawach. A kiedy ju wszyscy znaliby mnie dobrze i uwaaliby za co zupenie naturalnego, e przebywam czsto w towarzystwie ojca, to mogabym rozmawia z nim do woli o najwikszych sekretach i nikomu nie przyszoby do gowy, e wanie o to mi

chodzi, Anthor spojrza dziwnym wzrokiem na dziewczyn, a potem na doktora Darella. - Chodmy - powiedzia. - Musz zabra neseser z ogrodu. Chwileczk! Arkadio, w rzeczywistoci wcale nie masz kija do baseballu pod kiem, prawda? Prawda - Ha! Nie mylaem tak wtedy. Stojc ju w drzwiach, doktor Darell odwrci si - Arkadio - powiedzia - kiedy bdziesz pisaa na nowo to wypracowanie na temat Planu Seldona, me musisz otacza tak tajemnic swojej babki. W ogle nie wspominaj o niej. Schodzili po schodach w milczeniu. W pewnym momencie Pelleas odezwa si nienaturalnym gosem. Przepraszam, czy mog o co spyta? Ile ona ma lat? - Przedwczoraj skoczya czternacie. - Czternacie? Wielka Galaktyko! Prosz mi powiedzie, czy kiedykolwiek wspominaa o tym, e ma zamiar w przyszoci wyj za m? - Nie, nigdy Przynajmniej nie przy mnie. - Jeli kiedy to zrobi, niech pan go natychmiast zastrzeli. To znaczy, tego, ktrego bdzie chciaa polubi. - Spojrza Darellowi prosto w oczy. Mwi zupenie powanie. Nie moe by nic bardziej okropnego ni ycie z ni, kiedy skoczy dwadziecia lat. Prosz mi wierzy - nie myl pana obrazi. - Nie obrazi mnie pan. Wiem, co pan myli Na grze przedmiot ich sympatycznej rozmowy zasiad z nadsan min przed zapisywark i rzek znudzonym gosem Przyszo - planu Seldona Zapisywarka przeoya to natychmiast, z nieograniczon pewnoci siebie, na elegancki, kunsztowny napis Przyszo Planu Seldona

8. PLAN SELDONA
MATEMATYKA - synteza rachunku n-zmiennych i n-wymiarowej geometrii jest podstaw tego, co Seldon nazwa niegdy swoj ma algebr ludzkoci Encyklopedia Galaktyczna Wyobramy sobie pokj. Nim jest w tej chwili istotne, w jakim miejscu znajdowa si ten pokj. Wystarczy tylko powiedzie, e koncentrowao si w nim ycie Drugiej Fundacji. Pokj ten by od stuleci przybytkiem czystej nauki, lecz nie byo w nim adnego z instrumentw, ktre - od tysicy lat wizane nierozcznie z nauk stay si niemal jej synonimem. Nauka, ktr uprawiano w tym pokoju, zajmowaa si jedynie pojciami matematycznymi, a jej metody byy bardzo zblione do spekulacji intelektualnych mdrcw yjcych w prehistorycznych, okrytych mrokiem zapomnienia czasach, w ktrych nie znano inynierii, a rodzaj ludzki zamieszkiwa tylko jeden wiat, nie wiadomo ju dzi ktry. W pokoju tym, chronionym przez nauk zajmujc si umysem, nauk, ktrej w owym czasie nie bya w stanie przeciwstawi si caa fizyczna potga reszty Galaktyki, znajdowa si Pierwszy Radiant zawierajcy cay Plan Seldona. Poza tym w tej chwili znajdowa si tam take czowiek - Pierwszy Mwca. By on ju dwunastym z rzdu gwnym stranikiem Planu, a jego tytu znaczy tylko tyle, e podczas zebra przywdcw Drugiej Fundacji on pierwszy zabiera gos. Jego poprzednik pokona Mua, ale na drodze prowadzcej do realizacji Planu nadal pitrzyy si przeszkody bdce skutkiem dziaalnoci mutanta. Od dwudziestu piciu lat Pierwszy Mwca, wraz z ca Drug Fundacj, stara si skierowa upart i niemdr ludzko z powrotem na t drog. Byo to niezwykle trudne zadanie. Unis gow i spojrza na otwierajce si drzwi. Mimo e pogrony by w rozmylaniach nad wierwieczem wysikw, ktre teraz wolno, lecz nieubaganie zbliay si do punktu kulminacyjnego, mimo i zdawa si cakowicie pochonity analiz sytuacji, jego umys natychmiast zareagowa na ten widok. Wiedzia, kto wejdzie do pokoju. Ucze, jeden z tych, ktrzy z. a

jaki czas przejm ster wadzy - pomyla yczliwie Mody czowiek zatrzyma si niepewnie w drzwiach, wic Pierwszy Mwca podszed do niego, pooy mu przyjacielskim gestem rk na ramieniu i wprowadzi do rodka. Ucze umiechn si niemiao, a Pierwszy Mwca rzek: - Przede wszystkim musz ci powiedzie, dlaczego ci tu wezwaem. Siedzieli teraz naprzeciw siebie, po obu stronach stou. aden z nich nic nie mwi, a w kadym razie ich rozmowa bya tego rodzaju, e nikt, poza czonkami Drugiej Fundacji, nie okreliby jej tym mianem. Pierwotnie mowa bya narzdziem, ktrym czowiek posugiwa si w celu przekazywania swych myli i uczu. Ustalajc arbitralne relacje midzy zawiymi procesami umysowymi a pewnymi dwikami i kombinacjami dwikw, stworzy metod porozumiewania si, jednak jej nieprecyzyjno i nieadekwatno powodoway, i subtelne wytwory umysu zostay sprowadzone do postaci niewyranych gardowych sygnaw atwo przeledzi skutki tego stanu rzeczy. Std, e a do czasw Hariego Seldona i jego nastpcw nie byo czowieka, ktry potrafiby zrozumie swego bliniego, bray si wszystkie tragedie ludzkoci. Kady y w swoim wasnym, niedostpnym dla innych wiecie. Od czasu do czasu z gbi jaskini, w ktrej tkwi inny czowiek, docieray niejasne sygnay i kierujc si nimi, ludzie mogli si po omacku szuka w otaczajcej ich zewszd mgle sw. Poniewa jednak jeden czowiek nie zna drugiego, nie rozumia go i ba mu si zaufa, a od wczesnego dziecistwa odczuwa wynikajcy z tej zupenej samotnoci brak bezpieczestwa, poszukiwania takie byy czym w rodzaju wypraw drapienego zwierzcia szukajcego ofiary, lecz gotowego w kadej chwili do ucieczki przed silniejszym osobnikiem. Przez dziesitki tysicy lat umys ludzki rwa si ku gwiazdom, lecz ptaa go sie sw. Czowiek instynktownie szuka drg wyjcia z wizienia zwykej mowy. Stworzy semiotyk, logik symboliczn, psychoanaliz, ktre daway moliwo oczyszczenia i uczynienia mowy subtelniejsz lub pominicia jej. Psychohistoria bya rozwiniciem i udoskonaleniem, a raczej ostateczn matematyzacj nauki zajmujcej si umysem. Dziki rozwiniciu matematyki niezbdnej dla zrozumienia neurofizjologicznych i elektrochemicznych

procesw zachodzcych w ukadzie nerwowym, procesw, ktre musiay by sprowadzone do poziomu czstek elementarnych i si jdrowych, mona byo wreszcie stworzy prawdziw psychologi. Z kolei, poprzez uoglnienie wiedzy psychologicznej dotyczcej jednostki i jej ekstrapolacj na grup spoeczn, dokonano te matematyzacji socjologii. Wiksze grupy, miliardy zamieszkujce planety, tysice miliardw zamieszkujce sektory i biliony zamieszkujce ca Galaktyk przestay by po prostu skupiskami istot ludzkich, lecz stay si nadto gigantycznymi siami, podlegajcymi operacjom statystycznym. Dla Seldona przyszo staa si jasna i cile okrelona. W tych warunkach mg powsta jego Plan. Tak wic te same osignicia nauki o umyle, ktre legy u podstaw Planu Seldona, sprawiy, e zwracajc si do ucznia, Pierwszy Mwca nie musia uywa sw. Kademu z nich reakcja rozmwcy na saby nawet bodziec wskazywaa wszystkie, najdrobniejsze zmiany, wszystkie prdy przebiegajce przez jego zwoje mzgowe. W przeciwiestwie do Mua. , ktry by mutantem obdarzonym niepojtymi nawet dla czonka Drugiej Fundacji wrodzonymi zdolnociami, Pierwszy Mwca umiejtnoci swe zawdzicza dugotrwaym, intensywnym wiczeniom. Mu instynktownie wyczuwa stan emocjonalny otaczajcych go osb, Pierwszy Mwca do zrozumienia treci myli ucznia dochodzi drog dedukcji. Jednak informacji w spoeczestwie, w mowa, byoby ktrym jedynym rodkiem niemoliw przekazu wierne jest rzecz absolutnie

przedstawienie sposobu komunikowania si midzy sob czonkw Drugiej Fundacji. Postpimy przeto tak, jak gdyby Pierwszy Mwca posugia si mow w oglnie przyjtym znaczeniu tego sowa. Jeli przekad nasz nie zawsze bdzie zadowalajcy, to bdziemy mieli przynajmniej wiadomo tego, e - z przyczyn wyej wymienionych - nie moe, niestety, by lepszy. Przyjmujemy zatem, e Pierwszy Mwca rzeczywicie rzek. Po pierwsze musz ci powiedzie dlaczego ci tu wezwaem, a nie e tylko umiechn si wanie tak i tak, i dokadnie tak i tak wznis palec do gry. Przez wiksz cz ycia studiowae pilnie i wytrwale nauk o umyle mwi dalej Pierwszy Mwca. - Przyswoie sobie wszystkie wiadomoci, ktre

mogli ci przekaza twoi nauczyciele. Nadszed czas, aby, razem z paroma innymi osobami, zacz przygotowywa si do roli Mwcy. Pierwszy Mwca wyczu napicie - Nie, nie tak - rzek - Musisz do tego podej z cakowitym spokojem. Miae nadziej, e speniasz wszystkie wymogi, ale obawiae si, e nie dasz temu rady. Tymczasem zarwno nadzieja, jak i obawa s wadami Wiedziae tym, e speniasz wszystkie wymogi, ale zastanawiasz si, czy przyzna si do tego, bo wiadczyoby to, e jeste zarozumiay i dlatego nie nadajesz si na Mwc. Bzdura! Tylko ten jest beznadziejnie gupi, kto nie uwiadamia sobie tego, e jest mdry. Fakt, e wiedziae o tym, i speniasz wymogi, wiadczy o tym, e je naprawd speniasz. Ucze zareagowa odpreniem. - O, wanie. Teraz czujesz si swobodniej przestae si kry i krpowa. Bdziesz mg si bardziej skoncentrowa na tym, co mwi, i lepiej mnie zrozumie. Zapamitaj, e po to, by naprawd co osign, nie trzeba otacza swoich myli ochronn barier, ktra przecie inteligentnemu badaczowi mwi tyle samo, co niczym nie chroniony mzg. Trzeba raczej stara si rozwija pewn prostoduszno, wiadomo wasnego ja, szczero i nieskrpowanie, ktre sprawiaj, e nie ma si nic do ukrycia. Mj umys jest otwarty przed tob. Niechaj twj bdzie taki sam. - Nie jest rzecz atw by Mwc - cign dalej. - Przede wszystkim nie jest rzecz atw by psychohistorykiem, a przecie nawet najlepszy psychohistoryk moe nie nadawa si na Mwc. Midzy psychohistorykiem a Mwc jest zasadnicza rnica. Mwca musi nie tylko zna wszystkie zawioci wzorw matematycznych skadajcych si na Plan, ale musi nadto zaangaowa si uczuciowo w swe zadanie i gorco pragn, by zosta osignity cel wytyczony przez Plan, Musi kocha Plan. Plan musi by dla niego spraw ycia i mierci, czym rwnie koniecznym jak powietrze dla puc, bliskim jak przyjaciel. - Wiesz co to jest? - rka Pierwszego Mwcy zatoczya agodny uk nad czarn, lnic, pozbawion oznak szczeglnych skrzynk stojc porodku stou. - Nie, nie wiem.

- Syszae o Pierwszym Radiancie? - To jest to? - zdziwi si ucze. - Spodziewae si ujrze co bardziej szacownego i wzbudzajcego podziw, prawda? To zupenie naturalne. Ten przyrzd zosta skonstruowany w czasach Imperium przez ludzi Seldona. Suy nam znakomicie od czterystu lat. Nigdy nie wymaga naprawy ani regulacji. I cae szczcie, bo nie ma wrd nas nikogo, kto potrafiby powiedzie co o jego budowie czy zasadzie dziaania. Umiechn si lekko - By moe ci z Pierwszej Fundacji byliby w stanie wykona kopi Radianta, ale oczywicie nie mog si nigdy dowiedzie o jego istnieniu. Nacisn dwigni umieszczon z boku stou i pokj pogry si w ciemnoci, ale tylko na chwil, gdy zaraz rozjarzyy si dwie ciany Pocztkowo wieciy perowobiaym, wiatem, potem zaczy si gdzieniegdzie pojawia na nich ciemne plamki, ktre w kocu pokryy cae ciany i poczyy si ze sob w rzdy rwna, przerywanych tu i wdzie czerwonymi kreskami, ktre w gszczu cyfr i zmiennych wyglday niczym wijce si strumyki. - Podejd, chopcze, do ciany - rzek Pierwszy Mwca i sam podnis si z miejsca. - Nie bdziesz niczego zasania, nie obawiaj si. To wiato nie wydobywa si z Radianta w zwyky sposb. Prawd mwic, nie mam najmniejszego pojcia jak i dlaczego tak si dzieje, ale jest faktem, e na cian nigdy nie pada aden cie. Stali obok siebie w wietle wydobywajcym si z Radianta. Kada ze cian bya duga na trzydzieci stp i na dziesi wysoka. Pismo byo drobne i pokrywao kady cal powierzchni. - To nie jest cay Plan - rzek Pierwszy Mwca. - Gdybym chcia zmieci cao na tych dwch cianach, musiabym zmniejszy poszczeglne rwnania do mikroskopijnych rozmiarw, ale nie jest to konieczne. To, co teraz widzisz, przedstawia zasadnicze czci Planu, obejmujce okres od czasw Seldona do chwili obecnej. Uczye si o tym, prawda? - Tak, Mwco. - Rozpoznajesz jaki fragment? Po krtkim namyle ucze wskaza palcem jakie miejsce u gry i natychmiast cay rzd rwna zacz przesuwa si w d ciany, a konkretny

cig funkcji, o ktry chodzio uczniowi, znalaz si na wysokoci ich oczu, mimo i trudno byo uwierzy, by takim szybkim, niedokadnie odmierzonym ruchem palca mona byo precyzyjnie wskaza Waciwe miejsce. Pierwszy Mwca rozemia si. - Przekonasz si wkrtce, e Pierwszy Radiant dostroi si dokadnie do twoich myli. Ten niewielki przyrzd jeszcze nie raz ci zaskoczy. Co chciae powiedzie o tym rwnaniu? - Jest to - rzek niepewnym gosem ucze - caka Rigella, opierajca si na planetarnym rozkadzie napicia, ktry jest wskanikiem istnienia dwu gwnych klas spoecznych na pianci, a moe w sektorze, oraz chwiejnego ukadu nastrojw - A co ona oznacza? - Przedstawia granic napicia, poniewa mamy tu wskaza palcem i ukad rwna ponownie si przesun - cig zbieny. Dobrze - stwierdzi Pierwszy Mwca. - Powiedz mi jeszcze, co mylisz o tym wszystkim. Skoczone dzieo sztuki, prawda? - Absolutnie! - Nic podobnego! - zareplikowa ostro Pierwszy Mwca. - Niech to bdzie dla ciebie pierwsza lekcja krytycyzmu. Plan Seldona me jest ani szczegowy, ani bezbdny. Jest najlepszy, jaki mona byo wtedy stworzy. To wszystko Od czasw Seldona lczao nad nim dwanacie pokole psychohistorykw Analizowali wszystkie rwnania, sprawdzali poprawno wylicze do ostatniego miejsca po przecinku, rozkadali wzory na czynniki pierwsze i z powrotem skadali je w cao. I nie ograniczali si tylko do tego Przez czterysta lat uwanie ledzili wszystko, co dziao si w Galaktyce i porwnywali rwnania i prognozy z rzeczywistoci. To ich wicie nauczyo Poznali to, czego Seldon nigdy nie wiedzia, bo nie mg wiedzie. Gdybymy teraz, wykorzystujc wiedz zdobyt przez te czterysta lat, zrobili na nowo to, co zrobi Seldon, to Plan byby lepszy i dokadniejszy. Myl, e teraz jest to dla ciebie zupenie jasne. Ucze wydawa si lekko wstrznity. Ty te bdziesz musia wnie swj wkad w udoskonalenie Planu, zanim zostaniesz Mwc - cign przywdca Drugiej Fundacji. - To nie jest adne witokradztwo. Widzisz te zakrelone na czerwono czony? Wszystkie s

wynikiem pracy naszych ludzi Od samego pocztku wnosimy poprawki. Na przykad.. - spojrza w gr. - Patrz tutaj. Wydawao si, e ciana skrca si i wali na niego. To jest - rzek - moje dzieo Wyrana czerwona linia opasywaa rozwidlajc si strzak i dobrych sze stp kwadratowych implikacji cigncych si wzdu jej obu ramion. Midzy nimi wpisany by czerwonym kolorem cig rwna. - Wydaje si, e nie jest tego duo - rzek Pierwszy Mwca. - Zanim nadejdzie moment, do ktrego odnosi si ten punkt Planu, minie tyle lat, ile dzieli nas od mierci Seldona. Bdzie to w okresie zjednoczenia, kiedy przysze Drugie Imperium stanie si widowni walk midzy rywalizujcymi ze sob o wadz przywdcami. W przypadku gdyby obie strony dysponoway takimi samymi siami, grozi to rozbiciem Imperium, w przypadku gdyby ktra ze stron okazaa si silniejsza i zwyciya, Imperium zostaoby skrpowane sieci sztywnych i surowych zakazw, co grozi skostnieniem. Przedstawione s tu obie moliwoci i analiza ich konsekwencji oraz wskazany jest sposb, w jaki mona tego unikn S to jednak tylko prawdopodobne scenariusze wydarze i nie mona wykluczy, e istnieje jeszcze to trzecia moliwo. z t Stopie trzeci prawdopodobiestwa takiego wanie, jest zgodnego

moliwoci, rozwoju wydarze jest stosunkowo niski - dokadnie dwanacie przecinek, szedziesit cztery procenta - ale zdarzao si ju, e nawet mniej prawdopodobne prognozy okazyway si prawdziwe, a zreszt cay Plan jest, jak ju mwiem, niekompletny i gotowy tylko w czterdziestu procentach. Ta trzecia moliwo to ewentualny kompromis midzy dwoma lub wieloma z rywalizujcych ze sob przywdcw. Przestudiowaem j i wykazaem, e gdyby ona wanie okazaa si prawdziwa, to Imperium groziby zupeny bezwad, co w konsekwencji doprowadzioby do wojen domowych i wyrzdzio wicej szkody ni gdyby nigdy nie doszo do kompromisu. Na szczcie, temu rwnie mona zapobiec. Mj wkad polega wanie na wskazaniu metod zapobieenia temu. - Czy mog o co spyta, Mwco? W jaki sposb wprowadza si zmian do Planu? - Przez Radiant. Przekonasz si sam Najpierw twoje wyliczenia zostan

dokadnie sprawdzone przez pi rnych komisji i bdziesz musia broni ich poprawnoci odpowiadajc na najbardziej drobiazgowe pytania. Jeli si wybronisz, to po dwu latach twoje wywody zostan przeanalizowane na nowo. Nieraz si zdarzyo e pozornie bezbdna praca ju po roku czy nawet po kilku miesicach okazywaa si chybiona. Czasami sam autor odkrywa, e si pomyli Natomiast jeli po dwu latach nastpne badanie, nie mniej szczegowe ni pierwsze, wypadnie pomylnie albo - jeszcze lepiej - jeli, w tym czasie mody uczony przedstawi dalsze szczegy i dodatkowe dowody, to wynik jego pracy zostaje wczony do Planu. To by punkt szczytowy mojej kariery i ycz ci, eby osign to samo Wtedy Pierwszy Radiant zostanie dostrojony do twoich myli i bdziesz mg wnie wszystkie niezbdne poprawki i uzupenienia drog kontaktu umysowego z tym urzdzeniem. Nic nie bdzie jednak wskazywao, e poprawki czy uzupenienia s twoim dzieem. W caej historii Planu nie byo takiego przypadku. Trzymamy si cile zasady, e jest on dzieem zbiorowym Rozumiesz? - Tak. - Wobec tego moemy skoczy ten pokaz. - Podszed do Radiania i po chwili wzory zniky ze cian, ktre na powrt stay si matowe, z wyjtkiem czci Stykajcych si z sufitem, gdzie znajdowao si normalne owietlenie pokoju. - Usid przy biurku i posuchaj mnie jeszcze przez chwil. Ot psychohistorykowi wystarczy, e zna biostatystyk i elektromatematyk neurochemiczn Niektrzy me znaj niczego poza tym i nadaj si tylko na inynierw statystykw Ale Mwca musi posi umiejtno rozmawiania o Planie bez uciekania si do matematyki A jeli nie o samym Planie, to przynajmniej o jego zaoeniach i celach. Zacznijmy od tego. jakie jest podstawowe zadanie Planu Sprbuj powiedzie to swoimi wasnymi sowami i nie sil si na adnie brzmice okrelenia Zapewniam ci, e nie interesuje mnie styl twojej wypowiedzi Ucze po raz pierwszy mia okazj powiedzie co wicej ni dwa - trzy sowa, wic przez moment zastanawia si od czego zacz, by jak najlepiej speni oczekiwania Pierwszego Mwcy Wreszcie rzek: - Z tego, czego mnie uczono, wnosz, e intencj twrcw Planu jest stworzenie cywilizacji opartej na zasadach cakowicie odmiennych od

dotychczas przyjmowanych przez ludzko za podstawowe Na zasadach, ktre - jak to wykazay odkrycia psychohistorii - nigdy nie zostayby przyjte spontanicznie.. Stop! - przerwa mu stanowczo Pierwszy Mwca - Nie wolno ci uywa sowa nigdy wiadczy to o nieliczeniu si z faktami. Nie wolno ci zapomina o tym. e psychohistoria ustala tylko stopie prawdopodobiestwa zaistnienia wydarze Moe by nieskoczenie mae prawdopodobiestwo tego, e takie a takie wydarzenie istotnie bdzie miao miejsce, ale zawsze wielko tego prawdopodobiestwa jest wiksza od zera. - Oczywicie, Mwco. A wic, jeli mog si poprawi, wiadomo jest, e prawdopodobiestwo tego, i zasady te mog zosta spontanicznie przyjte, jest minimalne. Teraz lepiej. A jakie to zasady? - Ma to by cywilizacja oparta na psychologii. W caej dotychczasowej historii ludzkoci postp dokonywa si przede wszystkim w naukach fizycznych. Czowiek zyskiwa coraz wiksz wadz nad materi nieoywion. Sterowanie osobowoci i spoeczestwem zdane byo na lepy przypadek albo ograniczao si do nieprecyzyjnych i chaotycznych zbiorw zasad intuicyjnych systemw etycznych opartych na inspiracji i uczuciu. W rezultacie nigdy nie doszo do stworzenia kultury o stabilnoci przekraczajcej pidziesit pi procent, a i te najbardziej stabilne zawdziczay swoje istnienie tylko uciskowi i niedoli caych mas ludzi. - A dlaczego zasady, o ktrych mwimy, s niespontaniczne? - Dlatego, e ogromna wikszo ludzi ma umysowe predyspozycje do rozwijania nauk Gzycznych, a wszyscy czerpi std widoczne cho wtpliwe korzyci. Tylko nieliczca si w skali caej populacji mniejszo potrafi, dziki odpowiednim zdolnociom, przeprowadzi czowieka przez zawioci nauki psychicznej, a korzyci std pynce s co prawda wiksze i trwalsze, ale bardziej subtelne i nie tak oczywiste, jak w przypadku nauk fizycznych. Co wicej, przyjcie takich wanie zasad, to znaczy orientacji na psychik, doprowadzi by musiao do ustanowienia dbajcej o dobro caej ludzkoci dyktatury psychicznie najlepszych, ktrzy w istocie s doskonalszym podgatunkiem czowieka. Spotkao by si to, oczywicie, z oporem ze strony

reszty i stan taki nie mgby si utrzyma bez zastosowania siy wobec opornych, co doprowadzioby w efekcie do tego, e reszta spoeczestwa zostaaby sprowadzona prawie do poziomu podludzi. To odraajca perspektywa i trzeba zrobi wszystko, eby do tego nie dopuci. - Jakie wobec tego jest rozwizanie? - Rozwizaniem jest Plan Seldona. Stwarza on warunki do tego, eby po upywie tysica lat od rozpoczcia caej akcji, czyli za szeset lat, liczc od chwili obecnej, mogo powsta Drugie Imperium Galaktyczne, ktrego Obywatele dojrzej do dobrowolnego poddania si rzdom mentalistw. W tym samym czasie rozwj Drugiej Fundacji doprowadzi do wyonienia si grupy psychologw zdolnych do przyjcia roli przywdcw. Albo te, jak sobie czsto wyobraaem, Pierwsza Fundacja stworzy fizyczn podstaw jednego organizmu pastwowego, natomiast Druga Fundacja zapewni podstaw

umysow, dostarczajc odpowiednio przygotowanej klasy rzdzcej. - Rozumiem. Niele to przedstawie. Mylisz, e ukoronowaniem Planu byoby jakiekolwiek Drugie Imperium, byleby utworzone w czasie obliczonym przez Seldona? - Nie. Jest wiele moliwych wersji Drugiego Imperium, ktre moe zosta utworzone w przedziale czasu od dziewiciuset do tysica siedmiuset lat po wprowadzeniu Planu w ycie, ale tylko jedna z nich odpowiada cile projektowi Seldona. - Biorc to wszystko pod uwag, powiedz mi, dlaczego warunkiem niezbdnym realizacji Planu jest utrzymanie istnienia Drugiej Fundacji w tajemnicy, szczeglnie przed Pierwsz Fundacj? Ucze stara si dociec czy nie jest to pytanie podchwytliwe, ale wysiki te na nic si nie zday Rzek wic z wyranym zakopotaniem: - Z tego samego powodu, dla ktrego szczegy Planu trzeba trzyma w tajemnicy przed ca ludzkoci. Prawa psychohistorii maj charakter statystyczny i przestaj obowizywa, kiedy zachowania poszczeglnych jednostek nie s przypadkowe. Gdyby odpowiednio dua grupa ludzi poznaa gwne zaoenia i szczegy Planu, to w swych dziaaniach kierowaliby si oni t wiedz, a wtedy ich zachowania przestayby by przypadkowe w rozumieniu zaoe psychohistorii. Mwic innymi sowy, ich zachowa nie daoby si ju

odpowiednio dokadnie przewidzie. Przepraszam, ale czuj, e to me jest zadowalajca odpowied. - Dobrze, e zdajesz sobie z tego spraw Twoja odpowied jest zupenie niezadowalajca To nie Plan, ale Druga Fundacja musi pozosta w ukryciu. Drugie Imperium jeszcze nie powstao. Mamy nadal spoeczestwo, ktre za nic nie zgodzioby si na rzdy psychologw, ktre obawiaoby si rozwoju Drugiej Fundacji i za wszelk cen starao siej zniszczy. Rozumiesz mnie? - Rozumiem. Tego zagadnienia nigdy specjalnie nie podkrelano... - Nie udawaj. Tego zagadnienia w ogle nie porusza si w szkole, ale powiniene by sam na to wpa. I tym, i wieloma innymi zagadnieniami zajmiemy si w okresie prbnym, kiedy bdziesz przygotowywa si do funkcji Mwcy. Za tydzie spotkamy si znowu. Bd chcia usysze wtedy twoje uwagi na temat, ktry ci tu zaraz przedstawi. Nie dam od ciebie penego i dokadnego opracowania matematycznego tego problemu. Nawet ekspert potrzebowaby na to cay rok, a ty masz tylko tydzie. Chciabym tylko, eby wskaza gwne tendencje i kierunki... Masz tu fragment Planu z rozwidlon strzak. Odnosi si to do okresu sprzed prawie p wieku. Znajdziesz tu wszystkie potrzebne szczegy. Zorientujesz si na pewno, e wydarzenia id w zupenie innym kierunku ni przewidywano, gdy stopie prawdopodobiestwa tego, e historia potoczy si takim wanie torem, nie wynosi nawet jednego procenta. Masz z grubsza obliczy, po jakim czasie nie mona ju zmieni tego kierunku i wrci na waciw drog. Sprbuj okreli w przyblieniu, czym by si to mogo skoczy, gdyby nie skorygowano kursu i postaraj si naszkicowa waciw metod dziaania dla zapobieenia takiej sytuacji. Ucze wcisn guzik aparatu i wybra na chybi trafi kilka fragmentw rwna, ktre pojawiy si na maym wbudowanym w aparat ekranie. Patrzy na nie przez chwil, a potem zapyta: - Dlaczego mam si zaj rozwizaniem tego akurat problemu? Jestem pewien, e to co wicej ni. zwyke wiczenie. - Bardzo dobrze, chopcze. Spodziewaem si, e jeste bystry i nie zawiodem si. Istotnie, nie jest to problem symulowany. Prawie p wieku temu zdarzyo, si co, czego nie przewidyway prognozy i co w zwizku z tym

nie zostao uwzgldnione w Planie. Pojawi si Mu, ktry nieoczekiwanie zmieni bieg wydarze. Dziaa przez dziesi lat i przez ten czas zdoa zachwia Planem. Na szczcie nie zniweczy go. Jednak bylimy zmuszeni podj aktywne dziaania, eby powstrzyma go, zanim zdy unicestwi cay Plan. Musielimy si wic ujawni, a co gorsza, musielimy te ujawni cz siy, ktr dysponujemy. Pierwsza Fundacja dowie dziaa si o naszym istnieniu i mona przewidzie, jakie teraz podejmie dziaania. Patrz tutaj. I tu - wskaza odpowiednie rwnanie. - Naturalnie, nie powiesz o tym nikomu. Kiedy ucze uwiadomi sobie ca groz sytuacji, ogarno go przeraenie. Milcza dugo. W kocu wyrzuci z siebie: - A wic Plan Seldona zawid! - Jeszcze nie. To znaczy, jeszcze nie wiadomo. Wedug najnowszych wylicze mamy jeszcze szans uratowa Plan. Prawdopodobiestwo tego, e si nam to uda, wynosi dwadziecia jeden i cztery dziesite procenta.

9. KONSPIRATORZY
Doktorowi Darellowi i Pelleasowi Anthorowi wieczory upyway na przyjacielskich pogawdkach. Dni spdzali rwnie przyjemnie, nie robic nic godnego uwagi. Dla osb postronnych pobyt Pelleasa w domu doktora Darella mg by zwyk wizyt. Zreszt waciciel domu przedstawi gocia jako swego kuzyna z dalekiej przestrzeni, zapobiegajc tym samym ewentualnym domysom co do osoby modego czowieka i celu jego wizyty. Zdarzao si jednak, e w czasie towarzyskich rozmw, ktre ze sob wiedli, padao jakie nazwisko. Potem bya chwila namysu i doktor Darell mwi nie albo tak. Po jakim czasie przesya na oglnie dostpnej fali krtkie zaproszenie: Moe zechciaby pan pozna mego kuzyna? Nieco innym torem biegy przygotowania Arkadii. Prawd mwic, jej poczynania trzeba uzna za najmniej bezporednie. Nakonia, na przykad, za pomoc metod, ktre wryy jej wietn przyszo i zapowiaday nieszczcie wszystkim osobnikom pci mskiej, ktrych los mia z ni zetkn, koleg z klasy, Olynthusa Dama, by darowa jej zmajstrowany w domu kompletny detektor dwikw. Nie wdajc si w szczegy, odnotujmy tylko, e przejawia nagle tak wielkie zainteresowanie jego oglnie znan namitnoci do majsterkowania (mia w domu cay warsztat), poczone z tak umiejtnym przeniesieniem tego zainteresowania na pkat figur Olynthusa, e nieszczsny modzian stwierdzi w pewnym momencie, i (1) objania jej dokadnie i z wielkim oywieniem zasady dziaania silnika hiperfalowego, (2) doznaje lekkiego zawrotu gowy na widok wpatrzonych w siebie wielkich, jasnych oczu, (3) wciska jej, w chtnie zreszt nastawione rce, przedmiot swojej dumy i najwiksze dzieo, jakie dotd stworzy, a mianowicie wspomniany wyej detektor dwikw. Pniej zainteresowanie Arkadii Olynthusem zaczo stopniowo wygasa, ale trwao to przez czas wystarczajco dugi, by oddali wszelkie podejrzenia, e jedynym powodem ich przyjani by w detektor dwikw. Jeszcze przez dugie miesice Olynthus rozpamitywa krtki okres zayoci czcej go z Arkadi, ale w kocu, nie czujc z jej strony adnej zachty do odnowienia przyjani, da temu spokj i zaj si swymi sprawami.

Kiedy sidmego wieczoru od przybycia Pelleasa Anthora zasiado w bawialni Darellw, przy zastawionym stole, piciu mczyzn, na grze, w pokoju Arkadii niepozorny produkt pomysowoci Olynthusa Dama zaj poczesne miejsce na biurku. A wic w bawialni byo piciu mczyzn. Znajdowa si wrd nich oczywicie doktor Darell, lekko szpakowaty i starannie ubrany, wygldajcy na nieco wicej ni swoje czterdzieci dwa lata. By take Pelleas Anthor, nadzwyczaj powany, lekko speszony, obrzucajcy pozostaych ukradkowymi spojrzeniami, a take trzech nowych goci doktora Darella: prezentator telewizji Jole Turbor, potne chopisko, chudy i zasuszony doktor Elvett Sernic, emerytowany profesor fizyki Uniwersytetu Fundacji, w byle jak pozapinanym ubraniu, oraz mizerny i wyranie skrpowany obecnoci tylu osb bibliotekarz Homir Munn. Doktor Darell od razu przystpi do rzeczy. Zacz swym normalnym, spokojnym tonem: - Pozwoliem sobie zaprosi tu panw w celach nie tylko towarzyskich. Przypuszczam, e domylilicie si tego. A poniewa zostalicie tu, panowie, zaproszeni ze wzgldu na wasze profesje i zainteresowania, domylacie si te chyba, jakie grozi nam niebezpieczestwo. Nie chc go bagatelizowa, ale pragn zwrci uwag panw na fakt, e tak czy inaczej jestemy ju skazani i nie mamy nic do stracenia. Zauwacie, panowie, e nie staraem si utrzyma naszego spotkania w tajemnicy. aden z panw nie kry si z przyjciem tutaj. Okna nie s ekranowane i kady moe swobodnie zajrze do rodka. Pokj nie jest zabezpieczony przed podsuchem. Gdybymy zwrcili na siebie uwag wroga, bylibymy skoczeni, a najlepszym sposobem przycignicia jego uwagi byaby teatralna tajemniczo i sztuczna konspiracja. (Aha - pomylaa z satysfakcj Arkadia pochylajc si nad skrzynk, z ktrej dobyway si nieco skrzekliwe gosy. ) - Chyba si rozumiemy, prawda? Elvett Sernic cign doln warg, odsaniajc zby i wykrzywiajc twarz w grymasie, ktry poprzedza kad jego wypowied. - Och, niech pan da temu spokj. Lepiej prosz nam co powiedzie o tym modziecu - powiedzia wskazujc na Pelleasa.

- To jest Pelleas Anthor - rzek doktor Darell. - By studentem mojego dawnego kolegi, doktora Kleisego, ktry zmar w zeszym roku. Przed mierci przysa mi wzr jego fal mzgowych do pitego poziomu wcznie. Zapis ten skonfrontowaem z wynikiem bada, ktre osobicie przeprowadziem po przyjedzie tego modego czowieka. Wiecie, panowie, oczywicie o tym, e nawet najwybitniejszy psycholog nie jest w stanie skopiowa tak szczegowego wzoru. Jednak na wypadek gdyby ktry z panw mia co do tego wtpliwoci, rcz za to moim sowem. - Moe bymy przeszli wreszcie do sedna sprawy - wtrci Turbor. Wierzymy panu na sowo, w kocu teraz, kiedy nie ma ju, Kleisego, jest pan najwikszym elektroneurologiem w Galaktyce. Tak przynajmniej przedstawiam pana w swoich komentarzach telewizyjnych i w dodatku sam w to wierz. Ile pan ma lat, Anthor? - Dwadziecia dziewi, panie Turbor. - Hmm... Pan te jest elektroneurologiem? Wybitnym? - Po prostu prowadz badania w tej dziedzinie. Staram si, jak mog i miaem szczcie by uczniem Kleisego. Teraz wtrci si Munn. Jka si nieco, kiedy by czym przejty. - Pro... proponuj, ebymy za... zaczli. Myl, e wszyscy za... za duo m... mwimy. Doktor Darell skin gow. - Masz racj, Homir. Niech pan zaczyna, Antbor. - Za chwil - rzek powoli Pelleas Anthor. - Podzielam zdanie pana Munna, ale zanim , zaczniemy, musz poprosi o wykresy fal mzgowych. Darell zmarszczy czoo. - O co chodzi,, panie Anthor? O jakich wykresach pan mwi? - O wykresach fal mzgowych wszystkich obecnych tu osb. Sprawdzi pan mj wykres, a ja musz sprawdzi pana i pozostaych. I musz sam przeprowadzi te badania. - On nie ma powodu, eby nam ufa bez zastrzee, Darell - powiedzia Turbor. - Ma prawo nas zbada. - Dzikuj - odpar Pelleas. - Moe zaprowadzi nas pan do swojego laboratorium, doktorze Darell. Pozwoliem sobie sprawdzi dzi rano pask

aparatur. Encefalografia bya star a jednoczenie mod gazi nauki. Star w tym sensie, e wiedza O mikroprdach wytwarzanych przez komrki nerwowe ywych osobnikw naleaa do obszernej kategorii nauk, ktrych pocztek gin w mrokach przeszoci. Wzmianki o niej znajdoway si w najstarszych zachowanych przekazach... Mimo to, bya take now nauk, gdy aczkolwiek o istnieniu mikroprdw w mzgu ludzkim wiedziano od paru dziesitkw tysicy lat, to wiedza ta bya cakowicie bezuyteczna. Byy czynione prby klasyfikacji fal. mzgowych na typowe dla fazy snu i przebudzenia, stanu spokoju i podniecenia, dobrego i zego samopoczucia, ale kada z teorii usiujcych uporzdkowa i wytumaczy te zjawiska dopuszczaa mnstwo wyjtkw. Niektrzy uczeni prbowali wykaza, i istniej pewne grupy fal mzgowych, ktre s analogiczne do grup krwi, i e decydujcy wpyw na ich uksztatowanie maj czynniki zewntrzne, czyli rodowisko czowieka. Uczeni ci byli zwolennikami koncepcji rasowej i utrzymywali, e gatunek ludzki dzieli si na dwa podgatunki. Taki pogld kci si jednak z potnym ruchem ekumenicznym, zwizanym z faktem powstania Imperium Galaktycznego jednostki politycznej skupiajcej ca ludzko i obejmujcej dwadziecia milionw systemw gwiezdnych, od centralnego wiata - Trantora, po ktrego wietnoci zostay ju tylko wspomnienia, do najbardziej samotnego asteroidu na peryferiach. A potem, w cywilizacji tak mocno opartej na naukach fizykalnych i technologii przeksztacania materii nieoywionej jak Pierwsze Imperium, pojawia si nigdy otwarcie nie manifestowana, ale powszechna niech do bada nad mzgiem. Nie traktowano ich powanie, gdy nie byy bezporednio uyteczne i nie finansowano ich rozwoju, gdy nie przynosiy materialnych korzyci. Po rozpadniciu si Pierwszego Imperium nauka podupada, a niektre jej dziedziny, na przykad atomistyka, przestay w ogle istnie, i ludzko wrcia do pradawnych metod uzyskiwania energii na drodze chemicznej, z wgla i, ropy naftowej. Jedynym wyjtkiem bya Pierwsza Fundacja, gdzie nauka nie

tylko przetrwaa, ale nawet osigna wyszy poziom rozwoju ni za czasw rozkwitu Imperium. Wszake i tu prym wiody nauki fizykalne, a mzgiem interesowali si tylko chirurdzy. Hari Seldon by pierwszym uczonym, ktry wyrazi to, co pniej przyjto za niepodwaaln prawd. Mikroprdy wytwarzane przez komrki mzgu - powiada on - przenosz wszelkie bodce i reakcje, zarwno wiadome, jak i podwiadome. Obraz przebiegu fal mzgowych zarejestrowany pod postaci krzywych na papierze milimetrowym jest wiernym zapisem pulsowania miliardw komrek nerwowych, a wic zapisem myli. Teoretycznie, analiza takiego zapisu powinna ujawni najbardziej nawet skryte myli i uczucia osoby badanej. Porwnanie zapisw fal mzgowych rnych osb czy kilku zapisw fal tej samej osoby, wykonanych w rnych okresach czasu, powinno wykaza nie tylko zmiany bdce rezultatem nabytych i wrodzonych defektw, ale rwnie zmiany stanw emocjonalnych, rnice w poziomie wyksztacenia i w dowiadczeniu, a nawet tak subtelne rnice jak zmiana filozofii yciowej. Ale nawet Seldon nie wyszed poza oglne uwagi teoretyczne. Pniej sytuacja ulega zmianie. W czasie Kiedy doktor Darell podejmowa swoich goci, ludzie z Pierwszej Fundacji mieli ju za sob pidziesit lat penetrowania tego niezwykle rozlegego i skomplikowanego labiryntu i zdobywania nowej wiedzy. Postp ten moliwy by oczywicie dziki zastosowaniu nowych technik, takich, na przykad, jak umieszczenie na szwach czaszki elektrod, ktre umoliwiay bezporedni kontakt z szarymi komrkami, nawet bez potrzeby golenia wosw w miejscu styku. Istniaa te aparatura rejestrujca, ktra automatycznie zapisywaa zarwno oglny obraz fal mzgowych, jak te jego skadowe w postaci oddzielnych funkcji szeciu niezwizanych zmiennych. By moe najbardziej znamienny dla nowej sytuacji by fakt, e encefalografia i specjalici w tej dziedzinie cieszyli si coraz wikszym powaaniem. Najwybitniejszy z nich, Kleise, traktowany by podczas konferencji i sympozjw naukowych tak samo, jak przedstawiciele nauk fizycznych. Doktor Darell, mimo i wycofa si ju z czynnego ycia zawodowego, by rwnie dobrze znany dziki znakomitym osigniciom w dziedzinie analizy

encefalograficznej, jak dziki temu, e by synem Bayty Darell, wielkiej bohaterki Fundacji. A wic teraz doktor Darell siedzia na krzele w swoim wasnym laboratorium i czu na gowie delikatny ucisk elektrod, a tymczasem umieszczone w prniowej skrzynce pisaki encefalografu wdroway to w d, to w gr po przesuwajcej si tamie papieru. Siedzia tyem do aparatury rejestrujcej, w przeciwnym bowiem razie widok pisakw krelcych krzywe wywoywa podwiadom ch kierowania ich ruchami, co dawao zauwaalne efekty, ale wiedzia, e rodkowe okienko pokazywao bardzo rytmiczn i wykazujc zostanie niewielkie i wahania uwolniony krzyw od sigma, jak powinien czynnikw si w charakteryzowa umys tak silny i zdyscyplinowany jak jego. Obraz ten spotgowany znieksztacajcych pomocniczym okienku pokazujcym wykres fali przepywajcej przez mdek. Pojawi si ostre, prawie niecige skoki bdce obrazem fali pata czoowego i sabe drgania pochodzce z obszarw podpowierzchniowych o wskim pamie czstotliwoci... Zna wykres swoich fal mzgowych rwnie dobrze jak malarz kolor swoich oczu. Pelleas Anthor nie rzek nic, kiedy doktor Darell wsta z krzesa o odchylanym oparciu.. Wyj encefalogram z aparatu, obejrza go szybko, jak kto, kto dokadnie wie, jakiego konkretnego drobiazgu ma szuka. - Prosz, doktorze Sernic, teraz pan. Na pomarszczonej twarzy Sernica wida byo napicie. Za jego czasw encefalografia bya nauk prawie nieznan. Niewiele o niej wiedzia i traktowa j podejrzliwie. Zdawa sobie spraw z tego, e jest ju stary, i e wykres jego fal mzgowych to wykae. Na jego podeszy wiek wskazyway zmarszczki na twarzy, utykanie 1 lekkie drenie rk, ale wiadczyy one tylko o stanie ciaa. Wykres fal mzgowych mg pokaza, e jego umys te ju nie jest sprawny. Byo to brutalne wtargnicie do ostatniej strzegcej intymnoci czowieka warowni, do jego mzgu. Przyoono elektrody. Cay zabieg, od pocztku do koca, by oczywicie bezbolesny. Czu tylko lekkie mrowienie, prawie pod progiem percepcji. Nastpnie przysza kolej na Turbora, ktry przez cae pitnastominutowe

badanie siedzia spokojnie, patrzc beznamitnie w sufit, i na Munna, ktry a podskoczy na krzele, gdy przykadano mu elektrody, a potem przez cay czas przewraca oczami, jak gdyby gorco pragn, by zawdroway na czubek gowy i mogy ledzi ruch pisakw. - A teraz... - powiedzia Darell, kiedy byo ju po wszystkim. - A teraz - rzek przepraszajcym tonem Anthor - pozostaa nam jeszcze jedna osoba. - Moja crka? - Darell zmarszczy czoo. - Tak. Moe pan sobie przypomina, e nalegaem, aby zostaa w domu dzi wieczorem. - eby podda j badaniu encefalograficznemu? A po co, na Galaktyk? - Bez tgo nie mog powiedzie nic wicej. Darell wzruszy ramionami i poszed po crk. Zanim wszed do jej pokoju, Arkadia, zawczasu ostrzeona, zdya sprztn detektor dwikw z biurka. Potem posusznie zesza z ojcem na d. Po raz pierwszy dla w yciu, jeli nie liczy zapisu takich encefalograficznego jak zaoenie karty podstawowego wzoru przebiegu jej fal mzgowych, zrobionego we wczesnym dziecistwie celw administracyjnych, tosamoci, znalaza si pod elektrodami. - Czy mog to zobaczy? - zapytaa po skoczonym badaniu, wycigajc rk po zapis. - I tak nie zrozumiaaby nic z tego, Arkadio - powiedzia ojciec. - Chyba ju czas, eby posza do ka? - Tak, tato - rzeka z niezwyk u niej skromnoci. - ycz wszystkim dobrej nocy. Wbiega na gr i szybciutko umywszy si wskoczya do ka. Z detektorem dwiku pod poduszk czua si jak bohaterka opowieci szpiegowskiej i z podniecenia przyciskaa pici do piersi. Najpierw usyszaa gos Anthora, ktry mwi: - Panowie, wszystkie zapisy s w porzdku; Take zapis fal dziecka. Dziecka! pomylaa z oburzeniem i pokazaa jzyk niewidocznemu Anthorowi. Anthor otworzy swj neseser i wyj kilkadziesit encefalogramw. Nie

byy to oryginay. Poza tym neseser nie by! zaopatrzony w zwyczajny zamek. Gdyby klucz znalaz si w rku kogo innego, zawarto neseseru w mgnieniu oka zamieniaby si w popi. Zreszt po upywie p godziny od wyjcia z nesesera kopie encefalogramw i tak utleni si i spopiel. Majc to na wzgldzie, Anthor nie traci czasu. - Mam tu zapisy rnych pomniejszych pracownikw instytucji rzdowych Anakreo na - mwi szybko. To jest z kolei encefalogram psychologa z Uniwersytetu Lokrijskieg, a to pewnego przemysowca z Siwenny. Reszta wyglda tak, jak widzicie. Zebrani stoczyli si wok Anthora. Dla wszystkich, z wyjtkiem doktora Darella, byy to po prostu zygzakowate linie na papierze. Dla Darella linie te byy a nadto wymowne. - Chciabym, eby zwrci pan uwag, doktorze Darell - rzek Anthor, wskazujc palcem pewien odcinek linii - na charakterystyczn pask lini midzy falami tau patu czoowego. To wsplna cecha tych wszystkich encefalogramw. Moe zechciaby pan to sprawdzi? Prosz, oto suwak analityczny. Suwak analityczny mona uwaa za dalekiego krewniaka - co prawda jest to podobiestwo takie, jak midzy drapaczem chmur a szaasem - tej zabawki dla dzieci, jak jest suwak logarytmiczny. Darell posugiwa si nim z wpraw, jak daje duga praktyka. Naszkicowa odrcznie linie zgodne z wynikami pomiaru i stwierdzi, e Anthor mwi prawd. Na wszystkich encefalogramach w rejonie pata czoowego, gdzie powinna by wyrana amplituda, linia bya absolutnie paska. - No, i co pan o tym myli, doktorze Darell? - spyta Anthor. - Sam nie wiem. Musz si zastanowi, bo w tej chwili nie potrafi tego wytumaczy. Nawet w przypadku amnezji mamy do czynienia ze stumieniem, a nie z usuniciem. Moe to skutek powanej operacji mzgu? - Och - krzykn ze zniecierpliwieniem Anthor - oczywicie, e zostao co usunite! Ale nie w sensie fizycznym. Mg to zrobi Mu. Potrafi cakowicie usun zdolno osigania pewnych stanw emocjonalnych czy sta nw umysu i pozostawi puste miejsce dajce taki wanie obraz. Albo... - Albo moga to zrobi Druga Fundacja. To chcia pan powiedzie? - spyta z nikym umiechem Turbor.

Anthor nie musia odpowiada na to czysto retoryczne pytanie. - Co wzbudzio paskie podejrzenia, panie Anthor? - spyta Munn. - Nie moje. Doktora Kleisego. Zbiera wykresy fal mzgowych, ale wedug innych zasad ni policja planetarna. Przedmiotem jego zainteresowania byli intelektualici, czonkowie rzdu, pracownicy instytucji rzdowych oraz bisnesmeni. Widzicie panowie, jest zupenie oczywiste, e jeli Druga Fundacja kieruje losem Galaktyki naszym losem - to musi to czyni w bardzo delikatny sposb, przy moliwie najmniejszej liczbie ruchw, ebymy nie mogli tego zauway. Jeli oddziaywuj na mzgi, a to jest na pewno ich metoda, to musz to by mzgi ludzi wpywowych - w sferze kultury, gospodarki i polityki. Dlatego Kleise zaj si wanie takimi ludmi. - Zaraz - sprzeciwi si Munn - a gdzie s dowody? W jaki sposb dziaaj ci ludzie, mam na myli tych z paskim wykresem? Moe to jest zupenie naturalne zjawisko - popatrzy na zebranych dziwnie bezradnie swymi dziecinnymi, bkitnymi oczami, ale nikt go nie popar. - Wyjanienie tego zostawiam doktorowi Darellowi - odpar Anthor. Niech pan go spyta, ile razy zetkn si z tym zjawiskiem w swoich badaniach albo w literaturze fachowej. Niech go pan te spyta, jakie byo prawdopodobiestwo tego, e zjawisko to wystpi w jednym przypadku na kady tysic z przebadanych przez doktora Kleisego kategorii osb. Moim zdaniem - rzek zatroskanym gosem doktor Darell - nie ma adnej wtpliwoci, e s to umysowoci sztucznie zmienione. Ci ludzie zostali przeksztaceni. W pewnym sensie podejrzewaem, e tak jest... - Wiem o tym, doktorze Darell - powiedzia Anthor. - Wiem te, e kiedy pracowa pan z Kleiscm. Chciabym wiedzie, dlaczego si pan wycofa. Mimo i w pytaniu tym nie wyczuwao si wrogoci, byo ono obcesowe. Moe podyktowaa je ostrono, w kadym razie zapada po nim cisza. Darell spoglda po twarzach swych goci, wreszcie odpar szorstko: Dlatego, e walka, ktr prowadzi Kleise. nie miaa sensu. Wystpowa przeciwko przeciwnikowi silniejszemu od siebie. Obaj - i on, i ja - wiedzielimy, e w kocu odkryje to, czego szuka - dowd na to, e nie jestemy panami swej woli. A ja nie chciaem tego wiedzie! Chciaem zachowa poczucie wasnej godnoci. Wolaem myle, e naszymi zbiorowymi poczynaniami kieruje

Fundacja, e nasi dziadowie nie walczyli, i nie umierali na prno. Mylaem, e najlepiej bdzie wycofa si wanie w tym momencie - kiedy nie byem pewien, jak jest naprawd. Nie musiaem pracowa, bo wyznaczona przez rzd staa pensja dla potomkw mej matki wystarczaa dla zaspokojenia moich prostych potrzeb. Nie grozia mi nuda, bo miaem w domu prywatne laboratorium a ycie przecie kiedy si skoczy... Potem Kleise umar... Sernic swoim zwyczajem pokaza zby i powiedzia: - Nie znaem tego Kleisego. W jaki sposb umar? - Umar - uci Anthor. - Wiedzia, e tak si stanie. P roku przed mierci powiedzia mi, e jest zbyt bliski... Teraz my jestemy z... zbyt b... blisko, co? - wykrztusi Munn przez cinite gardo, przy czym podskoczyo mu gwatownie jabko Adama. Tak - rzek stanowczo Anthor - ale i tak wszyscy bylimy ju zbyt blisko. Wanie dlatego wybralimy panw. Ja jestem uczniem Kleisego. Doktor Darell by jego koleg. Jole Turbor wykpiwa w eterze nasz lep wiar w pomocna do Drugiej Fundacji dopki rzd nie zamkn mu ust, i to - pragn przypomnie na skutek interwencji potnego finansisty, ktrego encefalogram wykazuje to, co Kleise okrela pask przeksztacenia. Homir Munn posiada najwikszy zbir Mulianw, jeli mona tak okreli dane dotyczce Mua - i opublikowa kilka artykuw zawierajcych spekulacje na temat natury i roli Drugiej Fundacji. Doktor Sernic przyczyni si jak nikt inny do stworzenia matematyki analizy encefalograficznej, cho myl, e nie spodziewa si, i jego teoria znajdzie takie wanie zastosowanie. Sernic otworzy szeroko oczy i zachichota: - Masz racje, modziecze. Analizowaem ruchy zachodzce w jdrach atomw. Zupenie nie orientuj si w encefalografii. - Zatem wiemy na czym stoimy. Rzd nie moe, oczywicie, nic zrobi w tej sprawie. Nie wiem, czy burmistrz lub ktokolwiek w jego biurze zdaje sobie spraw z powagi sytuacji. Ale wiem jedno - nikt z naszej pitki nie ma nic do stracenia, za to wiele do zyskania. Kada nowa, uzyskana przez nas informacja na temat Drugiej Fundacji zwiksza nasze bezpieczestwo. Chyba rozumiecie, panowie, e dajemy tylko pocztek dalszym dziaaniom, - Jak daleko siga ta infiltracja Drugiej Fundacji? - wtrci Turbor.

- Nie wiem. Nie mona tego dokadnie okreli. Wszystkie odkryte przez nas przypadki infiltracji miay miejsce na obrzeach. wiat stoeczny moe jeszcze by czysty, chocia nawet to nie jest pewne - w przeciwnym przypadku nie sprawdzabym panw. Pan by szczeglnie podejrzany, doktorze Darell, bo wycofa si pan ze wsppracy z Kleisem. Wie pan, e Kleise nigdy panu tego nie wybaczy? Mylaem, e zrobi pan to dlatego, e przekupia pana Druga Fundacja, ale Kleise upiera si, e przyczyn byo pana tchrzostwo. Prosz mi wybaczy, e o tym mwi, ale robi to po to, eby sprawa bya jasna. Myl, e rozumiem pana, i jeli to rzeczywicie byo tchrzostwo, to osobicie uwaam, e nie musi si pan tego wstydzi. Darell odetchn gboko i odpar: - Uciekem! Moe pan to nazywa, jak pan chce. Prbowaem podtrzyma nasz przyja, ale nie odpisa na aden mj list ani nigdy nie zadzwoni. Pierwsza wiadomo od niego to bya przesyka z wykresem pana fal mzgowych, a byo to zaledwie na tydzie przed jego mierci... - Jeli wolno - wtrci Munn nerwowo - nie wiem p... po co, panowie, o tym mwicie. Jeli t... tak bdziemy gada i g... gada, to k... kiepscy z nas konspiratorzy. Zreszt nie wiem, co innego moemy robi. To jest z... zupena dziecinada. F... fale mzgowe i takie tam cuda. Czy w ogle zamierzacie co zrobi? - Tak odpar Anthor z pomieniem w oku. - Musimy zdoby wicej informacji na temat Drugiej Fundacji. To podstawowy wymg. Mu straci pi lat swego panowania na poszukiwania takich wanie informacji i nic nie zna laz... a przynajmniej takie wszczepiono nam przekonanie. Ale zaprzesta poszukiwa. Dlaczego? Dlatego e nie udao mu si nic znale? Czy moe dlatego, e mu si udao? - Z... znowu gadanie - rzek z przeksem Munn. - Skd mamy wiedzie? - Moe pozwoli mi pan skoczy... Stolic pastwa Mua by Kalgan. Kalgan nie znajdowa si w sferze wpyww Fundacji przed Muem i teraz te si w niej nie znajduje. Kalganem rzdzi teraz niejaki Stettin, chyba e jutro dowiemy si o kolejnym przewrocie paacowym. Stettin uywa tytuu Pierwszego Obywatela i uwaa si za nastpc Mua. Jeli na tej planecie ywa jest jakakolwiek tradycja, to tylko ta, ktra czy si nierozerwalnie z wielkoci

i ponadludzk natur Mua. To waciwie zabobon, nie tradycja. Skutkiem tego, jego dawny paac uwaany jest za co w rodzaju wityni. Nikt. nie moe tam wej bez zezwolenia, wszystko wewntrz pozostao tak, jak za czasw Mua. - No i... ? - No i dlaczego tak jest? W czasach takich jak nasze nic nie dzieje si bez przyczyny. A moe to, e paac Mua pozosta nienaruszony, nie jest tylko skutkiem zabobonu? A moe to Druga Fundacja zadbaa o to? Krtko mwic, moe wyniki picioletnich poszukiwa Mua znajduj si w... T - To b... bzdura. - A to niby dlaczego? - zaperzy si Anthor. - Od samego pocztku swego istnienia Druga Fundacja pozostaje w ukryciu i tylko nieznacznie miesza si do spraw Galaktyki. Wiem, e dla nas najbardziej logicznym posuniciem byoby zburzenie paacu albo usunicie znajdujcych si w nim danych. Ale musi pan wzi pod uwag, e to mistrzowie psychologii. Kady z nich to drugi Seldon, kady z nich to drugi Mu. Dziaaj porednio, przez mzg. Po co maj burzy paac albo wykrada dokumenty, jeli mog osign swj cel przez wytworzenie odpowiedniego stanu umysw? Co? Nie byo odpowiedzi, wic Anthor mwi dalej: - I wanie pan najlepiej si nadaje do tego, eby zdoby potrzebne nam informacje. - Ja? - jkn zupenie zaskoczony Munn. Spoglda to na jednego, to na drugiego. - Ja si do tego nie nadaj. Nie jestem czowiekiem czynu, nie nadaj si na bohatera reportau telewizyjnego. Jestem bibliotekarzem. Jeli mog wam pomc w ten sposb, to prosz bardzo, nawet gdybym mia si przy tym narazi Drugiej Fundacji, ale nie wybior si w przestrze jak jaki Don Ki... Kichot. - Prosz posucha- tumaczy cierpliwie Anthor. - Obaj z doktorem Darellem doszlimy do wniosku, e pan jest jedynym czowiekiem, ktry si do tego nadaje. Tylko w pana przypadku bdzie to wygldao naturalnie. Powiada pan, e jest pan bibliotekarzem. Doskonale! Jaki jest gwny przedmiot pana zainteresowa? Muliana! Ju teraz jest pan wacicielem najwikszego w Galaktyce zbioru materiaw dotyczcych Mua. Jest cakiem naturalne, e chce pan mie ich jeszcze wicej, w przypadku pana jest to bardziej zrozumiae ni

w przypadku kogo innego. Pan moe poprosi o pozwolenie na wejcie do paacu Mua nie wzbudzajc podejrze. Moe si pan spotka z odmow, ale nikt nie bdzie pana podejrzewa o ukryte motywy. Poza tym, ma pan jednoosobowy statek. Wiadomo, e w czasie wakacji odwiedza pan obce planety. By pan ju nawet na Kalganie. Nie rozumie pan, e wystarczy, eby robi pan to, co zawsze? - Ale przecie nie mog po prostu powiedzie Czy b... byby pan uprzejmy, p... panie Pierwszy Obywatelu pozwoli mi zwiedzi w... Wasze naj... najwiksze sanktuarium? - A dlaczego nie? - Na Galaktyk! Dlatego, e mi nie pozwoli. - No i dobrze. Nie pozwoli, to nie. Wrci pan na Terminusa i pomylimy o czym innym. Munn rozglda si bezradnie. Narasta w nim bunt. Czu, e wrabiaj go w co, na co absolutnie nie ma ochoty. Nikt nie kwapi si z pomoc. Ostatecznie w domu doktora Darella zapady dwie decyzje. Pierwsz, aczkolwiek z wyranym ociganiem, podj Munn, ktry zgodzi si polecie na Kalgan jak tylko zaczn si wakacje. Druga zostaa powzita zupenie nielegalnie przez nieoficjaln uczestniczk zgromadzenia w momencie, w ktrym wyczya detektor dwikw i uoya si wreszcie do snu. T drug decyzj zajmiemy si pniej.

10. NADCIGAJCY KRYZYS


Min tydzie i znw Pierwszy Mwca wita z umiechem wchodzcego do pokoju ucznia. - Pewnie przynosisz mi ciekawe wiadomoci, bo inaczej nie byby taki zy. Ucze pooy do na stercie wylicze, ktre przynis z sob, i spyta: - Jest pan pewien, e to nie jest problem pozorny? - Przesanki s prawdziwe. Nic nie przekrciem. - Wobec tego musz, cho nie chc, pogodzi si z wynikami moich bada. - Naturalnie. Ale co tu ma do rzeczy, czy chcesz tego czy nie? No dobrze, powiedz mi, co ci trapi. Nie, nie, od na razie te obliczenia. Pniej je przeanalizuj. Teraz przedstaw mi krtko swoje wnioski. Chc si zorientowa, czy zrozumiae nasz sytuacj. - A zatem... staje si coraz bardziej jasne, e od pewnego czasu dokonuje si zasadniczy przeom w sposobie mylenia Pierwszej Fundacji. Dopki wiedzieli o istnieniu Planu Seldona, ale nie znali adnych szczegw, wierzyli, e wszystko bdzie dobrze, ale czuli si niepewnie. Wiedzieli, e wygraj, ale nie wiedzieli ani jak, ani kiedy to si stanie. Dlatego yi w atmosferze napicia i niepewnoci, a o to chodzio Seldonowi. Mwic innymi sowy, moni byo liczy na to, e Pierwsza Fundacja maksymalnie wyzyska swj potencja. - Dziwna metafora - rzek Pierwszy Mwca - ale rozumiem o co ci chodzi. - Lecz to, co teraz wiedz o Drugiej Fundacji, nie ogranicza si ju do dawnych, niejasnych wypowiedzi Seldona. Znaj ju pewne szczegy. Domylaj si, e jej zadaniem jest pilnowa, by wszystko przebiegao zgodnie z Planem. Wiedz, e istnieje kto, kto ledzi ich kady krok i nie pozwoli im upa. A wic nie chce ju im si i o wasnych siach i pozwalaj si nie w lektyce. Obawiam si, e znowu wpadem w styl metaforyczny. - Nie szkodzi. Mw dalej. - I wanie ta niech do wysiku, ta coraz wiksza bezczynno, dekadencja i hedonizm oznaczaj zawalenie si caego Planu. Musz i o wasnych siach.

- To wszystko? - Nie, to jeszcze nie koniec. Tak reaguje wikszo. Ale istnieje due prawdopodobiestwo, e pewna cz zareaguje inaczej; Wiedza o tym, e pilnujemy, by wszystko przebiegao SS zgodnie z Planem i kierujemy ich dziaaniami, wzbudzi u niektrych osb wrogo do nas. Wynika to z twierdzenia Korillova... - Tak, tak. Znam to twierdzenie. - Przepraszam. Trudno mi o tym mwi, nie odwoujc si do matematyki. W kadym razie, skutek tego jest taki, e Fundacja nie tylko przestaje zajmowa si swoimi sprawami, ale zaczyna interesowa si nami. I nie jest to zainteresowanie yczliwe. - I to wszystko? Pozostaje jeszcze jeden czynnik o do maym stopniu prawdopodobiestwa... - Bardzo dobrze. Jaki to czynnik? - Dawniej, kiedy Pierwsza Fundacja skupiaa ca swoj energi na zabezpieczenie si przed Imperium, kiedy jej wrg dysponowa potnymi cho zdezelowanymi statkami, ktre jako przetrway krwawe wojny domowe, to z oczywistych wzgldw zajmowali si tylko naukami fizycznymi. Teraz, kiedy to my tworzymy ich otoczenie, mog zmieni orientacj. Mog zaj si psychologi... - Ju si zajli - rzek chodno Pierwszy Mwca. Ucze zacisn poblade wargi. - Wic wszystko przepado. To jest cakowicie niezgodne z Planem. Mwco, czy dowiedziabym si o tym, gdybym... y gdzie indziej? - Czujesz si upokorzony, modziecze - rzek powanie Pierwszy Mwca, - bo mylae, e tak dobrze rozumiesz wiele spraw, a tu nagle odkrywasz, e nie miae zielonego pojcia o wielu zupenie oczywistych rzeczach. Mylae, e jeste jednym z Panw Galaktyki, a nagle odkrywasz, e stoisz o krok od zagady. Naturalnie, zaczynasz nienawidzi tej wiey z koci soniowej, w ktrej dotd ye, odosobnienia, w ktrym ci ksztacono, teorii, ktre ci wpajano. To normalne. Ja te przez to kiedy przeszedem. Ale byo absolutnie konieczne, eby nie mia bezporedniej stycznoci z Galaktyk w okresie

dziecistwa i dojrzewania. Musiae pozosta tutaj, po to, eby przekazano ci ca wiedz i Wyostrzono twj umys. Moglimy pokaza ci wczeniej to... czciowe niepowodzenie Planu i zaoszczdzi ci w ten sposb szoku, ktry teraz przeye, ale wwczas nie zrozumiaby, jakie to ma znaczenie, a teraz zrozumiesz. A zatem nie potrafisz znale adnego rozwizania tego problemu? Ucze pokrci bezradnie gow i rzek ponuro: - adnego. - Hmm, nie zaskoczyo mnie to. Posuchaj mnie, modziecze. Istnieje pewien plan dziaania i realizujemy go ju od ponad dziesiciu lat. Nie jest to normalne dziaanie. Zostalimy do niego zmuszeni wbrew naszej woli. Wie si z nim due ryzyko, szans s mae... Zmuszeni jestemy nawet niekiedy przewidywa reakcje poszczeglnych osb, gdy nie mamy innego wyjcia, a nie musz ci tumaczy, e psychostatystyka z samej swej natury nie ma zastosowania do zbiorowisk mniejszych ni populacja planety. - I udaje si nam? - spyta ucze, wstrzymujc oddech. - Jeszcze nie wiadomo. Na razie, dziki naszym wysikom, sytuacja jest do pewna, ale po raz pierwszy w caej historii Planu zaley od zachowa pojedynczych osb. Jedno nieprzewidziane posunicie i wszystko moe si zawali. Dostroilimy do naszych potrzeb umysy pewnej znikomej liczby ludzi z zewntrz. Mamy te agentw... ale ich dziaania s cile zaplanowane. Nie wolno im improwizowa. Powinno to by dla ciebie jasne. Nie bd te ukrywa przed tob, e jeli odkryj nas tutaj, na naszym wiecie, to nie tylko Plan zostanie zniszczony, ale rwnie my. A wic, jak widzisz, nie jest to zbyt dobre rozwizanie. - Ale to, co pan. mi tu w skrcie przedstawi, w ogle nie wyglda na rozwizanie, tylko na rozpaczliwe wysiki znalezienia rozwizania. - Powiedzmy raczej - na inteligentne wysiki. - Kiedy nastpi moment krytyczny? Kiedy bdziemy wiedzieli, czy si nam powiodo czy nie? - Bez wtpienia gdzie za rok. Ucze chwil zastanawia si, po czym kiwn gow. Poda rk Pierwszemu Mwcy. - No c, dobrze wiedzie.

Obrci si na picie i wyszed. Kiedy szyba staa si na powrt przezroczysta, Pierwszy Mwca wyjrza przez okno. Nie patrzy na gigantyczne budynki, lecz na widoczny za nimi cichy rj gwiazd. Rok szybko minie. Czy pod jego koniec ktry z nich, spadkobiercw Seldona, bdzie jeszcze wrd ywych?

11. PASAERKA NA GAP


Upyn dobry miesic, zanim mona byo powiedzie, e zaczo si lato. To znaczy zaczo si o tyle, e Homir Munn sporzdzi raport finansowy na zakoczenie roku budetowego, dopilnowa, eby skierowany przez rzd bibliotekarz, ktry mia go zastpowa w czasie nieobecnoci, zaznajomi si dostatecznie z wszelkimi subtelnociami swego odpowiedzialnego stanowiska (bo ten, ktry go zastpowa rok wczeniej, okaza si zupenym ignorantem) i zadba, eby jego statek Unimara - zawdziczajcy sw nazw intymnemu i tajemniczemu epizodowi sprzed dwudziestu lat - zosta oczyszczony z kurzu i pajczyn. Opuszcza Terminus w zym humorze. Nikt nie pojawi si na kosmodromie, aby go poegna. Byoby dziwne, gdyby kto przyszed, gdy w przeszoci nigdy si to nie zdarzao. Wiedzia bardzo dobrze, jak wane byo, by ta wyprawa niczym nie rnia si od poprzednich, ale mimo to czu nieokrelony al i zo. Oto on, Homir Munn ryzykuje wasn szyj, wyruszajc na tak niebezpieczn ekspedycj i jest zupenie sam. Tak przynajmniej mu si wydawao. I wanie dlatego, e mu si tylko tak wydawao, nastpnego dnia na Unimarze i w podmiejskim domku doktora Darella powstao wielkie zamieszanie. Najpierw ogarno ono dom doktora Darella, za spraw pokojwki Poli, ktra ju dawno zdya wrci od siostry i ktra gwatownie zbiegszy ze schodw, wpada na doktora i jkajc si z wraenia, staraa si bezskutecznie co wytumaczy, a w kocu wcisna mu do rk kartk papieru i prostoktne pudeko. Doktor, aczkolwiek niechtnie, wzi obie rzeczy i spyta: - Co si stao, Poli? - Znikna. - Kto znikn? - Arkadia! - Co to znaczy znikna? Gdzie znikna? O czym ty mwisz? Poli przestpia z nogi na nog.

- Nie wiem. Znikna, a razem z ni znikna walizka i troch ubrania, i zosta ten list. Niech pan go przeczyta, zamiast tak sta. Och, wy mczyni! Doktor Darell wzruszy ramionami i otworzy kopert. List nie by dugi, i cay, z wyjtkiem kanciastego podpisu Arkady, napisany by wykwintnym i ozdobnym pismem rcznym zapisywarki Arkadii. Drogi Tato: Poegnanie z Tob byoby dla mnie po prostu zbyt bolesne. Mogabym si rozpaka jak maa dziewczynka i byoby Ci za mnie wstyd. Dlatego, zamiast poegna si z Tob osobicie, pisz ten list, eby wiedzia, jak mi Ciebie brakuje, chocia spdzam teraz cudowne wakacje z wujkiem Homirem. Bd na siebie uwaaa i niedugo wrc. Na razie zostawiam Ci pewn rzecz, ktra jest moj wasnoci. Moesz z niej teraz korzysta. Twoja kochajca crka - Arkady. Przeczyta list kilka razy. Za kadym razem mia coraz bardziej zakopotan min. Spyta sztucznie obojtnym gosem. - Czytaa to, Poli? Poli z miejsca przyja postaw obronn. - Nie moe pan mie o to do mnie pretensji, doktorze. Na kopercie pisao Poli, wic skd mogam wiedzie, e w rodku jest list do pana? Nie mieszam si do nie swoich spraw i przez te wszystkie lata, kiedy byam u pana... Darell podnis rk, aby powstrzyma ten potok sw. - Dobrze ju, Poli. To niewane. Chciaem si tylko upewni, czy rozumiesz, o co chodzi. Myla gorczkowo, jak wybrn z tej sytuacji. Nie byo sensu mwi jej, eby zapomniaa o caej sprawie. Dla wroga zapomnie byo sowem bez adnego znaczenia, a gdyby dotaro do niego, e prosi o to Poli, to skutek byby zupenie odwrotny od podanego, gdy wiadczyoby to, e sprawa jest powana. Powiedzia wic: - Widzisz, jaka to dziwaczka? Romantyczka! Zupenie zbzikowaa, kiedy si dowiedziaa, e poleci w czasie wakacji na wycieczk w przestrze.

- A dlaczego ja si dopiero teraz dowiaduj o tej wycieczce? - Zaatwilimy to, kiedy ci nie byo, i zapomnielimy o tym powiedzie. I to wszystko. Niedawne zdenerwowanie Poli przerodzio si w jedno wielkie oburzenie. Wszystko, tak? Biedne dziecko poleciao zjedna walizk, bez odpowiedniego ubrania, i do tego jeszcze samotnie! Ile czasu tam bdzie? - Nie musisz si o ni martwi, Poli. Na statku bdzie dla niej do ubrania. Wszystko jest zaatwione. Powiedz panu Anthorowi, eby do mnie przyszed, dobrze? Aha, i jeszcze jedno... to jest ten przedmiot, ktry Arkadia zostawia dla mnie? - obrci pudeko w doni. Poli wzruszya ramionami. - Zupenie nie wiem. Na tym lea list i to wszystko, co mog powiedzie. Zapomnieli mi powiedzie, co takiego! Gdyby ya jej matka... Darell odprawi j ruchem rki. - Prosz, zawoaj tu pana Anthora. Punkt widzenia Anthora na t spraw rni si zasadniczo od punktu widzenia ojca Arkadii. Najpierw zaciska pici i rwa sobie wosy z gowy, a potem zrobi si zgryliwy. - Na Wielk Przestrze, na co pan czeka? Na co my obaj czekamy? Niech pan szybko apie wideofon, wykrci kosmodrom i poprosi, eby poczyli si z Unimar. - Spokojnie, Pelleas, to moja crka. - Ale nie paska Galaktyka. - Zaraz, chwileczk... To niegupia dziewczyna i starannie wszystko obmylia. Zamiast si gorczkowa, sprbujmy odtworzy jej tok rozumowania. Wie pan, co to za przedmiot? - Nie. Co to ma do rzeczy? - Duo. To detektor dwikw. To? - Tak. Domowej roboty, ale sprawny. Sam sprawdzaem. Rozumie pan teraz? W ten sposb daje nam do zrozumienia, e uczestniczya w naszym zebraniu. Wie dokd i po co leci Homir Munn. Dosza do wniosku, e taka wyprawa moe by bardzo interesujca.

- Och, na Wielk Przestrze - jkn Anthor. - Jeszcze jeden mzg dla Drugiej Fundacji do wzicia. - Tylko e nie ma adnego powodu, eby Druga Fundacja podejrzewaa a priori, e czternastoletnia dziewczynka moe by dla niej niebezpieczna... chyba, e zrobimy co, co zwrci na ni uwag, na przykad zawrcimy statek z przestrzeni tylko po to, eby j stamtd zabra. Chyba pan nie zapomnia, z kim mamy do czynienia? I e niewiele trzeba, eby nas odkryli? I e wtedy bdziemy zupenie bezradni? - Ale nie moemy pozwoli, eby wszystko zaleao od nienormalnego dziecka. - Ona nie jest nienormalna, a poza tym nie mamy wyboru. Nie musiaa pisa tego listu, ale napisaa - ebymy nie zgosili na policj, e zagina. Sugeruje nam w swoim licie, ebymy potraktowali jej wyjazd jako wycieczk ze starym przyjacielem ojca. Dlaczego nie? Munnjest moim przyjacielem od dwudziestu lat. Znaj od czasu, kiedy wrcilimy z Trantora. Miaa wtedy trzy lata. Mwi do niego wujku. To zupenie naturalne, e zaproponowa jej tak wycieczk. Prawd mwic, powinno to nawet oddali podejrzenia, e jego wyprawa ma jaki ukryty cel. Szpieg nie zabiera ze sob czternastoletniej bratanicy. - No dobrze. A co powie Munn, kiedy j znajdzie? Doktor Darell unis brwi do gry. - Nie wiem... ale przypuszczam, e ona da sobie z nim rad. Jednak wieczorem doktor Darell stwierdzi, e w domu jest jako dziwnie pusto i doszed do wniosku, e los Galaktyki jest mu zupenie obojtny w chwili, kiedy ycie jego szalonej crki znalazo si w niebezpieczestwie. Zdenerwowanie na Unimarze byo znacznie wiksze, mimo i stao si udziaem mniejszej liczby osb. Siedzc w przedziale bagaowym, Arkadia najpierw stwierdzia, e pomaga jej dowiadczenie, a potem, e przeszkadza jej jego brak. I tak, zniosa ze stoickim spokojem nage przypieszenie podczas startu statku, i nieokrelone, ale niezbyt przyjemne uczucie, ktre towarzyszyo pierwszemu skokowi przed nadprzestrze. Byy to zjawiska znane od dawna i

bya na nie przygotowana. Wiedziaa te, e pomieszczenia bagaowotowarowe na kadym statku s objte systemem wentylacyjnym i e maj nawet normalne owietlenie. Odrzucia jednak zdecydowanie myli o wczeniu wiata, gdy byoby to ju nazbyt nieromantyczne. Siedziaa wic w ciemnoci, jak przystao na konspiratora, staraa si oddycha jak najciszej i wsuchiwaa si w rnorodne dwiki dochodzce z kabiny Homira Munna. Byy to dwiki niezbyt wytworne - takie, jakie towarzysz krztaninie samotnego czowieka. A wic szuranie papciami po pododze, szelest ubrania ocierajcego - si o metal, jk ustpujcych pod ciarem ciaa spryn starego wycieanego krzesa, prztyknicie wciskanego guzika na tablicy kontrolnej statku czy delikatny odgos doni przesaniajcej komrk fotoelektryczn. W kocu jednak da si Arkadii we znaki brak dowiadczenia. W ksikach i na video pasaerowie na gap mieli zawsze niemal nieograniczone moliwoci zachowania w tajemnicy swego pobytu na statku. Istniao oczywicie zawsze niebezpieczestwo nieostronego potrcenia czego, co mogo wyldowa na pododze z piekielnym haasem, albo grocego potnym kichniciem krcenia w nosie - w filmach ogldanych na video byo prawie pewne, e gapowicz wczeniej czy pniej kichnie, to bya normalna sprawa. Znaa to wszystko i przedsiwzia odpowiednie rodki ostronoci. Wiadomo byo rwnie, e po jakim czasie trzeba bdzie zaspokoi gd i pragnienie. Dlatego zaopatrzya si w konserwy z domowej spiarni. Byy jednak pewne sprawy, o ktrych jako nie wspominay ksiki ani filmy, i Arkadia stwierdzia z przeraeniem, e wbrew swym najlepszym intencjom moe pozosta w ukryciu tylko przez ograniczony okres czasu. A na jednoosobowym statku sportowym, takim jak Unimara, przestrze mieszkalna ograniczaa si zasadniczo do jednego pomieszczenia, tak e nie byo najmniejszej nawet moliwoci niepostrzeonego wyliznicia si z przedziau bagaowego, w czasie kiedy Munn byby zajty gdzie indziej. Czekaa niecierpliwie na odgosy zwiastujce, e Munn pi. aowaa, e nie wie, czy bibliotekarz chrapie. No, ale wiedziaa przynajmniej, gdzie znajduje si koja i z ulg rozpoznaa jej skrzypnicie. Potem usyszaa przecigle ziewanie. Czekaa duszy czas, wsuchujc si w cisz przerywan tylko

skrzypniciami koi towarzyszcymi zmianom uoenia ciaa. Drzwi midzy przedziaem bagaowym a kabin gwn otwary si bez problemw pod naciniciem jej palca. Wystawia ostronie gow. Nagle usyszaa dwik, ktry zdecydowanie mogo wyda tylko ludzkie ciao. Zesztywniaa. Cisza! Musi zachowa cisz! Staraa si wysun za drzwi oczy, nie poruszajc gow, ale nic z tego nie wyszo. Za oczami wysuna si gowa. Homir Munn nie spa. Oczywicie, czyta w ku przy skupionym wietle lampki nocnej. Teraz jednak wpatrywa si szeroko otwartymi oczami w ciemno, szukajc jedn rk czego pod poduszk. Gowa Arkadii instynktownie cofna si za drzwi. W tym momencie ca kabin zalao jasne, wiato i rozleg si ostry, cho troch drcy gos Munna: - Mam miotacz i, na Galaktyk, zaraz strzelam... - To tylko ja - jkna Arkadia. - Nie strzelaj. No i prosz, jak kruch i delikatn rzecz jest romantyczna przygoda. Jeden miotacz z nerwowym wacicielem moe zepsu wszystko. Munn siedzia w ku w penym wietle. Siwe wosy na jego wskiej piersi i rzadki, jednodniowy zarost na chudej twarzy sprawiay, e nie wyglda szczeglnie godnie ani gronie. Arkadia wyonia si zza drzwi, obcigajc nerwowo sw metalenow kurtk, ktra bya podobno wykonana z gwarantowanego, niemncego si tworzywa. Munn uczyni gwatowny ruch, jakby chcia wyskoczy z ka, ale widocznie przypomnia co sobie, bo zamiast tego podcign kodr a po brod i wyjka: - C... co... - Przepraszam na chwil - rzeka pokornie Arkadia. - Musz umy rce. Znaa topografi statku, wic szybko znalaza odpowiednie miejsce. Kiedy wrcia czujc, e wraca jej te odwaga, Homir Munn sta na rodku kabiny w zmitym szlafroku i z prawdziw furi w sercu. - Co, na czarne dziury Przestrzeni, ro... robisz tu... tutaj? Jak si tu do... dostaa? Co ty s... sobie wyobraasz? Co to w ogle ma znaczy?

Wygldao na to, e nie bdzie koca takim pytaniom, ale Arkadia przerwaa mu, mwic sodkim gosem: - Chciaam po prostu polecie z tob, wujku Homirze. - Dlaczego? Czy ja gdzie lec? - Lecisz na Kalgan po informacje o Drugiej Fundacji. Munn wrzasn dziko i opuci rce. Przez moment Arkadii wydawao si, e dostanie histerii i zacznie wali gow w cian. Spostrzega z przeraaniem, e wci trzyma miotacz w rku. - Uwaaj... Nie przejmuj si tak... - tylko tyle. przyszo jej do gowy. Munn otrzsn si jednak z wyranym wysikiem i powrci do wzgldnie normalnego stanu. Cisn miotacz na koj z tak si, e dziwne byo, i bro sama nie wypalia, robic przy tym dziur w cianie. - Jak si tu dostaa? - spyta wolno, robic wraenie jakby - w obawie, e gos mu zadry - przytrzymywa kade sowo zbami. - Zupenie atwo. Przyszam do hangaru ze swoj walizk, powiedziaam baga pana Munna, i dozorca wpuci mnie, machnwszy tylko kciukiem i nie podnoszc nawet gowy znad papierw. - Bd musia odstawi ci z powrotem, rozumiesz - rzek Homir i na sam myl o tym zrobio mu si dziwnie radonie. Na Przestrze, przecie to nie jego wina, e nie wyszo. - Nie moesz tego zrobi - powiedziaa spokojnie Arkadia - bo zwrcioby to uwag. - Co? - Sam wiesz. Przecie wanie dlatego to ty lecisz na Kalgan, bo nie bdzie w tym nic niezwykego, jeli poprosisz o pozwolenie przejrzenia archiwum Mua. I musisz si zachowywa zupenie naturalnie, eby nie wzbudzi adnych podejrze. Jeli wrcisz na Terminusa z dziewczyn, ktra wlizna si ukradkiem na statek, to moesz si znale nawet w dzienniku telewizyjnym. - Skd ci to wszystko p... przyszo do gowy? To... eee... dziecinne gadanie... - byo to zbyt nonszalanckie jak na Homira Munna i nawet kto, kto wiedzia mniej ni Arkadia, nie daby mu wiary. - Syszaam wasz rozmow przez detektor dwiku! - Nie potrafia ukry dumy ze swej przebiegoci. - Wiem wszystko, wic musisz mi pozwoli zosta.

- A ojciec? - Munn zagra atutem. - Na pewno myli, e zostaa porwana... e nie yjesz. - Zostawiam mu wiadomo - Arkadia przebia swoj kart - i myl, e wie, e nic moe robi haasu. Chyba przyle ci telegram. Munn gotw by ju uwierzy w czary, bo zaledwie dwie sekundy potem odbiornik zasygnalizowa depesz. - Zao si, e to od ojca - powiedziaa Arkadia i byo tak rzeczywicie. Depesza bya zaadresowana do Arkadii i nieduga. Zawierali tylko dwa zdania: Dzikuj za wspaniay prezent, z ktrego na pewno zrobia dobry uytek. Baw si dobrze. - Widzisz - rzeka - to instrukcja. Homir przyzwyczai si do Arkadii. Po pewnym czasie by nawet zadowolony z jej obecnoci. A jeszcze potem zastanawia si, co by robi, gdyby nie byo jej na statku. Cay czas gadaa. Bya bardzo przejta. A co najwaniejsze, nic si nie baa. Wiedziaa, e Druga Fundacja jest wrogiem, ale nie martwia si tym. Wiedziaa, e na Kalganie Homir bdzie musia si zmierzy z nieprzyjazn biurokracj, ale nie moga si tego doczeka. By moe byo tak dlatego, e miaa czternacie lat. W kadym razie, tygodniowa podr oznaczaa teraz raczej rozmow ni introspekcj. Z ca pewnoci nie bya to zbyt pouczajca rozmowa, jako e obracaa si niemal cakowicie wok jednego tematu, a mianowicie wyobrae czternastoletniej panny o tym, jak najlepiej wywie w pole wadc Kalgana. Byy to pomysy zabawne i zupenie nonsensowne, ale przedstawiane z cakowit powag. Homir nie mg powstrzyma si od umiechu, suchajc jej i zastanawiajc si za kadym razem, z jakiego to arcydziea fikcji historycznej zaczerpna swoje nieprawdopodobne wyobraenia o wielkim wszechwiecie. By wanie wieczr przed ostatnim skokiem. Jasna gwiazda pord ciemnej pustki oywionej tu i wdzie ledwo dostrzegalnym mrugniciem to Kalgan. Widziany przez teleskop statku, wydawa si skrzc si plam o ledwie widocznych konturach.

Arkadia siedziaa, zaoywszy nog na nog, na jedynym dobrym krzele. Miaa na sobie spodnie i wcale nie nazbyt obszern koszul Homira. Jej. wasne, bardziej kobiece ubranie, zostao uprane i uprasowane z myl o ldowaniu. - Wiesz, mam zamiar powici si pisaniu powieci historycznych rzeka. Uwaaa, e podr jest wspaniaa. Wujek Homir nie mia absolutnie nic przeciwko suchaniu tego, co mwia, a rozmowa z naprawd inteligentn osob, ktra powanie sucha twoich wywodw, jest bardzo przyjemna. - Przeczytaam ca mas ksiek o wielkich ludziach z dziejw Fundacji. No wiesz, o takich jak Seldon, Hardin, Mallow, Devers i inni. Przeczytaam nawet wikszo z tego, co pisae o Mule, tyle tylko, e to niezbyt przyjemne czyta te partie, ktre opisuj poraki Fundacji. Nie wolaby czyta takiej historii, ktra pomija te gupie, tragiczne momenty? - Wolabym zapewni j powanie Munn. - Ale to nie byby uczciwy opis, prawda, Arkady? Jeli nie opisze si caej historii, to nie mona marzy o szacunku w sferach akademickich. - Phi! Kto dba o szacunek w sferach akademickich? - Homir by wspaniay. Ani razu przez ten cay czas nie pomyli si i nie nazwa jej. Arkadi zamiast Arkady. - Moje powieci bd ciekawe, bd kupowane i znane. Jaki poytek z pisania ksiek, jeli si ich nie sprzedaje i nie jest si znanym pisarzem Nie chc, eby znali mnie tylko jacy starzy profesorowie. Musz mnie zna wszyscy. Na sam myl o tym w jej oczach pojawi si zachwyt. Umocia si wygodniej na krzele. - Prawd mwic, jak tylko uda mi si nakoni ojca, eby mi na to pozwoli, lec na Trantor, eby znale tam materiay rdowe na temat Pierwszego Imperium. Urodziam si na Trantorze, wiedziae o tym? Wiedzia, ale odpar: - Naprawd? - wkadajc w swj gos odpowiedni porcj zdziwienia. W nagrod zosta obdarzony czym porednim midzy, promiennym umiechem a sztucznym szczerzeniem zbw. - Taaa... Moja babcia... no, wiesz, Bayta Darell, syszae o niej... bya kiedy na Trantorze z moim dziadkiem. Prawd mwic, to wanie tam powstrzymali Mua, kiedy caa Galaktyka leaa u jego stp. I - mj ojciec i

mama te tam polecieli po lubie. Tam si urodziam. Mieszkaam tam nawet do mierci matki, tylko e miaam wtedy dopiero trzy lata i nieduo pamitam. A ty, wujku, bye kiedy na Trantorze? - Niestety, nie - opar si plecami o zimn cian i sucha z roztargnieniem. Kalgan by ju bardzo blisko i czu, jak znowu ogarnia go niepokj. - No, czy to nie jest zupenie romantyczna planeta? Ojciec mwi, e za czasw Stannela V yo tam wicej ludzi ni dzisiaj na dziesiciu najwikszych wiatach razem wzitych. Mwi, e byo to jedno wielkie metalowe miasto, stolica caej Galaktyki. Pokazywa mi zdjcia, ktre zrobi na Trantorze. Teraz to wszystko ley w ruinach, ale wci jest fantastyczne! Bardzo chciaabym to znowu zobaczy. Prawd mwic... wujku! - Tak? - A moe bymy tam polecieli, kiedy skoczymy ju z Kalganem? - Co? - na jego twarzy pojawia si nurtujca go obawa. - Nie zaczynaj teraz o tym. To nie jest wycieczka dla przyjemnoci, lecz powana sprawa. Pamitaj o tym. - Ale to wanie jest powana sprawa - pisna. - Na Trantorze moe by niewiarygodna ilo informacji. Nie uwaasz? - Nie - podnis si ciko na nogi. - Teraz odsu si od komputera. Musimy zrobi ostatni skok, a potem pooysz si spa. Przynajmniej jedna korzy z ldowania pomyla. Mia ju dosy spania na paszczu rozoonym na metalowej pododze. Obliczenia nie byy trudne. Atlas drg kosmicznych podawa zupenie wystarczajce informacje na temat szlaku z Fundacji na Kalgan. Lekkie, krtkie szarpnicie towarzyszce przejciu przez nadprzestrze i ostatnie dwa lata wietlne zostay za nimi. Soce Kalgana byo teraz rzeczywicie socem - due, olepiajce, tobiale, lecz niewidzialne za oknami, ktre automatycznie zamkny si po owietlonej stronie statku. Kiedy rano si obudz, bd ju prawie na Kalganie.

12. WADCA
Kalgan mia niewtpliwie najbardziej oryginaln histori spord

wszystkich wiatw Galaktyki. Dzieje Terminusa, na przykad, byy prawie nieprzerwanym okresem rozwoju. Dzieje Trantora, dawnej stolicy Galaktyki byy natomiast prawie nieprzerwanym okresem upadku. Natomiast Kalgan... Kalgan zdoby saw ju na dwiecie lat przed Seldonem - jako centrum rozrywki. By on centrum rozrywki w tym sensie, e uczyni z niej przemys, i to przemys niezwykle zyskowny. Przy tym by to niezwykle stabilny interes. Najbardziej stabilny przemys w caej Galaktyce. Podczas gdy wszdzie z wolna upadaa cywilizacja, Kalgan pozostawa zupenie nietknity. Bez wzgldu na to, jakie zachodziy w nich przemiany gospodarcze i spoeczne, ssiednie sektory przestrzeni miay zawsze jak elit, a charakterystyczn cech elity spoecznej jest to, e ma ona czas na przyjemnoci. Kalgan oferowa zatem z powodzeniem - i z zyskiem - swe usugi podstarzaym, wyperfumowanym dandysom z dworu imperatora i ich byszczcym i wyrafinowanym damom, nieokrzesanym i dzikim satrapom, ktrzy zdobywszy krwawo rzdy na swych planetach, rzdzili tam elazn rk, a tu pawili si w zbytku wraz ze swymi lubienymi i wyuzdanymi dziwkami, a wreszcie grubym i cenicym uroki ycia biznesmenom z Fundacji i ich pulchnym onom. Wszystkich ich traktowano na Kalganie jednakowo, bo wszyscy mieli pienidze. A poniewa Kalgan suy wszystkim i nikogo nie dyskryminowa, poniewa towar, ktry oferowa, cieszy si niesabncym powodzeniem, poniewa jego wadcy byli na tyle mdrzy, by nie miesza si do polityki adnego z okolicznych wiatw i by nie docieka praw kolejnych wadcw, prosperowa wietnie, gdy inni biedowali, i zyskiwa, gdy inni tracili. Sytuacja trwaa tak a do czasw Mua. Wtedy podupad i Kalgan, gdy Mua nie interesoway rozrywki, nie interesowao nic oprcz podboju. Dla niego wszystkie planety byy takie same. Rwnie Kalgan. Tak wic, na dziesi lat, Kalgan znalaz si w dziwnej dla siebie roli

metropolii Galaktyki, stolicy najwikszego pastwa od czasu upadku Imperium Galaktycznego. Wraz ze mierci Mua nadszed kres jego imperium. Najpierw uniezalenia si Fundacja, a po niej wikszo podbitych przez Mua wiatw. Nie mino p wieku, a po krtkim okresie wietnoci Kalgana pozostao tylko wspomnienie i oszoomienie jak po nie narkotycznym. Kalgan nigdy ju nie zdoa si z tego otrzsn na dobre. Nie mg sta si na powrt neutralnym wiatem dostarczajcym rozrywki mieszkacom innych wiatw, gdy zauroczenie wadz nigdy cakowicie nie przemija. Rzdzili nim ludzie, ktrych Fundacja okrelaa mianem wadcw Kalgana, ale ktrzy stylizowali si na Mua, podtrzymujc fikcj, i s - jak on - zdobywcami, tytuowali si Pierwszymi Obywatelami Galaktyki. Aktualny wadca Kalgana rzdzi od piciu miesicy. Tytu i wadz zawdzicza swemu wczeniejszemu stanowisku dowdcy floty wojennej oraz poaowania godnej nieostronoci poprzedniego wadcy. Nikt z Kalgaczykw nie by wszake tak gupi, by zajmowa si zbyt dugo lub zbyt wnikliwie kwesti prawowitoci tej czy innej wadzy. Takie rzeczy jak zmiana wadcy zdarzaj si i najlepiej jest pogodzi si z nimi. Mimo i ta swoista odmiana ewolucji drog doboru naturalnego premiowaa krwioerczo i brak skrupuw, umoliwiaa ona rwnie niekiedy przetrwanie i wspicie si na wyszy szczebel osobnikom zdolnym. Stettin, obecny wadca Kalgana, by wystarczajco zdolny i samodzielny. Dla pewnych osb nawet zbyt samodzielny. Zbyt samodzielny dla Pierwszego Ministra, ktry z tak sam, absolutnie doskona bezstronnoci suy zarwno poprzedniemu, jak i obecnemu wadcy, i ktry gdyby tego doy - suyby rwnie wiernie nastpnemu panu. Zbyt samodzielny dla lady Callii, ktra bya kim wicej ni przyjacik, lecz mniej ni on Stettina. Tego wieczoru caa trjka znajdowaa si w prywatnych apartamentach Stettina. Pierwszy Obywatel, potny mczyzna w lnicym mundurze admiraa, ktry sobie szczeglnie upodoba, siedzia z chmurn min na zwykym, twardym krzele, w pozycji rwnie sztywnej jak tworzywo, z ktrego wykonano w mebel. Pierwszy Minister, Lev Meirus, sta przed nim z doskonale

obojtnym wyrazem twarzy, gadzc dugimi; nerwowymi palcami gbok bruzd cignc si od haczykowatego nosa, przez zapadnity policzek, niemal a po koniec ozdobionego siw brdk oblicza. Lady Callia uoya si z gracj na pokrytej gstym futrem piankowej kanapie. Miaa lekko nadsan min, gdy Stettin nie zwraca na ni uwagi. - Panie - mwi Meirus, uywajc jedynego tytuu odpowiedniego dla wadcy, ktry mianowa si Pierwszym Obywatelem - nie dostrzegasz tego, e historia charakteryzuje si pewn cigoci wydarze. Twe ycie pene byo zaskakujcych zakrtw, tote skonny jeste uwaa, e historia cywilizacji jest rwnie podatna na nage zmiany. Tak jednak nie jest. - Mu dowid, e jest. - Owszem, ale kto moe si z nim rwna? Nie zapominaj, panie, e on nie by zwykym czowiekiem. I nawet jemu nie wszystko si powiodo. - Misiu - jkna nagle aonie lady Callia i natychmiast skurczya si pod wciekym spojrzeniem Pierwszego Obywatela. - Nie przeszkadzaj, Callia - rzek szorstko Stettin. - Meirus, mam ju do bezczynnoci. Mczy mnie to. Mj poprzednik powici cae ycie na to, eby uczyni z floty bezbdnie dziaajcy mechanizm. Nie ma sobie rwnej w caej Galaktyce. I co z tego? Umar, nie wykorzystawszy ani razu tej maszyny. I teraz ja mam robi to samo? Ja - admira tej floty? Czy duo trzeba czasu, eby ta wspaniaa maszyna zardzewiaa? Na razie cignie krocie ze skarbca i nic nie daje w zamian. Oficerowie rw si do dziaania, marz o panowaniu nad przestrzeni, a zaogi ni o upach. Cay Kalgan pragnie odrodzenia Imperium i sawy. Nie rozumiesz tego? To tylko sowa, panie. Rozumiem je. Panowanie nad przestrzeni, upy, sawa - to wszystko jest bardzo przyjemne, kiedy si ju to ma, ale osignicie tego jest bardzo ryzykowne i zawsze nieprzyjemne. Sukcesy mog si kiedy skoczy. A historia dowodzi, e zaatakowanie ,Fundacji nigdy jeszcze nie byo mdrym posuniciem. Nawet dla Mua lepiej by byo, gdyby si od tego powstrzyma... W bkitnych, naiwnych oczach lady Callii pojawiy si zy. Ostatnio Misio prawie jej nie zauwaa, a kiedy wreszcie przyrzek, e spdzi z ni wieczr, wtargn tu ten wstrtny, siwy chudzielec, ktry zawsze zdawa si patrze

przez ni zamiast na ni. I Misio nie wyrzuci go. Nie miaa si odezwa, przestraszyo j nawet kanie, ktre mimo wysikw wyrwao si jej z piersi. Misio mwi teraz w sposb, ktrego nie cierpiaa twardym, nieustpliwym gosem. - Mylisz wedug starych schematw. Fundacja przewysza nas obszarem i liczb ludnoci, ale jej poszczeglne czci s ze sob luno powizane i rozpadn si od jednego ciosu. Tylko inercj trzyma je w kupie, a ja jestem wystarczajco silny, eby poradzi sobie z inercj. Przesania ci spojrzenie pami o odlegych czasach, kiedy tylko Fundacja dysponowaa energi jdrow. Udao im si unikn potnego uderzenia, na ktre zdobyo si pod koniec swoich dni rozkadajce si Imperium, a potem za jedynych przeciwnikw mieli ju tylko wojowniczych, ale ograniczonych i skconych ze sob krlikw, ktrzy atomowym statkom Fundacji mogli przeciwstawi tylko sypice si wraki. Ale Mu, mj drogi, zmieni ten stan rzeczy. Wiedz, ktrej Fundacja zazdronie strzega dla siebie, upowszechni w caej Galaktyce i skoczy si ich monopol ha nauk. Teraz nie jestemy od nich gorsi. - A Druga Fundacja? - spyta chodno Meirus. - Druga Fundacja? - powtrzy rwnie zimno Stettin. - Moe znasz ich zamiary, co? Potrzebowali dziesiciu lat, eby powstrzyma Mua, jeli - w co niektrzy wtpi - zrobili to istotnie. Nie wiesz o tym, e znakomita wikszo psychologw i socjologw w Fundacji jest zdania, e Mu zupenie zniweczy Plan Seldona? Jeli Plan upad, to powstaa prnia, ktr rwnie dobrze mog ja wypeni. - Za mao wiemy na ten temat, eby ryzykowa tak gr. - My moe wiemy za mao, ale mamy tu akurat gocia z Fundacji. Nie wiedziae p tym? Niejaki Homir Munn, ktry, z tego co wiem, pisze artykuy o Mule i ktry jest dokadnie tego zdania, e Plan Seldona upad. Pierwszy Minister pokiwa gow. - Syszaem o nim, a przynajmniej o tym, co pisze. Czego on tu szuka? - Prosi o zezwolenie na wstp do paacu Mua. - Ach tak? Najmdrzej byoby mu odmwi. Nie jest dobrze postpowa wbrew przesdom, w ktre wierzy caa

planeta. - Zastanowi si nad tym i porozmawiamy jeszcze raz. Meirus zoy gboki ukon i wyszed. Lady Callia spytaa paczliwym gosem: - Gniewasz si na mnie, Misiu? Stettin odwrci si do niej ze zoci. - Ile razy ci mwiem, eby nie uywaa tego idiotycznego imienia w obecnoci innych osb? - Dawniej lubie, kiedy ci tak nazywaam. - Ale ju nie lubi i eby si to nigdy wicej nie powtrzyo! Patrzy na ni pospnie. Dziwi si sam sobie, e jeszcze j toleruje. Bya agodnym, gupiutkim stworzeniem, miaa przyjemne ciao i darzya go bojaliw mioci, ktra przyjemnie urozmaicaa surowe ycie onierza. Ale ta mio zaczynaa ju by uciliwa. Marzya o maestwie, o tym, e zostanie pierwsz dam w pastwie! Zabawne! Wszystko byo w porzdku, dopki by tylko admiraem, ale teraz, jako zdobywca i Pierwszy Admira, mia wiksze ambicje. Potrzebowa potomkw, ktrzy mogliby zjednoczy jego przysze pastwo, potrzebne mu byo to, czego nie mia i nie mg mie Mu, czego brak spowodowa, e nowe imperium nie przetrwao swego zaoyciela. Jemu, Stettinowi, potrzebna bya kobieta pochodzca z ktrego z wielkich historycznych rodw Fundacji, kobieta, z ktr mgby zaoy dynasti. Pomyla, e waciwie mgby si pozby Callii ju teraz. Nie byoby z tym adnego kopotu. Troch by pojczaa... Odegna t myl. Miaa jednak pewne zalety i docenia je od czasu do czasu. Callia poweselaa. Podniosa si jednym pynnym ruchem i ulegle przytulia do niego. - Nie bdziesz na mnie krzycza, prawda? - Nie - pogadzi j bezwiednie. - Posied chwil cicho, dobrze? Musz pomyle. - O tym czowieku z Fundacji? - Tak. - Misiu... - w jej gosie bya proba.

- Co? - Misiu, mwie, e ten czowiek jest z jak dziewczynk. Pamitasz? Czy mogabym si z ni zobaczy, kiedy przyjdzie? Ja nigdy... - Co ty sobie mylisz? Mylisz, e ja chc, eby mi tu przycign dzieciaka? Czy moja sala audiencjonalna to szkka? Do tych bzdur, Callia. - Ale ja si ni zajm, Misiu. Nie musisz si ni przejmowa. Po prostu ja prawie nigdy nie widuj dzieci, a wiesz, jak je kocham. Spojrza na ni ironicznie. Chyba nigdy jej si nie sprzykrz te podchody. Kocha dzieci, to znaczy - jego dzieci, to znaczy - jego dzieci z prawego oa, to znaczy - maestwo z nim. Rozemia si. Ten konkretny maluch - rzek - to czternaste - czy pitnastoletnia dziewczyna. Pewnie jest rwnie dua jak ty. Callia wygldaa na zdruzgotan. - Ale i tak chciaabym j zobaczy. Mog? Ona mogaby opowiedzie mi o Fundacji. Zawsze chciaam tam polecie, wiesz o tym. Mj dziadek pochodzi z Fundacji. Zabierzesz mnie tam kiedy, Misiu? Stettin umiechn si. Moe zabierze - jako zdobywca. Dobry nastrj, w jaki wprawia go ta myl, wyrazi si w sowach: - Tak, tak. Moesz si spotka z t dziewczyn i gada z ni do woli o Fundacji. Tylko nie przy mnie, pamitaj. - Daj sowo, e nie bd ci przeszkadzaa. Zaprowadz j do siebie. Znowu bya szczliwa. Nieczsto si ostatnio zdarzao, e moga robi to, na co miaa ochot. Zarzucia mu rce na szyj i poczua, jak po pewnym wahaniu jego minie rozluniaj si i cika gowa opiera si na jej ramieniu.

13. LADY CALLIA


Arkadia triumfowaa. Ile si zmienio od czasu, kiedy Pelleas Anthor wetkn sw durn gow w okno jej pokoju - a wszystko stao si dziki temu, e miaa wyobrani i odwag, eby zrobi to, co trzeba byo zrobi. I oto jest na Kalganie. Bya w Teatrze Gwnym - najwikszym w Galaktyce - i widziaa na wasne oczy wielkie gwiazdy piosenki, synne nawet w odlegej Fundacji. Wybraa si sama na zakupy w Alej Kwiatw, centrum mody najweselszego wiata w przestrzeni. I sama sobie wszystko wybraa, bo Homir Munn nie mia najmniejszego pojcia o tych sprawach. Sprzedawczynie nie miay nic przeciw temu, e kupuje dugie, lnice suknie z pionowymi fadami, ktre dodaway jej wzrostu - a przyczynia si do tego waluta Fundacji. Homir da jej dziesiciokredytowy banknot i kiedy wymienia go na miejscowe kalganidy, zrobi si z tego bardzo gruby plik pienidzy. Bya nawet u fryzjera i zmienia uczesanie - z tyu wosy raczej krtko podcite, a na skroniach dwa lnice loki. I w ogle tak je umyto, e nigdy jeszcze nie byy tak zociste - po prostu a si wieciy. Ale to, co teraz nastpio, byo najlepsze ze wszystkiego. Z pewnoci paac wadcy, Stettina, nie by tak wspaniay i tak bogato zdobiony jak teatry ani tak tajemniczy i historyczny jak stary paac Mua, ktrego wiee widziaa jak dotd tylko z daleka, podczas przelotu nad planet, ale - wyobracie sobie bya u prawdziwego wadcy! Upajaa si t myl. A to jeszcze nie wszystko. Siedziaa jakby nigdy nic sam na sam z jego Metres. Arkadia wymawiaa w myli to sowo z duej litery, poniewa wiedziaa, jak rol odgrywaj takie kobiety w historii, znaa ich czar i potg. Prawd mwic, czsto wyobraaa sobie, e sama zostanie tak wpywow i byszczc na salonach kobiet, ale jako metresy nie byy w modzie w Fundacji, a poza tym, gdyby doszo do czego, jej ojciec prawdopodobnie nie zgodziby si na to. Oczywicie lady Callia niezupenie odpowiadaa wyobraeniom Arkadii o tym typie kobiet. Przede wszystkim, bya raczej pulchna, a poza tym wcale nie wygldaa na osob gron i podstpn. Taka jaka wyblaka, i do tego, zdaje si. krtkowidz. Gos te miaa wysoki, a nie gardowy i...

- Moe chcesz jeszcze herbaty, dziecko? - spytaa Callia. - Prosz jeszcze jedn filiank, wasza dostojno (a moe trzeba powiedzie wasza wysoko? - pomylaa zaraz). - liczne masz pery, pani - mwia dalej Arkadia ze swobod konesera sztuki (waciwie pani jest chyba najlepsze - pomylaa). - Och, naprawd? - wygldao na to, e ta uwaga sprawia Callii przyjemno. Zdja naszyjnik i bawia si nim. - Podobaj ci si? Jeli tak, to mog ci je da. - O rany... Pani naprawd myli... - pery znalazy si w jej doni, ale zaraz oddaa je z wyranym alem. - To by si nie podobao ojcu. - Nie podobayby mii si? Dlaczego? S naprawd adne. - Chciaam powiedzie, e nie podobaoby mu si, gdybym je przyja. On zawsze powtarza: Nie wolno ci przyjmowa drogich prezentw od obcych ludzi. - Nie wolno? Ale... to znaczy, to jest prezent od Mi... od Pierwszego Obywatela. Mylisz, e le zrobiam, przyjmujc je? Arkadia poczerwieniaa. - Nie miaam na myli... Ale Callii znudzi si ju ten temat. Naszyjnik zsun si na podog, lecz nie schylia si nawet, by go podnie. - Miaa mi opowiedzie o Fundacji. Zacznij, prosz. Arkadia znalaza si nagle w rozterce. Co tu mona powiedzie o tak rozpaczliwie nudnym i bezbarwnym wiecie! Dla niej Fundacja sprowadzaa si do wygodnego domu na przedmieciu, nudnego obowizku nauki i monotonnego rytuau spokojnych, codziennych zaj. Powiedziaa niepewnie: - Myl, e jest akurat tak, jak w ksikach na tamie. - Ach, ogldasz ksiki na tamie? Ja nie mog, bo zaraz dostaj blu gowy. Ale wiesz, bardzo lubi historie video o waszych Handlarzach, takich prawdziwych, silnych mczyznach. To naprawd podniecajce. Czy twj przyjaciel, pan Munn, jest Handlarzem? Niezupenie wyglda na takiego silnego mczyzn. Handlarze przewanie maj brody i mwi basem, i tyranizuj kobiety - prawda? Arkadia umiechna si. - To cz naszej historii, pani. To znaczy, w pocztkach istnienia Handlarze byli pionierami. Poszerzali nasze

granice i cywilizowali reszt Galaktyki. Uczylimy si o tym w szkole. Ale te czasy miny. Nie ma ju Handlarzy, tylko korporacje i takie tam rzeczy. - Naprawd? Jaka szkoda. To czym si zajmuje pan Munn? To znaczy, co robi, skoro nie jest Handlarzem? - Wujek Homir jest bibliotekarzem. Callia zakrya usta rk i zachichotaa. - Chcesz powiedzie, e pilnuje ksiek? Ojej! eby dorosy mczyzna zajmowa si takimi gupstwami! - To bardzo dobry bibliotekarz, pani. Bibliotekarz to zawd bardzo powaany w Fundacji. ma opalizujc filiank. Lady Callia zaniepokoia si. - Ale, drogie dziecko, nie chciaam ci urazi. To na pewno bardzo inteligentny czowiek. Zauwayam to w jego oczach, kiedy tylko na niego spojrzaam. Byy takie... takie inteligentne. A poza tym musi by odwany, skoro chce obejrze paac Mua. - Odwany? - Arkadia sprya si wewntrznie. To byo to, na co czekaa. Intryga! Intryga! Spytaa z doskona obojtnoci, ogldajc z zainteresowaniem swe paznokcie: - A dlaczego trzeba by odwanym, eby obejrze paac Mua? - Nie wiesz? - oczy Callii zrobiy si okrge ze zdziwienia. Zniya gos: Ciy na nim kltwa. Na ou mierci Mu nakaza, aby nikt nie omieli si wej do paacu, zanim powstanie Imperium Galaktyczne. Nikt na Kalganie nie odway si nawet pomyle, e mgby tam wej. Arkadia przyja to spokojnie. - Ale to zabobon! - rzeka. Nie mw tak - Callia bya wyranie przygnbiona. - Misio te tak zawsze mwi. Chocia mwi te, e nie trzeba tego gono powtarza, bo ta wiara pomaga mu trzyma ludzi w posuszestwie. Ale zauwayam, e sam te tam nigdy nie by. Ani Thallos, ktry by Pierwszym Obywatelem przed Misiem. Przyszo jej nagle co do gowy, bo znowu spytaa z ciekawoci: - Ale dlaczego pan Munnchce obejrze ten paac? To by wanie moment, w ktrym Arkadia moga zacz realizowa swj Odstawia na wykonany z mlecznego metalu stolik

dokadnie obmylony plan. Wiedziaa doskonae z ksiek, e metresa wadcy jest osob, ktra faktycznie sprawuje rzdy, e wywiera przemony wpyw na wszystkie jego decyzje. Dlatego, jeli wujek Homir nie wskra nic u Stettina - a bya pewna, e tak si stanie - ona musi naprawi to niepowodzenie przy pomocy lady Callii. Co prawda, lady Callia bya zagadkow postaci. Wydawaa si zupenie tpa. No, ale z drugiej strony historia dowodzi... - Jest pewien powd, pani - rzeka - ale czy zachowasz to w sekrecie? - Jak pragn szczcia! - odpara Callia, robic przy tym odpowiedni gest nad biaymi, falujcymi piersiami. Arkadia wiedziaa z gry, e taka bdzie odpowied. - Wujek Homir jest wielkim autorytetem w sprawach Mua. Napisa o tym ca mas ksiek. Ot on uwaa, e z chwil kiedy Mu podbi Fundacj, zmienia si caa historia Galaktyki. - Ojej! - On uwaa, e Plan Seldona... Callia z rozradowan min klasna w rce, - Syszaam o Planie Seldona! W kadym videofilmie o Handlarzach mwi si o tym. Podobno ten plan by tak zrobiony, eby Fundacja zawsze zwyciya. To ma co wsplnego z nauk, chocia nigdy nie mogam si zorientowa co. Zawsze si denerwuj, kiedy mam sucha wyjanie. Ale mw dalej, kochanie. Ty wyjaniasz zupenie inaczej. Wszystko wydaje si takie proste. - No wic sama widzisz, pani - podja na nowo Arkadia - e kiedy Fundacja zostaa pobita przez Mua, Plan Seldona zawid i od tamtej pory ju si nie liczy. I kto teraz utworzy Drugie Imperium? - Drugie Imperium? Tak, pewnego dnia musi ono powsta, ale jak? To wanie jest problem. No i jest jeszcze Druga Fundacja. - Druga Fundacja? - lady Callia bya zupenie zdezorientowana. Tak, oni planuj bieg wydarze, s nastpcami Seldona. Powstrzymali Mua, poniewa jego dziaanie byo przedwczesne, ale teraz mog popiera Kalgan. - Dlaczego? - Dlatego, e teraz Kalgan ma najwicej danych, eby sta si zalkiem

nowego imperium. Wygldao na to, e lady Callia zaczyna powoli rozumie. - Chcesz powiedzie, e Misio ma stworzy nowe imperium? Tego nie mona stwierdzi na pewno. Tak myli wujek Homir, ale eby si upewni, musi przejrze archiwum Mua. - To wszystko jest takie skomplikowane - rzeka lady Callia niepewnym gosem. Arkadia poddaa si. Zrobia wszystko, co moga. Pierwszy Obywatel Stettin by w zym humorze. Spotkanie z tym niewydarzonym fajtap z Fundacji byo zupenie bezproduktywne. A nawet gorzej - byo irytujce. By absolutnym wadc dwudziestu siedmiu wiatw, dysponowa najwiksz w Galaktyce si militarn, mie najbardziej w caym wszechwiecie wybuja ambicj i rozmawia o jakich bzdurach z antykwariuszem! Niech to szlag trafi. Mia pogwaci zwyczaje obowizujce na Kalganie, tak? Mia pozwoli na to, eby przewrcono do gry nogami paac Mua, i to tylko po to, eby jaki dure mg napisa kolejn ksik? Poszukiwania naukowe! Autorytet wiedzy! Czy ten wymoczek wyobraa sobie, e on powanie wemie takie frazesy? A poza tym - cierpa mu lekko skra, gdy to pomyla - bya jeszcze sprawa kltwy Mua. Nie wierzy w to - nikt inteligentny nie mg wierzy w takie brednie. Ale jeli ju mia si przeciwstawi ostatniej woli Mua, to z waniejszych powodw ni te, ktre przedstawi ten dure. - A ty czego tu chcesz? - warkn i lady Callia, ktra wanie pokazaa si w drzwiach, a si skurczya ze strachu. - Jeste zajty? - Tak. Jestem zajty. - Ale nie ma tu nikogo, Misiu. Nie mog z tob porozmawia nawet przez chwil? - Na Galaktyk! Czego chcesz? Mw szybko. - Ta dziewczynka - zacza, jkajc si - powiedziaa mi, e wybieraj si do paacu Mua. Pomylaam, e mogabym z nimi i. Tam, w rodku, musi by wspaniale. - Powiedziaa ci tak? A ja ci mwi, e ani oni si tam nie wybieraj, ani

my. Teraz wracaj do swoich. spraw. Mam ci ju prawie powyej uszu. - Ale, Misiu, dlaczego si nie wybieraj? Nie chcesz im pozwoli? Ta dziewczynka mwia, e ty stworzysz imperium! - Nie obchodzi mnie, co mwia... Zaraz, co powiedziaa? - Podszed szybko do Callii i chwyci j tak mocno za rami, e jego palce wpiy si w. jej ciao. - Co ci mwia? - Boli mnie. Nie mog sobie przypomnie, co mwia, kiedy si tak na mnie patrzysz. Puci j. Przez chwil masowaa rami, na ktrym wyranie wida byo czerwone lady jego palcw. Potem rzeka paczliwie. - Musiaam jej obieca, e ci nie powiem. - To le. Mw! I to zaraz. - Mwia, e Plan Seldona zosta zmieniony i e gdzie tam jest inna Fundacja, ktra stara si, eby stworzy nowe imperium. To wszystko. Aha, i mwia, e pan Munn to wany uczony i e potwierdzenie tego wszystkiego mona znale w paacu Mua. To dokadnie wszystko, co powiedziaa. Gniewasz si? Ale Stettin nic nie odpowiedzia. Wyszed spiesznie z pokoju, zostawiajc Calli w niepewnoci. Spogldaa za nim aonie swymi wielkimi jak u krowy oczami. Nie mina godzina, jak zostay wysane dwa rozkazy opatrzone urzdow pieczci Pierwszego Obywatela. Skutkiem jednego z nich piset liniowcw wznioso si w przestrze na, jak to oficjalnie okrelono, wiczenia operacyjne. Drugi natomiast dotyczy tylko jednego czowieka i wprawi go w wielk konfuzj. Homir Munn skoczy wanie przygotowania do odlotu, kiedy dotar do niego drugi ze wspomnianych rozkazw Stettina. By to, oczywicie, nie tyle rozkaz, ile oficjalne pozwolenie na wstp do paacu Mua. Munn czyta je kilka razy, ale jako nie czu z tego powodu wielkiej radoci. Za to Arkadia bya uszczliwiona. Wiedziaa, co si stao. A w kadym razie mylaa, e wie.

14. Trwoga
Poli stawiaa niadanie na stole, patrzc jednym okiem na telewizor wyrzucajcy z siebie spokojnie najnowsze wiadomoci. Mona byo bez obawy zastawia st, a jednoczenie zerka w inn stron. Wszystkie skadniki niadania znajdoway si w sterylnych pojemnikach jednorazowego uytku, w ktrych si je od razu podgrzewao, wic przyrzdzenie niadania sprowadzao si dla niej do sporzdzenia menu, ustawienia pojemnikw na stole i uprztnicia ich po posiku. Naraz zamara w bezruchu, a potem jkna: - Och, jacy ludzie si niegodziwi - a Darell mrukn co pod nosem w odpowiedzi. Jej gos wznis si do poziomu przenikliwego jazgotu, w ktry zawsze automatycznie wpadaa, kiedy zaczynaa lamentowa nad nikczemnoci wiata. - No i niech pan teraz powie, czemu ci okropni Kalgaczycy - mocno zaakcentowaa drug sylab, przecigajc a - tak postpuj? Wszyscy ju myleli,. e wreszcie dadz spokj. Ale nie - cay czas tylko mc i mc. Niech pan tylko spojrzy na ten tytu Zamieszki przed konsulatem Fundacji. No, ja bym im co powiedziaa, gdyby to zaleao ode mnie. Cay kopot z ludmi, e maj krtk pami. Zapominaj, i ju - zupenie jakby w ogle byli bez pamici. Niech pan, doktorze, pomyli o tej ostatniej wojnie, jak umar Mu - oczywicie byam wtedy jeszcze maa - nic, tylko zmartwienia i kopoty. Zabili mojego rodzonego wuja, mia dopiero dwadziecia par lat i zostawi mod on - dopiero dwa lata po lubie - z maym dzieckiem. Nawet go pamitam - mia jasne wosy i taki doek w brodzie. Mam gdzie jego trjwymiarowe zdjcie... A teraz to jego dziecko - to bya dziewczynka - ma ju dorosego syna, i te suy we flocie i wszystko si moe zdarzy... No wic nasi latali na patrole, i wszyscy doroli zmieniali si tylko stale w obronie stratosferycznej... wyobraam sobie, co by zrobili, gdyby Kalgaczycy posunli si tak daleko. Mama opowiadaa nam, e racjonowano wtedy jedzenie, i jakie byy ceny i podatki. Czowiek ledwo wiza koniec z kocem. Czowiek sobie myli, e jak by nard mia troch rozumu, to za nic by

nie chcia zaczyna na nowo, tylko by si trzyma od tego jak najdalej. I po mojemu, to nie ludzie to robi - taki Kalgaczyk to te by wola siedzie z on w domu, a nie tuc si statkiem gdzie po przestrzeni, eby go w kocu zabili. To ten straszny typ, Stettin. A dziw bierze, e tacy ludzie jeszcze yj. Zabi tego poprzedniego - jak mu tam - aha, Thallos, i teraz rozrabia, bo chce by szefem wszystkiego. Ale dlaczego zaczyna z nami, to ju naprawd nie wiem. Musi przegra, jak zawsze. Moe to wszystko jest w Planie, ale czasem sobie myl, e to musi by zy plan - tyle wojen i zabijania, chocia oczywicie nie powiem nic zego o Seldonie, bo on na pewno wie lepiej ni ja i moe jestem za gupia, eby si go czepia. A ta inna Fundacja te jest dobra. Mogli przecie teraz ich zatrzyma i wszystko by byo dobrze. Pewnie i tak to w kocu zrobi i czowiek ma nadziej, e zd, zanim zacznie by naprawd le. Doktor Darell podnis gow znad niadania. - Mwia co, Poli? Poli otworzya szeroko oczy ze zdumienia, a potem zmruya je ze zoci. - Nic, doktorze, w ogle nic. Ja tu nie mam nic do gadania. Czowiek prdzej skona, ni mona co powiedzie w tym domu. Tylko skocz tu, skocz tam, ale sprbuj co powiedzie... - I odesza, kipic ze zoci i mruczc co pod nosem. Jej wyjcie nie zrobio na Darellu wikszego wraenia ni jej gadanie. Kalgan! Bzdura! Zwyky fizyczny przeciwnik! Tacy ju nieraz dostawali upnia. Mimo to, nie mg si trzyma z dala od tego gupiego kryzysu. Tydzie wczeniej burmistrz zaproponowa mu stanowisko Penomocnika do Spraw Bada i Postpu Naukowego. Obieca da odpowied dzisiaj. No, c... Wierci si niespokojnie na krzele. e te akurat jemu musiano to zaproponowa. Ale czy mg odmwi? Wygldaoby to dziwnie, a tego wola nie ryzykowa. W kocu, co go obchodzi Kalgan! Dla niego by tylko jeden wrg. Zawsze ten sam. Dopki ya ona, cieszy si, e ma powd, by si sam przed sob

usprawiedliwia z wymigiwania si od obowizku. Kry si. Te dugie, spokojne dni spdzone na Trantorze, wrd zabytkowych ruin! Cisza zrujnowanego wiata i zapomnienie! Ale ona zmara. To wszystko trwao zaledwie pi lat, a kiedy si skoczyo, wiedzia, e moe y tylko w jeden sposb - walczc z tym nieuchwytnym, ale gronym wrogiem, ktry, rzdzc jego przeznaczeniem, pozbawia go ludzkiej godnoci, ktry czyni jego ycie ndznym pezniciem do z - gry okrelonego celu, ktry rozgrywa losy wszechwiata jak jak wstrtn i nieubaganie planow parti szachw. Mona to nazwa sublimacj - on sam tak to okrela - ale ta walka nadaa sens jego yciu. Najpierw podj prac na Uniwersytecie Santaskim, u profesora Kleisego. Dobrze wykorzysta te pi lat. Ale Kleise by tylko zbieraczem danych. Nie mogo mu si powie w osigniciu prawdziwego celu i kiedy Darell uwiadomi to sobie z ca ostroci, uzna, e pora odej. C z tego, e Kleise otacza swoje badania tajemnic, kiedy musia mie ludzi, ktrzy pracowali z nim i dla niego. Mia osoby, ktrych mzgi sondowa. I mia uniwersytet, ktry go finansowa. To wszystko byy saboci. Kleise nie potrafi tego zrozumie, a on, Darell, nie by w stanie mu tego wytumaczy. Rozstali si jak wrogowie. I dobrze si stao - musieli si tak rozsta. Musia zrezygnowa z pracy w uniwersytecie z powodu braku wynikw - na wypadek, gdyby go kto obserwowa. Kleise pracowa nad wykresami, Darell nad formuami matematycznymi, ktrych nigdzie nie zapisywa i ktre kry w zakamarkach swego mzgu. Kleise pracowa z wieloosobowym zespoem, Darell - sam. Kleise na uniwersytecie, Darell w zaciszu swego domu na przedmieciu. I ju prawie osign swj cel. Jeli wzi pod uwag mzg, czonek Drugiej Fundacji nie jest czowiekiem w normalnym znaczeniu tego sowa, Najbystrzejszy fizjolog czy najbardziej dowiadczony neurochemik mog nic nie wykry, ale musi by jaka rnica. A poniewa rnica ta dotyczy mzgu, tam wanie naley jej szuka.

Wemy czowieka takiego jak Mu - a nie ma wtpliwoci, e mieszkacy Drugiej Fundacji posiadaj identyczne jak on zdolnoci, bez wzgldu na to, czy s one wrodzone czy nabyte - z umiejtnoci odkrywania i manipulowania ludzkimi uczuciami, wydedukujmy std potrzebny obwd elektroniczny, a z tego z kolei niezbdne szczegy budowy encefalografu, przed ktrym ukrycie takiej umiejtnoci bdzie ju niemoliwe. I teraz w jego yciu znowu pojawia si Kleise, w osobie swego arliwego modego ucznia, Anthora. Przecie to szalestwo! Zjawia si tu z tymi swoimi wykresami i encefalogramami osb, do ktrych dobraa si Druga Fundacja. On, Darell, nauczy si wykrywa takie zmiany w mzgu ju wiele lat temu, ale jaki z tego poytek? Chcia znale sprawc, nie narzdzie. Mimo to by zmuszony zgodzi si na wspprac z Anthorem, gdy dawao to wiksz szans ukrycia si. Tak samo teraz zostanie Penomocnikiem do Spraw Bada i Postpu Naukowego. To rwnie daje wiksz szans ukrycia si! I tak stworzy konspiracj w konspiracji. Pomyla o Arkadii i zdenerwowa si, ale szybko si otrzsn. Gdyby pozostawiono go samego, nigdy by si to nie wydarzyo. Gdyby pozostawiono go samego, niebezpieczestwo nie grozioby nikomu oprcz niego. Gdyby pozostawiono go samego... Poczu, e wzbiera w nim gniew, gniew na nieyjcego Kleisego, na yjcego Anthora, na tych wszystkich penych dobrych intencji gupcw... No c, powinna da sobie rad. Jak na swj wiek, bya bardzo dojrzaa. Powinna da sobie rad! Byo to jego pobone yczenie... Ale czy dawaa sobie rad? W chwili, kiedy doktor Darell powtarza, sobie ponuro, e powinna da sobie rad, Arkadia siedziaa w zimnym, surowym przedpokoju Urzdu Pierwszego Obywatela Galaktyki, przenoszc wzrok z jednej ciany na drug. Siedziaa tam ju dobre p godziny. Kiedy przekroczya, wraz z Homirem Munnem prg Urzdu, zauwaya przy drzwiach dwch uzbrojonych wartownikw. Poprzednim razem nie byo ich. Bya teraz sama, ale wyczuwaa czajc si w budynku wrogo. Nawet urzdzenie tego wntrza wydawao si nieprzyjazne. Po raz pierwszy. Co to

mogo by? Homir by u Stettina. A zatem co byo nie tak? Doprowadzao j to do wciekoci. W ksikofilmach i na video bohater w podobnej sytuacji przewidywa, co si stanie, i by na to z gry przygotowany, a tymczasem ona... ona siedziaa i nic. Wszystko mogo si zdarzy. Dosownie wszystko! A ona siedziaa i nic. Zaraz, bez nerww. Trzeba to wszystko przemyle od pocztku. Moe nasunie si jakie wyjanienie. Przez dwa tygodnie Homir prawie nie wychodzi z paacu Mua. Zabra j raz ze sob, za zgod Stettina. Bya to potna i ponura budowla, pogrona zdao si - we wspomnieniach przeszoci. W opustoszaych salach gucho dwiczay ich kroki. Arkadii zdecydowanie si to nie podobao. Wolaa szerokie, gwarne i wesoe ulice stolicy, teatry i przedstawienia, ktrym nie byo koca na tym wiecie, zdecydowanie uboszym od Fundacji, ale nie szczerzcym pienidzy na pokazanie si. Homir wraca wieczorami przejty... - Dla mnie to wiat z bajki - mwi szeptem. - Gdybym tylko mg rozebra ten paac i kamie po kamieniu, warstwa po warstwie gbki aluminiowej, przenie go na Terminusa... Jakie by to byo muzeum! Jego dawne ociganie si i niech do tego, co mu przyszo robi, znikny bez ladu. Teraz wrcz pon chci dziaania. Nieomylnym tego znakiem, ktry oczywicie nie uszed uwadze Arkadii, by fakt, e przez cay ten okres praktycznie ani razu si nie zajkn. Pewnego razu powiedzia: - S tam streszczenia notatek generaa Pritchera... - Syszaam o nim. Pochodzi z Fundacji, ale by zdrajc i przeczesywa ca przestrze w poszukiwaniu Drugiej Fundacji, prawda? - Niezupenie zdrajc, Arkady. Mu odmieni go. - To na jedno wychodzi. - To przeczesywanie, jak to nazwaa, byo absolutnie beznadziejnym przedsiwziciem. Oryginalny zapis Konferencji Seldonowskiej na ktrej piset lat temu powzito decyzj o zaoeniu obu Fundacji, tylko napomyka o Drugiej Fundacji. Pisze tam, e znajduje si ona na drugim kocu Galaktyki, na Kracu

Gwiazdy. To wszystko, na czym mogli si oprze Mu i Pritcher. Nie dysponowali adn metod rozpoznania Drugiej Fundacji, nawet gdyby j znaleli. C za szalestwo! - Sporzdzili notatki - mwi teraz sam do siebie, ale Arkadia pilnie suchaa - dotyczce prawie tysica wiatw, a tymczasem liczba wiatw, ktre trzeba bra pod uwag w tej sprawie, musi by bliska miliona. My te nie jestemy w lepszej sytuacji... Arkadia przerwaa mu z lkiem: - ! Homir zdrtwia i doszed do siebie dopiero po duszej chwili. - Lepiej przestamy rozmawia - wymamrota. A teraz Homir by u Stettina, a Arkadia czekaa sama w przedpokoju i zupenie bez powodu czua, jak krew zamiera jej w yach. I to byo najbardziej przeraajce. Fakt, e wydawao si nie by ku temu adnego powodu. Znajdujcy si po drugiej stronie drzwi Homir te czu dziwn mikko w kolanach. Stara si z caej siy powstrzyma jkanie, ale oczywicie skutek tego by taki, e mg wymwi czysto nie wicej ni dwa sowa naraz. Stettin - sze stp i sze cali wzrostu, wydatna szczka i zdecydowane spojrzenie - by w penym umundurowaniu. Mwi, machajc rytmicznie potn, zacinit w pi doni: - Mia pan dwa tygodnie czasu, a teraz przychodzi pan do mnie z pustym gadaniem. No, miao, chc wiedzie, co mnie czeka, i nie obawiam si najgorszych wiadomoci. Czyby moja flota miaa zosta rozbita w puch? Czybym mia walczy nie tylko z ludmi z Pierwszej, ale take z widmem Drugiej Fundacji? - Po... powtarzam, panie, e nie jestem p... prorokiem. Z... zupenie nie n... nie wiem. - Ale moe chce pan wrci i ostrzec swoich rodakw? Na gbok Przestrze, dosy tego udawania! Albo powie mi pan prawd, albo sam j z pana wycign, razem z flakami. - M... mwi szczer p... prawd i prosz p... panie, eby n... nie zapomina, e jestem obywatelem Fundacji. Jeli m... mi si co stanie, to moesz, p... panie, p... pniej tego aowa.

Wadca Kalgana rozemia si gromko: - To pogrki dobre dla dzieci. Moe pan to schowa dla jakiego idioty. No c, panie Munn, byem cierpliwy. Suchaem przez dwadziecia minut tych nudnych bredni, ktrych wymylenie musiao pana kosztowa bezsenn noc. Na darmo si pan trudzi. Wiem doskonale, e nie przyby pan tu tylko po to, eby wygrzeba w archiwum Mua jak ciekawostk... Mia pan inny cel, cho nie chce pan si do tego przyzna. Prawda? W oczach Homira Munna pojawio si przeraenie. Stettin dostrzeg to i klepn go w rami z tak si, e zachwia si nie tylko bibliotekarz, ale i krzeso pod nim. - Dobrze. A wic porozmawiajmy teraz szczerze. Bada pan Plan Seldona. Wie pan, e jest on ju nieaktualny. Wie pan, by moe, e teraz ja musz nieuchronnie wygra - ja i moi nastpcy. Czy to wane, czowieku, kto, stworzy Drugie Imperium? Wystarczy, e zostanie utworzone. Historia nie ma swoich faworytw, prawda? Boi si pan mi powiedzie? Widzi pan teraz, e znam cel paskiej misji. - Czego p... pan chce ode m... mnie? - spyta Munn ochrypym gosem. - Pana wsppracy. Nie chciabym popsu czego w Planie przez nadmiern pewno siebie. Pan si zna na tym lepiej ni ja, moe pan wykry jakie drobne usterki, ktrych ja nic zauwa. Dobrze pana wynagrodz dostanie pan swj udzia w upach. Czego pan si spodziewa w Fundacji? Odwrci bieg wydarze? Zapobiec nieuniknionej prawdopodobnie porace? Przeduy wojn? A moe jest pan po prostu patriot i chce odda ycie za swj kraj? - J... ja... - zacz Munn, ale zaci si na dobre i nie powiedzia ani sowa. - Zostanie pan - rzek pewnym siebie gosem wadca Kalgana. - Nie ma pan wyboru. Chwileczk... - przypomnia sobie co. - Mam informacj, e paska bratanica pochodzi z rodu Bayty Darell. - Tak - zdoa wykrztusi Homir. W tej chwili nie czu si na siach, aby mwi co poza szczer prawd. - Czy to znaczca rodzina w Fundacji? Homir skin gow i rzek: - Taka, e na pewno ne z... znios, eby im si s... staa jaka k...

krzywda. - Krzywda? Niech pan nie bdzie idiot. Myl o czym zupenie przeciwnym. Ile ona ma lat? - Czternacie. - Ach tak! No, ale nawet Druga Fundacja czy sam Hari Seldon nie s w stanie przeszkodzi temu, eby dziewczynka po pewnym czasie staa si kobiet. Powiedziawszy to, obrci si na picie i szybko podszed do ukrytych za kotar drzwi, ktre otworzy jednym szarpniciem. - Po jak przestrze przycigna tu swoje trzsce si zwoki? - rykn. Lady Callia zamrugaa powiekami i rzeka cichutko: - Nie wiedziaam, e jest kto u ciebie. - Jest. Pomwimy o tym pniej, a teraz zabieraj si std, i to szybko. Dobiegajcy z korytarza tupot wiadczy, e lady Callia oddalia si biegiem. Stettin wrci na swoje miejsce. - Ona to epizod, ktry trwa ju zbyt dugo. To si wkrtce skoczy. Czternacie lat, powiada pan? Homir spojrza na niego z przeraeniem. Arkadia poderwaa si sposzona, chwytajc ktem oka jaki ruch. Bezszelestnie otworzyy si drzwi. Ukaza si zza nich zakrzywiony palec, dajcy gwatownie znaki, eby podesza. Przez dug chwil trwaa w miejscu, a potem, jakby sam ten widok zmusi j do takiej ostronoci, zbliya si na palcach do drzwi. Ich kroki brzmiay w korytarzu niczym zduszony szept. Bya to oczywicie lady Callia. ciskaa rk Arkadii tak mocno, e a bolao. Arkadia jako nie miaa nic przeciw temu, eby i za ni. Lady Callii przynajmniej si nie baa. Ale co to wszystko miao znaczy? Znalazy si w jej buduarze. Wszystko tam byo rowe, mikkie i puszyste. Lady Callia przycisna si plecami do drzwi. - To byo przejcie do mnie... wiesz, do mojego pokoju, z jego gabinetu. Z jego, wiesz... - powiedziaa, wskazujc za siebie kciukiem, jak gdyby sama myl o nim napeniaa jej serce mierteln trwog.

- Cae szczcie... cae szczcie... - jej renice tak si rozszerzyy, e wydawao si, i bkit jej oczu pokrywa si czerni. - Czy moesz mi, pani, powiedzie... zacza niemiao Arkadia. Callia podskoczya gwatownie. - Nie, dziecko, nie teraz. Nie mam czasu. Zdejmij ubranie. Prosz ci. Prosz. Dam ci wicej, ni masz i nie rozpoznaj ci. Zanurzya si w szafie, wyrzucajc na podog sterty przernych, bezuytecznych teraz szmatek i szukajc gorczkowo czego, w czym mogaby si pokaza dziewczynka, nie wzbudzajc w nikim niezdrowych emocji. - O, we to. To powinno by dobre. Masz pienidze? Bierz - we wszystkie, i to, i to - cigaa klejnoty z palcw i kolczyki z uszu. - Le do domu... le do domu, do Fundacji. - Ale Homir... wujek - protestowaa bez przekonania, podczas gdy lady Callia wcigaa na ni przez gow pachnc perfumami luksusow sukni z metalicznej przdzy. - On nie odleci std. Misio zatrzyma go tu na zawsze, ale ty nie moesz zosta. Ojej, nie rozumiesz, kochanie? - Nie - Arkadia nie ruszaa si z miejsca. - Nie rozumiem. Lady Callia splota ciasno donie. - Musisz wraca, eby ostrzec swj kraj, e bdzie wojna. Chyba to jasne? - Paradoksalne, wydawao si, e przeraenie nadao jej mylom i sowom niezwyk u niej jasno. - Teraz chod! Wyszy innymi drzwiami. Mijay oficerw, ktrzy ogldali si za nimi, ale nie widzieli powodu, aby zatrzymywa kogo, kogo tylko wadca Kalgana mg bezkarnie zatrzyma. Kiedy przechodziy przez drzwi, stranicy pryli si i prezentowali bro. Arkadia nie miaa gbiej odetchn. Wydawao si jej, e ta wdrwka po korytarzach paacu trwaa cae wieki, a przecie od chwili kiedy w drzwiach przedpokoju, w ktrym czekaa na Munna, ukaza si kiwajcy na ni palec lady Callii, do czasu, kiedy wreszcie znalaza si za bram paacu, mino tylko dwadziecia pi minut. Obejrzaa si z trwog. - Nie... nie wiem, pani, dlaczego to robisz, ale dzikuj ci... A co bdzie z

wujkiem Homirem? - Nie wiem - jkna lady Callia. - Na co czekasz? Jed prosto na kosmodrom. Nie zwlekaj. On moe ju ci szuka. Ale Arkadia ocigaa si. Miaa zostawi Homira i teraz, kiedy poczua si swobodna, obudzia si w niej podejrzliwo. - A jeli tak jest, to dlaczego martwi ci to, pani? - spytaa. Lady Callia zagryza wargi i wybkaa: - Nie mog ci tego powiedzie. Jeste jeszcze za maa. To by byo nieprzyzwoite. No, wiesz, dorastasz, a ja... ja poznaam Misia, kiedy miaam szesnacie lat. Nie chc, eby tu bya - w jej oczach pojawia si wrogo i zaenowanie. Arkadia zrozumiaa, co jej grozio, i zdrtwiaa z przeraenia. - A co si stanie z tob, pani, kiedy on si o tym dowie? - wyszeptaa. - Nie wiem - odpara paczliwym tonem lady Callia i zasoniwszy rk twarz, odwrcia si i pobiega szerok drog wiodc do rezydencji wadcy Kalgana. Ale Arkadia staa w miejscu jak zamurowana, bo w ostatniej chwili, zanim lady Callia odwrcia si, co dostrzega. W tych wielkich, przeraonych oczach pojawi si na uamek sekundy bysk zimnej satysfakcji. Zimnej, nieludzkiej satysfakcji. Mimo i trwao to krcej ni mrugnicie, Arkadia nie miaa wtpliwoci, e si nie przewidziaa. Pucia si pdem, szukajc wolnej budki, z ktrej przez nacinicie guzika moga przywoa takswk. Nie uciekaa przed Stettinem. Nie uciekaa przed nim ani przed jego zgraj. , ktra moe ju deptaa jej po pitach. Nie straszne jej ju byo jego dwadziecia siedem wiatw, pdzcych niby jeden wielki pies goczy jej tropem. Uciekaa jak najdalej od sabej kobiety, ktra pomoga jej wydosta si z paacu. Od kobiety, ktra obsypaa j klejnotami i pienidzmi, ktra ryzykowaa wasnym yciem, aby j ocali. Od istoty, ktra naleaa do Drugiej Fundacji. Przed budk zatrzymaa si z lekkim trzaskiem takswka powietrzna. Wzbudzony przez ni po wiew omit twarz Arkadii i wzburzy wosy pod

darowanym jej przez Calli kapturem z mikkiego futra. - Dokd jedziemy, prosz pani? Staraa si usilnie, aby jej gos zabrzmia jak najbardziej dorole. - Ile tu jest kosmodromw? - Dwa. Na ktry chce pani lecie? - A ktry jest bliej? Takswkarz spojrza na ni. - Kalgan Centralny, prosz pani. To na ten drugi. Mam pienidze trzymaa w rku dwudziestokalganidowy banknot. Jego nomina nie mia dla niej adnego znaczenia, ale takswkarz umiechn si z zadowoleniem. - Gdzie tylko pani sobie yczy. Takswk powietrzn moe pani si dosta wszdzie. Przytulia rozpalony policzek do chodnego, z lekka pachncego stchlizn oparcia. W dole przesuway si wolno wiata miasta. Co teraz robi? Co teraz robi? W tej chwili poczua si ma, gupiutk dziewczynk. Ojciec by daleko i baa si. Do oczu napyny jej zy. Czua nieznony ucisk w gardle, jakby miaa wybuchn gonym paczem. Nie bala si, e zapie j Stettin. Lady Callia zadba, eby do tego nie doszo. Lady Callia! Stara, gupia, tusta krowa, ale jako udawao si jej zatrzyma przy sobie Stettina. O, teraz to byo zupenie jasne. Wszystko byo jasne. Ta herbatka u Callii, na ktrej staraa si by taka chytra i inteligentna. Mdra, maa Arkadia! Nienawidzia si w tej chwili. Pokierowano ni podczas tej rozmowy i prawdopodobnie potem pokierowano Stettinem, eby mimo wszystko pozwoli Homirowi na wstp do paacu. Chciaa tego ona, ta pozornie gupawa Callia, i tak wszystko zaaranowaa, e Arkadia sama dostarczya wiarygodnej wymwki, takiej, ktra nie wzbudzia adnego podejrzenia u ofiar i nie wymagaa bezporedniej interwencji Callii. Ale wobec tego dlaczego bya wolna? Homir, oczywicie, by winiem... Chyba e... Chyba e ma wrci do Fundacji jako przynta... jako przynta dla reszty... eby wpadli w apy Drugiej Fundacji. A wic nie moe wrci do Fundacji...

- Kosmodrom, prosz pani - takswka staa. Dziwne. Nawet nie spostrzega, kiedy si zatrzymali. Zupenie jak we nie. - Dzikuj - podaa banknot nie widzc niczego, niezdarnie wygramolia si z pojazdu i pucia si biegiem przez elastyczny chodnik. wiata. Obojtni mczyni i kobiety. Wielkie tablice z pojawiajcymi si na nich informacjami o przylatujcych i odlatujcych statkach. Dokd lecie? Nie dbaa o to. Wiedziaa tylko tyle, e nie poleci na Fundacj. Dokdkolwiek, byle nie tam. Dziki Seldonowi, e Callia zapomniaa si na chwil, e na uamek sekundy, bdc ju znuona cigym udawaniem i nie obawiajc si, e moe to dostrzec takie dziecko, pozwolia sobie na odprenie si. I wtedy Arkadia uwiadomia sobie co innego, co, co niejasno przeczuwaa cay czas, od chwili, kiedy zacza si ta ucieczka, co, co sprawio, e nagle przestaa by ju dzieckiem. I wiedziaa ju, e musi uciec. To byo waniejsze ni wszystko inne. Nawet gdyby odkryto wszystkich konspiratorw na Fundacji, nawet gdyby schwytano jej wasnego ojca, nie moga - nie wolno jej byo ryzykowa, ostrzegajc ich. Nie moga, nawet w najmniejszym stopniu, ryzy kowa swego ycia. Nawet za cen caego Terminusa. Bya teraz najwaniejsz osob w caej Galaktyce. Bya jedyn wan osob w Galaktyce. Wiedziaa o tym, stojc przed automatem biletowym i zastanawiajc si, dokd lecie. W caej Galaktyce ona i tylko ona, z wyjtkiem ich samych, wiedziaa, gdzie znajduje si Druga Fundacja.

15. PRZEZ SIE


TRANTOR - W poowie okresu bezkrlewia Trantor w niczym nie przypomina dawnej, wietnej metropolii. Pord ruin gigantycznych budowli ya niewielka spoeczno rolnikw... Encyklopedia Galaktyczna Nie ma i nigdy nie byo niczego, co daoby si porwna z ruchliwym portem kosmicznym znajdujcym si na obrzeu stolicy gsto zaludnionej planety. Potne maszyny spoczywaj w swych oach. Przypadkowy widz, ktry znajdzie si tam w odpowiedniej porze, moe ujrze zapierajcy dech w piersi widok osiadajcego na ziemi, kolosa lub dostarczajcy wikszych jeszcze emocji start statku, gigantycznej stalowej bryy nikncej wkrtce w przestworzach niczym baka mydlana. Wszystko to odbywa si prawie bezgonie. Si napdow jest bowiem cicha fala nukleonw zmieniajcych ukad na bardziej zwarty... Dotyczy to dziewidziesiciu piciu procent terenu portu. Dziesitki mil kwadratowych przeznaczone s dla maszyn, ludzi, ktrzy je obsuguj oraz orodkw obliczeniowych sucych zarwno ludziom jak i maszynom. Tylko pi procent obszaru zajmowanego przez port kosmi czny przeznaczone jest dla tumw, dla ktrych port jest bram do wszystkich gwiazd Galaktyki. Na pewno tylko nieliczni spord przelewajcych si codziennie przez port tumw pasaerw zadaj sobie trud, aby zatrzyma si na chwil i zastanowi si nad skomplikowanym systemem urzdze czcych ze sob szlaki komunikacyjne. By moe ten i w poczuby si nieco nieswojo, gdyby pomyla o tych tysicach ton stali unoszcych si w powietrzu. Mogoby si przecie zdarzy, e ktry z tych kolosw zgubiby naprowadzajce go na waciw drog pasmo radiowe i rozbi si o p mili od wyznaczonego ldowiska - padajc na przykad na ogromny budynek poczekalni - tak e po tysicach ludzi zostayby tylko kby organicznej pary i nieco sproszkowanych fosforanw. Nowoczesne rodki bezpieczestwa gwarantoway wszake, e nigdy do tego nie dojdzie i trzeba by zaiste by bardzo znerwicowanym, eby zaprzta sobie gow t spraw duej ni przez chwil.

O czym zatem myl ci wszyscy ludzie? Ot trzeba pamita, e nie jest to zwyky tum. To tum, ktry ma pewien cel. Wyczuwa si to w atmosferze tego miejsca. Tworz si i przesuwaj kolejki, rodzice zgarniaj dzieci, bagaowi ukadaj paczki i walizy w sterty, krtko mwic - kady dokd zmierza. Wyobramy sobie teraz stan psychicznej izolacji, w jakim znajduje si tkwicy w tym ogromnym tumie. czowiek, ktry nie wie, gdzie ma si uda, a jednoczenie bardziej ni ktrakolwiek z otaczajcych go osb pragnie si std wydosta, ktry chce si uda dokdkolwiek, byle dalej od tego miejsca. Nie trzeba si ucieka do telepatii by ani adnych innych si w metod stanie bezporedniego kontaktu umysowego, zorientowa

psychicznym takiego czowieka, by wyczu w nastrj zagubienia, zagroenia i bezradnoci, ktry prowadzi do rozpaczy. Arkadia Darell stojca pord tych tumw w cudzym ubraniu, rzucona na obc planet, w obc sytuacj, ktra zdawaa si jej by zdarzeniem z ycia innej osoby, pragna w tej chwili znale si na powrt w bezpiecznym onie matki. Nie zdawaa sobie sprawy, e wanie tego podwiadomie pragnie. Wiedziaa tylko jedno - e wiat wok niej, otwarta przestrze, jest niebezpieczny i wrogi. Marzya o cichym, bezpiecznym schronieniu gdzie daleko od tego miejsca, w jakim niezbadanym jeszcze zakamarku wszechwiata, gdzie nikt by nigdy nie zajrza. Niedawno skoczya czternacie lat, a bya znuona yciem, jakby miaa lat osiemdziesit z okadem i przestraszona, jakby jeszcze nie miaa piciu. Czy kto spord setek ludzi ocierajcych si ni w tym toku nie jest czonkiem Drugiej Fundacji? Czy jaki nieznajomy nie umierci jej zaraz, kiedy zorientuje si, e ona wie to, czego nikt wiedzie nie moe, e wie, gdzie jest Druga Fundacja? Rozmylania te przerwa nagle gos, ktry zabrzmia jej w uszach niczym grzmot i zmrozi krew w yach. - No wic jak, panienko, kupujesz bilet czy tylko stoisz tutaj? Dopiero teraz uwiadomia sobie, e stoi przed automatem biletowym. Wkada si banknot o wysokim nominale do odpowiedniego otworu, naciska si ty guzik znajdujcy si pod tabliczk z nazw odpowiedniej planety w innym

otworze pojawia si bilet z dokadnie odliczon reszt. Nie zdarza si nigdy, eby elektroniczne urzdzenie sterujce automatem popenio bd, wic nie ma potrzeby, eby kto stercza tam przez dobre pi minut. Arkadia woya w otwr banknot dwustukredytowy i w tym samym momencie przyku jej uwag guzik pod tabliczk z napisem Trantor. Trantor bya stolica nieistniejcego od dawna Imperium, planeta, na ktrej si urodzia. Nacisna guzik jak we nie. I nic - pojawiy si tylko w okienku czerwone, migocce cyfry 172, 18172, 18172, 18... Tyle jeszcze musiaa dopaci. Wrzucia jeszcze jeden banknot dwustukredytowy. Automat wyplu bilet. Kiedy go wzia do rki, z otworu wysypaa si reszta. Zgarna bilon. Czua, e stojcy za ni mczyzna niecierpliwie pcha si na ni, eby wreszcie dosta si do automatu, ale nie ogldajc si nawet na niego, pucia si biegiem. Zaraz si jednak zatrzymaa. Nie miaa dokd uciec. Zewszd otaczali j wrogowie. Pochonita wasnymi mylami, nie bardzo zdawaa sobie spraw z tego, e patrzy na wielkie napisy zapalajce si w grze - Steffani, Anacreon, Fermus... Pojawi si napis Terminus. Caym sercem pragna wrci tam, ale nie miaa tego zrobi... Za niewielk sum mogaby wypoyczy przypominacz, ktry mona byo nastawi na dowolny kurs, i ktry - umieszczony w torebce - zasygnalizowaby jej w odpowiednim momencie, gosem, ktry tylko ona by syszaa, e jest ju tylko pitnacie minut do odlotu, ale takie udogodnienia s dobre dla ludzi, ktrzy czuj si bezpiecznie. Nikt w jej sytuacji nie pomylaby nawet o tym. Usiujc patrze w dwie strony rwnoczenie, uderzya znienacka gow w czyj mikki brzuch. Usyszaa zduszony okrzyk, a potem niepewne chrzknicie i poczua na ramieniu do. Skurczya si z przeraenia i chciaa krzykn, ale gos nie przeszed jej przez cinite gardo. Ten, kto j schwyta, trzyma j mocno i czeka. Powoli nachyli si nad ni i moga mu si przyjrze. By dosy niski i tgi. Jego siwe, lecz gste wosy byy zaczesane do tyu, tworzc nad czoem wielk fal, nieco pretensjonaln i zupenie nie pasujc do rumianej, czerstwej twarzy, ktra z miejsca zdradzaa wieniaka.

- Co si stao? - spyta w kocu z dobrodusznym umiechem. - Wygldasz na przestraszon. - Przepraszam - wymamrotaa Arkadia, trzsc si jak w febrze. - Spiesz si. Prosz si nie gniewa. Mczyzna puci to mimo uszu. - Uwaaj, dziecko - powiedzia. - Zgubisz bilet - wyj bilet z jej bezsilnych, zbielaych palcw i przyjrza mu si. Na jego twarzy odmalowao si wyrane zadowolenie. - Tak mylaem - rzek i rykn niczym baw: - Matkaaa! W tej samej chwili pojawia si przy nim kobieta, nieco nisza, tsza i bardziej rumiana. Okrcia wok palca kosmyk siwych wosw, ktry wymkn si spod jej staromodnego kapelusza i usiowaa schowa go na powrt. - Jestem, ojciec. Czemu si tak wydzierasz? - spytaa z wyrzutem. Ludzie patrz na ciebie jak na wariata. Nie jestemy u siebie na wsi. Umiechna si promiennie do milczcej Arkadii i dodaa: - Maniery ma jak niedwied. - A potem rzucia ostro: - Pu t dziewczynk, ojciec. Co ty wyprawiasz? Ojciec w odpowiedzi pomacha jej przed nosem biletem. - Patrz - powiedzia - ona leci na Trantor. Twarz Matki znowu si rozjania. - Jeste z Trantora? Ojciec, pu j, mwi - pooya na pododze wypchan waliz i agodnym, ale stanowczym ruchem zmusia Arkadi, eby na niej usiada. - Usid - rzeka - i rozprostuj nogi. Statek bdzie nie wczeniej jak za godzin, a awki s zapchane przez rnych picych prniakw. Jeste z Trantora? Arkadia poddaa si. Zaczerpna gboko powietrza i powiedziaa matowym gosem: - Urodziam si tam. Matka klasna z radoci w rce. - No popatrz, jestemy tu od miesica, i do tej pory nie spotkalimy nikogo od nas. To wspaniale. Twoi rodzice... - rozejrzaa si wok. - Nie jestem tu z rodzicami - rzeka ostronie Arkadia. - Zupenie sama? Taka dziewczynka i zupenie sama? - w gosie Matki czuo si oburzenie zmieszane ze wspczuciem. - Jak to si stao? - Matka - Ojciec pocign j za rkaw - poczekaj... Co ci powiem. Co tu

jest nie tak. Zdaje mi si, e ona si boi - w swoim mniemaniu mwi pewnie szeptem, ale jego gos wyranie dociera do Arkadii. - Ona biega... przygldaem si jej... i nie patrzya gdzie biegnie. Wpada na mnie, zanim zdyem zej jej z drogi. Wiesz, co myl? Zdaje mi si, e wpakowaa si w jakie tarapaty. No to zamknij buzi, Ojciec. Na ciebie kady by wpad. Usiada na walizie, ktra zatrzeszczaa pod jej ciarem i otoczya Arkadi ramieniem. - Uciekasz przed kim, kochanie? Powiedz mi, nie bj si. Pomog ci. Arkadia spojrzaa w dobre, szare oczy kobiety i poczua, e dr jej usta. Jaki wewntrzny gos mwi jej, e oto ma tu, obok siebie, ludzi z Trantora, z ktrymi moe lecie, ktrzy pomog jej urzdzi si na tej planecie, dopki nie zdecyduje, co dalej robi, gdzie lecie. Inny, wiele silniejszy gos mwi nieskadnie, e nie pamita nawet swej matki, e miertelnie boi si walki z wszechwiatem, e pragnie tylko wtuli si w silne, przyjazne ramiona, i e gdyby ya. jej matka, to mogaby... mogaby... I po raz pierwszy tego wieczoru rozpakaa si. Pakaa jak mae dziecko i sprawiao jej to ulg. Wtulia twarz w staromodn sukienk i zlewaa j obficie zami, czujc, jak obejmuje j mocne rami kobiety, a jej do gadzi agodnie jej wosy. Ojciec sta bezradnie, przygldajc si siedzcej na walizie parze i bezskutecznie szuka chusteczki. Gdy j wreszcie znalaz, Matka wyrwaa j z jego rk. Wzrokiem nakazaa mu milczenie. Przechodzcy obok ludzie nie zwracali na nich najmniejszej uwagi, zachowujc doskona obojtno anonimowego tumu. Cho znajdowali si w toku, byli naprawd samotni. W kocu szlochanie ustao i Arkadia umiechna si sabo, wycierajc czerwone oczy poyczon chusteczk. - O rany! - wyszeptaa. - Ja... - ! Nic nie mw - rzeka szybko Matka. - Sied i odpoczywaj. Jak dojdziesz do siebie, powiesz nam co si stao, zajmiemy si tym wszystko bdzie dobrze. Arkadia z trudem pozbieraa to, co zostao z jej zmysw. Nie moga powiedzie im prawdy. Nikomu nie moga powiedzie prawdy... Ale bya w 211

zbyt wyczerpana, eby zmyli na poczekaniu wiarygodne kamstwo. - Czuj si ju lepiej - rzeka cicho. - Dobrze - odpara Matka. - A teraz powiedz mi, dlaczego masz kopoty. Nie zrobia chyba nic zego? Oczywicie pomoemy ci, cho by nie wiem co zrobia, ale powiedz nam prawd. - Dla przyjaciela z Trantora wszystko - doda kordialnie Ojciec - co, Matka? - Och, cicho bd - rzeka ze zoci Matka. Arkadia szukaa czego w torebce. Przynajmniej torebka bya jej wasna. Zachowaa j mimo popiesznej zmiany ubrania w apartamentach lady Callii. Wreszcie znalaza to, czego szukaa i wrczya Matce. - To mj dowd - powiedziaa niemiao. By to duy, ozdobny dokument, wykonany ze sztucznego, lnicego pergaminu. Wyda go jej w dniu przybycia ambasador Fundacji, a opatrzy wiz odpowiedni urzdnik kalgaski. Matka popatrzya na niego bezradnie, a potem podaa Ojcu, ktry zapozna si z jego treci, robic przy tym wan min. - Jeste z Fundacji? - spyta. - Tak. Ale urodziam si na Trantorze. Jest tam napisane... - Mhm. Wydaje mi si w porzdku. Masz na imi Arkadia, tak? To stare trantorskie imi. Ale gdzie jest twj wuj? Tu pisze, e podrujesz w towarzystwie Homira Munna, swego wuja. - Zosta aresztowany - rzeka pospnie Arkadia. - Aresztowany! - oboje krzyknli jednoczenie. - Za co? - spytaa Matka? - Zrobi co? Arkadia potrzsna gow. - Nie wiem. Bylimy tu z wizyt. Wuj Homir mia jakie interesy ze Stettinem, ale... - nie potrzebowaa udawa, wzdrygna si naprawd. Ojciec by pod wraeniem tego, co powiedziaa. - Interesy ze Stettinem. No, no, twj wuj to musi by nie byle kto. - Nie wiem o co tam chodzio, ale Stettin chcia, ebym zostaa... - staraa si przypomnie sobie ostatnie sowa lady Callii, ktra odegraa dla niej t scen. Poniewa Callia, jak dobrze wiedziaa, bya w tych sprawach ekspertem, jej

opowie moe po raz drugi odnie skutek. Przerwaa na chwil i Matka zapytaa z zaciekawieniem: - A dlaczego chcia, eby zostaa? - Nie wiem. Chcia, ebym zjada kolacj tylko z nim, ale powiedziaam nie, bo chciaam, eby by z nami wujek Homir. On wtedy spojrza na mnie tak dziwnie i dalej trzyma mnie za rk. Ojciec otworzy usta, a Matka nagle zrobia si ze zoci czerwona na twarzy. - Ile masz lat, Arkadio? - Prawie czternacie, i p. Matka wzia gboki oddech i powiedziaa: - e te tacy ludzie chodz po wiecie! Psy na ulicy s lepsze. To przed nim uciekasz, kochanie, tak? Arkadia skina gow. - Ojciec, pd do Informacji i dowiedz si dokadnie, kiedy podstawi statek na Trantora. Szybko! - rzeka Matka. Ojciec zrobi jeden krok i zatrzyma si. Nad gowami rozlegy si ostre, metaliczne sowa i pi tysicy par oczu spojrzao w popochu do gry. - Pasaerowie! - grzmia surowy gos. - Poszukuje si niebezpiecznego zbiega. Port jest otoczony przez policj. Nie mona wchodzi ani wychodzi. Poszukiwania zostan jednak szybko zakoczone, a przez ten czas nie wylduje ani nie odleci aden statek, wic nikt si nie spni na swj lot. Zostanie opuszczona krata. Niech nikt nie wychodzi ze swego kwadratu przed podniesieniem kraty. W przeciwnym wypadku bdziemy zmuszeni uy elektronicznych biey. Przez ten krtki uamek czasu, kiedy potny gos rozlega si pod sklepieniem wielkiej hali poczekalni, Arkadia nie moga ruszy rk ni nog. Nie poruszyaby si nawet gdyby cae zo Galaktyki skoncentrowao si w jednym miejscu i niczym ogromna kua runo na ni. Bez wtpienia chodzio im o ni. Nie musiaa nawet jasno formuowa tej myli. Ale dlaczego... Jej ucieczk zaaranowaa Callia. A Callia bya z Drugiej Fundacji. Jak wic wytumaczy te poszukiwania? Czyby Callii si nie powiodo? Czy Callii w

ogle mogo si nie powie? A moe byo to czci planu, ktrego szczegw nie potrafia rozezna? Przez chwil miaa ochot poderwa si i krzykn, e si poddaje, eby j wzili, eby... eby... W tym momencie poczua na doni mocny ucisk rki Matki - Szybko! Pjdziemy do toalety, zanim zaczn. Popiesz si! Arkadia nie rozumiaa o co jej chodzi, ale podniosa si i posusznie posza za ni. Szybko przeszy przez tum, lawirujc midzy znieruchomiaymi grupami ludzi. Pod sklepieniem rozbrzmieway ostatnie sowa spikera. Zacza si wolno opuszcza krata. Ojciec gapi si na to z otwartymi ustami. Sysza o tym i czyta, ale jeszcze nigdy nie zdarzyo mu si dozna tego na wasnej skrze. Bya to po prostu siatka krzyujcych si promieni, w ktrych ostrym, cho nieszkodliwym wietle jarzyo sit powietrze. Przeprowadzano to zawsze w taki sposb, aby krata zsuwaa si powoli, przypominajc opadajc sie, z wszystkimi psychologicznymi konsekwencjami tego widoku. Znajdowaa si teraz na poziomie pasa. Krzyujce si promienie tworzyy kwadraty, kady o boku dziesiciu stp. W kwadracie, w ktrym znalaz si Ojciec, nie byo nikogo oprcz niego, ale w ssiednim byo toczno. Czu si nieprzyjemnie odizolowany, ale wiedzia, e kada prba przesunicia si do ktrejkolwiek dajcej wiksz anonimowo grupy oznaczaa przekroczenie wietlnej linii, alarm i uderzenie biczem elektronowym. Czeka wic. Ponad gowami pogronego w niesamowitej w tym miejscu ciszy i bezruchu tumu widzia odlege falowanie zwiastujce zbliajcych si i sprawdzajcych kwadrat po kwadracie policjantw. Upyno duo czasu, zanim do jego kwadratu wszed mczyzna w mundurze i dokadnie zapisa wsprzdne kwadratu w notesie. - Dokumenty! Ojciec poda je. Policjant wprawnie je przejrza. - Preem Palver, zamieszkay na Trantorze, miesiczny pobyt na Kalganie, wraca na Trantor. Prosz odpowiada tak lub nie. - Tak, tak. - Co pan robi na Kalganie?

- Jestem przedstawicielem handlowym

spdzielni

rolniczej.

Omawiaem

kontrakt w Departamencie Rolnictwa na Kalganie. - Hmm. Jest pan z on? Gdzie ona? Jest wpisana do papierw. - ona jest w... - wskaza palcem. - Hanto! - rykn policjant. Podszed jeszcze jeden czowiek w mundurze. Pierwszy rzek sucho: - Jeszcze jedna dama w kiblu. Musi si tam od nich gotowa. Zapisz jej nazwisko - wskaza odpowiednie miejsce w dokumencie. - Jest z panem kto jeszcze? - Bratanica. - Nie jest wymieniona w papierach. - Przyleciaa oddzielnie. - Gdzie jest? W porzdku, domylam si. Hanto, zapisz te nazwisko bratanicy. Jak si nazywa? Arkadia Palyer? Zapisz, Hanto. Niech pan tu zostanie, Palver. Zaopiekujemy si kobietami, zanim wyjdziemy. Ojciec czeka bez koca. Wreszcie, po dugim, dugim czasie zobaczy Matk maszerujc w jego stron i trzymajc mocno za rk Arkadi. Za nimi kroczyo dwch policjantw. Weszli do kwadratu Ojca i jeden z nich spyta: - Ta haaliwa kobieta to pana ona? - Tak jest - odpar Ojciec ugodowo. - No to niech pan jej powie, e jeli nie chce mie kopotw, to niech si w ten sposb nie odzywa do policji Pierwszego Obywatela. - Wyprostowa ze zoci ramiona. - A to jest pana bratanica? - Tak jest. - Chc zobaczy jej papiery. Patrzc prosto na ma, Matka lekko, ale stanowczo pokrcia gow. Zapanowao krtkie milczenie, po czym Ojciec rzek z bladym umiechem: - Nie wydaje mi si, ebym mg to zrobi. - Co to znaczy, e pan nie moe tego zrobi? - Policjant wycign rk. Prosz mi pokaza jej papiery. - Immunitet dyplomatyczny - rzek mikko Ojciec.

- Jak mam to rozumie? - Powiedziaem ju, e jestem przedstawicielem handlowym spdzielni rolniczej. Jestem akredytowany przy rzdzie kalgaskim jako oficjalny przedstawiciel zagranicznej firmy i potwierdza to mj dokument. Pokazywaem go ju panu i nie ycz sobie, eby mnie duej niepokojono. Policjant na chwil zapomnia jzyka w gbie. - Musz obejrze paskie papiery - rzek w kocu. - Speniam tylko rozkazy. - Zabieraj si std - wtrcia si nagle Matka. - Jak bdziemy potrzebowali, to polemy po ciebie, ty... ty prniaku. Policjant zagryz usta. - Trzymaj ich na oku, Hanto. Zawoam porucznika. - Poam nogi! - krzykna za nim Matka. Kto zachichota, lecz zaraz ucich. Poszukiwania zbliay si do koca. Tum zacz niebezpiecznie falowa. Od czasu kiedy opada krata mino czterdzieci pi minut, a to za duo, eby mogo przynie dobry skutek. Dlatego porucznik Dirige zmierza szybkimi krokami w stron Palverw. - To ta dziewczyna? - spyta znuonym gosem. Popatrzy na ni. Pasowaa jak ula do opisu. I to wszystko po to eby zapa takie dziecko. - Moe pan pozwoli jej dokumenty - rzek. - Wyjaniem ju... - zacz Ojciec. - Wiem, co pan wyjania - odpar porucznik. - Bardzo mi przykro, ale musz wykonywa \ t polecenia. Nic na to nie mog poradzi. Jeli chce/ pan zoy skarg, to prosz bardzo, ale potem. A teraz, jeli bdzie to konieczne, uyj siy. Zapado milczenie. Porucznik cierpliwie czeka. Wreszcie Ojciec rzek ochrypym gosem: - Daj mi swoje papiery, Arkadio. Arkadia z przeraeniem potrzsna gow, ale Ojciec powiedzia uspokajajco: - Nie bj si. Daj mi je. Popatrzya na niego bezradnie i podaa mu dowd. Ojciec otworzy go, przejrza uwanie i poda porucznikowi. Ten przejrza go rwnie dokadnie.

Przez dug chwil przyglda si Arkadii, a potem energicznie zamkn dowd. - Wszystko w porzdku - powiedzia. - Idziemy, chopcy. Po dwu minutach, moe troch pniej, krata znikna i znowu rozleg si z gry gos, oznajmiajcy tym razem, e poszukiwania skoczone. Gwar nagle oswobodzonego tumu wzbi si a pod sklepienie. - Jak... jak.... - jkajc si, zacza Arkadia, ale Ojciec nie pozwoli jej skoczy. - - powiedzia. - Nic nie mw. Chodmy lepiej na statek. Niedugo bdzie na stanowisku. Byli ju na statku. Mieli osobn, luksusow kabin i st w jadalni tylko dla siebie. Od Kalgana dzieliy ich ju dwa lata wietlne i Arkadia w kocu omielia si wrci do sprawy. - Ale przecie t. o mnie oni szukali, panie Palver - powiedziaa - i musieli mie mj - rysopis i wszystkie szczegy. Dlaczego mnie nie zatrzymali? Ojciec podnis szeroko umiechnit twarz znad talerza z rostbefem. - Widzisz, Arkadio, to byo atwe. Jeli si cay czas ma do czynienia z kupcami, agentami i konkurencyjnymi spdzielniami, to mona si nauczy paru sztuczek. Miaem dwadziecia lat, a moe nawet wicej na t nauk. Widzisz, dziecko, kiedy ten porucznik otworzy twj dowd, znalaz w rodku adnie zoony banknot pisetkredytowy. Proste, nie? - Zwrc to panu... Naprawd, mam mnstwo pienidzy. Nie Ojciec pomacha przeczco rk, umiechajc si z zakopotaniem. - Dla rodaczki... Wobec jego oporu Arkadia daa spokj. - A gdyby wzi pienidze i mimo to zgarn mnie? I oskary o prb przekupstwa? - I odda piset kredytw? Dziewczyn, znam tych ludzi lepiej ni ty. Ale Arkadia wiedziaa, e nie zna tych ludzi lepiej. Nie tych ludzi. Tej nocy, lec w ku, dugo nad tym mylaa i dosza do wniosku, e adna apwka nie powstrzymaaby porucznika policji przed ujciem jej, gdyby nie byo to wczeniej zaplanowane. Po prostu nie chcieli jej zapa, chocia zrobili wszystko, eby to tak wygldao. Dlaczego? Dlatego, eby mie pewno,, e odleciaa? I to na Trantora?

Czyby to proste, cho dobroduszne maestwo byo tylko par narzdzi w rkach Drugiej Fundacji? Czyby byli rwnie bezradni jak ona? Na pewno! A moe oni byli... To wszystko byo daremne. Nie jej mierzy si z nimi! Cokolwiek zrobi, bdzie to wanie to, czego chc ci przeraajcy, wszechmocni panowie wszechwiata. A jednak musi ich przechytrzy. Musi! Musi! Musi!

16. POCZTEK WOJNY


Z powodw nieznanych mieszkacom Galaktyki w czasach, o ktrych tu piszemy, Midzygalaktyczny Czas Standardowy definiuje sw podstawow jednostk, sekund, jako czas, w ktrym wiato przebywa 199 776 kilometrw. Wedug arbitralnych ustale 86400 sekund rwna si jednemu Midzygalaktycznemu Dniu Standardowemu, a 165 takich dni tworzy jeden Midzygalaktyczny Rok Standardowy. Dlaczego akurat 199 776 kilometrw? Czy 86400 sekund? Czy 165 dni? To tradycja - powiadaj historycy, ucinajc dalsz dyskusj. To z powodu pewnych tajemniczych zwizkw midzy liczbami twierdz mistycy, metafizycy, numerologici i inni mionicy nauk tajemnych. Jest tak dlatego e planeta, z ktrej wywodzi si rodzaj ludzki, miaa pewne naturalne okresy obrotu wok wasnej osi i krenia wok swego soca, z ktrych mona byo wyprowadzi owe liczby i zalenoci - powiadaj nieliczni. Nikt jednak nie wie, jak byo naprawd. Tak czy inaczej, dzie, w ktrym krownik Fundacji Hober Mallow natkn si w przestrzeni na eskadr statkw kalgaskich prowadzon przez Nieustraszonego i odmwiwszy wpuszczenia na pokad oddziau szperaczy zmieniony zosta w wypalony wrak, nosi dat 185; 11962 e. g. To znaczy, by to 185 dzie ery galaktycznej, ktra rozpocza si wraz ze wstpieniem na tron pierwszego imperatora z dynastii Kamblw. By to, wedug innej rachuby czasu, dzie 185; 419 p. S. - liczc od daty narodzin Seldona - lub 185; 348 r. f. - liczc od zaoenia Fundacji. Na Kalganie by dzie 185; 56 p. o. , czyli 185 dzie pidziesitego szstego roku od chwili ustanowienia przez Mua godnoci i urzdu Pierwszego Obywatela. Oczywicie, dla wygody w kadym przypadku rok zaczyna si w ten sposb, by data dzienna bya taka sama w kadym kalendarzu, niezalenie od tego, ktrego dnia faktycznie rozpocza si dana era. W dodatku kady z milionw wiatw Galaktyki mia swj czas lokalny, oparty na ruchach ssiednich cia niebieskich. Bez wzgldu jednak na to, ktr dat si wybrao - 185; 11 692 czy 419, czy 348, czy 56 - by to dzie, na ktry pniejszy historycy wskazywali jako na

pocztek wojny stettiniaskiej. Wszake dla doktora Darella nie by to dzie takiej czy innej ery. By to po prostu dokadnie trzydziesty drugi dzie od odlotu Arkadii z Terminusa. Niewiele osb wiedziao, ile wysiku kosztowao doktora Darella zachowanie pozorw spokoju. Jednym z tych, ktrzy si tego domylali, by Elvett Sernic. By ju w podeszym wieku i zdawa si czerpa osobliw przyjemno z komunikowania innym, e otoczki jego nerww zwapniay ju w stopniu uniemoliwiajcym poprawne mylenie. Chtnie przyjmowa krytyczne uwagi na temat swoich utraconych zdolnoci, ba - nawet zdawa si cieszy, kiedy je sysza i sam mia si ze swoich rzekomych potkni. Ale w rzeczywistoci jego oczy, mimo i wyblake, wcale nie widziay gorzej, a jego umys, cho ju nie tak przenikliwy, nie by mniej sprawny ni dawniej. Skrzywi swe wskie wargi i spyta: - Dlaczego nie zrobisz nic w tej sprawie? Darell a si skurczy. Gos Sernica zabrzmia w jego uszach jak przykry zgrzyt. - Gdzie skoczylimy? - spyta opryskliwie. Sernic spoglda na niego powanym wzrokiem. - Lepiej zrb co w sprawie crki. - W rozchylonych ustach wida byo jego rzadkie, poke zby. Darell rzek chodno: - Pytanie brzmi: czy moesz nastawi rezonator Symesa Molffa na odpowiednie pasmo? - No przecie mwiem, e mog, ale nie suchae... - Przepraszam, Elvett. Sprawa wyglda tak, e to, nad czym teraz pracujemy, jest waniejsze dla mieszkacw Galaktyki ni bezpieczestwo Arkadii. A przynajmniej waniejsze dla wszystkich, z wyjtkiem Arkadii i mnie, i chc si zaj tym, co jest waniejsze dla wikszoci. Jak duy jest ten rezonator? Sernic zrobi niepewn min. - Nie wiem. Mona to znale w katalogach. - Mniej wicej. Taki jak blok? Ile way? Ton? Funt? - Skde! Mylaem, e pytasz o dokadne wymiary. To may przyrzd. Mniej wicej tej wielkoci wskaza na pierwszy czon kciuka. W porzdku, moesz zrobi co takiego? - szybko naszkicowa co na kartce, a potem poda

j staremu fizykowi, ktry przyjrza si krytycznie rysunkowi, a potem zachichota. - No wiesz, mzg wapnieje, kiedy jest si w moim wieku. Co chcesz zrobi? Darell zawaha si. W tej chwili niczego nie pragn tak bardzo jak posiadania wiedzy fizycznej zamknitej w mzgu Sernica. Wwczas nie musiaby swych myli przyobleka w sowa. Ale pragnienie to byo nieziszczalne, wic wyjani o co mu chodzi. Samic pokrci gow. - Musiaby mie przekaniki nadprzestrzenne. Tylko one pracuj dostatecznie szybko. Cholernie duo przekanikw. - Ale czy mona to zbudowa? - Oczywicie. Moesz dosta wszystkie czci? To znaczy, bez wzbudzania zainteresowania. Tak jakby potrzebne ci byy do normalnej pracy. Sernic unis grn warg. - Pidziesit nadprzekanikw? W caej swojej karierze nie zuyem tylu. - Pracujemy teraz nad systemem obrony. Moesz wymyli jakie urzdzenie, do ktrego byyby niby potrzebne? Mamy pienidze. - Hmm. Moe by si dao co wymyli. - Ten przyrzd powinien by jak najmniejszy. Da si to zrobi? Mona dosta zminiaturyzowane nadprzekaniki... przewody... elektronwki... Na Przestrze, przecie tam jest dobrych par setek obwodw! - Wiem. No wic jak? Sernic pokaza rozmiar rkami. - Za duy - rzek Darell. - Musz to mie u pasa. Wolno zmi kartk z rysunkiem. Kiedy staa si t, tward, papierow kulk, rzuci j na popielniczk, gdzie momentalnie znikna w biaym blasku dezintegracji atomowej. - Kto tam stoi pod twoimi drzwiami? - spyta. Sernic przechyli si przez biurko i spojrza na may mleczny ekran umieszczony nad dzwonkiem. - To ten Anthor - powiedzia. - Jest z nim kto jeszcze.

Darell odsun swoje krzeso od krzesa Sernica. - Na razie nie mw o tym nikomu. Jeli oni to odkryj, to kademu, kto wie, grozi miertelne niebezpieczestwo. Wystarczy, e my dwaj ryzykujemy. Pelleas Anthor wnis oywienie do gabinetu Sernica, ktry, w jaki niewytumaczony sposb wydawa si rwnie zgrzybiay jak jego waciciel. W staej atmosferze zacisznego pokoju lune rkawy letniej tuniki Anthora powieway jak chorgwie na wietrze. - Doktor Darell, doktor Sernic - Orum Dirjge - powiedzia. Towarzysz Anthora by postawnym mczyzn. Dugi, prosty nos nadawa jego pocigej twarzy ponury wygld. Doktor Darell wycign rk. Anthor umiechn si lekko. - Porucznik policji Dirige - przedstawi dokadniej gocia. - Z Kalgana - doda znaczco. Darell odwrci si w stron Anthora i przyjrza mu si bacznie. Porucznik policji Dirige z Kalgana - powtrzy wolno. - I sprowadza go pan tutaj. Dlaczego? - Dlatego, e on by ostatnim czowiekiem na Kalganie, ktry widzia pana crk. Stj, czowieku! Wyraz triumfu w oczach Anthora ustpi nagle miejsca zaniepokojeniu. Skoczy midzy Darella i Dirige. Po krtkiej szamotaninie posadzi przemoc doktora na krzele. - Co pan wyprawia? - Anthor odgarn z czoa kosmyk wosw, przysiad na brzegu biurka i hutajc nog powiedzia: - Mylaem, e przynosz panu dobre nowiny. Darell zwrci si bezporednio do policjanta. - Co on mia na myli, mwic, e by pan ostatnim czowiekiem, ktry widzia moj crk? Czy ona nie yje? Prosz mi powiedzie bez adnych wstpw. - Twarz mia bia jak papier. Porucznik Dirige rzek: - Powiedzia ostatnim cz|owiekiem na Kalganie. Jego twarz bya bez wyrazu. - Ju jej tam nie ma. Nie wiem nic poza tym. - Zaraz - wtrci si Anthor. - Pozwoli pan, panie Darell, e ja to wyjani. Przepraszam, e wyszo to troch zbyt dramatycznie. Zachowuje si pan tak obojtnie, e zapomniaem, e moe pan mie uczucia. Po pierwsze, porucznik Dirige jest jednym z nas. Urodzi si na Kalganie, ale jego ojciec pochodzi z

Fundacji i znalaz si tam w subie Mua. Rcz wasn gow, e Dirige jest wierny Fundacji. Ot skontaktowaem si z nim dzie potem, jak przestalimy dostawa codzienne raporty od Munna... - Dlaczego? - przerwa mu ze zoci Darell. - Mylaem, e ustalilimy, eby nie robi nic w tej sprawie. Ryzykowa pan swoim yciem i naszym. - Dlatego - odpar rwnie ze zoci Anthor - e bior udzia w tej grze duej ni wy. Dlatego, e wiem o pewnych kontaktach na Kalganie, o ktrych wy nic nie wiecie. Dlatego, e wiem wicej, zrozumia pan? - Pan chyba oszala. - Moe najpierw da mi pan skoczy? Nastaa chwila ciszy. Darell spuci wzrok. Anthor skrzywi usta w lekkim umiechu. - W porzdku, doktorku. To zajmie tylko par minut. Powiedz mu, Dirige. - O ile wiem, doktorze Darell - zacz swobodnym tonem Dirige - paska crka jest na Trantorze. W kadym razie, kiedy j widziaem na Kosmodromie Wschodnim, miaa bilet na Trantora. Bya z jakim przedstawicielem handlowym z tej planety, ktry utrzymywa, e to jego siostrzenica. Paska crka zdaje si mie dziwn kolekcj krewnych. To by ju drugi wujek w przecigu dwch tygodni, co? Ten Trantorczyk chcia mnie nawet przekupi... pewnie myli, e dlatego ich puciem - umiechn si ponuro. - W jakim bya stanie? - Caa i zdrowa, o ile si orientuj. Ale przestraszona. Nie dziwi mnie to. Szuka jej cay wydzia. Dotd nie wiem dlaczego. Darell po raz pierwszy od wielu minut odetchn gbiej. Zdawa sobie spraw z tego, e dr mu rce. Z trudem udao mu si zapanowa nad nimi. - Wobec tego nic jej nie jest. A ten handlowiec - co to za jeden? Wrmy do niego. Jaka jest jego rola w tym wszystkim? - Nie wiem. Wie pan co o Trantorze? - Kiedy tam mieszkaem. - Teraz to wiat rolniczy. Eksportuj gwnie pasze i zboe. Wysokiej jakoci! Sprzedaj to w caej Galaktyce. Jest tam tuzin czy dwa spdzielni rolniczych i kada ma za granic swych przedstawicieli. To bystre dranie... Przegldaem kartotek tego, ktry by z pana crk. Przylatywa ju wczeniej

na Kalgan, zwykle z on. Jest absolutnie uczciwy i zupenie niegrony. - Hmm - rzek Anthor. - Arkadia urodzia si na Trantorze, prawda? Darell skin gow, - No to wszystko pasuje. Chciaa si stamtd szybko wydosta i uciec jak najdalej. Od razu przyszed jej do gowy Trantor. Nie uwaa pan, e tak mogo by? - A dlaczego nie Terminus? - rzek Darell. - Moe bya cigana i uwaaa, e musi zmyli pogo? Doktor Darell nie mia odwagi pyta dalej. No c, niech siedzi bezpiecznie na Trantorze, jeli w ogle moe by bezpiecznie w jakimkolwiek miejscu tej mrocznej i strasznej Galaktyki. Podszed jak we nie do drzwi. Poczu na ramieniu lekki dotyk czyjej rki i zatrzyma si, ale nie odwrci. - Nie ma pan nic przeciwko temu, e odprowadz pana do domu? - spyta Anthor. - Prosz bardzo - odpar machinalnie Darell. Kiedy nadszed wieczr, doktor Darell zdoa ju zapanowa przynajmniej nad t czci swej osoby, ktra bya wystawiona na kontakt z innymi ludmi. Nie siad do kolacji, lecz zamiast tego zabra si na nowo do mudnej analizy encefalograficznej. Wgryza si z uporem w jej. zawioci, tworzc skomplikowane konstrukcje matematyczne. Bya ju niemal pnoc, gdy wszed do salonu. Siedzia tam jeszcze Pelleas Anthor, manipulujc pokrtami aparatury video. Syszc odgos krokw, spojrza przez rami. - Cze! Nie jest pan jeszcze w ku? Siedz ju dobrych par godzin przy video i prbuj zapa co innego ni komunikaty. Zdaje si, e F. S. Hober Mallow nie wrci z kursu i stracono z nim czno. - Naprawd? Podejrzewaj co? - A jak pan myli? Podejrzewaj, e to sprawka Kalgaczykw. Raporty donosz, e widziano statki kalgaskie w sektorze przestrzeni, w ktrym by Hober Mallow, zanim urwaa si z nim czno. Darell wzruszy ramionami, a Anthor potar czoo i spojrza na niego niepewnie. - A moe - powiedzia - poleciaby pan jednak na Trantor?

- A dlaczego miabym tam lecie? - Dlatego, e nie mamy tu z pana adnego poytku. Nie jest pan sob. l nic w tym dziwnego. Zreszt przydaoby si, eby pan tam polecia. W starej Bibliotece Imperialnej s kompletne materiay Komisji Seldona... - Nie! Biblioteka zostaa dokadnie przeszukana i to, co tam znaleziono, nie pomogo nikomu. - Pomogo Eblingowi Misowi. - Skd pan wie? Rzeczywicie, powiedzia, e znalaz Drug Fundacj i pi sekund pniej zabia go moja matka, bo by to jedyny sposb, eby uniemoliwi mu przekazanie tej informacji Muowi. Ale chyba rozumie pan, e tym samym przekrelia wszelk moliwo dowiedzenia si, czy Mis naprawd odkry pooenie Drugiej Fundacji. W kocu nikomu wicej nie udao si wydedukowa czegokolwiek na ten temat z materiaw, ktre si tam znajduj. - Ebling Mis, jeli pan pamita, dziaa pod siln presj psychiczn Mua. - Owszem, wiem o tym, ale z tego samego powodu jego umys znajdowa si w nienormalnym stanie. Czy pan albo ja wiemy cokolwiek o waciwociach mzgu znajdujcego si we wadzy emocjonalnej innej osoby, o jego moliwociach i ograniczeniach? W kadym razie nie polec na Trantor. Anthor zmarszczy czoo. - W porzdku, ale dlaczego zaraz tak si pan unosi? Po prostu chciaem panu zasugerowa to jako... nie, na Przestrze, nie rozumiem pana. Wyglda pan, jakby mu przybyo dziesi lat. Na pewno mczy to pana diabelnie. Nie robi pan znowu tutaj nic a tak bardzo wanego. Gdybym by na pana miejscu, to natychmiast bym tam polecia i zabra dziewczyn. - Jasne! Niczego tak nie pragn, jak lecie tam. I wanie dlatego nie polec. Niech pan posucha, Anthor, i sprbuje mnie zrozumie. Prowadzi pan rozgrywk - obaj j prowadzimy - z kim, kogo nie ma pan szans pokona. Jeli si pan nad tym zastanowi na zimno, to przyzna mi pan racj, bez wzgldu na to, co pan wygaduje w chwilach zalepienia. Od pidziesiciu lat wiemy, e Druga Fundacja jest rzeczywist spadkobierczyni i uczennic Seldona. A znaczy to, jak sam pan dobrze wie, e nie ma takiego wanego wydarzenia w Galaktyce, ktre nie byoby uwzgldnione w ich obliczeniach. Dla nas ycie jest cigiem przypadkowych

zdarze, ktre zmuszaj nas do improwizacji. Dla nich jest to proces celowy, ktry powinien by poprzedzony odpowiednimi wyliczeniami. Ale maj te jeden saby punkt. Opieraj si na danych statystycznych, w zwizku z ktrymi mona niezawodnie przewidzie jedynie dziaanie duych mas ludnoci. Ot nie wiem, jaka jest moja rola, jako jednostki, w przewidywanym biegu wydarze. Moe nie mam adnej okrelonej roli, jako e Plan pozostawia jednostkom woln wol i swobod dziaania. Jednak jestem dla nich wany i mogli przynajmniej przewidzie moj prawdopodobn reakcj. Dlatego wanie nie zawierzam impulsom, ktre mn kieruj, pragnieniom i prawdopodobnym reakcjom. Dlatego wanie zareaguj w sposb nieprawdopodobny. Wbrew swoim gorcym pragnieniom, eby lecie na Trantor, zostan tutaj. Nie, zostan wanie dlatego, e gorco pragn lecie! Anthor umiechn si kwano. - Nie zna pan swego wasnego umysu tak dobrze, jak oni mog zna. Zamy, e - znajc pana - licz na t, jak pan myli, tylko myli, nieprawdopodobn reakcj, wiedzc z gry, jaki bdzie tok paskiego rozumowania. - W takim przypadku sytuacja jest bez wyjcia. Bo jeli przyjm lini rozumowania, ktr tu z grubsza pan nakreli, i polec na Trantor, to moe si okaza, e to rwnie przewidzieli. A jeli postpi tak, to oni mog tak, i tak mona si zastanawia bez koca. Ale bez wzgldu na to, jak daleko posunbym si w tym tworzeniu hipotez, mog zrobi tylko jedno z dwojga lecie albo zosta. Fakt, e jakim dziwnym sposobem skonili moj crk, eby leciaa gdzie przez p Galaktyki, na pewno nie wiadczy o tym, e chcieliby, ebym zosta tutaj, bo staoby si tak, gdyby nic nie zrobili. To moe mie tylko jeden cel - ebym si std ruszy. I dlatego wanie zostan. A poza tym, Anthor, nie we wszystkim Druga Fundacja macza palce, nie kade zdarzenie jest przez nich wyreyserowane. Mogli nie mie nic wsplnego z odlotem Arkadii i moe jeszcze by tak, e ona bdzie zupenie bezpieczna na Trantorze, kiedy dawno ju bdzie po nas. - No nie - rzek ostro Anthor - teraz ju zupenie si pan pogubi. - Ma pan inn teori? - Mam... jeli chce pan posucha...

- Prosz mwi miao. Bd sucha cierpliwie. - W porzdku. A wic... dobrze zna pan swoj crk? - A czy mona dobrze zna drug osob? Oczywicie, e nie. - Ja te, nawet mniej ni pan... ale przynajmniej mam wiee spojrzenie. Po pierwsze - to dna przygd marzycielka, jedyne dziecko naukowca zamknitego w wiey z koci soniowej, yjce w wydumanym wiecie fantastycznych filmw video i ksiek sensacyjnych. Wszdzie widzi intrygi, podstpy i szpiegw. Po drugie - jest przy tym inteligentna, w kadym razie na tyle, eby nas nabra. Starannie obmylia, jak podsucha nasze pierwsze zebranie i udao si jej to. Starannie obmylia, w jaki sposb zabra si z Munnem na Kalgan, i te jej si udao. Po trzecie - jest nieprawdopodobnie zafascynowana legendarn postaci swojej babki, ktra pokonaa Mua. Myl, e jak dotd, zgadza si pan ze mn? W porzdku. A teraz prosz sucha uwanie... w przeciwiestwie do pana, znam pen relacj porucznika Dirige, a w dodatku mam dobre rda informacji na Kalganie i wszystkie wieci na ten temat pokrywaj si ze sob. Wiemy, na przykad, e Homir Munn nie otrzyma w czasie audiencji u wadcy Kalgana pozwolenia na wejcie do paacu Mua i e ta odmowa zostaa nagle cofnita po rozmowie Arkadii z lady Calli, przyjacik Pierwszego Obywatela. - A skd pan wie to wszystko? - przerwa Darell. - Po pierwsze, Munn zosta przesuchany przez Dirigego po znikniciu Arkadii. Naturalnie, mamy dokadny zapis pyta i odpowiedzi. No i wemy lady Calli. Plotka gosi, e stracia wzgldy Stettina, ale nie znajduje to potwierdzenia w faktach. Mao, e adna inna kobieta nie zaja jej miejsca, mao, e potrafia skoni Stettina, - eby zmieni sw decyzj i pozwoli Munnowi ha przeszukanie paacu, to jeszcze zupenie otwarcie zorganizowaa ucieczk Arkadii. Widziano je razem ostatniego wieczoru przed znikniciem Arkadii. Potwierdzi to tuzin onierzy strzegcych rezydencji Stettina. I nie spotkaa jej adna kara, mimo tego, e poszukiwania Arkadii byy prowadzone na wielk skal. - No i jaki z tego wniosek? - e ucieczka Arkadii zostaa zorganizowana. - Jak mwiem.

- Z jedn poprawk - e Arkadia musiaa wiedzie, e jej ucieczka jest zorganizowana, e ta bystra dziewczyna, ktra wszdzie widzi intrygi, dostrzega te t intryg i pomylaa tak samo jak pan. Skoro chc, eby wrcia do Fundacji, to poleci na Trantora. Ale dlaczego akurat na Trantor? - No wanie, dlaczego? - Dlatego, e tam wanie ucieka kiedy Bayta, jej ubstwiana babka. wiadomie czy nie, Arkadia posza jej wzorem. Zastanawiam si, czy nie ucieka przed tym samym wrogiem. - Przed Muem? - spyta ironicznie Darell. - Oczywicie, e nie. Mwic wrg, mam na myli ten sam rodzaj umysu, umysu, z ktrym nie moga walczy. Uciekaa przed Drug Fundacj, a przynajmniej przed jej wpywem. - O jakim wpywie pan mwi? - Myli pan, e Kalgan opar si temu powszechnemu zagroeniu? Niezalenie od siebie doszlimy do wniosku, e ucieczka Arkadii zostaa zaaranowana. Prawda? Bya poszukiwana i zostaa znaleziona, ale Dirige celowo pozwoli jej wymkn si. Dirige, rozumie pan? A dlaczego tak si stao? Dlatego, e jest naszym czowiekiem. Ale skd oni mogli o tym wiedzie? Czyby liczyli na to, e zdradzi Pierwszego Obywatela? Eje, doktorku! - Teraz z kolei twierdzi pan, e naprawd chcieli j zapa. Sowo daj, zaczyna mnie pan ju nudzi, Anthor. Niech pan koczy, bo chc i spa. - Zaraz skocz - Anthor wycign z wewntrznej kieszeni kilkanacie fotokopii. Na wszystkich byy dobrze znane Darellowi krte linie encefalogramw. - To wykres fal mzgowych Dirigego - rzek nonszalancko Anthor zrobiony po jego powrocie. Darell nie potrzebowa suwaka, eby zorientowa si o co chodzi. Kiedy podnis gow znad fotokopii, jego twarz bya szara - On jest pod ich wpywem - rzek. Wanie. Pozwoli Arkadii uciec nie dlatego, e jest naszym czowiekiem, ale dlatego, e jest czowiekiem Drugiej Fundacji. Nawet wtedy, kiedy zorientowa si, e leci na Trantor, nie na Terminusa. Anthor wzruszy ramionami. - Zosta tak ustawiony, eby pozwoli jej uciec. Nie mg tego zmieni w

aden sposb. By tylko narzdziem, rozumie pan. Po prostu stao si tak, e Arkadia wybraa najmniej prawdopodobny kierunek, dziki czemu jest bezpieczna. Przynajmniej do czasu, a Druga Fundacja tak zmodyfikuje swoje plany, by wzi pod uwag zmieniony stan rzeczy... Przerwa. Zauway, e pali si maa lampka w odbiorniku video podczona do niezalenego obwodu. Sygnalizowaa ona komunikat specjalny. Spostrzeg to rwnie Darell i automatycznym ruchem wczy aparat. Spiker by wanie w poowie zdania, ale nim skoczy, wiedzieli ju, e odnaleziono Hobera Mallowa, a raczej jego wrak, i e po raz pierwszy od blisko p wieku Fundacji wydano wojn. Anthor zacisn szczki. No, doktorku, sysza pan to. Kalgan zaatakowa, a jest pod wpywem Drugiej Fundacji. Moe teraz pjdzie pan za przykadem crki i poleci na Trantor? Nie. Zaryzykuj i zostan. - Ha, doktorze Darell, pana crka jest bardziej inteligentna. Zastanawiam si, czy mona na panu w ogle polega. - Dugo mu si przyglda, a potem wyszed bez sowa. Darell zosta sam ze swymi wtpliwociami. By bliski rozpaczy. Na ekranie pojawiy si obrazy, ktrym towarzyszy nerwowy gos spikera, relacjonujcego szczegy pierwszych godzin wojny midzy Kalganem i Fundacj.

17 . WOJNA
Burmistrz Fundacji stara si bezskutecznie przygadzi okalajcy jego ys czaszk wianek sterczcych wosw. Westchn. - Tyle zmarnowanych lat, tyle zaprzepaszczonych szans. Nie obwiniam nikogo, doktorze Darell, ale zasugujemy na to, eby ponie klsk. - Nie widz adnego powodu, eby nie wierzy w pomylny obrt wydarze - rzek spokojnie Darell. - Nie wierzy! Nie wierzy! Na Galaktyk, doktorze Darell, a jakie ma pan podstawy, eby wierzy? Niech pan tu podejdzie... - mwic to, chwyci Darella za rk i prawie zacign do przezroczystej bryy o ksztacie jaja, spoczywajcej na sabym polu siowym. Pod dotkniciem jego rki wntrze bryy zalao wiato, ukazujc dokadny, trjwymiarowy model podwjnej spirali galaktycznej. - Kolor ty - rzek ze zdenerwowaniem burmistrz - oznacza rejon przestrzeni kontrolowany przez Fundacj, czerwony - przez Kalgan. To, co widzia Darell, przypominao purpurow kul, z zaciskajc si wok niej t doni. Tylko ta cz, ktra skierowana bya w stron rodka Galaktyki, nie bya jeszcze odgraniczona tym kolorem od reszty przestrzeni. Najwikszym naszym wrogiem powiedzia burmistrz jest galaktografia. Nasi admiraowie nie ukrywaj, e nasza pozycja strategiczna jest prawie beznadziejna. Niech pan spojrzy. Nieprzyjaciel ma wewntrzne linie komunikacyjne. Jego siy s skoncentrowane, moe z jednakow atwoci uderzy w kadym kierunku. I moe broni si przy minimalnym wysiku. Nasze linie s za bardzo rozcignite. Przecitna odlego midzy zamieszkaymi systemami w Fundacji jest trzykrotnie wiksza ni w Kalganie. My, na przykad, musimy pokona dwa tysice piset parsekw, eby dosta si z Santanni na Locris, a oni, odpowiednio, tylko osiemset parsekw... - Rozumiem to wszystko - rzek Darell. - I nie rozumie pan, e to moe oznacza dla nas klsk? - W wojnie liczy si nie tylko odlego. Powtarzam, e nie moemy przegra. To zupenie niemoliwe. - Na jakiej podstawie pan tak uwaa?

- Na podstawie swojej wasnej interpretacji Planu Seldona. - Och - burmistrz skrzywi si i zaoy rce do tyu - wic pan te wierzy w t mistyczn pomoc Drugiej Fundacji? - Nie. Ja tylko wierz w to, co nieuniknione... oraz w odwag i wytrwao. A jednak, mimo tej zewntrznej pewnoci siebie, trapiy. go wtpliwoci. A jeli... a jeli Anthor mia racj i Kalgan rzeczywicie by narzdziem w rkach tych mistrzw psychologii? Jeli ich celem byo zwycienie i zniszczenie Fundacji? Nie, to nie miao sensu! A jednak... Umiechn si gorzko. Zawsze to samo. Zawsze to usiowanie przeniknicia wzrokiem tej skorupy, ktra dla niego bya niczym granit, a dla wroga przezroczysta jak kryszta. Galaktograficzny obraz sytuacji nie umkn te uwadze Stettina. Wadca Kalgana sta przed modelem Galaktyki, ktry by bliniacz kopi modelu z gabinetu burmistrza Terminusa. Rnica polegaa tylko na tym, e gdy burmistrz chmurzy czoo, Stettin umiecha si. Wyglda imponujco w byszczcym admiralskim mundurze opinajcym jego potne ciao. Przez pier, od ramienia do biodra, biega ukosem purpurowa wstga Orderu Mua, ktrym odznaczy go poprzedni Pierwszy Obywatel, usunity przez niego p roku pniej w sposb nieco gwatowny. Na lewym ramieniu rzucaa byski Srebrna Gwiazda z Podwjnymi Kometami i Mieczami. Zwraca si wanie do szeciu czonkw swego sztabu gwnego, ktrych uniformy tylko niewiele ustpoway jego mundurowi, i do Pierwszego Ministra, ktry wyglda przy nich jak szara myszka. - Myl, e decyzje s jasne. My moemy poczeka. Dla nich kady dzie zwoki bdzie oznacza kolejny cios w ich morale. Jeli postanowi broni caego obszaru, to rozprosz swoje siy, a wtedy moemy uderzy rwnoczenie w dwch miejscach, tu i tu - wskaza na modelu Galaktyki dwie biae linie, wybiegajce z czerwonej kuli, przecinajce niby lancety t do, ktra j trzymaa i odcinajce dwu stron ciasnym ukiem Terminus od ssiadujcych z nim wiatw. - W ten sposb rozerwiemy ich flot na trzy

czci; z kad zaatwimy si dokadnie. Jeli skoncentruj swoje siy, to tym samym oddadz nam dwie trzecie swego terytorium i prawdopodobnie sprowokuj rebeli. W ciszy, ktra zapada po sowach Stettina, rozleg si cienki gos Pierwszego Ministra: - Za p roku Fundacja bdzie silniejsza. Jej zasoby, jak wszyscy wiemy, s wiksze, flota ma wicej statkw, a rezerwy ludzkie prawie niewyczerpane. Moe byoby bezpieczniej uderzy szybko. Jego zdanie z pewnoci najmniej si liczyo w tym pokoju. Stettin umiechn si i zrobi stanowczy ruch rk: - P roku - rzek - czy nawet rok, jeli trzeba bdzie, nic nas nie kosztuje. Ludzie zFundacji nie s w stanie si przygotowa, nie s ideologicznie zdolni do tego. Ich filozofia sprowadza si do wiary w to, e pomoe im Druga Fundacja. Ale nie tym razem, co? Obecni poruszyli si niespokojnie. - Sdz, e brak wam wiary we wasne siy - rzek Stettin lodowatym gosem. - Czy musz jeszcze raz przytacza raporty naszych agentw w Fundacji albo wyniki odkry Homira Munna, byego agenta Fundacji, ktry teraz jest na naszych... eee... usugach? Koczymy narad, panowie. Stettin wrci do swoich apartamentw z umiechem na ustach. Niekiedy zastanawia go ten Homir Munn. Dziwny facet, miczak, ktry nie potwierdzi swoich wczeniejszych obietnic. Ale mimo to wiedzia mnstwo interesujcych rzeczy, ktre napeniay otuch - szczeglnie jeli przy rozmowie obecna bya lady Callia. Umiechn si szerzej. Ta tusta idiotka przydawaa si jednak na co. Przynajmniej wydostaa z Munna swoim przymilaniem si wicej, ni udao si jemu, i miaa z tym mniej zachodu. Dlaczego by nie odda jej Munnowi? Zachmurzy si. Callia. Ona i ta jej idiotyczna zazdro. Na Przestrze! Gdyby mia tu jeszcze t Darellwn... Dlaczego nie rozwali jej za to gowy? Nie potrafi sobie tego dokadnie wytumaczy. Moe dlatego, e tak jej dobrze szo z Munnem. A on potrzebowa Munna. To wanie Munn wykaza, e przynajmniej zdaniem Mua nie byo adnej Drugiej Fundacji. Jego admiraowie potrzebowali takiego zapewnienia.

Chciaby udostpni te dowody spoeczestwu, ale lepiej, eby Fundacja wierzya w pomoc, ktra nigdy nie nadejdzie. Czy to nie Callia wanie wskazaa mu na to? Tak, zgadza si. Powiedziaa, e ... Bzdura! Nie moga nie powiedzie. A jednak... Potrzsn gow, aby uwolni si od tych myli i poszed dalej.

18. ZAPOMNIANY WIAT


Trantor by wiatem, na ktrym wrd szcztkw dawnego rodzio si nowe ycie. Osadzony, niczym zmtniay szlachetny kamie, w samym rodku oszaamiajcej masy gwiazd, ni na przemian o przeszoci i o przyszoci. By czas, kiedy na tej pokrytej metalowym paszczem planecie zbiegay si niewidoczne nitki wadzy, sigajce a do najdalszych kracw Galaktyki. Trantor by wtedy jednym wielkim miastem, zamieszkanym przez cztery miliardy administratorw, najpotniejsz stolic, jaka kiedykolwiek istniaa. W kocu rozkad sign jdra. Na sto lat przed opisanymi tu wydarzeniami Imperium samo wymierzyo sobie ostateczny cios - zosta zupiony Trantor. Pomarszczona i spkana w mierciononym ogniu atomowej zagady metalowa skorupa planety zdawaa si szydzi z jej dawnej wietnoci. Ci, ktrzy przetrwali, zrywali metalowe pyty i wymieniali je z ssiednimi planetami na ziarno i bydo. Spod metalu wyonia si na powrt ziemia i tak Trantor wrci do swych pocztkw. Pokrywajcy si wci nowymi, prymitywnie uprawianymi polami, zapomnia o swej wietnej przeszoci. A raczej - zapomniaby, gdyby nie potne szkielety wypalonych budowli wznoszce si w ciszy ku niebu. Arkadia patrzya z lekkim skurczeni serca na widoczny na horyzoncie piercie metalowych konstrukcji. Wioska, w ktrej mieszkali Palverowie, wydawaa si jej maa i zacofana, ot, kilkanacie rozrzuconych bezadnie zagrd. Otaczay j any zocistej pszenicy. Ale tam, w oddali, wci wznosiy si pamitajce dawne czasy budowle, ktrych ciany, wykonane z nierdzewnego metalu, lniy olepiajco w blaskach soca Trantora, Mimo e od jej przylotu mino kilka miesicy, bya tam tylko raz. Sza gadkim chodnikiem, na ktrym nie byo wida ladw spoje i zagldaa do wntrza milczcych, pokrytych kurzem budowli. Przez dziury i pknicia w cianach wdzierao si wiato. Byo to niezmiernie przygnbiajce. Byo to witokradztwo. Rzucia si do ucieczki. Metal dwicza pod jej stopami. Zatrzymaa si dopiero wtedy, gdy mikki odgos krokw uwiadomi jej, e znajduje si ju na goej ziemi.

Potem moga ju tylko spoglda z daleka. Nie miaa zakca panujcej tam ciszy. Wiedziaa, e urodzia si na tym wiecie. Gdzie w okolicach starej Biblioteki Imperialnej. Biblioteka ta to by najprawdziwszy Trantor. Najwiksza wito! Byo to jedyne miejsce, ktre oparo si hordom pldrujcym planet i zachowao si w nienaruszonym stanie. Trwao tak od stu lat, niczym wyzwanie rzucone wszechwiatu. To wanie tam Hari Seldon z grup wsppracownikw utka sw niewyobraaln, mistern sie. To tam Ebling Mis przenikn jego tajemnic i siedzia oniemiay ze zdziwienia, nim strza z miotacza nie przerwa jego ycia, by tajemnica ta nie wysza na wiato dzienne. To tam, w Bibliotece Imperialnej, jej dziadkowie yli przez dziesi lat, a umar Mu i mogli wrci do Fundacji. To tam powrci ze sw mod on jej ojciec, by pozna sekret Drugiej Fundacji. Nie udao mu si. Tam urodzia si ona i zmara jej matka. Chciaa zwiedzi Bibliotek, ale Preem Palver potrzsn gow i powiedzia: - To par tysicy mil std, Arkady, a mamy mnstwo roboty. Poza tym, niedobrze jest narusza spokj tego miejsca. To witynia, rozumiesz... Ale Arkadia wiedziaa, e Palver po prostu nie chce wchodzi do Biblioteki, e to taka sama historia jak z Paacem Mua na Kalganie. By to zabobonny lk, ktry skarlali wspczeni ywili przed pozostaociami z epoki gigantw. Mimo to, Arkadii nawet nie przyszo na myl, by mie o to al do poczciwego grubasa. Bya na Trantorze ju trzy miesice i przez cay ten czas Palver i jego ona byli cudowni... A jak si im za to odwdziczya? Naraajc ich na mier. Moe ostrzega ich, e grozi jej zagada? Nic podobnego! Pozwolia im odgrywa niebezpieczn rol jej opiekunw.. Drczyy j wyrzuty sumienia... ale co moga zrobi? Nie miaa wyboru. Niechtnie schodzia na niadanie. Bdc ju na schodach, usyszaa dwiki rozmowy. Preem Palver, krcc grubym karkiem, zatkn serwet za konierz

koszuli i z wyrazem nieskrywanego zadowolenia sign po gotowane jajka. - Byem wczoraj w miecie, matka - rzek podnoszc godnie widelec i napychajc usta. - No i co tam sycha dobrego? - siadajc do stou spytaa obojtnym gosem Matka. Rozejrzaa si po stole i ponownie wstaa, eby przynie sl. - Raczej niedobrego. Przylecia statek gdzie od Kalgana i przywiz gazety stamtd. Wybucha tam wojna. - Wojna! Co takiego. A niech tam sobie pourywaj gowy, kiedy nie maj w nich do rozumu. Przyszed ju ten czek z twoim zarobkiem? Ojciec, mwi ci... Powiedz temu staremu Coskerowi, e to nie jest jedyna spdzielnia na Trantorze. Mao e pac ci tyle, e a si wstydz przyzna znajomym, to jeszcze nie na czas. - Nie na czas... - mrukn z irytacj Ojciec. - Suchaj, nie gadaj mi takich gupstw przy niadaniu, bo si udawi - sign ze zoci po grzank z masem. - To wojna midzy Kalganem i Fundacj - doda ju spokojniej - a bij si ju od dwch miesicy. Waln z rozmachem jedn rk w drug, naladujc walk statkw w przestrzeni. - Mhm... No i co? - le z Fundacj. Widziaa Kalgan - sami onierze. Oni byli gotowi, a Fundacja nie, no i... trzask! Nagle Matka odoya widelec i sykna: - Dure! - Co? - Pusta paa! Bez przerwy tylko mielesz ozorem. Pokazaa na co za jego plecami, a kiedy Ojciec odwrci si, zobaczy w drzwiach poblad Arkadi. - W Fundacji jest wojna? - spytaa. Ojciec spojrza bezradnie na Matk, a potem skin twierdzco gow. - I przegrywaj? Znowu skin gow. Arkadia poczua nieznony skurcz w gardle i wolno podesza do stou. - To ju koniec? - wyszeptaa. - Koniec? - spyta Ojciec ze sztucznym oywieniem. - A kto mwi, e koniec? W czasie wojny duo moe si wydarzy. I... i...

- Usid, kochanie - powiedziaa Matka agodnie. - Nie trzeba rozmawia przed niadaniem. Nikt nie czuje si dobrze, kiedy ma pusty odek. Ale Arkadia nie zwracaa na ni uwagi. - Czy Kalgaczycy s ju na Terminusie? - zapytaa. - Nie - odpar powanie Ojciec. - To s wiadomoci z ubiegego tygodnia i wynika z nich, e Terminus nadal walczy. Mwi prawd. Sowo honoru. A Fundacja jest nadal silna. Chcesz, ebym przynis ci te gazety? - Tak! Czytaa je, zmuszajc si do przeknicia cho paru ksw. Litery zamazyway si jej przed oczami. Santanni i Korell oddane bez walki. Eskadra floty Fundacji okrona wrd rzadko rozsianych soc w sektorze Ifni i zniszczona niemal do ostatniego statku. I oto Fundacja znowu ograniczaa si do Czterech Krlestw, obszaru przestrzeni zjednoczonego jeszcze za czasw Savora Hardina, pierwszego burmistrza. Nadal jednak walczya i nadal jeszcze moga istnie szansa przetrwania, i bez wzgldu na to, co si moe zdarzy, musi powiadomi ojca. Musi w jaki sposb przekaza mu t wiadomo. Po prostu musi! Ale jak? Przecie tam jest wojna. - Czy wybiera pan si w najbliszym czasie w now podr handlow, panie Palver? - spytaa Ojca po niadaniu. Palver siedzia na potnym krzele ustawionym na trawniku przed domem i wygrzewa si w socu. W pulchnych palcach trzyma tlce si cygaro i wyglda jak zadowolony mops. - W podr handlow? - powtrzy leniwie. - Kto wie? Mamy przyjemne wakacje, a urlop jeszcze mi si nie koczy. Po co myle o nowych podrach? Niepokoisz si, Arkady? - Ja? Nie, podoba mi si tutaj! Jestecie pastwo oboje tacy dobrzy dla mnie. Machn rk na znak, e nie chce tego sucha. - Mylaam, o wojnie - rzeka Arkadia. - Nie myl o tym. Co ty moesz zrobi? Jeli nie - moesz na to nic poradzi, to po co si zadrcza takimi mylami?

- Ale wanie mylaam, e Fundacja utracia wikszo swoich rolniczych wiatw. Prawdopodobnie racjonuj teraz ywno. Ojciec krci si na krzele z niewyran min. - Nie martw si. Wszystko bdzie dobrze - powiedzia. Nie suchaa, co mwi Palver. - ebym tak moga dostarczy im ywno! Wie pan, kiedy umar Mu i Fundacja zbuntowaa si, Terminus by przez pewien czas osamotniony i genera Han Pritcher, ktry obj na krtko rzdy po Mule, zrobi blokad. Wyczerpay si zapasy ywnoci i ojciec mwi, e jego ojciec opowiada mu, e mieli tylko suche koncentraty kwasu aminowego, ktre miay okropny smak. Jajko kosztowao dwiecie kredytw! Na szczcie w por przerwali blokad i zaczy dociera z Santanni statki z ywnoci. To musiay by straszne czasy. Pewnie teraz znowu jest tak samo. Arkadia przerwaa, lecz po chwili podja na nowo: - Wie pan, zao si, e Fundacja zapaciaby teraz kad cen za ywno. Dwa albo trzy razy wicej ni normalnie. O rany, jakby jaka spdzielnia, na przykad, tu, na Trantorze, skorzystaa z tej okazji, to moe straciaby par statkw, ale zanim skoczyaby si wojna, wszyscy jej czonkowie byliby milionerami. W dawnych czasach na takich interesach zbijali majtki nasi Handlarze. Jak tylko gdzie wybucha wojna, zaraz tam lecieli i sprzedawali to, co najbardziej potrzebne. Korzystali z okazji. Ryzykowali, ale zdarzao im si zarobi na jednym kursie dwa miliony kredytw. To by zysk! I to. tylko z jednego statku. Ojciec poprawi si na krzele. Nie zauway, e zgaso mu cygaro. - Interes na ywnoci, tak? Hmm... Ale Fundacja jest tak daleko. - Ojej, wiem. Myl, e std by si pan tam nie dosta. Gdyby polecia pan normalnym liniowcem pasaerskim, to pewnie nie dotarby pan dalej ni do Masseny czy Smushyku. Potem musiaby pan wynaj jaki may statek zwiadowczy czy co takiego, eby przedosta si przez lini frontu. Ojciec zastanawia si, drapic si w gow. Dwa tygodnie pniej zostay zakoczone przygotowania do podry. Matka przez prawie cay ten czas narzekaa. Najpierw na to, e Ojciec z

olim uporem pcha si na pewn mier. Potem na to, e z takim samym uporem odmawia zabrania jej ze sob. - Matka, czemu zachowujesz si jak niemdra staruszka? Nie mog ci wzi. To zadanie dla mczyzny. Co ty mylisz, e wojna to zabawa? - No to dlaczego tam lecisz? Znalaz si mczyzna, stary dure... jedn nog w grobie... Niech leci jaki modziak, a nie taki ysek jak ty. - Nie jestem aden ysek - odpowiada Ojciec z godnoci. - Mam jeszcze duo wosw. Dlaczego zlecenie ma dosta jaki modziak? Suchaj, przecie na tym mona zarobi miliony! Wiedziaa o tym dobrze, wic w kocu przestaa nalega. Arkadia spotkaa go przed odlotem. - Leci pan na Terminusa? - spytaa. - A dlaczego nie? Sama mwia, e potrzebuj chleba i ryu, i ziemniakw. No to ubij z nimi interes i dostan to. - No tak... aha, jeszcze jedno... skoro leci pan na Terminusa, to moe mgby pan... moe mgby pan zobaczy si z moim ojcem? Na twarzy Palvera pojawio si rozbawienie zmieszane ze wspczuciem. - Mylisz, e miaem zamiar czeka, a mnie o to poprosisz? Pewnie, e si z nim zobacz. Powiem mu, e jeste bezpieczna i wszystko jest w porzdku, i e jak tylko skoczy si wojna, odwioz ci. - Dzikuj. Powiem panu, jak go znale. Nazywa si doktor Darell i mieszka w Stanmark. To pod sam stolic. Doleci pan tam samolotem podmiejskim. Mieszkamy przy Kanaowej 55. - Zaczekaj, zapisz sobie. - Nie, nie - Arkadia machna gwatownie rk. - Nie moe pan nic zapisywa. Musi pan to zapamita i znale go bez niczyjej pomocy. Ojciec by zaskoczony. Potem wzruszy ramionami. - No dobrze. Ulica Kanaowa 55 w Stanmark, pod Terminusem, i mona tam si dosta samolotem podmiejskim. Dobrze? - I jeszcze jedno. - Tak? - Czy mgby pan przekaza mu co ode mnie? - No pewnie.

- Powiem to panu na ucho. Nachyli ku niej pulchny policzek i Arkadia szybko szepna mu co. Oczy Ojca zrobiy si okrge ze zdziwienia. - To jest to, co mam mu powiedzie? Przecie to jest bez sensu. - On to zrozumie. Niech mu pan tylko powie, e prosiam, eby to przekaza, i e powiedziaam, e zrozumie co to znaczy. I niech pan powie to dokadnie tak, jak powiedziaam. Nie zapomni pan? - Ale skd. Raptem cztery sowa. Suchaj... - Nie, nie Arkadia a podskakiwaa z emocji. - Prosz tego nie powtarza. Prosz tego nikomu nie powtarza. Tylko mojemu ojcu. Prosz, niech mi pan to obieca. \ Ojciec znowu wzruszy ramionami. - Obiecuj! W porzdku? - W porzdku - powiedziaa Arkadia ponuro, a kiedy Palver przechodzi na drug stron ulicy, gdzie czekaa takswka, ktra miaa zawie go na kosmodrom, zastanawiaa si, czy nie podpisaa na niego wyroku mierci. Zastanawiaa si, czy jeszcze kiedy go zobaczy. Ocigaa si z pjciem do domu. Nie miaa spojrze w twarz dobrej, yczliwej Matce. Moe kiedy ju si to wszystko skoczy, lepiej bdzie jeli si zabije za to, co im zrobia.

19 . KONIEC WOJNY
QUORISTON - ... bitwa pod Q. stoczona 9. 17. 377 r. e. f. midzy siami Fundacji i armi Stettina, wadcy Kalgana. Bya to ostatnia z wanych bitew Okresu Bezkrlewia... Encyklopedia Galaktyczna Jole Turbor znalaz si w nowej dla siebie roli korespondenta wojennego. Jego potne ciao opina mundur oficera floty, co Turborowi nawet do si podobao. Cieszy si, e znowu jest na antenie, a owo nieznone uczucie bezradnoci i beznadziei, ktrym napawaa go bezowocna walka z Drug Fundacj, osabo nieco pod wpywem podniecenia walk innego rodzaju - z materialnymi statkami i zwykymi ludmi. Z pewnoci, Fundacja nie moga si poszczyci zwycistwami w tej wojnie, ale wci mona byo pozwoli sobie. na pewn doz optymizmu. Wojna trwaa ju p roku, a jdro Fundacji byo nadal nietknite i nadal istniay gwne siy floty. Uzupeniona o nowe jednostki, miaa ona prawie ten sam stan liczbowy co na pocztku wojny, a pod wzgldem techniki wyposaenia bya nawet silniejsza ni w momencie poraki pod Ifni. Wzmocniono te systemy obronne planet, wywiczono lepiej armi i skoniono administracj do sprawniejszego dziaania, gdy tymczasem znaczna cz zwyciskiej floty kalgaskiej ulegaa rozprzeniu, bdc zmuszona do okupowania zdobytych terytoriw. Turbor znajdowa si wanie z Trzeci Flot na obrzeach sektora anakreoskiego. Zgodnie ze sw zasad przedstawiania wojny oczyma szeregowca, przeprowadza akurat wywiad zinynierem trzeciej kategorii Fennelem Leemorem, ktry zgosi si do armii na ochotnika. - Powiedzcie nam co o sobie, onierzu - rzek Turbor. - A co tu mwi - Leemor przestpi z nogi na nog i umiechn si z lekkim zakopotaniem, jak gdyby widzia te wszystkie miliony, ktre w tej chwili patrzyy na niego. - Jestem Lokryjczykiem. Pracowaem w fabryce aerowozw jako kierownik dziau i niele zarabiaem. Jestem onaty, mam dwoje dzieci dwie crki. Moe mgbym co do nich powiedzie, co? Na wypadek jeli

suchaj. - Mwcie miao, onierzu. Video jest do waszej dyspozycji. - O rany, dzikuj. Cze, Milla, jeli mnie suchasz. Jak si czuje Sunni? A Tomma? Myl o was cay czas i moe wpadn do was jak dostan urlop, kiedy wrcimy do bazy. Dostaem twoj paczk z jedzeniem, ale odesaem z powrotem. Mamy tu regularne posiki, a mwi, e cywile troch zaciskaj pasa. To chyba wszystko. - Odwiedz j nastpnym razem, jak bd na Locris i sprawdz, czy nie maj kopotw z ywnoci, dobrze? onierz umiechn si szeroko i kiwn gow. - Dzikuj, panie Turbor. Bybym bardzo wdziczny. - W porzdku. Moe powiecie nam wobec tego... Jestecie ochotnikiem, prawda? - Jasne, e jestem. Jak kto szuka ze mn zaczepki, to nie musi dugo czeka. Zacignem si tego samego dnia, kiedy dowiedziaem si o Hoberze Mallowie. - To jest postawa! W ilu bylicie akcjach? Widz, e macie dwie gwiazdy za udzia w bitwach. - Phi! - onierz splun. - To nie byy bitwy, tylko pocigi. Kalgaczycy nie podejmuj walki, kiedy nie jest ich przynajmniej pi razy wicej ni nas. Zreszt nawet wtedy staraj si uderzy ca sil w jedno miejsce i wycofa si, i potem znowu wyuskuj statek po statku. Mj kuzyn by pod Ifni, na tym statku, ktry wyszed cao, na Eblingu Misie. Mwi, e tam byo tak samo. Mieli ca swoj gwn flot przeciwko naszemu jednemu dywizjonowi i a do czasu, kiedy zostao nam tylko pi statkw, podkradali si zamiast walczy. Wtedy zniszczylimy dwa razy tyle statkw co oni. - A wic mylicie, e wygramy wojn? - Mog si zaoy, e tak. Teraz ju si nie cofamy. Nawet gdyby sytuacja si pogorszya, to spodziewam si, e wtedy wczyaby si Druga Fundacja. Nadal mamy Plan Seldona - i oni o tym dobrze wiedz. Turbor lekko wykrzywi usta. - A wic liczycie na Drug Fundacj? - No, chyba wszyscy na to licz, nie? - spyta onierz ze szczerym

zdziwieniem. Po programie do kabiny Turbora wszed modszy oficer Tippellum. Wycelowa w korespondenta papieros i zsun czapk do tyu tak, e wydawao si, i lada moment spadnie mu z gowy. - Schwytalimy jeca - powiedzia. - Tak? - Taki niski, zwariowany facet. Mwi, e jest obywatelem neutralnego kraju... powouje si na immunitet dyplomatyczny, nie byle co. Wydaje mi si, e nie bardzo wiedz, co z nim zrobi. Nazywa si Palvro, Palver, czy jako tak i mwi, e jest z Trantora. Nie wiem, na przestrze, co on robi w strefie walk. Turbor a usiad na swej koi. Z miejsca odechciao mu si spa. Dobrze pamita ostatnie spotkanie z Darellem, dzie po wybuchu wojny, kiedy szykowa si do, podry. - Preem Palver - powiedzia. Byo to stwierdzenie faktu. Tippellum wolno wypuci dym kcikiem ust. - Tak - powiedzia. - Skd, na Przestrze, wie pan o tym? - Niewane. Mog si z nim zobaczy? - Mnie pan pyta? Stary trzyma go w swoim pokoju i przesuchuje. Wszyscy podejrzewaj, e to szpieg. - Powiedz staremu, e znam tego czowieka, jeli naprawd jest tym, za kogo si podaje. Bior za to cakowit odpowiedzialno. Na by statku flagowym trzeciej floty kapitan rdem Dixyl emisji wpatrywa si niestrudzenie w detektor. Kady statek, nawet jeli znajdowa si w spoczynku i tylko bezwadn mas, pozostawa promieniowania subatomowego i nikt nie mg na to nic poradzi. W trjwymiarowym, polu detektora wida byo kade rdo takiej emisji jako malutk iskierk. Teraz, kiedy schwytano tego szpiega, ktry twierdzi, e jest osob neutraln, sprawdzono pooenie wszystkich statkw Fundacji. Nie pominito ani jednej z iskierek wskazywanych przez detektor. Ten obcy statek narobi w pierwszej chwili sporo zamieszania w kajucie kapitana. Mogo si okaza, e trzeba niezwocznie zmieni taktyk. Tak jednak, jak si sprawy miay... - Na pewno wszystko jasne? - spyta. Cenn skin gow.

- Prowadz swoj eskadr przez nadprzestrze, punkt docelowy - 10,00 parsekw, theta - 268,52 stopnia, phi - 84,15 stopnia. Powrt do punktu wyjcia o 1330. Cakowity czas w nadprzestrzeni 11,83 godziny. - W porzdku. Liczymy, e powrt bdzie maksymalnie precyzyjny pod wzgldem czasu i przestrzeni. Zrozumiano? - Tak jest. - Spojrza na swj zegarek. - Moje statki bd gotowe o 0140. - Dobrze - odpar kapitan Dixyl. W zasigu detektora nie byo jeszcze eskadry kalgaskiej, ale niedugo zjawi si na pewno. Uzyskano na ten temat wiarygodn informacj. Bez eskadry Cenna siy Fundacji bd o wiele sabsze, ale kapitan Dixyl czu si cakiem pewnie. Cakiem pewnie. Preem Palver powid smutnym wzrokiem po otaczajcych go mczyznach. Najpierw popatrzy na wysokiego, kocistego admiraa, potem na reszt, te w mundurach, wreszcie na tego ostatniego, potnego chopa, ktry rozpitym konierzykiem i brakiem krawata odbija od pozostaych. To by ten, ktry chcia z nim porozmawia. - Zdaj sobie doskonale spraw z tego, panie admirale - mwi Jole Turbor - o jak wane sprawy tu chodzi, ale mwi panu, e jeli pozwolicie mi na par minut rozmowy z tym czowiekiem, to moe bd w stanie rozwia obecne wtpliwoci. - Czy jest jaki powd, e nie chce pan z nim rozmawia w mojej obecnoci? Turbor zaci z uporem wargi. - Panie admirale - rzek - od czasu jak przydzielono mnie do paskiego zgrupowania, trzecia flota ma znakomit pras. Jeli pan chce, moe pan postawi za drzwiami swoich udzi, a za S1 pi minut moe pan tu wrci. Ale na razie niech mi pan wywiadczy t drobn przysug, a rcz panu, e paska opinia na tym nie ucierpi. Chyba mnie pan rozumie? Admira rozumia doskonale, a wic za chwil Turbor znalaz si sam na sam z Palverem. - Jak si nazywa dziewczynka, ktr pan Uprowadzi? - spyta. - Tylko szybko. Palver spojrza na niego oczami okrgymi ze zdumienia i potrzsn

przeczco gow. - Bez wygupw! - rzek Turbor. - Jeli pan nie odpowie, to bdzie pan uwaany za szpiega, a w czasie wojny szpiegw rozwala si bez sdu. - Arkadia Darell - wysapa Palver. - No! A wic wszystko w porzdku. Jest bezpieczna? Palver kiwn gow. - Niech si pan dobrze zastanowi, bo inaczej moe si to le skoczy dla pana. - Jest zdrowa i zupenie bezpieczna - powiedzia poblady Palver. Wrci admira. - No i... ? - To nie jest szpieg. Moe pan wierzy w to, co mwi. Rcz za niego. Ach tak? admira zmarszczy czoo. To znaczy, e jest przedstawicielem spdzielni rolniczej z Trantora, ktra chce podpisa z Terminusem kontrakt na dostaw zboa i ziemniakw. No dobrze, ale teraz nie moemy go puci. - Dlaczego? - spyta szybko Palver. - Dlatego, e wanie znalelimy si w centrum bitwy. Kiedy si skoczy, to - jeli bdziemy ywi - zabierzemy pana na Terminusa. Pdzca przez przestrze flota kalgaska wykrya statki Fundacji z wielkiej odlegoci, lecz sama te zostaa wykryta. Obie floty zbliay si coraz bardziej do siebie w pustce kosmosu, a statki kadej z nich wieciy niczym robaczki witojaskie w detektorach przeciwnika. Admira dowodzcy siami Fundacji zmarszczy si i powiedzia: - To musi by ich decydujce uderzenie. Spjrzcie, ile statkw. - A po chwili doda: - Ale nie uda im si... jeli Cenn nie zawiedzie. Komandor Cenn odczy si ju wiele godzin wczeniej - gdy tylko dostrzeono zbliajcego si nieprzyjaciela. Teraz nie mona ju byo w aden sposb zmieni planu. Uda si albo nie, ale admira by zupenie spokojny. Tak samo oficerowie. Tak samo podlege im zaogi. Statki kalgaskie zbliay si nieubaganie, w rwnym szyku. Flota Fundacji wolno cofna si. Mino wiele godzin. Statki skrciy nieco w bok, zmuszajc nieprzyjaciela do lekkiej zmiany kursu. Potem

wykonay jeszcze jeden zwrot. Zgodnie z planem bitwy, statki kalgaskie musiay znale si w pewnym, cile okrelonym obszarze przestrzeni. Z obszaru tego wycofyway si wic statki Fundacji, ustpujc miejsca Kalgaczykom. Te ze statkw kalgaskich, ktre wydostaway si z tego obszaru byy natychmiast zaciekle atakowane, tym natomiast, ktre w nim pozostaway, flota Fundacji dawaa spokj. Cay plan opiera si na zaoeniu, e statki Stettina nie bd chciay przej inicjatywy, e bd wolay pozosta tam, gdzie nikt ich nie atakuje. - Kapitan Dixyl spojrza na zegarek. Bya 1310: Mamy dwadziecia minut - rzek. Stojcy obok niego porucznik kiwn gow z wyranym napiciem. - Na razie wszystko rozwija si jak trzeba. Wcignlimy dziewidziesit procent ich statkw. Jeli uda nam si ich tam przytrzyma... Tak. Jeli nam si uda... Statki Fundacji znowu, bardzo wolno, przesuny si do przodu. Na tyle wolno, eby nie sprowokowa Kalgaczykw do odwrotu, ale na tyle szybko, eby nie zachci ich do ataku. Woleli czeka. Mijay minuty. O 1325 admira nacisn guzik. Siedemdziesit pi statkw Fundacji dostao sygna i ruszyo z maksymaln szybkoci w stron liczcej trzysta jednostek floty kalgaskiej. Rozbysy ekrany ochronne statkw kalgaskich. Wszystkie zwrcone byy w kierunku nacierajcego wciekle wroga. O 1330 pojawia si nagle znikd - jednym skokiem przez nadprzestrze w cile obliczone miejsce eskadra komandora Cenna i rzucia si na niezabezpieczone tyy Kalgaczykw. Fortel uda si. Kalgaczycy mieli przewag liczebn, ale stracili gowy. W pierwszym odruchu rzucili si do ucieczki, a kiedy zaama si ich szyk, flotylla Fundacji miaa uatwione zadanie, tym bardziej e statki kalgaskie wchodziy sobie nawzajem w drog. Po chwili bitwa przeistoczya si w polowanie. Z trzystu statkw, dumy floty kalgaskiej, wrcio na Kalgan niespena

szedziesit, z tego wiele w stanie nie nadajcym si do naprawy. Straty Fundacji wynosiy osiem statkw na ogln liczb stu dwudziestu piciu. Preem Palver wyldowa na Terminusie w szczytowym momencie witowania zwycistwa. Wszyscy byli prawie nieprzytomni z radoci, ale przed odlotem na Trantora Palver zdoa zaatwi dwie sprawy i obieca speni jedn prob. Te sprawy to (1) podpisanie porozumienia, na mocy ktrego spdzielnia Palvera miaa dostarcza przez nastpny rok dwadziecia statkw artykuw ywnociowych miesicznie, za cen jak w warunkach wojennych, ale - dziki ostatniej bitwie - bez zwykego w takich warunkach ryzyka, (2) przekazanie doktorowi Darellowi czterech krtkich sw. Przez chwil Darell gapi si na niego wybauszonymi oczami, ale zaraz doszed do siebie i wyuszczy swoj prob. Sprowadzaa si ona do zakomunikowania Arkadii jego odpowiedzi. Odpowied ta podobaa si Palverowi - bya prosta i sensowna. Brzmiaa ona: Wracaj. Nic ci ju nie grozi. Stettin wcieka si. Patrze, jak kada bro pka w rku, czu, jak pozornie mocna sie, ktr tworzyy jego statki, rwie si jakby zostaa upleciona ze zbutwiaych nici - nawet flegmatyka v doprowadzioby to do szau. By jednak bezsilny i wiedzia o tym. Ju od wielu tygodni le sypia. Od trzech dni nie goli siej Cofn wszystkie audiencje. Jego admiraowie byli pozostawieni samym sobie i nikt nie wiedzia lepiej ni wadca Kalgana, e jeszcze troch i nie trzeba bdzie nastpnej poraki, by wybuch bunt. Pierwszy minister, Lev Meirus, nie kwapi si z pomoc. Sta tam, cichy i nieprzyzwoicie stary, gadzc jak zwykle nerwowo bruzd cignc si przez twarz od nosa do brody. - No - krzykn do niego Stettin - dorad co! Siedzimy tu pokonani! Pokonani rozumiesz? Ale dlaczego? Nie wiem. Syszysz - nie wiem. A moe ty wiesz dlaczego? Tak mi si wydaje - odpar spokojnie Meirus. - Zdrada! - sowo to zabrzmiao dziwnie agodnie, podobnie nastpne. Wiedziae, e zostaem zdradzony, ale nic nie mwie. Suye temu durniowi, ktry by Pierwszym Obywatelem przede mn i mylisz, e bdziesz

suy jeszcze jakiemu tustemu szczurowi, ktry przyjdzie na moje miejsce. Jeli si okae, e wiedziae o zdradzie, to wypruj ci kiszki i zanim umrzesz, popatrzysz jeszcze jak si piek. Na Meirusie nie wywaro to adnego wraenia. Niejeden raz prbowaem podzieli si z tob, panie, swoimi wtpliwociami. Mwiem tym do znudzenia, ale wolae, panie, sucha rad innych, bo to bardziej zaspokajao twoje pragnienia. Sprawy przybray jeszcze gorszy obrt ni mylaem. Jeli teraz te nie chcesz, panie, mnie sucha, to powiedz. Wyjd std niedugo bd radzi z twoim nastpc, ktrego pierwszym krokiem bdzie bez wtpienia podpisanie traktatu pokojowego. Stettin patrzy na niego oczyma nabiegymi krwi, ciskajc i rozwierajc swe potne donie. - No wic mw, stary lisie. Mw! - Panie, mwiem ci czsto, e nie jeste Muem. Moesz, panie, wada statkami i dziaami, ale nie panujesz nad umysami swoich poddanych. Czy zdajesz sobie, panie, spraw z tego, z kim walczysz? Walczysz z Fundacj, ktra jest niepokonana, z Fundacj, ktr chroni Plan Seldona, Fundacj, ktra ma stworzy nowe imperium. - Nie ma ju Planu. Tak mwi Munn. - A zatem Munn si myli. A nawet gdyby mia racj, to co z tego? Ty, panie, i ja to nie lud. Lud Kalgana i podlegych mu wiatw, tak jak wszyscy mieszkacy tego koca Galaktyki, wicie wierzy w Plan Seldona. Blisko czterysta lat naszych dziejw dowiodo, e Fundacji nie mona pokona. Nie byy w stanim dokona tego ani dawne krlestwa, ani potni wadcy udzielni, ani nawet samo Imperium Galaktyczne. - Ale zrobi to Mu. - Faktycznie, ale jego Plan nie uwzgldnia, a ciebie, panie - tak. Co gorsza, lud o tym wie. A wic zaogi twoich statkw, panie, przystpujc do bitwy, obawiaj si, e zostan pobite w jaki nieznany sposb. Plan jest niematerialny, ale wisi im nad gowami niczym skaa, s wic bardzo ostroni, rozgldaj si, zanim rusz do ataku i troch za bardzo si zastanawiaj. Z drugiej strony natomiast, ten sam Plan napenia nieprzyjaciela otuch, daje mu pewno siebie, usuwa strach i podtrzymuje wiar w zwycistwo w chwilach

pocztkowych niepowodze. A dlaczego? Dlatego e Fundacja zawsze najpierw ponosia porak, by w kocu zwyciy. A twoje wasne morale, panie? Twoje wojska s na terytorium nieprzyjaciela. Twoje wasne ziemie nie oglday najedcy i nadal nie grozi im inwazja. A mimo to jeste pobity. Nie wierzysz nawet w moliwo zwycistwa, bo wiesz, e nie ma takiej moliwoci. Ugnij si wic, zanim zostaniesz rzucony na kolana. Ugnij si sam, a moe jeszcze co dla siebie zachowasz. Opierae si, panie, na metalu i sile, i trzeba przyzna, e podtrzymyway ci one tak dugo, jak dugo si dao. Zignorowae jednak psychik i wiar w zwycistwo i tego ostatniego ci zabrako. Przyjmij wic moj rad. Masz wci, panie, tego czowieka z Fundacji, Homira Munna. Uwolnij go. Odelij go na Terminusa, niech powiezie tam twoj propozycj zawarcia pokoju. Stettin zazgrzyta], zbami i zagryz poblade wargi. Ale czy mia jaki wybr? Pierwszego dnia nowego roku Homir Munn opuci Kalgan. Mino ponad p roku od dnia, kiedy wylecia z Terminusa. W tym czasie zdya wybuchn i zakoczy si wojna. Na Kalgan przylecia sam, ale wraca ze wit. Przyby jako zwyky turysta, z prywatn wizyt; odlatywa jako - wprawdzie nie mianowany oficjalnie - ale rzeczywisty ambasador pokoju. A tym, co ulego najwikszej zmianie, byy jego dawne obawy przed Drug Fundacj. Teraz mia si, wspominajc o tym i wyobraa sobie dokadnie, jak przedstawia swoje rewelacje doktorowi Darellowi i temu modemu, energicznemu znawcy, Anthofowi, im wszystkim.. On wiedzia. On, Homir Munn, w kocu pozna prawd.

20. JA WIEM...
Ostatnie dwa miesice wojny nie duyy si Homirowi. W niezwykej dla siebie roli Mediatora Nadzwyczajnego znalaz si niespodzianie w samym rodku spraw midzygwiezdnych i nie mona powiedzie, by nie sprawiao mu to przyjemnoci. Walki praktycznie ustay - kilka przypadkowych star nie liczyo si - i ustalono warunki traktatu pokojowego, ktre nie wymagay prawie adnych ustpstw ze strony Fundacji. Stettin zachowa swoje stanowisko, ale niewiele ponad to. Jego flota zostaa rozbrojona, a terytoria lece poza systemem Kalgana zyskay autonomi i prawo decydowania o swej przyszoci. Mogy wybiera midzy zachowaniem dotychczasowego statusu, pen niezawisoci i uni z Fundacj. Formalnie, wojna zakoczya si na asteroidzie nalecym do systemu Terminusa, ktry by najstarsz baz floty wojennej Fundacji. Z ramienia Kalgana traktat podpisa Lev Meirus. Homir by obserwatorem. Przez cay ten czas nie widzia si z doktorem Darellem ani adnym z pozostaych konspiratorw. Nie miao to jednak wielkiego znaczenia. Jego wieci sprawi, e... - i, jak zwykle, umiechn si na myl o tym. Doktor Darell powrci na Terminusa kilka tygodni po Dniu Zwycistwa nad Kalganem. Jeszcze tego samego wieczoru jego dom sta si miejscem spotkania piciu mczyzn, ktrzy dziesi miesicy wczeniej obmylali tam swoje pierwsze plany. Dugo siedzieli przy stole, jedzc kolacj, a potem popijajc wino, jakby ocigali si z powrotem do starych spraw. Wreszcie Jole Turbor, spogldajc jednym okiem w puste wntrze tczowego kielicha, mrukn raczej, ni powiedzia: - No, Homir, widz, e teraz jeste politykiem. Dobrze pokierowae t spraw. - Ja? - rozemia si gono, z wyranym zadowoleniem Munn. Z jakiego powodu, od wielu miesicy ju si nie jka. - Ja nie miaem z tym nic wsplnego. To Arkadia. A propos, Darell, jak ona si ma? Syszaem, e wraca z Trantora?

- Dobrze syszae - rzek spokojnie Darell. - Jej statek powinien wyldowa za tydzie. - Spojrza spod oka na pozostaych, ale niczego nie zauway. Tylko niewyrane odgosy aprobaty. - A wic to naprawd ju za nami - rzek Turbor. - Kto mg si tego spodziewa dziesi miesicy temu! Munn by na Kalganie i jest ju z powrotem. Arkadia bya na Kalganie i na Trantorze i te wraca. Mielimy wojn i, na Przestrze, wygralimy j. Powiadaj, e mona przewidzie wielkie wydarzenia historyczne, ale czy nie wydaje si wam, e tego wszystkiego, co si niedawno wydarzyo, wprowadzajc prawdziwy zamt do gw tych z nas, ktrzy zostali w to wmieszani, raczej nie mona byo przewidzie? - Bzdura - rzek ostro Anthor. - A w ogle, czemu si pan tak cieszy? Mwi pan tak, jakbymy naprawd wygrali wojn, a tymczasem wyszlimy zwycisko ze zwykej awantury, ktra miaa tylko odwrci nasz uwag od rzeczywistego wroga. Zapada nieprzyjemna cisza, w ktrej lekki umiech Homira Munna tworzy pewien dysonans. Anthor z furi uderzy pici w porcz fotela. - Tak, myl o Drugiej Fundacji! Na razie nikt z was nawet nie wspomnia o niej i, jeli si nie myl, wszyscy staracie si nie myle o tym. Czy to dlatego, e zudny nastrj zwycistwa, ktry ogarn ten wiat idiotw, jest tak atrakcyjny, e nie moecie si mu oprze? No to ju, fikajcie kozioki, skaczcie po cianach, wacie sobie na gowy i rzucajcie confetti z okien! Rbcie, co wam si podoba, tylko wyszumcie si do koca. A kiedy ju skoczycie i bdziecie na powrt sob, przedyskutujmy problem, ktry dzi jest taki sam jak dziesi miesicy temu, kiedy siedzielicie tu, rozgldajc si trwoliwie na boki. Naprawd mylicie, e skoro pokonalicie jakiego gupiego watak, ktry posiada ile tam statkw, moecie si nie ba Drugiej Fundacji? Przerwa. Mia czerwon ze wzburzenia twarz i ciko dysza. - Moe teraz pozwoli mi pan co powiedzie, panie Anthor? - spyta spokojnie Munn. - A moe woli pan dalej perorowa jak przystao na zdeklarowanego konspiratora? - Mw, Homir - rzek Darell - ale proponuj, ebymy powstrzymali si od kwiecistych sformuowa. To jest dobre, ale w innym miejscu. Powiem

szczerze, e mam tego dosy. Homir Munn poprawi si w fotelu i, wziwszy karafk stojc obok okcia, napeni starannie swj kielich. - Zostaem wysany na Kalgan - powiedzia - aby znale ile si da w zapiskach zgromadzonych w Paacu Mua. Powiciem na to wiele miesicy. Nie mwi tego dlatego, ebym oczekiwa sw uznania. Jak ju powiedziaem, pozwolenie na wejcie do paacu uzyskaem tylko dziki sprytowi Arkadii. Niemniej jednak pozostaje faktem, e wzbogaciem swoj wiedz o yciu Mua i jego czasach, ktra - raczcie askawie zauway - nie bya znw taka skromna, o wyniki mrwczej pracy nad materiaem rdowym, do ktrego nikt wczeniej nie mia dostpu. Dlatego te jestem w stanie rzeczywicie oceni, jakie niebezpieczestwo grozi nam ze strony Drugiej Fundacji, i to o wiele dokadniej ni zbytnio ekscytujcy si tym nasz mody przyjaciel. - No i - rzek zgrzytajc zbami Anthor - jaka jest pana ocena? - Zero. Zapada cisza. Po chwili odezwa si Sernic, z nut niedowierzania w gosie: - Chce pan przez to powiedzie, e niebezpieczestwo rwna si zeru? - Oczywicie. Przyjaciele, nie ma adnej Drugiej Fundacji. Anthor zmruy oczy, ale nie rzek nic. Twarz mia blad i bez wyrazu. Munn mwi dalej. By w centrum uwagi i podobao mu si to. - A co wicej, nigdy jej nie byo. - A na czym to - spyta Darell - opierasz swj zaskakujcy wniosek? - O, przepraszam - rzek Munn. - Nie jest zaskakujcy. Wszyscy wiecie, e Mu szuka Drugiej Fundacji. Ale c moecie wiedzie tym, z jakim to czyni uporem i nakadem rodkw! Mia do swej dyspozycji siy, o jakich wam si nie nio. Znalezienie Drugiej Fundacji byo jego obsesj - a mimo to nie powiodo mu si. Nie znaleziono adnej Drugiej Fundacji. Trudno oczekiwa, eby znaleziono rzek Turbor, wiercc si niespokojnie. - Miaa przecie rodki przeciw zbyt dociekliwym umysom. - Nawet przeciw takim umysom jak Mua? Nie sdz. No, ale przecie nie oczekujecie chyba, e przedstawi wam istot tego, co zawarem w

pidziesiciu tomach raportu, w cigu piciu minut. Wszystko to, na mocy postanowie traktatu pokojowego, znajdzie si w Muzeum Seldona bdziecie, panowie, mogli przeanalizowa to rwnie spokojnie i bez popiechu jak ja. Tak czy inaczej, bdziecie mogli zapozna si z jego ostatecznym, jasno sformuowanym wnioskiem, ktry ju tu przedstawiem. Nie ma i nigdy nie byo adnej Drugiej Fundacji. - No to co wobec tego powstrzymao Mua? - spyta Sernic. - O Wielka Galaktyko, a jak pan myli? To, co powstrzyma kadego z nas - mier. Najwikszym zabobonem naszych czasw jest przekonanie, e kres podbojom Mua pooyo co, co byo potniejsze nawet od niego. Oto skutek patrzenia na wszystko pod niewaciwym ktem. Na pewno nie ma w caej Galaktyce nikogo, kto by nie wiedzia, e Mu nie tylko psychicznie, ale te fizycznie by odmiecem. Umar majc trzydzieci par lat, poniewa jego nieprzystosowany organizm nie by ju w stanie podtrzymywa funkcji yciowych. Ju na wiele lat przed mierci sta si zupenym inwalid. Stan, w ktrym cieszy si najlepszym zdrowiem, byby dla normalnego czowieka stanem saboci. No i wszystko odbyo si tak, jak musiao. Podbija Galaktyk i, zgodnie z odwiecznym porzdkiem natury, zmierza ku mierci. To cud, e y tak dugo i tyle osign. Przyjaciele, to wszystko jest zapisane czarno na biaym. Musicie tylko okaza troch cierpliwoci. Musicie tylko spojrze na te sprawy z waciwego punktu widzenia. - No dobrze, postaramy si, Munn - rzek z namysem doktor Darell. Bdzie to interesujce i, w najgorszym razie, pobudzi nas do mylenia. Ale ci ludzie pod psychiczn kontrol, ktrych zapisy przywiz nam Anthor prawie rok temu - co z nimi? Pom nam spojrze na t spraw z tego waciwego punktu widzenia. - Prosz bardzo. Ile lat liczy sobie analiza encefalograficzna? Albo ujmijmy to w inny sposb - jak bardzo zaawansowane s studia nad neuronowymi drogami przekazu informacji? - W tym wzgldzie znajdujemy si w powijakach. To pewne - rzek Darell. - Dobrze. Jak wobec tego moemy mie pewno, e nasza interpretacja tego, co Anthor nazwa pask przeksztacenia, jest waciwa? Macie pewne teorie, ale czy macie pewno? Czy jestecie pewni, e jest to wystarczajcy

dowodna istnienie potnej siy, mimo i przecz temu wszystkie pozostae dane? Bardzo atwo wyjani to, co nieznane, przez odwoanie si do nadludzkiej, arbitralnej woli. To normalna ludzka reakcja. Mona znale wiele takich przypadkw w historii Galaktyki. Systemy planetarne, ktre zostay pozbawione kontaktu z innymi systemami, wracay na og do okresu pierwotnego. I co si tam dziao? Ot w kadym przypadku te dzikusy przypisyway dziaanie niezrozumiaych dla nich si natury istotom inteligentnym, potniejszym od nich i nieobliczalnym. Nazywa si to, zdaje mi si, antropomorflzmem. Ot w tym wzgldzie niczym si nie rnimy od tych dzikusw. Wiemy bardzo mao o psychologii i wszystko, czego nie jestemy w stanie zrozumie, przypisujemy nadludziom, w tym przypadku Drugiej Fundacji, opierajc si na niejasnej wzmiance Seldona. - Ach, wic jednak pamita pan o Seldonie! - wtrci zgryliwie Anthor. Mylaem ju, e pan o nim zapomnia. Przecie Seldon wyranie powiedzia, e istnieje Druga Fundacja. Niech pan to pogodzi z tym nowym punktem widzenia. - A pan zapewne doskonale zna wszystkie zamiary Seldona, co? Zna pan wszystkie przeszkody, ktre Seldon musia uwzgldni w swych obliczeniach? Moe Druga Fundacja miaa by czym w rodzaju straszaka i tyle. Jak, na przykad, udao si nam pokona Kalgan? Co o tym pisae w ostatnim cyklu artykuw. Turbor? Turbor poruszy si w fotelu. - Tak, rozumiem, do czego zmierzasz. Suchaj, Darell, byem na Kalganie pod koniec wojny i widziaem, e mieszkacy planety w ogle nie maj ochoty do walki, bo nie wierz w zwycistwo. Przegldaem ich gazety - i wiecie co? Spodziewali si, e zostan pobici. Zupenie obezwadnio ich przekonanie, e w kocu do wojny przystpi Druga Fundacja, po stronie Pierwszej, naturalnie. - Zgadza si - rzek Munn. - Byem tam przez ca wojn. Powiedziaem Stettinowi,e nie ma adnej Drugiej Fundacji. Uwierzy mi. By cakowicie pewny siebie. Ale nie byo sposobu, eby lud przesta nagle wierzy w to, w co cay czas dotd wierzy. Tak wic ten mit o istnieniu Drugiej Fundacji speni okrelon, poyteczn rol w kosmicznej partii szachw rozgrywanej przez Seldona. Anthor otworzy nagle oczy i utkwi wzrok w obliczu Munna. - A ja mwi,

e pan kamie - rzek dobitnie. Homir zblad. - Wypraszam sobie takie uwagi i nie widz powodu, eby z panem dyskutowa. - Nie miaem najmniejszego zamiaru obraa pana. Nic pan nie moe poradzi na to, e pan kamie. Nawet nie zdaje pan sobie sprawy z tego, e pan kamie. Tym niemniej fakt pozostaje faktem - kamie pan. Sernic pooy pomarszczon do na ramieniu Anthora. - Pohamuj si troch, modziecze. Anthor niezbyt delikatnie strzsn rk Sernica i powiedzia: - Wyprowadzilicie mnie wszyscy z cierpliwoci. Rozmawiaem z tym czowiekiem tylko par razy, a przecie doskonale widz, jak si zmieni. Wy znacie go od lat, a mimo to przeszlicie nad tym do porzdku. To moe czowieka naprawd doprowadzi do szalestwa. Czy czowiek, ktry tu do was mwi, to Homir Munn? To nie jest ten Homir Munn, ktrego ja znaem. Zapanowao zamieszanie, ponad ktre wzbi si gos Munna. - Uwaa pan, e jestem oszustem? - Moe nie w tym sensie, w jakim si normalnie uywa tego sowa Anthoi stara si przekrzycze wrzaw - ale w kadym razie jest pan oszustem. Prosz o spokj! Domagam si, ebycie mnie wysuchali! Uciszyli si, widzc jego wykrzywion gniewem twarz. - Czy kto z panw pamita tego Homira Munna, ktrego ja pamitam cichego, zamknitego w sobie bibliotekarza, ktry nie potrafi mwi bez skrpowania, ktry zacina si co chwila? Czy ten czowiek tutaj mwi w taki sposb? Czy jest zdenerwowany, niepewny, spity? Nie, mwi pynnie, jest pewny siebie, wygasza tu rne teorie i - na Przestrze - nie zajkn si ani razu! Czy to ten sam czowiek? Nawet Munn wyglda na zmieszanego. Tymczasem Pelleas Anthor mwi dalej: - Proponuj, ebymy go sprawdzili. Co panowie na to? - Jak? - spyta Darell. - I to pan o to pyta? W oczywisty sposb. Ma pan jego zapis encefalograficzny sprzed dziesiciu miesicy, prawda? Niech pan zrobi teraz

nowy i porwna je. Wskaza na marszczcego czoo bibliotekarza i rzek gwatownie: - Niech no tylko sprbuje odmwi poddania si badaniu! - Nie mam nic przeciwko temu - rzek Munn wyzywajco. - Jestem taki sam jak zawsze. - A skd pan moe o tym wiedzie? - spyta pogardliwie Anthor. - Powiem wicej. Nie ufam nikomu z obecnych. Chc, eby kady z was podda si badaniu. Bya wojna. Munn by na Kalganie, Turbor znajdowa si na pokadzie statku w strefie objtej dziaaniami wojennymi. Darell i Sernic te gdzie si podziewali... nie mam pojcia gdzie. Tylko ja byem przez cay ten czas tutaj samotny i bezpieczny i dlatego nie ufam ju adnemu z was. eby byo uczciwie, ja te poddam si badaniu. A wic zgoda? Czy moe mam was opuci i i swoj drog? Turbor wzruszy ramionami i powiedzia: - Nie zgaszam sprzeciwu. - Ju powiedziaem, e si nie sprzeciwiam - rzek Munn. Sernic skin doni na znak, e si zgadza i Anthor czeka tylko na Darella. W kocu Darell skin gow.. - Zacznijcie ode mnie - powiedzia Anthor. Pisaki encefalografu kreliy swj skomplikowany wzr, a mody neurolog siedzia nieruchomo, z zamknitymi oczami, w fotelu z odchylanym oparciem. Darell wyj z kartoteki teczk z poprzednim encefalogramem Anthora. Pokaza go Anthorowi. - To pana wasnorczny podpis, zgadza si? - Tak, tak. To mj zapis. Niech je pan porwna. Skanner rzuci obraz starego i nowego encefalogramu na ekran. Wida byo wyranie wszystkie sze krzywych z kadego z encefalogramw. W ciemnoci rozleg si ostry gos Munna: - O, spjrzcie tu! Jest zmiana. - To gwne fale pata czoowego. Rzecz bez znaczenia, Homir. Te dodatkowe linie, na ktre wskazujesz, oznaczaj po prostu gniew. Licz si inne linie. Dotkn centralnego guzika urzdzenia i sze par linii poczyo si

razem. Stary i nowy wykres zachodziy na siebie prawie cakowicie. Tylko amplituda gwnych fal hya podwjna. - W porzdku? - spyta Anthor. Darell lekko skin gow i sam zaj miejsce Anthora. Potem przysza kolej na Sernica, a za nim na Turbora. Encefalogramy zostay wykonane i porwnane ze starymi w zupenej ciszy. Ostatni usiad na fotelu Munn. Zawaha si chwil, a potem z nut desperacji w gosie powiedzia: - Suchajcie, jestem ostatni i denerwuj si. Licz na to, e wemiecie to pod uwag. - Na pewno - uspokoi go Darell. - Emocje, ktre sobie uwiadamiasz, wpywaj jedynie na obraz fal gwnych, a te s nieistotne. W zupenej ciszy, ktra zalega potem, czas zdawa si pyn wolniej. Nagle cisz przerwa ochrypy gos Anthora: - No, prosz, to tylko kompleks. Czy nie tak wanie powiedzia? Nie ma adnego manipulowania, to tylko idiotyczny antropomorfizm... o tu, prosz! Przypadkowa zbieno, co? - O co chodzi? - wrzasn Munn. Darell pooy mu rk na ramieniu. - Zachowaj spokj, Munn. Jeste manipulowany... oni ci przestroili. Zapalio si wiato. Munn rozejrza si niepewnie, bezskutecznie usiujc si umiechn. - Na pewno nie mwicie tego powanie. Jest w tym jaki cel. Wyprbowujecie mnie. Darell tylko potrzsn gow. - Niestety, Homir, to prawda. W oczach bibliotekarza pojawiy si nagle zy. - Ale ja nie czuj si inaczej. Nie wierz w to. - Przerwa na chwil, a potem krzykn z rozpacz: - Zmwilicie si wszyscy przeciw mnie! To intryga. Darell wycign rk w uspokajajcym gecie, ale Munn odtrci j. - Chcecie mnie zabi - warkn. - Na Przestrze, chcecie mnie zabi. Anthor skoczy na niego. Rozleg si guchy odgos uderzenia i Homir leg bezwadnie na pododze z zastygym grymasem przeraenia na twarzy. Anthor podnis si chwiejnie.

- Lepiej zwimy go i zakneblujmy. Potem moemy zastanowi si, co z nim zrobi - powiedzia odgarniajc do tyu swe dugie wosy. - Jak pan wpad na to, e co z nim jest nie w porzdku? - spyta Turbor. Anthor spojrza na niego ironicznie. To nie byo trudne. Widzi pan, tak. si skada, e ja wiem, gdzie naprawd znajduje si Druga Fundacja. Kiedy po jednym wstrzsie nastpuje drugi, to nie dziaa ju tak silnie jak pierwszy. Dlatego spokj w gosie Sernica nie by udawany. - Jest pan tego pewien? - spyta. - Chc przez to powiedzie, e przed chwil co takiego syszelimy ju od Munna... - To niezupenie to samo - odpar Anthor. - Darell, tego dnia, kiedy zacza si wojna, rozmawiaem z panem zupenie powanie. Prbowaem namwi. pana, eby opuci pan Terminus. Gdybym mg wwczas cakowicie zaufa panu, to powiedziabym to, co teraz powiem. - Chce pan przez to powiedzie, e ju od p roku zna pan odpowied? umiechn si Darell. - Znam j od chwili, kiedy dowiedziaem si, e Arkadia ucieka na Trantor. Darell poderwa si na rwne nogi. - A co ma z tym wsplnego Arkadia? - rzek z nagym zmieszaniem. - Co pan tu sugeruje? - Absolutnie nic, poza tym, co jasno wynika z faktw, ktre tak dobrze znamy. Arkadia leci na Kalgan i zamiast wrci do domu ucieka z przeraeniem do samego centrum Galaktyki. Porucznik Dirige, nasz najlepszy agent na Kalganie, jest sterowany emocjonalnie. Homir Munn leci na Kalgan i te staje si obiektem manipulacji. Mu podbi Galaktyk, ale, o dziwo, kwater gwn zaoy na Kalganie. Zastanawiam si, czy by naprawd zdobywc, czy moe raczej narzdziem. Na kadym kroku natykamy si na Kalgan. Wszdzie nic, tylko Kalgan - wiat, ktry jakim cudem przez ponad sto lat wychodzi nietknity z walk, ktre toczyli midzy sob wojowniczy wadcy. - A zatem jaki wniosek? - Oczywisty - oczy Anthora rozbysy. - Druga Fundacja znajduje si na Kalganie.

- Byem na Kalganie, Anthor - przerwa mu Turbor. - Byem tam w ubiegym tygodniu. Jeli tam znajduje si Druga Fundacja, to znaczy, e ja zwariowaem. Myl jednak, e to pan zwariowa. Anthor naskoczy na niego gwatownie. - No to jest pan durniem. Jak pan sobie wyobraa Drug Fundacj? Jako szkk? Moe myli pan, e zainstaluj przy szlakach kosmicznych prowadzcych na Kalgan pola radiacyjne, ktre bd tworzy kolorowe napisy Druga Fundacja? Prosz mnie posucha, Turbor. Bez wzgldu na to, gdzie si znajduj, tworz cile zamknit oligarchi. Musz by rwnie dobrze ukryci na wiecie, na ktrym yj, jak ten wiat w Galaktyce. Turbor zacisn szczki. - Nie podoba mi si pana nastawienie, Anthor rzek. - Bardzo nad tym bolej - odpar szyderczo Anthor. - Niech pan si rozejrzy wok siebie, tu, na Terminusie. Znajdujemy si w samym rodku, w sercu Pierwszej Fundacji, z ca jej wiedz na temat fizyki. Jaka cz ludnoci zajmuje si t nauk? Czy pan potrafi obsugiwa energetyczn stacj przekanikow? Co pan wie o dziaaniu silnika hiperatomowego? Co? Prawdziwi naukowcy na Terminusie - nawet na Terminusie - nie stanowi nawet jednego procenta jego ludnoci. Czego zatem mona spodziewa si po Drugiej Fundacji, gdzie obowizuje pena tajemnica? Tam liczba osb posiadajcych wiedz musi by jeszcze nisza, a poza tym musz pozostawa nieznani nawet dla mieszkacw swego wasnego wiata. - Posuchaj, mody czowieku - rzek ostronie Sernic. - Dopiero co dalimy Kalgariowi upnia... - A jake - rzek drwicym gosem Anthor. - I jak witujemy to zwycistwo! Wci nowe iluminacje, pokazy ogni sztucznych, wrzawa w telewizorach i przed telewizorami. Ale teraz wyobramy sobie, e jeszcze raz zaczn si poszukiwania Drugiej Fundacji. Na jakie miejsce zwrcimy uwag w ostatniej kolejnoci? Gdzie nikomu nie przyjdzie do gowy szuka Drugiej Fundacji? Ale tak - na Kalganie! Tak naprawd, to nic im nie zrobilimy. Zniszczylimy troch statkw, zabilimy par tysicy onierzy, oderwalimy podbite terytoria i osabilimy czciowo ich gospodark i handel, ale to wszystko nie ma adnego znaczenia.

Zao si, e nikt z tych, ktrzy naprawd rzdz. Kalganem, nie przej si tym ani troch. Przeciwnie, teraz dopiero czuj si bezpiecznie, bo przestali by obiektem zainteresowania. Ale nie mojego zainteresowania. Co pan na to powie. Darell? Darell wzruszy ramionami. - To ciekawe. Prbuj to jako dopasowa do wiadomoci, ktr otrzymaem kilka miesicy temu od Arkadii. - Ach tak? - spyta Anthor. - A c to za wiadomo? - Trudno powiedzie. Cztery krtkie sowa. Ale to ciekawe. - Suchajcie - wtrci si Sernic - jest tu co, czego nie rozumiem. - Co takiego? Sernic milcza przez chwil, szukajc odpowiednich sw, wreszcie zacz mwi, unoszc przy kadym sowie grn warg, jakby nie by pewny czy to jest wanie to, co chce powiedzie: - Ot, zaledwie kilkanacie minut temu Homir Munn mwi, e Hari Seldon celowo zmyla twierdzc, e zaoy Drug Fundacj. Teraz mwicie, e tak nie byo, e Seldon nie zmyla, tak? - Zgadza si, nie zmyla. Seldon powiedzia, e zaoy Drug Fundacj i rzeczywicie j zaoy. - No dobrze, ale powiedzia co jeszcze. e zaoy dwie Fundacje na przeciwnych kocach Galaktyki. Ot, wytumacz mi, modziecze, czy w tym miejscu zmyla czy nie? Bo Kalgan nie ley na przeciwnym kocu Galaktyki. Anthor wyglda na poirytowanego. - To detal. W tym akurat miejscu mg zmyla, eby ich osoni przed ewentualnym niebezpieczestwem. No bo pomylcie tylko... Czemu waciwie miaoby suy umieszczenie tych mistrzw psychomanipulacji na przeciwnym kocu Galaktyki? Jaka jest ich funkcja? Maj pomaga w zachowaniu Planu. A kto jest jego gwnym wykonawc? My, Pierwsza Fundacja. Skd mog wic najlepiej nas obserwowa? Gdzie mog najlepiej realizowa swoje wasne cele? Na przeciwnym kocu Galaktyki? To bezsensowne! W rzeczywistoci s nie dalej ni pidziesit parsekw std, co jest o wiele bardziej sensowne. - Podoba mi si ten argument - rzek Darell. - Jest rozsdny. Ale suchajcie, Munn ju jaki czas temu odzyska przytomno i proponuj, eby

go rozwiza. Zapewniam was, e w niczym nie moe nam przeszkodzi. Anthor achn si, ale Munn energicznie pokiwa gow. Pi sekund pniej rwnie energicznie rozciera nadgarstki. - Jak si czujesz? - spyta Darell. - Podle - odpar Munn pospnie - ale mniejsza z tym. Chc o co spyta tego bystrego modzieca. Syszaem, co mia do powiedzenia i chciabym, ebycie mi pozwolili spyta, co mamy robi dalej. Zapada niezrczna cisza. Munn umiechn si gorzko. - No wic zamy, e Kalgan to Druga Fundacja. Kim oni s na Kalganie? Jak chcecie ich znale? Jak chcecie si do nich zabra, jeli ich znajdziecie, co? - Ha - rzek Darell - moe si to wyda dziwnym, ale ja potrafi odpowiedzie na te pytania. Mam wam powiedzie co Sernic i ja robilimy przez te ostatnie p rok? Przy okazji, Anthor, pozna pan jeszcze jeden powd, dla ktrego tak bardzo chciaem by przez cay ten czas na Terminusie. Po pierwsze - cign Darell - moja praca nad analiz encefalograficzn daa o wiele lepsze rezultaty, ni ktokolwiek z was mgby si spodziewa. Wykrycie mzgu nalecego do czonka Drugiej Fundacji jest nieco bardziej skomplikowane ni znalezienie po prostu paskiej przeksztacenia - i nie mog powiedzie, eby mi si to cakowicie udao. Ale i to, co osignem, wystarczy. Czy kto z was wie, jaka jest zasada dziaania psycho-manipulacji? To ulubiony temat pisarzy od czasw Mua, i napisano, powiedziano i nagrano o tym mas bzdur. Przewanie przedstawia si to jako co w rodzaju wiedzy tajemnej, niemal magicznej. Oczywicie to nieprawda. O tym, e mzg jest rdem milionw mikroskopijnych pl elektromagnetycznych, wie kady. Kada emocja, kade, nawet ulotne uczucie zmienia w mniej lub bardziej skomplikowany sposb ukad tych pl, i to te kady powinien wiedzie. Ot mona sobie wyobrazi umys, ktry potrafi wyczuwa te zmieniajce si pola i nawet dostroi si do nich. To znaczy, moe istnie specjalny organ mzgu, ktry jest w stanie wytworzy model kadego pola, jakie tylko wykryje. Jak to konkretnie si odbywa, nie mam absolutnie pojcia, ale to nieistotne. Gdybym, na przykad, by niewidomy, to potrafibym

zrozumie co to foton i kwant energii i mgbym zgodzi si, e absorbcja fotonu takiej energii moe wywoa w jakim narzdzie nalecym do naszego ciaa zmiany chemiczne, ktre spowoduj, e istnienie tego fotonu stanie si wykrywalne. Ale, oczywicie, nie bybym dziki temu w stanie zrozumie co to kolor. Czy to dla wszystkich zrozumiae? Anthor zdecydowanie skin gow, pozostali rwnie skinli gowami, ale niezbyt pewnie. Taki to wanie hipotetyczny, dostrajajcy si do innego mzgu organ mgby wykonywa funkcj, ktr potocznie okrela si mianem odczytywania emocji czy nawet czytania w mylach, co w istocie jest czym nawet bardziej skomplikowanym. Std ju tylko krok do tego, by wyobrazi sobie podobny organ, ktry byby w stanie wymusi na innym mzgu, by dostroi si do jego pola. Ukierunkowaby on, za pomoc swego silnego pola, sabsze pole wytwarzane przez inny mzg w taki sam sposb, w jaki silny magnes ukierunkowuje atomowe dipole w sztabce stali, ktra odtd jest ju namagnesowana. Rozszyfrowaem matematyczn zasad dziaania Drugiej Fundacji w tym sensie, e wyprowadziem funkcj, ktra pozwalaaby okreli, jaka kombinacja pocze neuronowych jest niezbdna do tego, by doszo do utworzenia si takiego organu, jak przed chwil opisaem. Niestety, funkcja ta jest zbyt skomplikowana, by mona j byo rozwiza za pomoc obecnie znanych narzdzi matematycznych. To le, gdy znaczy to, e nigdy nie bd w stanie wykry psycho-manipulatora wycznie na podstawie wzoru jego encefalogramu. Mogem jednak zrobi co innego. Udao mi si, z pomoc Sernica, skonstruowa urzdzenie, ktre mona okreli mianem wytwornicy statycznego pola fal mzgowych. W obecnym stadium nauki nie jest bynajmniej niemoliwe zbudowanie rda energii, ktre dublowaoby pole elektromagnetyczne typu encefalograficznego. Co wicej, mona t wytwornic tak wyregulowa, by wytwarzane przez ni pole przemieszczao si losowo, powodujc powstawanie w zakresie percepcji owego hipotetycznego szstego zmysu co w rodzaju szmerw czy obszaru statycznego, ktry

chroni inne mzgi przed jego ingerencj. Czy mnie dobrze rozumiecie? Sernic zachichota. Darell nie powiedzia mu, jaki jest cel ich pracy, ale Sernic domyla si, i to - jak si teraz okazao - trafnie. Mia jeszcze swoje sposoby... - Myl, e rozumiem - powiedzia Anthor. - To urzdzenie - podj znw Darell - jest proste w produkcji, a przy tym dysponowaem wszystkimi zasobami Fundacji, jako e umieciem to w programie bada wojskowych. W efekcie urzd burmistrza i budynki cia ustawodawczych chronione s teraz przez wytwornice pola statycznego. Tak samo kluczowe zakady przemysowe i wreszcie budynek, w ktrym si teraz znajdujemy. W ten sposb moemy zabezpieczy dowolne miejsce przed dziaaniem Drugiej Fundacji czy jakiego nowego Mua. I to tyle - zakoczy, podkrelajc to paskim ruchem doni. Turbor patrzy osupiaym wzrokiem. - A wic wszystko ju za nami - rzek. - O Wielki Seldonie, wszystko ju za nami. - No, niezupenie - rzek Darell. - Jak to, niezupenie? Jest jeszcze co do zrobienia? - Tak. Jeszcze nie zlokalizowalimy Drugiej Fundacji! - Co!? - rykn Anthor. - Chce pan powiedzie... Tak. Kalgan nie jest Drug Fundacj. - A skd pan wie? - To proste - chrzkn Darell. - Widzi pan, tak si Mada, e ja wiem, gdzie naprawd znajduje si Druga Fundacja.

21. ODPOWIED, KTRA WYSTARCZYA


Turbor nagle wybuchn gromkim miechem. mia si tak, e a echo odbijao si od cian. Potrzsn lekko gow i rzek: - No nie, na Wielk Galaktyk, to bdzie trwao ca noc! Wycigacie tu, jeden po drugim, swoje teorie, ktre potem wal si jak domki z kart. Mamy niez zabaw, ale w ten sposb daleko nie zajdziemy. Na Przestrze! Druga Fundacja moe istnie na wszystkich planetach. i Mog nie mie adnej planety, tylko odpowiednich ludzi rozmieszczonych na wszystkich planetach. Ale jakie to ma znaczenie, jeli Darell powiada, e dysponujemy doskona oson? Darell umiechn si niewesoo. - Ta doskonaa osona nie wystarczy, Turbor. Moja wytwornica pola statycznego to urzdzenie, ktre chroni nas tak dugo, jak dugo pozostajemy w jednym miejscu. Nie moemy siedzie z zacinitymi piciami, rozgldajc si nerwowo na wszystkie strony, czy nie nadciga nieznany wrg. Musimy wiedzie nie tylko, jak wygra, ale take kogo pokona. A istnieje pewien okrelony wiat, na ktrym yje nasz wrg. - Niech pan przejdzie do rzeczy - rzek Anthor znuonym gosem. - Jakie pan ma informacje? - Arkadia - powiedzia Darell - przysaa wiadomo, ktra otworzya mi oczy na pewien oczywisty fakt, ktrego przedtem jako nie potrafiem dostrzec. Prawdopodobnie nigdy bym ,go nie dostrzeg, gdyby nie ta wiadomo. A bya ona prosta: Koo nie ma koca. Rozumiecie? - Nie - odpar stanowczo Anthor i byo oczywiste, e mwi za wszystkich. - Koo nie ma koca - powtrzy z zadum Munn i zmarszczy czoo. - No c - rzek niecierpliwie Darell - dla mnie to byo jasne... Jaki jest jedyny znany nam niepodwaalny fakt dotyczcy Drugiej Fundacji, co? Powiem wam! Wiemy, e Hari Seldon zaoy j na przeciwnym kocu Galaktyki. Homir Munn wygosi tu teori, zgodnie z ktr Seldon zmyla, mwic o istnieniu Drugiej Fundacji. Zdaniem Pelleasa Anthora, Seldon mwi prawd w tym wzgldzie, natomiast poda nieprawdziwe dane o pooeniu tej Fundacji. Ja natomiast mwi wam, e Seldon nic nie zega - powie dzia szczer prawd.

Ale gdzie jest ten drugi koniec? Galaktyka jest paskim obiektem o soczewkowatym ksztacie. W przekroju podunym jest koem, a koo - jak rzeka Arkadia - nie ma koca. My, to znaczy Pierwsza Fundacja, znajdujemy si na Terminusie, ktry ley na obrbie tego koa. Znajdujemy si, zgodnie z okreleniem Seldona, na kocu Galaktyki. Wyprowadmy teraz lini z punktu, w ktrym si znajdujemy i poprowadmy j po obrbie, a dojdziemy do drugiego koca. Tyle, e nigdzie go nie znajdziemy. Wrcimy po prostu do punktu wyjcia. I wanie tam jest Druga Fundacja. - Tam? - powtrzy Anthor, - Chce pan powiedzie tutaj? - Tak, tutaj! - zawoa Darell. No, a gdzie indziej? Sam pan powiedzia, e jeli Druga Fundacja, jest stranikiem Planu, to niemoliwe, eby znajdowaa si na tak zwanym drugim kocu Galaktyki, bo byaby zupenie odizolowana od reszty. Pana zdaniem, odlego pidziesiciu parsekw byaby bardziej odpowiednia. A ja panu mwi, e to te za duo. e adna odlego nie jest bardziej odpowiednia. No i gdzie byliby najbardziej bezpieczni? Kto by wpad na pomys, eby szuka ich tutaj? Mamy tu do czynienia ze star zasad, e najmniej podejrzane jest najbardziej widoczne miejsce. Dlaczego biednego Eblinga Misa tak zaskoczyo odkrycie prawdziwego pooenia Drugiej Fundacji? Siedzi tam, wytajc wszystkie siy, by j znale i ostrzec przed Muem, a tu nagle dowiaduje si, e Mu podbi obydwie Fundacje za jednym zamachem. A dlaczego samemu Muowi nie udao si jej znale? Dlatego, e jeli szuka si niezwycionej dotd potgi, to nie pord nieprzyjaci, ktrych si ju pobio i podbio. Tak wic ci panowie umysw mogli sobie w niczym nie zakconym spokoju ukada plany, jak powstrzyma Mua i w kocu udao im si to. To irytujco proste. Bo oto my, z naszymi planami i intrygami, mylimy, e uda nam si zachowa nasze dziaania w tajemnicy, a tymczasem znajdujemy si w samym rodku twierdzy wroga. To mieszne. Anthor nie wyzby si swego sceptycyzmu. - Pan naprawd w to wierzy, doktorze Darell? - Naprawd. - A wic kady z naszych ssiadw, kady z ludzi, ktrych mijamy na ulicy, moe by nadczowiekiem z Drugiej Fundacji, ktrego mzg ledzi pana

mzg i rejestruje pulsowanie pana myli? - Wanie. - I mimo to pozwolili nam dziaa bez przeszkd? Bez przeszkd? A kto powiedzia, e nam nie prbowano przeszkadza?.. Pan sam wykaza, e Munn sta si obiektem manipulacji. Dlaczego pan myli, e wysalimy go na Kalgan z wasnej, nieprzymuszonej woli, albo e Arkadia podsuchaa nas i poleciaa z nim, bo sama tak chciaa? Prawdopodobnie cay czas prbuj nam przeszkodzi. A zreszt, niby dlaczego mieliby robi co wicej? Bardziej im odpowiada, ebymy skierowali si w z stron, ni ebymy w ogle przestali. Anthor pogry si w medytacji i wyoni si ze z niezadowolon min. - Hmm, nie podoba mi si to. Pana wytwornica jest niewiele warta. Nie moemy siedzie tu bez koca, a jak tylko wyjdziemy, to - z tym, co teraz wiemy - bdzie ju po nas. Chyba e zbudowaby pan taki aparacik dla kadego mieszkaca Galaktyki. - Racja, ale nie jestemy zupenie bezradni, Anthor. Ludzie z Drugiej Fundacji posiadaj specjalny zmys, ktrego nam brak. To ich sia, ale te sabo. Czy, na przykad, istnieje jaka bro, ktra dziaaaby skutecznie przeciw normalnie widzcemu czowiekowi, a byaby bezuyteczna w starciu ze lepcem? - Oczywicie - odpar natychmiast Munn. - Snop wiata skierowany w oczy. - Wanie - rzek Darell. - Silny, olepiajcy snop wiata. - No dobrze, i co z tego? - spyta Turbor. - Analogia jest przecie jasna. Mam wytwornic pola statycznego. Wytwarza ona sztuczne pole elektromagnetyczne, ktre dla mzgu czowieka z Drugiej Fundacji jest tym samym, co olepiajcy snop wiata dla nas. Ale wytwornica dziaa jak kalejdoskop. Pole ustawicznie si zmienia, szybciej ni jest to w stanie uchwyci mzg. No wic, wyobramy sobie migocce wiato, takie, ktre po pewnym czasie wywouje bl gowy. Teraz zwikszmy si tego wiata czy pola elektromagnetycznego a do punktu, kiedy stanie si olepiajce, a spowodujemy bl, niemoliwy do zniesienia bl. Ale odczuj to tylko ci, ktrz maj odpowiedni zmys, reszta nawet nic nie zauway.

- Naprawd? - rzek niemal radonie Anthor. - Wyprbowa pan to? - A na kim? Oczywicie, e nie wyprbowaem. Ale to dziaa. - No to gdzie pan ma urzdzenie sterujce polem, ktre otacza ten dom? Chciabym je zobaczy. - Tutaj - Darell sign do kieszeni marynarki. By to niewielki przedmiot, ktry nieznacznie wypycha mu kiesze. Poda Anthorowi czarny cylindryczny przedmiot z kilkoma gakami. Anthor obejrza go uwanie i wzruszy ramionami. - Od tego patrzenia wcale nie jestem mdrzejszy. Niech pan powie, Darell, czego nie mog tu rusza? Rozumie pan, nie chc przez przypadek pozbawi domu osony. - Niech si pan nie obawia - rzek Darell obojtnym tonem. - Jest nastawione na stae i zablokowane. - Nacisn przecznik, ktry nawet nie drgn. - A do czego jest ta gaka? - Ta do regulacji czstotliwoci zmiany pola. A ta tutaj - do regulacji stopnia natenia. To o tym wanie mwiem. - Czy mog... - spyta Anthor, kadc palec na pokrtle natenia. Pozostali skupili si wok niego. - A dlaczego nie? - Darell wzruszy ramionami. - Nam to nie zaszkodzi. Powoli, prawie krzywic si z przejcia, Anthor przekrci gak, najpierw w jedn, potem w drug stron. Turbor zacisn zby, a Munn szybko zamruga powiekami. Wygldali tak, jakby wytali wszystkie swoje zmysy, usiujc uchwyci impuls, ktry nie mg do nich dotrze. W kocu Anthor wzruszy ramionami i odda cylinder Darellowi. - No c, myl, e moemy polega na pana sowie. Niemniej, jednak trudno sobie wyobrazi, eby co si dziao, kiedy krciem t gak. - Ale oczywicie, Anthor - powiedzia Darell, umiechajc si cierpko. To, co panu daem, to tylko atrapa. Mam tu inny aparacik - mwic to, odsun po marynarki i chwyci przymocowany do paska od spodni, cylinder bdcy bliniacz kopi tego, ktry oglda Anthor. - Widzi pan - rzek i nastawi pokrto natenia na maksimum. Pelleas Anthor zawy nieludzko i osun si na ziemi. Zwija si z blu,

zaciskajc zbielae donie wok gowy i rwc wosy. Munn szybko odsun nog, w obawie, by nie dotkno go wijce si ciao. Jego oczy wyglday niczym dwie otchanie przeraenia. Sernic i Turbor, sztywni i bladzi, przypominali par gipsowych odleww. Darell pospnie przesun, gak na zero. Ciaem Anthora wstrzsn skurcz, potem znieruchomiao. y, ale wida byo, e nawet oddychanie sprawia mu bl. - Ucie go na kanapie - powiedzia Darell ujmujc Anthora za gow. Pomcie mi. Turbor uj za nogi. Ciao byo bezwadne jak worek mki. Upyno wiele minut, nim oddech Anthora sta si spokojniejszy. Powieki drgny i uniosy si. Twarz mia przeraliwie blad, a wosy i ciao mokre od potu. Kiedy si odezwa, gos mia zmieniony nie do poznania i zaamujcy si. - Nie - wybekota. - Nie! Nie rbcie ju tego. Nawet nie wiecie... Nawet nie wiecie... Oooch! - wyda przecigy jk. - Nie zrobimy ju tego - rzek Darell - jeli powiesz nam prawd. Jeste z Drugiej Fundacji? - Dajcie mi troch wody - poprosi Anthor. - Przynie mu, Turbor - zgodzi si Darell. - I we butelk whisky. Powtrzy pytanie po wlaniu w Anthora kieliszka whisky i dwch szklanek wody. Wydawao si, e modzieniec doszed troch do siebie. - Tak - odpowiedzia zmczonym gosem. - Jestem z Drugiej Fundacji. - Ktra - pyta dalej Darell - znajduje si tu, na Terminusie? - Tak, tak. Zgadza si co do joty, doktorze Darell. - Dobrze. A teraz wyjanij nam, co si dziao przez ostatnie p roku. Mw! - Chce mi si spa - wyszepta Anthor. - Pniej! Teraz mw! Anthor westchn przejmujco. Potem zacz mwi, cicho, lecz popiesznie. Nachylili si nad nim, aby lepiej sysze. - Sytuacja stawaa si niebezpieczna. Wiedzielimy, e naukowcy na Terminusie zaczynaj si interesowa wzorami fal mzgowych i e w kadej chwili moe zosta skonstruowane co w rodzaju wytwornicy pola statycznego.

A nastroje w stosunku do Drugiej Fundacji staway si coraz bardziej wrogie. Musielimy temu zapobiec, nie naraajc na zniszczenie Planu Seldona. Prbowalimy... prbowalimy pokierowa tym ruchem. Staralimy si wprowadzi tam swoich ludzi. Odwrcioby to od nas uwag. Postaralimy si, aby Kalgan wypowiedzia wam wojn, co byo kolejn prb odwrcenia waszej uwagi. To wanie dlatego wysaem Munna na Kalgan. Rzekoma kochanka Stettina bya jedn z nas. Postaraa si, eby Munn wykonywa odpowiednie posunicia... - Callia jest... - krzykn Munn, ale Darell uciszy go ruchem rki. Anthor cign dalej, nie zauwaywszy nawet, e kto mu przerywa: - Z Munnem poleciaa Arkadia. Nie uwzgldnilimy tego w naszych planach... nie mona wszystkiego przewidzie... wic Callia tak ni pokierowaa, eby poleciaa na Trantor i nie przeszkadzaa. To wszystko. Pozostaje tylko doda, e przegralimy. - Prbowae mnie nakoni, ebym polecia na Trantor, prawda? - spyta Darell. Anthor kiwn gow. - Musielimy si pana pozby. Narastajce uczucie tryumfu w pana mzgu byo a nadto wymowne. Rozwiza pan problem budowy wytwornicy pola statycznego. - A dlaczego nie zapanowae nad moim mzgiem? - Nie mogem... nie mogem. Musiaem si trzyma polece. Dziaalimy zgodnie z Planem. Gdybym zacz improwizowa, wywrcibym wszystko do gry nogami. Plan przewiduje tylko pewne prawdopodobne wydarzenia... wiecie o tym... jak Plan Seldona - mwi bezadnie, z trudem ykajc powietrze. Jego gowa chwiaa si na boki. - Pracowalimy nad jednostkami... nie nad grupami... niski procent prawdopodobiestwa... Poza tym... gdybym zapanowa nad... pana umysem... to kto inny by to wynalaz... nie byo sensu... musiaem dziaa o wiele... subtelniej... Wasny plan Pierwszego Mwcy... nie znam wszystkich aspektw... tylko e... si nie powid aaa... - ziewn przecigle i zamkn oczy. Darell potrzsn nim szorstko. - Nie moesz jeszcze spa. Ilu was tu jest?

- Ha? Co pan mwi... ach... niewielu... zdziwicie si... pidziesiciu... nie trzeba wicej. - Wszyscy tu, na Terminusie? - Pi - sze osb w przestrzeni... jak Callia... chc spa... Otrzsn si nagle, zdobywajc si na wielki wysiek i zacz mwi janiej. Bya to z jego strony ostatnia prba usprawiedliwienia swej poraki. - Niewiele brakowao i miabym was w kocu. Wyczabym oson i dobra si do was. Zobaczylibymy, kto jest gr. Ale dal mi pan atrap przyrzdu sterowniczego... podejrzewa mnie pan cay czas... I zasn. - Od jak dawna go podejrzewae, Darell? - spyta Turbor gosem przejtym groz. - Od chwili, kiedy tu przyby - odpar spokojnie Darell. - Mwi, e przybywa od Kleisego. Ale ja dobrze wiedziaem, jaki by Kleise, i pamitaem, jak si rozstalimy. On mia obsesj na punkcie Drugiej Fundacji, a. ja go opuciem. Miaem ku temu racjonalne powody, gdy uwaaem, e najlepiej i najbezpieczniej bdzie, jeli sam zajm si realizacj swoich pomysw. Ale nie mogem o tym powiedzie Kleisemu, zreszt i tak by mnie nie sucha. Dla niego byem tchrzem i zdrajc, moe nawet agentem Drugiej Fundacji. By czowiekiem zawzitym i pamitliwym i od tamtej pory niemal do dnia jego mierci nie miaem z nim adnego kontaktu. I oto nagle, na par tygodni przed mierci, pisze mi, e - jako stary przyjaciel - chciaby mi poleci swego najlepszego i najbardziej obiecujcego ucznia, z ktrym mgbym podj na nowo dawno zarzucon prac. To zupenie do niego nie pasowao. Czy to moliwe, eby zrobi to bez niczyjej sugestii, z wasnej, nieprzymuszonej woli? I wtedy zaczem si zastanawia, czy przypadkiem jedynym powodem napisania tego listu nie by czyj zamiar skonienia mnie, bym zaufa prawdziwemu agentowi Drugiej Fundacji. Tak to byo... - westchn i na chwil przymkn oczy. - Co z nimi zrobimy... z tymi wszystkimi facetami z Drugiej Fundacji? spyta niepewnie Sernic.

- Nie wiem - rzek ze smutkiem Darell. - Myl, e moglibymy ich skaza na wygnanie. Na przykad, na Zoranel. Mona by ich tam umieci i obstawi ca planet wytwornicami pola statycznego. Kobiety mona by oddzieli od mczyzn albo, jeszcze lepiej, wysterylizowa wszystkich, i za pidziesit lat Druga Fundacja naleaaby ju do przeszoci. A moe byoby bardziej humanitarnie od razu wszystkich bezbolenie umierci. - Mylisz - spyta Turbor - e moglibymy si od nich nauczy posugiwania si tym nowym zmysem? A moe rodz si z nim, jak Mu? - Nie wiem. Myl, e wyksztacaj te zdolnoci drog dugich, intensywnych wicze, gdy pewne wyniki bada encefalograficznych wskazuj, e mzg ludzki jest potencjalnie zdolny do takiego dziaania. Ale po co nam ten zmys? Im nie pomg. Zmarszczy czoo. Nie mwi nic, ale w gowie kbiy mu si niespokojne myli. To wszystko poszo zbyt atwo - zbyt atwo. Ci niezwycieni zostali pokonani, pokonani jak ksikowy czarny charakter, i to mu si nie podobao. O Galaktyko! Skd czowiek moe wiedzie, czy nie jest marionetk, ktr steruj inni? Jak moe si przekona, czy nie jest marionetk? Min tydzie, potem dwa od jej powrotu do domu, a on wci nie mg si pozby tych natrtnych myli. Czy byo to moliwe? W czasie swej nieobecnoci przeistoczya si za spraw jakiej alchemii z dziecka w mod kobiet. Bya ogniwem, ktre czyo go z yciem, ktre czyo go ze sodkimi, lecz gorzko zakoczonymi latami maestwa, co trwao tak krtko. Wreszcie, pewnego wieczoru spyta, starajc si, by zabrzmiao to zupenie swobodnie: - Arkadio, co ci podsuno myl, e Terminus jest siedzib obydwu Fundacji? Byli szczliwa. Patrzya na niego przez chwil szeroko otwartymi ze zdumienia oczami, a potem rzeka bez namysu: - Och, nie wiem, tato. Po prostu przyszo mi to do gowy. w teatrze. Mieli najlepsze miejsca, kade z osobnym, trjwymiarowym rzutnikiem. Na t okazj dostaa now sukni i bya

Doktor Darell poczu, e wok serca tworzy mu si brya lodu. - Zastanw si - powiedzia z naciskiem. - To wane. Co ci podsuno myl, e obie Fundacje s na Terminusie? Zmarszczya lekko czoo. - Hmm, bya tam Lady Callia. Wiedziaam, e ona jest z Drugiej Fundacji. Anthor powiedzia to samo. - Ale ona bya na Kalganie - nalega Darell. - Co ci nasuno myl o Terminusie? Teraz Arkadia nie odpowiedziaa od razu. Zastanawiaa si. Co jej podsuno t myl? Co to byo? Miaa nieprzyjemne uczucie, e co jej si wymyka. - Ona, to znaczy Lady Callia, orientowaa si jak sprawy stoj i musiaa otrzymywa informacje z Terminusa. Czy to nie brzmi przekonywajco, tato? Potrzsn tylko gow w odpowiedzi. - Tato! - krzykna - wiedziaam. Im wicej mylaam o tym, tym wikszej nabieraam pewnoci. To po prostu byo logiczne. - To niedobrze, Arkadio - w oczach ojca pojawi si ten niepokojcy wyraz zagubienia. - To niedobrze. W sprawach, ktre dotycz Drugiej Fundacji, intuicja jest podejrzana. Rozumiesz mnie, prawda? Moga to by intuicja... ale moga to te by obca ingerencja. - Ingerencja! Chcesz powiedzie, e mnie odmienili? O nie! Nie mogli tego zrobi! - Odsuna si od ojca. - Czy Anthor nie powiedzia, e miaam racj? Przyzna to. Wszystko wyzna. A czy nie znalelicie tej caej ich paczki tutaj, na Terminusie? Nie znalelicie? Nie zna lelicie? - oddychaa szybko. - Wiem o tym, ale... Arkadio, pozwolisz, e zrobi ci encefalogram? Potrzsna gwatownie gow. - Nie, nie! Boj si tego! - Mnie si boisz? Nie masz czego si obawia. Ale musimy to wiedzie. Rozumiesz mnie, prawda? Przerwaa mu tylko raz, ju po tym. Chwycia go kurczowo za rami, zanim zdy przekrci ostatni gak. - A co bdzie, jeli okae si, e jestem inna? Co bdziesz musia zrobi? - Niczego nie bd musia robi, Arkadio. Jeli okae si, e jeste inna, to

wyjedziemy std. Wrcimy na Trantor i... i nie bdzie nas ju obchodzia caa Galaktyka. Nigdy jeszcze analiza encefalogramu nie zaja Darellowi tyle czasu i tyle go nie kosztowaa, a kiedy wreszcie skoczy, Arkadia opada na krzeso, skulia si i bala si spojrze mu w oczy. Raptem usyszaa miech ojca i bya to zupenie wystarczajca informacja. Zerwaa si i rzucia mu na szyj. ciskajc j, mwi radonie: - Dom jest otoczony polem statycznym o maksymalnym nateniu, a twoje fale mzgowe s normalne. Naprawd zapalimy ich, Arkadio! Teraz moemy wreszcie wrci do normalnego ycia. - Tato - wysapaa - zgodzimy si teraz, eby nas odznaczyli? - Jak si dowiedziaa, e prosiem, eby nas z tego wyczono? - odsun j na chwil na dugo ramienia, a potem znowu si rozemia. - Mniejsza z tym - wiesz wszystko. No dobrze, bdziesz miaa swj medal i przemwienia. - Tato? - Tak? - Czy moesz mnie teraz nazywa Arkady? - Ale... no dobrze, Arkady. Z wolna uwiadamia sobie, jak wielkie odnieli zwycistwo, i czu, e przepenia go rado. Fundacja - Pierwsza Fundacja - teraz ju jedyna Fundacja - bya absolutn pani Galaktyki, Od Drugiego Imperium i ostatecznej realizacji Planu Seldona nie dzielia ich ju adna przeszkoda. Wystarczyo tylko sign po nie... Dziki...

22. ODPOWIED, KTRA BYA PRAWDZIWA


Oto bliej nieokrelony pokj na bliej nieokrelonym wiecie. A w nim czowiek, ktrego plan si powid. Pierwszy Mwca spojrza na ucznia. - Pidziesicioro mczyzn i kobiet - powiedzia. - Pidziesicioro mczennikw! Wiedzieli, e oznacza to dla nich mier lub wizienie, e nie mog nawet liczy na psychiczne wsparcie z naszej strony w przypadku, gdyby osabli, gdy wsparcie takie mogoby zosta wykryte. A mimo to, nie zaamali si. Wykonali dokadnie plan, gdy kochali waniejszy plan. - Czy nie mogo ich by mniej? - spyta z powtpiewaniem ucze. Pierwszy Mwca wolno potrzsn gow. - To bya dolna granica. Gdyby ich byo mniej, to mogoby to wzbudzi podejrzenia. Prawd mwic, patrzc na to z czysto obiektywnego punktu widzenia i zakadajc pewien margines bdu, naleao powici siedemdziesit pi osb. Mniejsza z tym. Przestudiowae lini dziaania nakrelon przez Rad Mwcw pitnacie lat temu? - Tak, Mwco. - I porwnae j z rzeczywistymi wynikami? - Tak, Mwco - urwa, a po chwili doda: - Byem zupenie zaskoczony. - Wiem. To zawsze zaskakuje pocztkujcych. Gdyby wiedzia, ilu ludzi pracowao przez wiele miesicy, a waciwie lat, eby doprowadzi plan do skrajnej perfekcji, nie byby tak zaskoczony. A teraz opisz mi to, co zaszo, sowami. Chc usysze twoj interpretacj tych wylicze. Tak, Mwco. - Ucze zebra myli. - W gwnych zarysach wyglda to tak. Byo konieczne, aby ludzie z Pierwszej Fundacji uzyskali cakowit pewno, e odkryli i zniszczyli Drug Fundacj. W ten sposb wrcilimy do pierwotnych zaoe Planu. Praktycznie biorc, Terminus znowu nie wiedziaby nic o nas i nie uwzgldniaby nas w swoich zamierzeniach i przedsiwziciach. I tak oto ponownie znalelimy si w bezpiecznym ukryciu - za cen ycia pidziesiciu osb. - A po co bya potrzebna wojna z Kalganem? - Po to, eby pokaza Pierwszej Fundacji, e potrafi pokona wroga

dysponujcego si fizyczn. Po to, aby przywrci im wiar w siebie, nadszarpnit przez Mua. - W tym miejscu twoja analiza ma pewne braki. Pamitaj o tym, e ludno Terminusa miaa w stosunku do nas wyranie ambiwalentne uczucia. Nienawidzili nas i zazdrocili nam naszej rzekomej wyszoci, z drugiej strony jednak liczyli na nasz pomoc. Gdybymy zostali zniszczeni przed wybuchem wojny z Kalganem, to Fundacj ogarnaby panika. W tej sytuacji zabrakoby im odwagi, by stawi czoa Stettinowi, gdyby na nich uderzy, a zrobiby to na pewno. eby ograniczy do minimum niekorzystne dla Planu skutki zniszczenia nas, moglimy dopuci do tego tylko w szczytowym momencie uniesienia spowodowanego zwycistwem nad Kalganem. Gdybymy bowiem odwlekli to choby o rok, to nastroje mieszkacw Terminusa mogyby opa do poziomu, w ktrym sukces staby si niepewny. Ucze pokiwa gow. - Rozumiem. A wic teraz historia potoczy si ju bez przeszkd w kierunku wytyczonym przez Plan. - Jeli nie zdarzy si znowu co, czego ze. wzgldu na indywidualny charakter zjawiska nie mona bdzie przewidzie - zauway Pierwszy Mwca. - A przy tym - rzek ucze - my wci istniejemy. Z tym, e... z tym, e... Niepokoi mnie, Mwco, jeden element obecnego stanu rzeczy. Pierwsza Fundacja dysponuje nadal wytwornic pola statycznego - potn broni przeciw nam. W tym przynajmniej wzgldzie nie jest tak, jak byo przedtem. - Suszne spostrzeenie. Ale nie maj jej przeciw komu uywa. Teraz jest to ju dla nich urzdzenie nieprzydatne i bezuyteczne, tak samo jak - bez zagroenia z naszej strony - stanie si bezuyteczna analiza encefalograficzna. Inne rodzaje nauk bd przynosi waniejsze i bardziej bezporednio odczuwalne korzyci. Tak wic pierwsze w dziejach Pierwszej Fundacji pokolenie naukbwcw zajmujcych si mzgiem bdzie zarazem ostatnim, a za jakie sto lat wytwornica pola statycznego bdzie ju tylko prawie zapomnianym zabytkiem przeszoci. - No, c... - ucze rozwaa co w swojej gowie. - Myl, e ma pan racj. - Majc na uwadze twoj przyszo w Radzie, chciabym, chopcze, eby

sobie szczeglnie dobrze uwiadomi, ile uwagi powicilimy tym drobnym, zazbiajcym si nawzajem uzupenieniom, ktre przez ostatnie ptorej dekady musielimy wnie do Planu tylko dlatego, e zajmowalimy si jednostkami. Do tych drobiazgw naley sposb, w jaki Anthor mia wzbudzi podejrzenie do swojej osoby, ale tak, by osigno ono punkt kulminacyjny we waciwym czasie. No, to byo wzgldnie proste. Gorsza sprawa bya ze znalezieniem metody takiego manipulowania nastrojami na Terminusie, by nikomu nie przyszo za wczenie do gowy, e to wanie Terminus jest centrum tego, czego szukaj. T wiedz trzeba byo przekaza tej modej dziewczynie, Arkadii, na ktr nie zwaaby nikt oprcz jej ojca. Trzeba j byo potem wysa na Trantor, aby mie pewno, e nie skontaktuje si z ojcem za wczenie. Tych dwoje mona porwna do dwu biegunw silnika hiperatomowego - kade z nich byo nieaktywne bez drugiego. A dwigni mona byo przesun i doprowadzi do poczenia dopiero we waciwym momencie. Dopilnowaem tego! Trzeba te byo odpowiednio pokierowa ostateczn bitw. Zaogi statkw Fundacji musiay by pewne zwycistwa, natomiast flota Kalgana gotowa do ucieczki. Tego te dopilnowaem! - Wydaje mi si, Mwco - rzek ucze - e pan... to znaczy, my wszyscy... liczylimy na to, e doktor Darell nie bdzie podejrzewa, i Arkadia jest narzdziem w naszych rkach. Wedug moich wylicze, byo gdzie w trzydziestu procentach prawdopodobne, e bdzie j o to podejrzewa. Co by si wtedy stao? - Zadbalimy o to. Czego ci uczono o paskiej przeksztacenia? Co to jest? Z pewnoci nie wiadectwo wprowadzenia pewnego nastawienia uczuciowego. To mona by zrobi bez obawy, e wykae to. najczulsza choby aparatura i najdoskonalsze metody analizy encefalograficznej. Jak wiesz, wynika to z twierdzenia Lefferta. Paska przeksztacenia to wynik usunicia poprzedniego nastawienia emocjonalnego, a tego nie mon ukry. To musi by widoczne. A Anthor, oczywicie, upewni si, e Darell wie wszystko na temat paskiej przeksztacenia. Jednake... w jaki sposb mona zapanowa nad czyim umysem tak, by nic na to nie wskazywao? W taki sposb, e nie trzeba usuwa poprzedniego

nastawienia emocjonalnego. Innymi sowy, wtedy, kiedy ten kto jest noworodkiem, z absolutnie nie zapisanym mzgiem. Takim wanie noworodkiem bya tu, na Trantorze, pitnacie lat temu Arkadia Darell. Wtedy wanie stworzono pierwsz linijk planu. Nigdy si nie dowie, e bya manipulowana, a zreszt wyszo jej to osobicie na dobre, gdy jednym ze skutkw tej manipulacji bya stymulacja rozwoju jej intelektu i caej osobowoci. Pierwszy Mwca zamia si. - W pewnym sensie najbardziej zaskakujca jest ironia naszych dziejw. Od czterystu lat wprowadzaj ludzi w bd sowa Seldona - drugi koniec Galaktyki. Traktuj je zgodnie ze swoimi uksztatowanymi przez nauki fizyczne pojciami, prbujc odnale ten drugi koniec za pomoc ktomierzy, suwakw i tym podobnych przyrzdw i w kocu albo znajduj jaki punkt na peryferiach, o sto osiemdziesit stopni od skraju Galaktyki, albo wracaj do punktu wyjcia. Najwiksze niebezpieczestwo dla nas stwarza jednak fakt, e mona byo rozwiza ten problem analizujc go zgodnie z uksztatowanymi przez nauki fizyczne schematami mylowymi. Jak wiesz, Galaktyka nie jest po prostu spaszczonym ciaem o jajowatym ksztacie, a jej skraj nie jest zamknit lini krzyw. W rzeczywistoci, jest ona podwjn spiral, a przynajmniej osiemdziesit procent wiatw lecych na jej gwnym ramieniu jest zamieszkaych. Terminus ley na skrajnym zewntrznym kocu tego ramienia, a my yjemy na przeciwnym kocu, bo co jest przeciwnym kocem spirali? Oczywicie jej rodek! Ale to jest bez znaczenia. To zwyky przypadek. Rozwizanie nasunoby si od razu, gdyby szukajcy go pamitali, e Hari Seldon nie zajmowa si fizyk, lecz naukami spoecznymi i gdyby w zwizku z tym odpowiednio zmodyfikowali swj sposb, mylenia. Co przeciwne koce mogy znaczy dla naukowca, zajmujcego si procesami spoecznymi? Przeciwne koce jakiego obszaru na mapie? Oczywicie, e nie. To czysto mechaniczna interpretacja. Pierwsza Fundacja leaa na peryferiach, gdzie Imperium byo najsabsze, gdzie najmniej widoczny by jego wpyw cywilizacyjny, gdzie niemal nie istniaa kultura. A gdzie znajdowa si przeciwny biegun spoeczny, drugi koniec

Galaktyki? Oczywicie tam, gdzie Imperium byo najsilniejsze, gdzie jego wpyw cywilizacyjny by najbardziej widoczny, gdzie byo jego centrum kulturalne. A wic tu! Na Trantorze, stolicy Imperium za czasw Seldona. Rozwizanie narzucao si nieuchronnie. Hari Seldon zostawi po sobie Drug Fundacj, aby prowadzia dalej jego dzieo. Wiedziano o tym lub domylano si tego ju od p wieku. A jakie miejsce najlepiej si do tego nadawao? Trantor, gdzie pracowa zesp Seldona i gdzie znajdoway si zbiory danych, gromadzonych przez dziesitki lat. Zadaniem Drugiej Fundacji byo chroni Plan przed wrogami. O tym rwnie wiedziano! A gdzie znajdowao si rdo najwikszego niebezpieczestwa dla Terminusa i dla Planu? Tutaj! Na Trantorze, gdzie wci istniao Imperium, ktre - mimo i si kruszyo i rozsypywao - jeszcze przez trzysta lat byo w stanie zniszczy Fundacj, gdyby tego chciao. A potem, kiedy Trantor zosta pokonany, doszcztnie spldrowany i zniszczony, my bylimy naturalnie w stanie osoni nasz baz, a jedynym miejscem na caej planecie, ktre pozostao nietknite, by uniwersytet. To by rwnie fakt znany caej Galaktyce, ale i ten oczywisty znak pozosta niezauwaony. To przecie tu, na Trantorze, odkry nas Ebling Mis i tu te postaralimy si zaraz o to, eby nie przey swego odkrycia. W tym celu trzeba byo zaaranowa sytuacj, w ktrej normalna dziewczyna z Fundacji pobiaby obdarzonego niezwykymi zdolnociami Mua. Oczywicie to wydarzenie mogoby skierowa podejrzenia na planet, na ktrej miao miejsce... To tu wanie urodzia si Arkadia Darell i zosta zapocztkowany cig wydarze, ktry doprowadzi do powrotu do Planu Seldona. I te wszystkie wyrwy w otaczajcym nas murze tajemnicy, te ziejce dziury, pozostay niezauwaone tylko dlatego, e Seldon, mwic o drugim kocu, rozumia to wyraenie w sposb, ktry nie przyszed im do gowy. Ucze ju dawno poszed. Pierwszy Mwca sta w oknie, patrzc na niewiarygodnie gsty rj gwiazd lnicych na firmamencie, na wielk, odtd ju na zawsze bezpieczn Galaktyk i mwi sam do siebie: - Hari Seldon nazwa Trantor Kresem Gwiazdy - szepn. - A dlaczeg nie miaoby w tym by troch poezji? Niegdy z tej skay kierowano caym

wszechwiatem, skupiay si tu nici prowadzce do wszystkich gwiazd. Wszystkie drogi prowadz na Trantor - powiada stare przysowie - i to jest kres wszystkich gwiazd. Przed dziesicioma miesicami Pierwszy Mwca spoglda na ten sam, gsty - nigdzie indziej nie tak gsty, jak tu, w samym rodku potnego skupiska materii, ktre czowiek nazwa Galaktyk - rj gwiazd, owadnity zymi przeczuciami, ale teraz na okrgej, rumianej twarzy Preema Palvera Pierwszego Mwcy - malowao si ponure zadowolenie.

Anda mungkin juga menyukai